sobota, 25 listopada 2023

Pełnia w Bliźniętach - 27 listopada 2023

 





Nadchodząca pełnia przynosi nam odczuwalną zmianę w energii, oddech po być może nieco cięższym czasie, lekkość, poczucie zmiany w powietrzu, ekscytacji i zaciekawienia nowymi możliwościami. Może być jednak tak, że zachłyśniemy się tym powiewem świeżości i będziemy chcieli złapać wszystkie sroki za ogon na raz, a także działać szybciej niż myśl ;) Merkury, władca znaku Bliźniąt będzie w tym czasie w kwadraturze do Neptuna, co sprawia, że łatwo o nieporozumienia, pomyłki i działania w stylu „a teraz szybko zanim dotrze do nas, że to bez sensu” ;) Z drugiej strony to czas niezwykle inspirujący intelektualnie, kiedy możemy czuć że nowe pomysły, idee, znaki od wszechświata nas wręcz bombardują. Wiele z nich nie przetrwa próby czasu, inne mogą stać się początkiem nowych ekscytujących kierunków rozwoju, a jeszcze inne inspiracją twórczą, przyjemnym podążaniem za Królikiem w głąb Krainy Czarów ;) To bardzo płodny czas dla pisarzy, poetów, osób opowiadających historie w najróżniejszy sposób. Dobry na łapanie okruchów znaczeń i sensów i ich ubieranie w słowa. Gorszy na określanie faktów czy podejmowanie rozsądnych decyzji, a także na ustalanie czegoś z innymi. Może nam się wydawać, że rozumiemy co ktoś inny ma na myśli, uznać że jakieś sformułowanie było dla nas obraźliwe lub przeciwnie, że uprzejmy unik był czyjąś zgodą czy akceptacją. Jeśli nie możemy odłożyć takich konwersacji na później i decyzje trzeba podjąć już, to dobrze się upewniać czy dobrze rozumiemy to co rozumiemy, dopytywać o to co ktoś ma na myśli i nie obrażać się gdy inni się nas dopytują ;) Łatwo można ulec iluzji, że powinniśmy się rozumieć bez słów, że wszystko jest jasne i oczywiste więc nie trzeba tego klarować. Że łączy nas jakieś porozumienie, które nadmiar słów może popsuć. Tak czasem może być i czasem faktycznie słowa będą wprowadzać niepotrzebny zamęt, niemniej jeśli potrzebujemy jakiś w miarę konkretnych ustaleń, to lepiej wszystko konkretnie i na piśmie – a najlepiej parę dni później ;)

Problemem tego czasu może być też zbyt szybkie przeskakiwanie do konkluzji i wygłaszanie radykalnych sadów. Dużo bardziej będzie nam w tym czasie służyć zwykła ciekawość, zbieranie nowych informacji, szczególnie tych w postaci znaków, snów, odczuć, wrażeń i pozwalanie by same się w nas układały jak w kalejdoskopie, odsłaniając nowe zaskakujące związki – jako inspiracja i poszerzenie perspektywy, ale bez przywiązania, że oto objawia nam się jakaś ostateczna prawda. To czas kiedy mogą się pojawiać niespodziewane i nieraz dziwaczne wglądy, wizje, sny. Wszystko to jest jak wyplatanie tkaniny przyszłego roku w sposób jeszcze mało wyraźny i nieraz mylący, ale z czasem gdy wypełni się ona konkretniejszą treścią zobaczymy jak ważne były te szybkie i pozornie przypadkowe myśli i wizje.

Ważnym tematem tego czasu jest komunikacja z innymi i to na ile słowa oddają nasze myśli, oraz na ile nasze interpretacje słów innych są na wyrost. Przewodnikiem jest ciekawość, zadawanie sobie nawzajem pytań, poddawanie w wątpliwość tego co myślimy, tego jak coś zrozumieliśmy, tego jak postrzegamy jakąś sytuację. Na wszystko można spojrzeć z wielu różnych stron, słowa można rozumieć na różne sposoby, ludzie czasem używają po prostu tych słów, które mają „pod ręką”, a my zbyt często używamy tych samych interpretacji nie siląc się na dociekliwość. Zaciekawienie perspektywami innych może nam pozwolić wyrwać się z własnych utartych ścieżek, puścić wodze fantazji, obudzić uśpioną kreatywność czy dziecięcą radość poznawania świata. Możemy też radośnie wymieniać się myślami i uczyć się od siebie wzajemnie, oraz szukać takich słów, które nas łączą zamiast dzielić.

Pełnia Księżyca sama w sobie jest czasem wypowiadania życzeń, odprawiania rytuałów, wyrażania wdzięczności i celebrowania. Bliźnięta to znak najsilniej powiązany z myślami, słowami i komunikowaniem się. Stąd pełnia w Bliźniętach to czas kiedy słowa mają szczególnie wielką moc! Warto poszukać teraz tych intencji, które są dla nas najważniejsze, popracować nad wizją konkretnych celów i mniej konkretnych marzeń, które teraz możemy ponazywać. Bliźnięta to moc opowieści dlatego pięknym rytuałem na ten czas będzie opowiedzenie sobie baśni o naszym życiu, z perspektywy czułego narratora :) Aktywowany znak Bliźniąt uruchamia nasz intelekt, natomiast opozycyjny znak Strzelca (gdzie znajduje się Słońce) nadaje mu cel. To dobry moment na to by spojrzeć szerzej, wyjść poza ograniczające przekonania i na zapytanie siebie: czego tak naprawdę pragnę, co chcę osiągnąć i jak żyć? A także na poproszenie o wskazówki, jak to osiągnąć (np. w medytacji czy w pracy z kartami). Mogą również pojawiać się wglądy dotyczące naszego otoczenia, tego co w nim nam służy a co nie, jakie towarzystwo ciągnie nas do góry i inspiruje, a jakie męczy i obciąża. Ważnym pytaniem na ten czas jest również to czemu poświęcamy naszą cenną uwagę. Bliźnięta sprzyjają rozproszeniu, więc możemy czuć, że ilość równolegle aktywnych wątków w naszych głowach nas przeciąża, możemy się nawet poczuć zagubieni. Nie jest to czas w którym miałoby sens przymuszanie się do koncentracji na jednej rzeczy (mało realne ;) ), za to możemy odrzucić te treści i pożeracze uwagi, które nic nam nie dają i tylko wzmagają poczucie przemęczenia nadmiarem.

Pełnia ta otwiera czas przejściowy między kończący się rokiem i tym, który ma się zacząć, który będzie naznaczony retrogradacją Merkurego (zacznie się dopiero za dwa tygodnie, ale już wchodzimy w obręb tematów, które będą wracać w kolejnych odsłonach). Darem tego czasu jest poczucie wolności do myślenia poza dotychczasowymi ramami, do eksplorowania nowych kierunków, do snucia marzeń, planów, wizji w sposób lekki i niezobowiązujący. W tym czasie pomiędzy wiele jest możliwe, przeświecają między warstwami rzeczywistości nowe idee i znaczenia, a jednocześnie nic jeszcze nie jest „na poważnie”. Jesteśmy jak dzieci fantazjujące kim będziemy w przyszłości, szukający czegoś co brzmi interesująco, ekscytująco, co jest łatwiejsze gdy wiemy, że mamy jeszcze trochę czasu by do tego dojrzeć ;) Można to potraktować jak czas odpoczynku po ostatnim mocnym czasie, czas na krążenie myślami bez celu jako odpoczynek po wykonanej pracy, jako moment na odprężenie mentalne, nawet jeśli kończące się burzą pomysłów i spontanicznych działań.



10 lat temu w czasie pełni w Bliźniętach temu rozpoczęłam Medytacje Księżycowe, kalendarzowe 10 urodziny będą 17 grudnia. Od tego czasu medytowaliśmy razem co każdą pełnię i co nów – choć pewnie jestem jedyną osobą, która medytowała w czasie wszystkich 246 pełni i nowiów ;) 10 lat to dużo, wiele się zmieniło w świecie i we mnie. Dziś gdy mamy ofertę medytacji prowadzonych w każdym rogu internetów wielu nie rozumie idei wspólnego medytowania bez prowadzenia… czy raczej wyłącznie z wewnętrznym prowadzeniem ;) Być może to będzie czas by coś zmienić lub podsumować. Być może będzie to ostatnia już Medytacja Księżycowa – potrzebuję pobyć z tym co dalej, porozmawiać z Księżycem :) Czas jak napisałam wyżej nie sprzyja ostatecznym decyzjom, więc dlatego zostawiam tu jeszcze miejsce na niepewność, choć w głębi czuję, że coś się dopełnia. Jeśli chcecie dajcie znać czy medytowaliście z nami w jakimś okresie tych 10 lat, jak to wspominacie, czy Medytacje Księżycowe są jeszcze w Waszym życiu? Zapraszam Was do tej celebracyjnej jubileuszowej Medytacji Księżycowej, by jeszcze raz spotkać się w „eterze”.  Z wdzięcznością ze te całe piękne 10 lat w zgodzie z cyklami Księżyca i w połączeniu z Wami :)

Przestrzeń na intencje i dzielenie się jak zawsze na grupie, a medytacja tym razem o 10:27 w poniedziałek rano.


Pięknej pełni i ekscytujących eksploracji Wam życzę! :)



Jeśli chcesz być na bieżąco z tym co piszę i dostawać cotygodniowy raport o tym co na niebie zapraszam do zapisu do Moonset Newslettera! Zapisy do darmowego Newslettera Free tutaj.

A dla spragnionych pełnych - bardzo bogatych - cotygodniowych informacji wraz z prognozą na każdy dzień możliwość subskrypcji Newslettera Premium! Więcej o tym tutaj.

sobota, 11 listopada 2023

Nów w Skorpionie - 13 listopada 2023 - Czas Feniksa



Każdy nów jest zaproszeniem do skupienia się na tym co w nas, do wycofania ze świata i powrotu do siebie, zanim zaczniemy wzrastać z nowym cyklem. Nów w Skorpionie, który wypada zawsze w okresie około-zadusznym, jest intensywniejszą wersją tego doświadczenia, jako że zaprasza nas również do spotkania z naszą mroczniejszą stroną, z emocjami i pragnieniami, które przed sobą i światem ukrywamy, z tym co w nas potrzebuje umrzeć i z tym co się ma w nas odrodzić. Lubię nazywać nów w Skorpionie czasem Feniksa, co oznacza zazwyczaj cichy, wręcz intymny proces spotkania z oczyszczającym ogniem przemiany. Jednak tym razem jest spora szansa, że nie będzie taki cichy ;) Już od piątku odczuwalne są intensywne układy uraniczne, które wprowadzają dużo akcji, zmian, buntu i ogólniej – zamieszania ;) (więcej o tym pisałam w newsletterze) W czasie nowiu nie będzie inaczej, bo Słońce z Księżycem ustawią się dokładnie naprzeciwko Urana, a do tego blisko nich będzie nadal wojowniczy Mars. Wydarzenia w świecie i wokół nas mogą nas więc znacząco rozpraszać, budzić w nas silne reakcje, potrzebę protestu, walki z ograniczeniami, odcinania się od czegoś. To wszystko jest ważne i możemy doświadczyć przełomowych wydarzeń czy decyzji w tym czasie, jednak istotne jest również to, by dać uwagę naszemu wnętrzu, temu co w nas, co umiera, co się odradza, co nas osobiście porusza i dlaczego. Może to być czas kiedy świat będzie nas szczególnie drażnił i wtedy ważne może być poszukanie jakiejś formy odosobnienia i detoksu od wszystkiego co nas przeciąża. Dni przed nowiem mogą być więc bardzo intensywne, nie raz obfitujące w przełomy i konfrontacje ze światem, ukazujące nam z całą mocą na co nie mamy zgody, ale też jak reagujemy impulsywnie i nadmiarowo poruszani przez utrwalone w naszych ciałach odruchy i wspomnienia. Możemy zrobić coś nowego, coś inaczej, uwolnić zatrzymaną energię… czas nowiu jednak mówi, że po tym wszystkim będziemy potrzebować wrócić do siebie, zregenerować się, zintegrować, przyjąć siebie ze wszystkim co przeżywamy, zadbać o to by nie przeciążać siebie więcej. W poniedziałkowym Newsletterze Premium napisałam, że ten okres „będzie wspaniałym czasem na zasiew, ale przed nowiem warto się skupić na tym co potrzebujemy wymieść z naszego życia, a robiąc to pamiętać o czasie dla naszych ciał i emocji, o tym, że im więcej im damy, tym więcej energii będziemy mieć na nawigowanie nadchodzącymi falami ;) Czasem bowiem różnica między przejściem przez jakiś intensywny czas świadomie i konstruktywnie, a impulsywnie i destrukcyjnie leży nie tyle w naszej sile woli, a w tym czy przedtem się wysypialiśmy i dbaliśmy o regenerację ;)”. Nawet teraz kiedy już może być zbyt intensywnie na relaks i energia raczej nas pobudza do działania, nów w Skorpionie przypomina nam o tym, że każde przeciążenie, każda zamieciona pod dywan emocja, każde nadużycie jakiego doświadczamy, całe zewnętrzne zamieszanie się dodają i ograniczają naszą możliwość świadomej reakcji i zasoby do radzenia sobie z tym co trudne. Im bardziej więc jest intensywnie, tym bardziej potrzebujemy chwil na odcięcie od tej intensywności, na regenerację, nawet jeśli miało to być 10 minut medytacji, czy krótki spacer. Im trudniej nam się spotkać ze sobą, tym więcej czasu na to potrzebujemy – i tym bardziej jest to ważne. W czasie tego nowiu pewnie trudniej będzie o bycie „kwiatem lotosu” i doświadczanie głębin spokoju, no chyba, że znajdziemy ten niezwykle cenny spokój w oku cyklonu :) Nie krytykujmy więc siebie jeśli nie potrafimy się rozluźnić czy „wyciszyć”, największym darem tego nowiu nie jest spokój, ale prawda. Oraz wypływające ze spotkania ze sobą prawdziw_ uwolnienie, oczyszczenie, głęboka zmiana, połączenie z mocą. Dlatego zaprośmy wszystkie emocje, które się pojawiają, dajmy się im prowadzić, uznajmy też tą część nas która ma dosyć emocji i poszukajmy dalej – czego tak naprawdę mam dosyć? Dlaczego kieruję swoją niechęć i złość na własne emocje, a nie na to co leży u ich źródła? Dlaczego siebie samą karzę? Gdzie czuję wstyd, poczucie winy, lęk, ból? Jak się poczuję, gdy przestanę udawać, że ich nie ma? Jak się poczuję gdy je uhonoruję – honorując w ten sposób siebie z całą moją historią i cierpieniem? Czy energia niezgody może przestać godzić we mnie i może mnie zacząć prowadzić w działaniu? To czas kiedy odkrywamy, że głęboka regeneracja nie wydarza się wbrew temu co czujemy, a właśnie poprzez pozwolenie sobie na czucie wszystkiego co czujemy, pozwolenie by emocje przepłynęły, by ciało samo rozładowało skumulowane napięcia, by można był znaleźć czas i przestrzeń na odpuszczenie sobie tego co dotąd staraliśmy się za wszelką cenę kontrolować. W czasie tego nowiu możemy odkryć, że uwolnienie się od tego co nas drażni i ogranicza w świecie zaczyna się od pozwolenia sobie na czucie tego co czujemy i przyjęcie siebie w każdej z emocji i doświadczeń.

Zgoda na emocje i uwolnienie tego co sami przed sobą ukrywamy to jednak dopiero początek drogi Feniksa. Nów w Skorpionie daje nam coś więcej niż tylko emocjonalne oczyszczenie – daje nam dostęp do wewnętrznej mocy. Czasem gdy czas jest trudny możemy nawet nie mieć możliwości na medytacje czy emocje… a jednak nadal możemy doświadczyć momentu mocy w środku wiru zdarzeń, czy nawet wspomnianego wyżej spokoju w oku cyklonu. Natomiast, gdy akurat mamy przestrzeń dla bardziej intencjonalnej pracy, możemy doładować nasze akumulatory mocy przywołując takie momenty z przeszłości i połączyć się z tym miejscem w nas, które jest źródłem wewnętrznej siły, oparciem w najtrudniejszych chwilach, mocy która pozwala nam przetrwać i regenerować się niczym Feniks właśnie, a także nasycać wszystko co robimy energią większą niż my sami, podłączać się pod odwieczną energię życia i przemijania.

Wielu z nas miało to doświadczenie, czasem je dobrze pamiętamy, czas potrzebujemy dopiero przypomnieć: ten moment kiedy w największym życiowym kryzysie znajdowaliśmy w sobie siłę. Ten przysłowiowy spokój w oku cyklonu, tą siła przetrwania mimo wszystko, to niespodziewane źródło zasilania, które przychodziło, gdy wydawało się, że już nie mamy nic. Każdy z nas mógł tego doświadczyć inaczej, niektóry pielęgnują to wspomnienie, inni ledwie o nim pamiętają skupiając się bardziej na tym jak nam wtedy było ciężko, a nie na tej chwili, czasem wręcz sekundzie, gdy coś w nas „kliknęło” by zrobić ten krok ku życiu, ku mocy, stanąć nawet nie na własnych nogach, a na czymś nieuchwytnym w naszej duszy co okazało się być twardsze od stali. Czasem nie pamiętamy go w ogóle, ale on i tak musiał się wydarzyć w naszym życiu nie raz. Sam moment narodzin był takim momentem, gdy doświadczyliśmy ogromu cierpienia i mogliśmy wybrać śmierć, a wybraliśmy życie. Wiele razy spotkaliśmy się z chorobą ciała czy ducha, z ciężką żałobą – a jednak przetrwaliśmy opierając się na wewnętrznej mocy. Ten nów jest dobrą chwilą na to by przypomnieć sobie ten moment mocy lub go przywołać z niepamięci, zaprosić go do ciała, połączyć z nim i nauczyć się jak do niego wracać, kiedy będziemy czuć potrzebę. Szczególnie jeśli wokół czujemy zamieszanie, ludzie z którymi łączą nas silne emocjonalne więzi coś przeżywają, my sami czujemy się targani emocjami… to wspomnienie może być nasza wewnętrzną kotwicą – nie po to by odciąć się od fal zdarzeń i emocji, ale by poczuć w nich swą siłę.

Czas kiedy Słońce jest w Skorpionie to okres, kiedy jesteśmy szczególnie wyczuleni na temat przemijania i żegnania się z tym co odchodzi – czego nów jest najmocniejszym momentem. Skorpion wyczula nas również na sprawy związane z przemocą, manipulacją, tabu, przypomina nam o naszych lękach i o tym czego sami w sobie nie chcemy zazwyczaj zobaczyć. To jest więc czas niełatwy, ale niezwykle ważny. Tak jak drzewa pozbywamy się teraz osłon z liści, po to by zobaczyć nagą prawdę. Tak jak one zrzucamy to co stare i przygotowujemy się na okres regeneracji. Nów w Skorpionie to właśnie czas kiedy możemy doświadczyć głębokiej odnowy i wewnętrznego odrodzenia, jeśli tylko zgodzimy się czuć to co czujemy i pozwolić by to co ma odejść odeszło. Feniks by odrodzić się z popiołów, musi najpierw przylecieć na miejsce tego rytuału i poddać się płomieniom transformacji. Wraz z płomieniami odchodzą nasze żale, niespełnione oczekiwania, nasz ból i żałoba. Odchodzą też maski za którymi próbowaliśmy się schować: kontrola, dominacja, pozorna siła, wszystko to czym próbowaliśmy przykryć i schować naszą traumę, ból, lęk, brak poczucia bezpieczeństwa. Feniks wraca bo wie, że w ogniu przemiany odnajdzie wolność i odrodzi się silniejszy. Znak Skorpiona jest o najgłębszej regeneracji i o tym, że kiedy puszczamy to co trzymaliśmy kurczowo i zanurzamy się tyglu transformacji, odzyskujemy moc.

Z tego miejsca, odrodzeni na ołtarzu Feniksa, odkrywamy moc do działania, do wprowadzania zmian, do konfrontowania z tym na co nie mamy zgody w świecie już w zintegrowany sposób. Przestajemy się bić sami z sobą i możemy przestać odtwarzać tą walkę w świecie i zacząć lot ku nowym wyzwaniom i pragnieniom.

Pięknego czasu zanurzenia się w Ciemności, odrodzenia się Feniksa i regeneracji Wam życzę!



Jak co pełnię i co nów zapraszam Was serdecznie do udziału w grupowej medytacji na odległość dokładnie w momencie kulminacji nowiu, czyli o 10:27 w poniedziałek rano. Każdy medytuje po swojemu, łączymy się offline we wspólnych intencjach ;) Więcej o Medytacjach Księżycowych dowiesz się tutaj.

Jeśli chcesz być na bieżąco z tym co piszę i dostawać cotygodniowy raport o tym co na niebie zapraszam do zapisu do Moonset Newslettera! Zapisy do darmowego Newslettera Free tutaj.

A dla spragnionych pełnych - bardzo bogatych - cotygodniowych informacji wraz z prognozą na każdy dzień możliwość subskrypcji Newslettera Premium! Więcej o tym tutaj.

środa, 25 października 2023

Pełnia w Byku z obrączkowym zaćmieniem Księżyca - 28 października 2023

 




Każda pełnia opowiada nam o polaryzacji – tej w nas, tej między nami a światem, tej międzyludzkiej. Wnosi poczucie napięcia pomiędzy wartościami, które wydają się przeciwstawne, poczucie, że trudno nam jednocześnie dbać o nasze potrzeby i realizować nasze aspiracje lub że nasza perspektywa zderza się z perspektywą innych. Dzieje się tak ponieważ w czasie pełni Słońce i Księżyc ustawiają się po przeciwnych stronach Ziemi, w przeciwstawnych znakach – jakby ciągnąc nas w przeciwne strony. W czasie zaćmienia Księżyca jest to szczególnie intensywne, ponieważ Księżyc ustawia się precyzyjnie w linii prostej ze Słońcem i Ziemią, tak, że ta ostatnia rzuca na niego swój cień – co w tym roku będziemy mogli obserwować też z Polsce (jako częściowe zaćmienie Księżyca). Mamy więc Słońce w Skorpionie ustawione precyzyjnie naprzeciwko Księżyca w Byku. To jednak nie koniec, bo tą samą polaryzację będą wzmacniać Merkury i Mars w Skorpionie ustawione naprzeciwko Jowisza w Byku w tym samym czasie! Polaryzacja ta może się przejawiać na wiele sposobów, co będę opisywać szerzej niżej. Zacznę jednak od mniej typowego, a w tym roku szczególnie prawdopodobnego: napięcia między pragnieniem konfrontacji czy nawet odwetu a pragnieniem świętego spokoju, oraz pomiędzy celem „uświęcającym” środki, a wartościami i tym co postrzegamy za moralne. To czas kiedy możemy czuć się wodzeni na pokuszenie lub kiedy wybieramy między odwagą a komfortem. Ostatecznie każda opozycja uczy nas tego, że pozorne sprzeczności mogą zostać zintegrowane jeśli znajdziemy wartość każdej z pozornie sprzecznych perspektyw i poszerzymy nasze zrozumienie siebie i świata. Możemy np. podjąć decyzję o konfrontacji jednocześnie szanując naszą potrzebę spokoju i odpoczynku, myśląc o tym jak możemy o nią zadbać mimo wszystko. Możemy też wybrać komfort, zadbać najpierw o ciało i uziemienie, szanując jednocześnie tą część nas, która potrzebuje ujawniać fałsz, walczyć o swoje, czy mierzyć się z tym co trudne – szukając przestrzeni jak możemy wyrażać tą energię w bezpieczny dla nas i uwzględniający potrzeby ciała sposób. W czasie pełni (szczególnie tej!) możemy czuć jakby istniało jedynie „albo-albo”, możemy stawać się bardziej radykalni, bardziej uparci, bardziej zawzięci, widzieć biel i czerń bez niuansów. Im bardziej radykalni się stajemy tym bardziej przyciągamy radykalizm „drugiej strony”, doświadczenie walki, czy oporu ze świata. Możemy też szczególnie mocno czuć jak zaangażowanie w działania, dyskusje, ważne sprawy odciąga nas od ciała, od tego co podstawowe i priorytetowe dla nas. To co ważne jednak to to, że nie ma jednej dobrej ścieżki, nie ma strony „lepszej” czy „gorszej”. Czasem będzie dla nas lepsze odpuszczenie i skupienie na ciele, czasem zaangażowanie w konfrontację na 102 fajerki, a czasem przeskakiwanie z jednego w drugie, czy próby integracji. Jedyne co na pewno nam może zaszkodzić to odrzucanie siebie za nasze wybory czy odczucia i innych – za to samo. A także usiłowanie odwrócenia wzroku od tego co się pojawia, od odczuć, od wątpliwości, od Cienia, tabu, niezgody na coś, impulsu do robienia czegoś mimo wszystko itp..

Wróćmy do bardziej typowych manifestacji pełni z Byku, nie związanych z kosmicznymi „wydarzeniami towarzyszącymi” ;) Głównymi tematami Byka jest obfitość, przyjemność, cielesność, komfort, stabilność – wszystko to można zapraszać i eksplorować w tym czasie. Możemy przypominać sobie o potrzebach ciała, o tym jak to jest rozluźniać się, odpoczywać, czuć przyjemność, zatrzymać się w biegu. Jednak Słońce w Skorpionie jako drugi biegun polaryzacji przypomina nam też o tym co jest w tym trudne, przed czym być może uciekamy nie dając sobie szansy na rozluźnienie czy spokój, co nas mogło odciąć od cieszenia się przyjemnościami życia, o tym czego czuć nie chcieliśmy odcinając się od ciała i pozostając w obronie przed zmianą i dyskomfortem. Dlatego możemy teraz spotykać się tez z traumami, lękiem przed utratą, nieprzeżytymi emocjami i niepuszczonymi oczekiwaniami. Wiele doświadczeń i zranień mogło nas nauczyć zamykania się w ciele na odczuwanie, na naszą seksualność, na trudne emocje i ból. Pełnia w Byku mówi więc o tym, że owszem - przyjemność, cieszenie się połączeniem z ciałem, pełne rozgoszczenie w nim i w otaczającym nas świecie jest dostępne Tobie jak każdej innej istocie na Ziemi. Czasem jednak najpierw trzeba się zgodzić by to przy czym utknęliśmy i co rozpamiętujemy odeszło, by nagromadzone emocje mogły popłynąć i zrobić miejsce na nowe odczucia, by uwolnić te historie, których tak bardzo nie chcieliśmy przeżyć, że zatrzymaliśmy je gdzieś w ciałach. Ostatnie półtora roku z powtarzającymi się zaćmieniami w znaku Byka i Skorpiona mogło wydobywać na powierzchnię te historie, pokazywać jak możemy je uzdrawiać, a nadchodząca pełnia będzie zwieńczeniem tego procesu.

Zaćmienia są potężne jako momenty potencjalnej transformacji, kiedy nagle może coś się zmienić w naszym nawykowym kołowrotku reakcji i uwarunkowań – choć bywa, że z tą zmianą walczymy lub jej „nie zauważamy” i szybciutko wracamy na stare tory. Ich działanie jednak dalece wykracza poza sam moment zaćmienia, dlatego warto patrzeć na wszystko co działo się też w miesiącach po zaćmieniach i między nimi. Tym razem mamy do czynienia z ostatnim zaćmieniem w znaku Byka z serii, która zaczęła się półtora roku temu (szczególnie istotne w tej serii było zaćmienie 30.04.22, a także to 8.11.22). Kończymy więc okres transformacji podbijany przez kolejne zaćmienia, w obszarach takich jak nasza relacja z materią, finansami, ciałem, przyjemnością, seksualnością, komfortem, bezpieczeństwem, czy traumą. Może to być czas podsumowujący tą drogę, czas dopełnienia jakiegoś procesu, uwalniania karmicznych zobowiązań czy pracy z traumą. Ważne jest jednak by nie uleć zuchwałości, nadmiernej pewności tego, że „już wszystko wiemy” i nie „nagrabić sobie” nieprzemyślanymi działaniami czy ocenami. Możemy czuć się w mocy, ale to do nas należy decyzja czy użyjemy jej dla dobra wszystkich istot czy przeciwko innym. Powrót do bezpieczeństwa w ciele oznacza czasem rezygnację z możliwości kontrolowania wszystkiego i wszystkich, z korzystania ze swoich przewag, które ostatecznie odcinają nas znów od siebie i wprowadzają z powrotem do przestrzeni walki i obrony przed światem. Pytanie tej pełni to więc po pierwsze: czego się nauczyliśmy przez ostatnie półtora roku? A po drugie: jak z tej wiedzy skorzystamy w sposób konstruktywny, odpowiedzialny i z szacunkiem dla innych? Czy faktycznie wyszliśmy z wzorca nadużycia i kontroli, czy tylko zadowalamy się odwróceniem ról? Czy korzystamy z każdej możliwości, czy tylko z tych, które są właściwe i karmiące dla naszej duszy i ciała? Czy potrafimy odpuścić także wtedy, gdy przewaga jest po naszej stronie? Czy potrafimy odpocząć i zadbać o ciało nawet gdy mamy szansę „wszystkim pokazać”? ;) Czy tylko wtedy, gdy to świat nas do tego zmusza – przypominając o przemijalności naszych ciał, zdrowia, mocy?

Tak jak pisałam wyżej, ten czas może być zbyt napakowany w wydarzenia by móc skorzystać z wielu darów znaków Byka. Odpoczynek, skupienie się na ciele i jego potrzebach, na przyjemności, zmysłowości, seksualności, celebrowaniu obfitości i wdzięczności – to wszystko cudowne sposoby na korzystanie z potencjału tego czasu, ale jeśli nie jesteśmy wcale rozluźnieni i nie potrafimy odpocząć, to nie róbmy sobie wyrzutów. Ważne by mieć uwagę na ciało mimo wszystko, by obserwować co się z nim dzieje, co czujemy, jak gospodarujemy zasobami ciała, co nas męczy, co nas regeneruje, na co energię trwonimy, a co sprawia, że czujemy się choć trochę lepiej. Świadomie obserwując siebie możemy wyjść z wzorców nawykowego nadużywania siebie i ciała, wybierania trudniejszej drogi, pakowania się w problemy, które nie pozwalają nam na spokój i cieszenie się życiem, czy odtwarzania myśli i stanów emocjonalnych, które nie są o tym co tu i teraz, a o tym co kiedyś.

Byk jest bardzo konkretnym przewodnikiem na tych ścieżkach, mówi: nic nie musisz robić, nie potrzebne Ci żadne rytuały, techniki, uzdrowicielskie moce – po prostu daj pełnię uwagi swemu ciału, temu jak je czujesz tu i teraz. Zobacz co jest może napięte, daj sobie delikatny dotyk tam, gdzie potrzebujesz, wczuj się w to czego Twoje ciało potrzebuje, możesz się delikatnie porozciągać, poporuszać… wszystko co pozwoli Ci nieco bardziej poczuć ciało i pozwolić by to ono Cię prowadziło, a nie jakieś zewnętrzne instrukcje. Możesz to robić z intencją uwalniania historii, o których wiesz, że gdzieś tam utknęły, możesz pozwolić sobie również na wyrażanie emocji, delikatnie szukając nieco więcej przestrzeni i komfortu w ciele by to co kiedyś było za trudne, teraz mogło łatwiej przepłynąć. Delikatność jest tu słowem kluczem, tak trudnym do zastosowania, gdy podróżujemy przez krainy Skorpiona. Byliśmy uczeni bycia twardym dla siebie, gdy doświadczaliśmy czegoś trudnego, brania się w garść i przeżywania emocji dopiero gdy pękały w nas ostatnie tamy. Potem powielaliśmy to twarde podejście do siebie poprzez różne próby „uzdrawiania”, nierzadko pakując się w sytuacje retraumatyzujące, opowiadając nasze trudne historie kiedy jeszcze nie byliśmy na to gotowi, przymuszając się do praktyk, które obiecywały uzdrowienie, ale były dla nas na ten moment po prostu niedelikatne i zbyt obciążające. W konsekwencji wciąż oddalaliśmy się od otwarcia na pełnię czucia, bo to może się pojawić tylko kiedy czujemy się naprawdę bezpieczni sami ze sobą, kiedy do niczego się nie przymuszamy, kiedy mamy dla siebie czułość, uważność i właśnie delikatność. Ta pełnia jest więc zaproszeniem do tego delikatnego spotkania ze sobą i ze swoim ciałem, ze wszystkimi historiami, które ono nam opowiada, z emocjami, a także z przyjemnością, która wypływa z samego doświadczenia bycia ucieleśnionym i nasyconym tym co daje nam świat.

Owocnej i ucieleśnionej pełni Wam życzę! :) 
 



Jak co pełnię i co nów zapraszam Was serdecznie do udziału w grupowej medytacji na odległość dokładnie w momencie dopełnienia pełni czyli o 22:24 w sobotę. Każdy medytuje po swojemu, łączymy się offline we wspólnych intencjach ;) Więcej o Medytacjach Księżycowych dowiesz się tutaj.

Jeśli chcesz być na bieżąco z tym co piszę i dostawać cotygodniowy raport o tym co na niebie zapraszam do zapisu do Moonset Newslettera! Zapisy do darmowego Newslettera Free tutaj.

A dla spragnionych pełnych - bardzo bogatych - cotygodniowych informacji wraz z prognozą na każdy dzień możliwość subskrypcji Newslettera Premium! Więcej o tym tutaj.

środa, 11 października 2023

Nów w Wadze z zaćmieniem Słońca - 14 października 2023

 



Nów w Wadze przynosi temat wewnętrznego balansu, naszej relacji z innymi, ważnych wyborów, przywracania sprawiedliwości, pokoju w nas i w świecie. I prawdopodobnie po ostatnich dniach, kiedy to Mars utworzył kwadraturę z Plutonem (co mogło wnieść dużo napięć, przemocy, walk o dominacje – pisałam o tym w newsletterze), wielu z nas czuć może dużą potrzebę powrotu do balansu. Jednak w przypadku tego nowiu, który będzie również pierwszym zaćmieniem Słońca w znaku Wagi, bardzo ważne jest nie tyle powrócenie do być może dawniej działającego balansu, co właśnie wyjście z długotrwałego stanu dys-balansu, nierówności, niesprawiedliwości, nadużywających dla nas układów i kompromisów… i otworzenie się na zupełnie nową formę równowagi w relacjach z innymi i ze sobą. Możemy więc czuć konieczność wyboru między udawaną harmonią, spokojem, „zgodą”, a czymś pozornie nieharmonijnym, ale ostatecznie przywracającym zdrowe proporcje, autentyczność w relacjach, czy sprawiedliwość tam gdzie jej brakowało. Ważne jest jednak to, że zazwyczaj poczujemy nie tyle błogosławieństwa nowej równowagi, co dyskomfort jej braku – tak istotny by mogła zajść transformacja, wzmocniona w tym roku przez obrączkowe zaćmienie Słońca.

Możemy to zresztą czuć już od pewnego czasu. Mars przebywając w Wadze od końcówki sierpnia wydobywa na powierzchnię wszystkie niedziałające układy, złość ukrytą pod uprzejmością, przypomina nam o przekroczonych granicach, rozmontowuje sojusze i jednocześnie daje energię do budowania nowych. Proces ten jest jednak dużo głębszy przez fakt, że w Wadze przebywa również od lipca Południowy Węzeł Księżyca, który robi z grubsza to samo, ale na poziomie karmicznych zobowiązań, wzorców relacyjnych zakorzenionych w dalekiej przeszłości i tych związków emocjonalnych, które nadal wywierają wpływ na nasze życie. Wydobywane na powierzchnie jest wszystko to, co zostawiło nas z poczuciem niesprawiedliwości, nierówności, zobowiązania do lojalności, uwikłania w czyjeś życie i wybory, zobowiązania do troski o kogoś kto nas źle traktował, ba nawet do opowiadania się po czyjejś stronie czy milczenia jeśli się z czymś nie zgadzamy. Dzieje się to po to byśmy mogli wypowiedzieć niektóre z tych umów, rozsupłać więzi i zobowiązania, zmienić zdanie, odnaleźć zablokowany niegdyś głos i opowiedzieć się za tym co jest według nas sprawiedliwe. Kluczowym momentem tego procesu będzie właśnie nadchodzące zaćmienie, czas pożegnania starego, chwila ciszy, w której możemy zadecydować czy wracamy powtarzać przeszłość, czy ruszamy w nieznaną przyszłość. Czas dialogu z samym sobą, szukania balansu między różnymi potrzebami, dawanie głosu temu co zbyt długo było wykluczone z dyskusji.

Nów w Wadze to czas, kiedy równowaga i relacje wymagają naszej szczególnej uwagi. Kontaktujemy się z tą częścią nas, która potrzebuje „odbijać się” w drugim człowieku, która szuka dopełnienia, związku, ale też z tą która się porównuje, ocenia innych czy robi różne rzeczy dla uznania lub by innym było miło. Jak w soczewce możemy widzieć jak to z czym wchodzimy w relacje z innymi do nas wraca, a także jaki tańczy w nas potrzeba bliskości z lękiem przed odrzuceniem. To piękny moment na to by przyjrzeć się temu co jest dla mnie w moich relacjach ważne, czego potrzebuję, co doceniam, a co chcę zmienić. Podobnie z tym czego nam brakuje w relacjach – zapytajmy się siebie czy sami jesteśmy gotowi sobie dać to czego potrzebujemy, czy wierzymy, że na to zasługujemy, czy umiemy przyjmować od innych to czego pragniemy? Nasi partnerzy są naszymi lustrami w tym sensie, że pokazują nam pięknie to, czego sami sobie nie dajemy. Brakuje Ci uwagi partnera – czy sama ją sobie dajesz? Brakuje Ci akceptacji – czy sam siebie nie odrzucasz? Inni się z Tobą nie liczą – a czy Ty uwzględniasz własne potrzeby? Odkrywając, że to czego najbardziej potrzebujemy, to to czego sami sobie odmawiamy przestajemy obwiniać innych i poszukiwać na zewnątrz i powoli zaczynamy odkrywać jak to jest być dla samych siebie najlepszym partnerem, przyjacielem i rodzicem :)

Ważnym tematem w czasie tego nowiu jest równowaga w różnych obszarach życia, ta pomiędzy braniem i dawaniem, między odpoczynkiem a pracą, czy między poświęcaniem czasu na różne nasze potrzeby. Znak Wagi przypomina nam, że nie żyjemy tutaj sami, że są różne perspektywy i potrzeby i że potrzebny jest balans by uwzględnić zarówno to co ważne dla nas, jak i to co ważne dla naszych bliskich. Nie chodzi jednak o rezygnację z siebie, a o poszerzanie świadomości, pogłębianie wzajemnego zrozumienia i zobaczenie tego co nas z innymi łączy, oraz o szukanie dialogu – najpierw w nas samych (pomiędzy pozornie wykluczającymi się potrzebami czy naszymi subosobowościami ;) ), a potem w świecie.

Zazwyczaj nowie są przede wszystkim czasem spotkania ze samym sobą, tym razem jednak możemy czuć, że ważny jest również aspekt społeczny, a nawet globalny. Nów z zaćmieniem transformuje także nasze relacje ze społeczeństwem, „Innymi”, pyta nas o to jak wyglądają nasze relacje z tymi co myślą inaczej, z tymi co są „po drugiej stronie” dowolnej polaryzacji, jak wygląda nasza odpowiedzialność za to co wspólne, za porozumienie, za pokój w nas i wokół nas. Waga słynie z niezdecydowania i wahań, tak naprawdę jednak jej rolą jest wydanie sprawiedliwego wyroku, przywrócenie równowagi tam, gdzie człowiek wyrządził krzywdę drugiemu, gdzie doszło do nieporozumień czy polaryzacji – a to wymaga głębokiego namysłu i wysłuchania wszystkich stron, co czasem trwa irytująco długo. Jednak Waga też ma mniej znaną stronę, gdy już wysłucha stron i wydobędzie na powierzchnię wszystkie relacyjne brudy, potrafi przywracać sprawiedliwość jednym cięciem miecza Temidy. Nów z zaćmieniem Słońca w tym znaku ma właśnie taki potencjał, choć droga do tego cięcia, do odzyskania mocy i stanowczości po przejściu przez wszystko co sprawia, że czujemy się bezradni może być nieprzyjemna. Warto jednak, bo ten czas sprzyja wychodzeniu z długo trwających impasów, także takich, o których nie wiedzieliśmy, bo nie widzieliśmy, że oddajemy swoją moc innym i zatrzymujemy własny głos by kogoś nie urazić.

Tym nowiem domykamy więc nie tylko ostatni cykl księżycowy. Domykamy też proces porządkowania naszych spraw sercowych i relacyjnych, który rozwijał się przez ostatnie miesiące „inspirowany” przez retrogradację Wenus. Domykamy też dłuższy proces, który rozpoczął się przy poprzednim zaćmieniu Słońca w Wadze na Południowym Węźle Księżycowym 18 lat temu, kształtujący nasze relacje społeczne i definiujące je polaryzacje i otwieramy nowy – oby odbudowując umiejętność dialogu i porozumienia. Relacje i zobowiązania, które ok 2005 wywarły na nas piętno, teraz będą mogły odejść, o ile świadomie wybierzemy je zakończyć i otworzyć nowy rozdział.

Pięknego i transformującego nowiu w Wadze, a także pokoju wewnątrz nas i w świecie!



Jak co pełnię i co nów zapraszam Was serdecznie do udziału w grupowej medytacji na odległość dokładnie w momencie kulminacji nowiu czyli o 19:55 w sobotę. Każdy medytuje po swojemu, łączymy się offline we wspólnych intencjach ;) Więcej o Medytacjach Księżycowych dowiesz się tutaj.

Jeśli chcesz być na bieżąco z tym co piszę i dostawać cotygodniowy raport o tym co na niebie zapraszam do zapisu do Moonset Newslettera! Zapisy do darmowego Newslettera Free tutaj.

A dla spragnionych pełnych - bardzo bogatych - cotygodniowych informacji wraz z prognozą na każdy dzień możliwość subskrypcji Newslettera Premium! Więcej o tym tutaj.

środa, 27 września 2023

Pełnia w Baranie - 29 września 2023

 



Pełnie w Baranie bywają bardzo ogniste i ta nie zapowiada się jak wyjątek od tej zasady ;) Często jest to czas kiedy mocno uświadamiamy sobie na jakie kompromisy, układy, pozory nie mamy już zgody i wydobywa się na powierzchnię nasza mniej piękna, „egoistyczna” strona. Z drugiej strony relacje są bardzo ważne w czasie tej pełni, to czas kiedy przyglądamy się wszystkim naszym związkom, temu jakie połączenie mamy z innymi, ze światem, z samym sobą, gdzie czujemy autentyczny przepływ i porozumienie, a gdzie sztuczność, dostosowywanie się, brak równowagi? Jakie relacje chcemy tworzyć? Na co już nie mamy zgody? Jak możemy być w naszych interakcjach bardziej autentyczni, szczerzy, lepiej stać za sobą, a jednocześnie mieć przestrzeń na przyjęcie perspektywy drugiej osoby? Im bardziej jesteśmy za sobą tym mniej perspektywy innych są dla nas zagrażające. Im więcej tańczymy wokół naszych potrzeb, tym bardziej irytują nas ci co wyrażają je wprost. Im więcej czujemy ukrytych intencji, emocji, nie wprost wyrażanych pragnień czy pretensji, tym trudniej nam być otwartym na dialog i spotkanie. Wyplątując się z czyichś i swoich oczekiwań co do tego jak relacje „mają” wyglądać, przyznając się przed sobą gdzie nie byliśmy szczerzy, gdzie nasze intencje pod spodem były inne od deklarowanych i gdzie nie zrobiliśmy na nasze własne emocje i potrzeby możemy stanąć do zupełnie innego rodzaju spotkania z drugim człowiekiem. Ważna jest przede wszystkim ta wewnętrzna szczerość, pozwolenie sobie na emocje, na niezgodę i ale też pozwolenie na to drugiej osobie.

Pełnie Księżyca służą zobaczeniu spraw jaśniej – często przez konfrontację z tym na co dotąd nie zwracaliśmy wystarczającej uwagi. Księżyc w pełni robi za lustro pokazujące nam nasze prawdziwe emocje, potrzeby, sytuację życiową. Kiedy czas jest intensywny, jak dla wielu było ostatnio, to i pełnie stają się intensywniejsze, bo wydobywają na wierzch emocje i konfrontują nas mocniej z tym co jest. Ta pełnia może wydobyć wiele złości i uwolnić wstrzymywane pragnienia. Jest jak kropka nad „i” po minionym okresie retrogradacji Wenus, kiedy wszystkie rozsypane puzzle trafiają już na swoje miejsce i mamy nagłą jasność czego chcemy, a czego nie. Czego nasze serce pragnie, kogo kocha, co czuje, co rozpala w nas ogień? A co już w nas wygasło, co nas męczy, zabiera nam energię i radość życia? To czas kiedy zbyt długo podtrzymywane kompromisy i układy stają się zbyt ciężkie do uniesienia i być może czujemy nagły przypływ odwagi by powiedzieć prawdę lub zrobić to co już dawno chcieliśmy, nie myśląc o tym co powiedzą inni.

Czas tej bardzo mocnej pełni to zatem czas kiedy będziemy mieli ogromną energię i odwagę by wprowadzać wielkie zmiany i ruszać na podbój świata, a także by oczyścić te obszary naszego życia, gdzie „zgniłe kompromisy”, niedopowiedzenia i utknięcie w nieautentyczności zabierało nam całą energię i chęć do życia. Może też być tak, że poczujemy, że już nie chcemy być „mili”, omijać trudnych tematów w rozmowie, że chcemy rozmawiać wprost o tym co zbyt długo było zagłaskiwane lub zbywane frazesami. Konfrontacja uwalnia energię tam gdzie mogło pojawić się poczucie bezradności, uwikłania w zależności, brak porozumienia. W czasie tej pełni łatwo też w tym przesadzić, reagować impulsywnie, ostro, dokonywać radykalnych decyzji. Jeśli nie chcemy więc danej relacji „wylewać z kąpielą” to warto dać sobie chwilę na zatrzymanie i przyjrzenie się temu jak możemy wnieść nasze emocje, potrzeby, niezgodę tak by miało to potencjał konstruktywny, a nie tylko było raniące.

Pełnia w Baranie to też czas kiedy uczymy się, że zdrowe stawianie granic jest niezbędne by w pełni otworzyć się na relacje, w których jesteśmy. Ustępując, zgadzając się na sytuacje, które nam przeszkadzają, „wybaczając” nie z serca, ale po to by zachować relację, generujemy masę emocji takich jak złość, frustracja, gorycz, a nawet nienawiść i coraz mocniej odcinamy się od tego co było dla nas karmiące w relacji, odsuwamy się od partnera czy przyjaciela, przestajemy się dzielić tym co dla nas ważne, unikamy bliskości. Postawienie granic bywa bardzo trudne, czasem uruchamia lawinę emocji, ale tak na prawdę tylko bycie uczciwym ze sobą, także w tym co dla nas trudne, buduje prawdziwą więź. To samo też dotyczy uwzględniania granic, które nam stawiają inni – odruchowo możemy je traktować jak coś co nam zagraża, coś związanego z odrzuceniem, czy czyjąś „złośliwością”. Przyjęcie odpowiedzialności ze te emocje, zobaczenie dlaczego tak reagujemy i jakie nasze potrzeby domagają się uwzględnienia, a następnie wniesienie tego z miejsca szacunku dla drugiej osoby może być niesamowicie uwalniającym doświadczeniem – nie wiele jest tak uwalniających momentów w relacjach jak odpuszczenie sobie konieczności posiadania racji ;) Gdy uwalniamy się od potrzeby racji i by było po naszemu, możemy w końcu zacząć rozmawiać o tym co ważne - o potrzebach naszych i partnera i o tym jak możemy je lepiej realizować w bliskości i szacunku.

Podsumowując to dobry czas by powrócić do szczerości i autentyczności w relacji z samym sobą i z innymi. Do tego by zobaczyć czego naprawdę chcę, co mnie złości, a co budzi we mnie entuzjazm. I by pójść za tym, z szacunkiem dla granic innych :)

Owocnej pełni Wam życzę!



Jak co pełnię i co nów zapraszam Was serdecznie do udziału w grupowej medytacji na odległość dokładnie w momencie dopełnienia pełni czyli o 11:57 w piątek. Każdy medytuje po swojemu, łączymy się offline we wspólnych intencjach ;) Więcej o Medytacjach Księżycowych dowiesz się tutaj.

Jeśli chcesz być na bieżąco z tym co piszę i dostawać cotygodniowy raport o tym co na niebie zapraszam do zapisu do Moonset Newslettera! Zapisy do darmowego Newslettera Free tutaj.

A dla spragnionych pełnych - bardzo bogatych - cotygodniowych informacji wraz z prognozą na każdy dzień możliwość subskrypcji Newslettera Premium! Więcej o tym tutaj.

poniedziałek, 11 września 2023

Nów w Pannie i początek nowego cyklu numerologicznego - 15 września 2023

 



Czas Nowiu, jest czasem ciemności, zanurzenia w sobie i odnowy. Znak Panny sprzyja uzdrawianiu, oczyszczaniu ciała i umysłu, podążaniu za mądrością ciała. To właśnie nasze ciało jest najlepszym przewodnikiem, kiedy szukamy głębokiej odnowy, prostych i naturalnych rozwiązań, życia zgodnego z potrzebami naszego serca. Temu wszystkiemu sprzyja nadchodzący nów, który jednocześnie jest czasem podsumowań, zamykania cyklu siania i zbiorów, otwierania się na nowy czas w życiu. Nów wrześniowy jest bowiem także początkiem nowego roku osobistego w numerologii, zwanego w systemie Gladys Lobos cyklem życia! Polecam zapoznanie się z artykułem opisującym poszczególne cykle życia i sprawdzenie jaki rok wraz z nowiem pożegnasz a jaki powitasz.

Ten nów jest szczególny też jako czas domknięcia okresu retrogradacji Merkurego i Wenus. Ta druga zakończyła się już niemal tydzień temu, choć nadal jesteśmy na etapie rozkręcania i domykania jej efektów, czego zwieńczenie przyjdzie w dniach bezpośrednio po nowiu. Merkury natomiast ruszy do przodu ledwie parę godzin po kulminacji nowiu! Ostatnie tygodnie były więc czasem, gdy energia bardziej kierowała się do wewnątrz, oraz na sprawy związane z przeszłością, kiedy mogliśmy wprowadzać poprawki i zmiany, ale nie koniecznie widzieliśmy ich efekty w działaniu. Już dzień po nowiu to się zmieni i poczujemy mocniejszy ruch do przodu! Tymczasem sam dzień nowiu jeszcze będzie bardziej do wewnątrz – jak to nów. To ważny moment na to by podsumować efekty ostatniego cyklu numerologicznego, oraz to co zrozumieliśmy w czasie ostatnich retrogradacji, pożegnać przeszłość, oczyścić się wewnętrznie i przygotować na nowy etap. Pewne rzeczy nadal mogą być niejasne, możemy czuć ambiwalencję w działaniu, pogubienie czy opór – to jednak tylko ma nam przypomnieć, że by dobrze zacząć nowe potrzebujemy się zatrzymać, spotkać ze sobą, uporządkować pewne sprawy, a może po prostu poczekać chwilę aż nowe kierunki się wykrystalizują. Ten nów może nam przynieść wspaniałe nowe pomysły, chęć wprowadzania zmian i ekscytujących eksperymentów. To ważne i da nam zasilanie na najbliższe dni, warto jednak startować z nowym uważnie i jednak mimo wszystko z ważniejszymi działaniami poczekać chociaż do 22:21 w piątek aż Merkury wyjdzie z retro ;)

Zanim to jednak nastąpi warto w pełni wykorzystać ten szczególny czas nowiu w Pannie, w czasie gdy władca tego znaku, Merkury zatrzymał się tuż przed zmianą kierunku, a więc jest szczególnie mocny. To czas sprzyjający niezwykłej koncentracji energii, skupieniu na tym co praktyczne, a jednocześnie co może być naszym codziennym rytuałem. Godziny po nowiu sprzyjają wypowiadaniu intencji na nowy cykl i rytuałom, jednak w przypadku Panny ważne jest by wyrazić naszą intencję od razu chociażby w najprostszym działaniu. Panna to znak przypominający nam o tym, że potrzebujemy codziennych rytuałów i że wszystko co robimy jest ważne i tworzy naszą przyszłość. To co powtarzamy codziennie, jest tym tworzy nasze życie i naszą drogę, więc bez zmian na tym poziomie same intencje czy życzenia nie wystarczą ;) Energia tego szczególnego nowiu jest jak laser, bardzo skupiona, wymagająca dużej uważności i niekoniecznie łatwa w nawigacji, a jednocześnie potężna jeśli ją używamy świadomie. To idealny czas by wprowadzić nowe codzienne praktyki, uwolnić się od destrukcyjnych czy rozpraszających nawyków, zadedykować się czemuś co jest dla nas najważniejsze i podjąć zobowiązanie o choćby minimalnej codziennej pracy czy praktyce w służbie naszej idei. Ważne jest tu wybranie tylko jednej rzeczy i jednego działania, czegoś co jest realne, konkretne, możliwe do realizowania już teraz w tej życiowej sytuacji, w której jesteśmy. Wtedy laser ma możliwość zadziałać jak generator wielkiej energii i zmian, które zaczynają się od małych zmian „komórkowych w nas”, w naszym codziennym życiu i krok po kroku zmieniają wszystko wokół nas.

Nów w Pannie to przede wszystkim czas oczyszczania, zarówno na poziomie ciała, jak i ducha. To czas porządkowania, oddzielania ziarna od plew, podsumowań. Do tego ważnymi tematami będą nasza praca, obowiązki, nawyki, codzienna rutyna, oraz to na ile potrafimy czuć satysfakcję z tego co robimy i jak wygląda nasz dzień. Ważnym tematem też jest zdrowie, dbanie o ciało, o nasze zwierzęta, rośliny, metaforycznie lub dosłownie – o naszą zagrodę ;) Bliską znaczeniowo Pannie są Demeter / Ceres i wszystkie inne boginie urodzaju, które patronują okresowi zbiorów i uczą jak mądrze korzystać z zasobów Ziemi. To czas kiedy nasze zbiory już dojrzały, ale by je zebrać potrzebujemy włożyć w to sporą pracę, skupić energię i wejść w dobry rytm. Czas gdy Słońce jest w Pannie to też czas mądrych decyzji o tym co przeznaczyć na konsumpcję, a co oszczędzić na przyszłe lata, na zasiew. Może to wyglądać na paradoks, że Panna – znak miesiąca zbiorów to wcale nie znak cieszenia się obfitością i radosnej konsumpcji, a bardziej znak oszczędzania, pokory, a nawet ascezy. Jest w tym jednak wielka mądrość, która od lat pozwalała ludziom przetrwać kolejne zimy, wiosny, lata. Miesiąc Panny to czas, kiedy podejmujemy mądre decyzje, pracujemy na naszą przyszłość i z wdzięcznością i szacunkiem zbieramy plony, które będą nas żywić przez kolejny rok.

Zanim jednak poświęcimy się gromadzeniu, nów sugeruje, że powinniśmy zrobić porządek w naszych spichlerzach ;) Nów w Pannie to znakomity czas na oczyszczanie ciała i umysłu. Można w tym czasie robić głodówki lub dowolny detox od tego co nas zamula i obciąża (internet, telefon, facebook, toksyczne relacje, niezdrowe jedzenie czy używki etc.). Zastanów się co w Twoim codziennym życiu Ci nie służy, co obciąża Cię i zabiera Ci czas. Możesz również oczyścić przestrzeń wokół siebie, wyrzucić to co zbędne, przypomnieć sobie o zasadach feng shui :) Znak Panny uczy: mniej znaczy więcej! A także o tym, że porządek w przestrzeni przekłada się na porządek w życiu. Im więcej zrobimy przestrzeni wokół siebie i w sobie w tym czasie, tym więcej zrobimy miejsca na Nowe.

Owocnego i oczyszczającego nowiu Wam życzę oraz wspaniałego Nowego Cyklu! :)


Jak co pełnię i co nów zapraszam Was serdecznie do udziału w grupowej medytacji na odległość dokładnie w momencie kulminacji nowiu czyli o 03:40 w nocy z czwartku na piątek. Każdy medytuje po swojemu, łączymy się offline we wspólnych intencjach ;) Więcej o Medytacjach Księżycowych dowiesz się tutaj.

Jeśli chcesz być na bieżąco z tym co piszę i dostawać cotygodniowy raport o tym co na niebie zapraszam do zapisu do Moonset Newslettera! Zapisy do darmowego Newslettera Free tutaj.

A dla spragnionych pełnych - bardzo bogatych - cotygodniowych informacji wraz z prognozą na każdy dzień możliwość subskrypcji Newslettera Premium! Więcej o tym tutaj.

poniedziałek, 28 sierpnia 2023

Pełnia w Rybach (w mediach popularna jako niebieska ;) ) - 31 sierpnia 2023

 




Ta pełnia będzie bardzo ciekawym momentem w czasie, kiedy może ujawnić się magia w najbardziej nieoczekiwanych okolicznościach. Mamy teraz aż cztery planety „stojące w miejscu” na niebie. Wenus zaraz wychodzi z retrogradacji, Merkury niedawno swoją zaczął – w połączeniu jest to czas kiedy energia mocno kieruje się wstecz, do wewnątrz, a także głębiej pod powierzchnię zdarzeń. Tuż przed pełnią w retrogradację wchodzi Uran dodając nieco impulsywności i potrzeby głębokich zmian do tego czasu, a do tego do retrogradacji szykuje się również Jowisz. Innymi słowy chwilowo mamy rzadki moment zatrzymania, zwolnienia przed zmianą i intensywniejszego doświadczania tego co jest. Ważne rzeczy mogą się odsłaniać, zwłaszcza gdy integrujemy wcześniejsze doświadczenia i pozwalamy by te zmiany zintegrowały się w nas, byśmy głębiej poczuli kim jesteśmy i do czego dążymy. Aktywny znak Panny sprzyjał pracy, uziemieniu, konkretyzacji naszych pomysłów i działań – i ten okres jeszcze potrwa, acz pełnia może być w tym jak przerwa na przypomnienie o Sacrum ;) . Na oczyszczające zanurzenie się w żywiole Wody, w emocjach, w wizjach i w głębinach oceanu, które są pod tymi wszystkimi falami codzienności. Ta pełnia może z jednej strony wydobywać emocje, których nie rozumiemy, pragnienia i marzenia, które nie są „racjonalne”, czy głos intuicji, który łatwo podważyć. Z drugiej zaś wymagania materialnego świata, jego ograniczenia, konkretność, potrzebę rozumienia, kontroli, uporządkowania chaosu. I potrzebę balansu między tymi stronami. 

Pełnia w Rybach mimo, że może być odczuwana bardzo wzniośle, duchowo, czy emocjonalnie, tak naprawdę opowiada o alchemii łączenia świata ducha za światem materii. Nasza kultura nauczyła nas myślenia o tym, że te dwa światy są odrębne, że „musimy” wybierać jak się określamy czy poprzez to co przyziemne i konkretne czy poprzez to co uduchowione, natchnione. Polaryzacja Panna-Ryby aktywna w czasie tej pełni uczy nas, że materia nie może istnieć bez ducha, z którego się wyłania, ani duch nie może istnieć bez materii poprzez którą się manifestuje. Nasze wizje, marzenia, duchowe natchnienia nabierają znaczenia kiedy stają się częścią rzeczywistości, która nas otacza, kiedy sny, które śnimy wplatamy w tkaninę codzienności. A nasza codzienność, gdy jej się przyjrzymy dobrze jest nieustającym cudem i epifanią :) Napięcie między tymi sferami pojawia się wtedy, gdy na któryś z tych biegunów nie mamy zgody i gdy to świat zewnętrzny musi nam przypominać, że a) nie da się wszystkiego uporządkować, kontrolować, „przepracować” – chaos i nieprzewidywalność są istotą naszej podróży a nie jej marginalnymi niedogodnościami do wyeliminowania; b) ten kto lata wysoko i nie pamięta o tym, że materia ma swoje prawa, kończy jak Ikar, który wzleciał wysoko na skrzydłach, które dostał od ojca i zapomniał, że nie jest ptakiem i że o skrzydła (i o ludzkie ciało) trzeba zadbać by mogły zanieść nas daleko.

Tylko łącząc ducha z materią, budując most między naszymi marzeniami a codzienną praktyką, łączą wizję z konkretnością możemy nie tylko latać, ale też dolecieć ;) Być może ta pełnia natchnie nas pomysłami jak to zrobić, pokaże nam co możemy dodać lub odjąć w naszej codziennej rutynie by być choć odrobinę bliżej marzeń, jak zadbać o balans między pracą a odpoczynkiem by nie tracić połączenia z tym co najważniejsze, a może jak odkryć spełnienie w tym co już jest naszą codziennością?

Ten czas możemy też doświadczyć jako ulgę po niedzielnej opozycji Słońca do Saturna (odczuwalnej też w dni sąsiednie), która często jest doświadczana jako męczące mierzenie się z ograniczeniami, obowiązkami, koniecznością naginania się do zasad, a także obniżeniem witalności i radości życia. Pełnia w Rybach tuż po tym czasie będzie jak prysznic po oczyszczeniu stajni Augiasza ;) Choć może też być tak, że ten prysznic będzie połączony z puszczaniem emocji by uwolnić się od nagromadzonych napięć i odtajać. To dobry czas by sobie odpuścić wszystkie obowiązki, koncepcje działań i po prostu pobyć z naszymi emocjami, pozwolić by przepłynęły przez nas i użyźniły naszą duszę lub by po prostu by głęboko odpocząć, pozwalając sobie odpuścić wszystkie oczekiwania i rozpuścić się w tym co jest. Z puszczenia kontroli w tym czasie może się wyłonić wyjątkowa wena twórcza, wizje, doznania mistyczne, czy też inna magia :) Jeśli jednak ten czas wykorzystamy „tylko” po to by dostroić się do samych siebie, uwolnić wszystkie zatrzymane emocje, pozwolić sobie być dokładnie w takim momencie naszej drogi w jakim jesteśmy i objąć siebie w tym miłością… to to będzie najważniejszy cud jakiego możemy doświadczyć :)

Pełnia w Rybach będzie ostatnią pełnią kończącego się roku numerologicznego, a więc czasem zbiorów. Otwiera dwa tygodnie oczyszczania, domykania, żegnania, porządkowania, którym patronuje retrogradujący Merkury. To czas wdzięczności i zapraszania do naszego życia magii, zaufania, odpuszczenia tego co nas męczy i odkrywania tego co nas prowadzi. To czas na pewnego rodzaju „porządki” w naszej duchowości, jak wtedy gdy zamiast walczyć z chaosem wokół siadamy w jego środku w medytacji i powoli układamy sobie porozrzucane kawałki siebie, rozpoznajemy wewnętrzne przepływy i dostrajamy się do nich by płynąć na ich fali. Nie musimy wszystkiego rozumieć, dostrojenie nie wymaga intelektu. Natomiast ta pełnia może od nas wymagać, by medytację, czy inną praktykę duchową zrównoważyć potem działaniami praktycznymi, ucieleśnionymi, przenoszącymi to wewnętrzne dostrojenie wokół nas, łączącymi nas ponownie ze światem, z innymi, z tym co chcemy innym oferować i o co chcemy zadbać.

Nadchodząca Pełnia to również dobry czas na spontaniczną twórczość, otwieranie się na wenę, rytuały, wróżby, wypowiadanie intencji i otwieranie się na przyjęcie tego o czym marzymy, a także na to co najlepszego ma dla nas Wszechświat.

Niech ta najmagiczniejszą z pełni przyniesie Wam cudowne dary! :)



P.S. jeśli chodzi o temat "niebieskiej pełni", czy "niebieskiego księżyca" to moje stanowisko na ten temat wyraziłam tutaj. Ten czas jest wyjątkowy i bez "kalendarzowej magii" ;) 



Jak co pełnię i co nów zapraszam Was serdecznie do udziału w grupowej medytacji na odległość dokładnie w momencie dopełnienia pełni, czyli tym razem o 03:35 w nocy z środy na czwartek ;) Medytujemy każdy po swojemu, we wspólnych intencjach. Więcej o Medytacjach Księżycowych dowiesz się tutaj.

Jeśli chcesz być na bieżąco z tym co piszę i dostawać cotygodniowy raport o tym co na niebie zapraszam do zapisu do Moonset Newslettera! Zapisy do darmowego Newslettera Free tutaj

Dla spragnionych pełnych - bardzo bogatych - cotygodniowych informacji wraz z prognozą na każdy dzień jest też możliwość subskrypcji Newslettera Premium - tutaj.

niedziela, 27 sierpnia 2023

Retrogradacja Merkurego w Pannie: 23 sierpnia - 15 września 2023

 




Merkury wchodząc w retrogradację w środę dołączył do Wenus, która już powoli swoją retrogradację kończy. Zamiast jednak widzieć to jako „podwójny hamulec”, postrzegam ten okres jako czas, gdy nasz umysł dostraja się do zmian dziejących się przez ostatnie tygodnie i kiedy możemy zanurzyć się głębiej w podziemiach naszej podświadomości nie tylko czując i pragnąc, ale też rozumiejąc i nazywając to czego doświadczamy. Pierwsze 11 dni retrogradacji Merkurego będą więc jednocześnie zwieńczeniem procesów związanych z Wenus, ich pogłębieniem i nierzadko wdrożeniem w życie, przekucie na codzienność. Mogło być tak, że przez ostatnie tygodnie rozpoznaliśmy czego potrzebujemy więcej by czuć w życiu radość i co nam tą radość zabiera. Być może przewartościowaliśmy nasze priorytety, a może tylko do tego się przymierzaliśmy. Może jakieś relacje zostały pożegnane, jakieś układy rozwiązane, albo nasze pragnienia relacyjne rozpoznane i uwzględnione. Może zaś poczuliśmy że czas na zmianę wizerunku, na wyrażanie inaczej naszej kobiecości, atrakcyjności, seksualności, fizyczności. Cokolwiek się zadziało dotąd, Merkury w retrogradacji pomoże nam przekuć te wnioski na codzienną praktykę, uziemić, przekuć na konkretne rozwiązania. Retrogradacja Merkurego, podobnie jak ta Wenus, ma w sobie element rewizji naszych priorytetów, kierowania naszej uwagi na to co najważniejsze, a o czym możemy zapominać, gdy wszystko dzieje się szybko. Przypomina nam, że to do czego zmierzamy możemy osiągać tylko gdy dajemy temu uwagę, najlepiej codziennie, gdy staje się częścią naszej rutyny, dbania o siebie, dbania o nasze wartości. Najmocniejszym okresem, gdy te wątki będą pracować będą okolice 4 września, gdy Wenus będzie wychodzić z retro.

 



To jednak tylko fragment znaczeń, które niesie ze sobą ta retrogracja Merkurego. Najprościej mówiąc jest to czas układania sobie na nowo puzzli w głowie i w życiu. Ważnym wątkiem może tu być zdrowie i praca – jeśli coś nie działa dobrze, to czas na przyjrzenie się dlaczego, co możemy poprawić, gdzie tracimy energię, gdzie kręcimy się w kółko, jakie nawyki nam szkodzą, rozpraszają nas, przeciążają, a jakie były by pomocne. Nie chodzi jednak o to by przymuszać się do tworzenia nowych nawyków – czasem może to wyjść, czasem musimy najpierw dobrze zrozumieć nasze potrzeby i to co stoi za obecnymi nawykami (a np. osoby z ADHD nawyków praktycznie nie tworzą, więc nie ma co fundować sobie presji ;) ). Bardziej chodzi o to by się jak najczęściej zatrzymywać w tym co robimy i rozpoznawać jak to na nas wpływa, oraz jakie mamy prawdziwe potrzeby. Rozpoznawać, które nasze działania czy wybory spowodowały np. osłabienie i uczyć się jak można je potem omijać. Ciało będzie tu dla nas ważnym przewodnikiem i warto dać priorytet temu by o nie zadbać i słuchać jakich zmian się ono od nas domaga. Merkury w Pannie to czas idealny na wszelkie drobiazgowe analizy – śledzenie naszego codziennego samopoczucia, naszej wydajności w pracy czy na treningu, rozpoznawanie naszej relacji z cyklem menstruacyjnym czy księżycowym, notowanie tego co jemy i jak się po tym czujemy itp. 





W pracy może to być na przykład dobry czas na audyt, analizę dotychczasowych strategii, krytyczny przegląd tego co już mamy zrobione, budżetu i wszystkiego co wiąże się z analizą, statystykami, badaniami i ewaluacjami ;) Merkury w Pannie jest bardzo silny i wspiera nasz analityczny intelekt, więc warto mu dać dobrą pożywkę, bo bez niej nie pozostanie mu nic innego jak skupić się na krytyce siebie i innych ;) To czas zbierania danych i ich układania, a także wprowadzania zmian na poziomie naszego codziennego życia, zdrowia i pracy, a nie rzucania się w nowe projekty i eksperymenty. Jeśli mamy takowy już w głowie to być może najlepiej skorzystać z tego czasu poprzez drobiazgowe przygotowania, analizy rynku, gromadzenie zasobów i przydatnych praktyk. Generalnie ta retrogradacja sprzyja i zachęca nas do wytrwałej pracy, może być jednak też tak, że szczególnie na początku tej retrogradacji poczujemy, że nie mamy sił na nic, w tym na żadne analizy i to będzie znak, że zdrowie jest tu zdecydowanym priorytetem, podobnie jak rytm pracy i odpoczynku, który potrzebujemy poprawić. Jeśli z przyczyn zewnętrznych nie możesz zwolnić, to warto poszukać sposobów by choć ten czas wolny, który masz był jak najbardziej efektywny jako regeneracja, by odpuścić te jego formy, które ostatecznie tylko obciążają bardziej i by sprawdzić czy nasze ciało nie ma jakichś niedoborów, by zadbać o lepszy sen czy o lepszą dietę. To dobry czas na różne formy detoksu (zwłaszcza gdy Księżyc zacznie maleć), a także na oczyszczanie naszej przestrzeni fizycznej, generalne porządki, układanie papierów etc. 





Retrogradacja zakończy się nie cały dzień po nowiu w Pannie 15 września (idealnym czasie na wszelkie oczyszczanie), który będzie momentem końca dotychczasowego roku osobistego według numerologii Gladys Lobos i początkiem nowego. W czasie tej retrogradacji kończymy więc rok, który zaczął się 25.09.22, porządkujemy wszystkie pozostałości i uwalniamy się od tego, czego nie chcemy już przenosić w nowy cykl. Więcej o tych numerologicznych cyklach przeczytasz tutaj. Weszliśmy w czas przejściowy, czas przygotowań, czas święty, w którym każdy gest ma symboliczne znaczenie, a każde odczucie z ciała wymaga zaopiekowania teraz, by nie rozpoczynać nowego cyklu z jakimiś przenoszonymi napięciami, zmęczeniem, trudnościami. W idealnym świecie byłby to dobry czas na retrit, ale raczej taki, w którym praktyką są zwykłe codzienne czynności, w którym oddajemy się każdemu działaniu z poczuciem służenia czemuś większemu od nas i rozpoznawaniem jak wszystko co robimy może nam dawać poczucie szczęścia i spełnienia. W świecie wiejskim to zaś czas zbiorów, czyli owszem wytężonej acz też „uświęconej” pracy, w której zamykamy kończący się cykl wegetacji i porządkujemy przestrzeń na nowy. Porządki te mogą więc wydarzać się wielu różnych poziomach: praca, ciało, zdrowie, dom, ogród, codzienna rutyna, nasze przekonania i myśli, nasze relacje, to co chcemy robić i jak itd. To jaką dziedzinę życia porządkuje tym razem retrogradujacy Merkury wskazuje dom w naszym horoskopie urodzeniowym.

 



Sprawdzić jaki to dom możesz korzystając z kalkulatorów astrologicznych online i opisów znaczenia poszczególnych domów również online (szukając miejsca gdzie wypada środkowa część znaku Panny), a posiadacze Osobistego Astrokalendarza mogą tam znaleźć tą informację i przeczytać mój opis. Będzie też można zamówić fragment Astrokalendarza z samym opisem tej retrogradacji Merkurego w domu w cenie 30zł (ograniczona pula zamówień!), pierwszeństwo mają osoby zamawiające cały Astrokalendarz. Uwaga! Konieczna jest w miarę dokładna godzina urodzenia. Zapisy i pytania wyłącznie na maila . Jak będzie dużo zgłoszeń to odpowiadanie może potrwać ;)

Jeśli nie znasz godziny urodzenia, to trudniej o tą wiedzę, ale nadal możesz z uwagą obserwować w jakiej dziedzinie życia pojawiają się opóźnienia, pomyłki, wahania, czy komplikacje i tam skierować swoją analityczno-porządkującą uwagę. To właśnie te dziedziny gdzie się wydarzają „rzeczy” są przestrzenią potrzebującą rewizji, oczyszczenia, ale też gdzie może zadziać się uzdrowienie i uwolnienie od bagaży z przeszłości.

Niech oczyszczanie, porządkowanie i uzdrawianie będzie dla Was łagodne i dogłębnie skuteczne! :)




Jeśli chcesz być na bieżąco z tym co piszę i dostawać cotygodniowy raport o tym co na niebie zapraszam do zapisu do Moonset Newslettera! Zapisy do darmowego Newslettera Free tutaj.

A dla spragnionych pełnych - bardzo bogatych - cotygodniowych informacji wraz z prognozą na każdy dzień możliwość subskrypcji Newslettera Premium! Więcej o tym tutaj.

poniedziałek, 14 sierpnia 2023

Nów w Lwie: 16 sierpnia 2023




Nadchodzący nów może być dla wielu jak tornado ;) Ma to związek z rewolucyjnym Uranem, który niemal dokładnie w czasie nowiu utworzy kwadraturę do Słońca i Księżyca, a już tydzień wcześniej mógł przygotować grunt pod zmiany gdy tworzył kwadraturę do retrogradującej Wenus w środę. Co nie mniej istotne Słońce i Księżyc spotkają się na niebie w towarzystwie Lilith, która również ostatnio była aktywna (zwłaszcza ostatni poniedziałek/wtorek – w wszystkim tym pisałam w newsletterze), a która wzmocnią potrzebę buntu przeciw narzuconym rolom, normom i przeciwko wszystkiemu co oddziela nas od naszej dzikiej, seksualnej, nieujarzmionej natury. W tym roku więc ryk Lwa, do którego co roku zaprasza nas ten nów, będzie więc mieć szansę wybrzmieć dużo głośniej ;) Nów wzmocni z jednej strony kontakt z tym co w nas wyparte, stłumione i co potrzebuje być wyrażone, a z drugiej z tym jakie zmiany potrzebujemy wspierać w świecie, na co już nie mamy zgody, jakie łańcuchy potrzebujemy zrzucić. Główny temat tego czasu to uwalnianie się od tego kim nie jesteśmy, wyrażanie siebie z odwagą i autentycznością, odkrywanie jakich zmian potrzebujemy by móc być bardziej sobą, a także jak te zmiany, które być może zadziewają się wbrew naszym intencjom są formą uwolnienia i zaproszeniem do stanięcia za sobą, do podjęcia decyzji, które już dawno chcieliśmy podjąć. Rewolucyjny nastrój może więc wyrażać się poprzez nasze działania, ale też poprzez niezgodę na to co robią inni lub poprzez wewnętrzny proces uwalniania od nieaktualnych lub narzuconych nam tożsamości, wizji tego kim jesteśmy i co jest dla nas ważne. Przewodnikiem dla nas będzie niezgoda, bunt, ekscytacja, to co nas porusza i co daje nam poczucie uwolnienia. Jednocześnie jest to czas kiedy łatwo będzie o przeciążenie od nadmiaru wydarzeń, albo też wewnętrznych napięć, więc bardzo ważne jest by znaleźć czas na uziemienie, na oddech, na rozpoznanie jakie pragnienia i potrzeby stoją na silnymi reakcjami, które możemy odczuwać. Powrót do Centrum jakim jest nasze serce jest odpowiedzią na cały chaos jaki możemy czuć wokoło, ale też może być remedium na natłok myśli i pomysłów, które mogą być przeciążające. Ten czas będzie idealny na to by wyrażać siebie twórczo, im bardziej ekspresyjnie i niekonwencjonalnie tym lepiej ;)

Nów w Lwie to czas powrotu do serca, do tego co rozpala naszą radość, kreatywność, co wypełnia nas miłością. Jest to czas, kiedy to co do nas przyszło w czasie ostatniej pełni możemy w pełni zintegrować, oczyścić z tego co nadmiarowe, wrócić do siebie w sposób bezkompromisowy i radosny zarazem. To czas poszukiwania miejsca w sobie, z którego możemy obdarowywać świat tym co w nas najprawdziwsze, naszym unikalnym światłem, miłością którą czujemy, ekspresją, którą chcemy się dzielić.

Nów w Lwie poza czasem rozpoznawania gdzie nas prowadzi serce, jest też czasem wyjawiania do czego już nie mamy serca i pożegnania tego. Możemy chcieć w tym czasie rykiem Lwa wyrazić siebie, najważniejsze jest jednak by w tym czasie przede wszystkim się w siebie wsłuchać, obejmując z miłością siebie w każdym aspekcie, który kiedyś mógł się ukryć w cieniu wstydu, oczekiwań, czy lęku przed odrzuceniem. Nów w Lwie to najlepszy czas na pielęgnowanie miłości do siebie, docenianie siebie, odkrywanie radości i kreatywności dziecka. Często jednak najpierw potrzebujemy się przyjrzeć temu co nas od tego wszystkiego oddziela, co nas onieśmiela, blokuje, wciska w samozaprzeczenie czy pomniejszanie własnej wartości. Najprościej ujmując zazwyczaj to będzie jakaś forma wstydu, który postrzegam jako wskazówkę jaką część nas trudno nam przyjąć i pokochać. W tym czasie możemy odkryć, że dając sobie prawo do bycia „też takim”, „też taką” możemy uwolnić masę energii, którą zużywaliśmy na podtrzymywanie obrazu bycia „nie-takim” ;) W tym sensie ten nów może nam przynieść wiele wspaniałych wyzwoleń i otworzyć na nowe przestrzenie wyrażania siebie.

Nów jest czasem zwrócenia do wnętrza, dbania o wewnętrzny ogień, a ten w Lwie szczególnie mocno kieruje nas w stronę serca i tego co ono do nas mówi. Wygasają więc te zmagania, w których nie było naszego serca, które były oparte na przyzwyczajeniu, koncepcjach umysłu, czy minionych już natchnieniach po to byśmy mogli skontaktować się z nowym ogniem w naszym sercu, wynieść na powierzchnię nowe pragnienie, nową ekspresję naszego ja, nowy ryk Lwa! Esencją znaku Lwa jest odczuwanie i wyrażanie miłości, tej do drugiej osoby czy do wielu osób, do siebie samego, do tego co robimy, do świata jako takiego, jednak by mogła ona popłynąć szerokim strumieniem musi wybrzmieć cała niezgoda, gniewny ryk lwa, po to byśmy uwolnili to wszystko co nas w ekspresji naszej miłości zatrzymuje, to co nam zalega w sercu, to co nas krępuje w wyrażaniu tego co czujemy. Każdy nów jest czasem śmierci i odrodzenia na pewnym poziomie – Lew wskazuje, że teraz szczególnie ważnym obszarem tego odrodzenia jest miłość, wyrażanie siebie i swoich uczuć, to na ile pokazujemy siebie prawdziwych sobie i światu. Odchodzą więc nieautentyczne wizerunki, konwenanse, że „nie powinno się”, zatrzymane emocje i wszystko to co zamyka nam serce. Teraz jest czas na otworzenie serca, ale to nie dzieje się poprzez słodkie zalewanie siebie i innych „miłością”, a poprzez totalną autentyczność, pełną ekspresję tego co w nas, ryk może nie koniecznie głośny, ale prawdziwy do rdzenia naszej istoty. Dopiero w przestrzeni autentyczności, zgody na siebie takiego jakim jestem i na każdą emocję, która się pojawia, miłość może się czuć jak w domu.


To wszystko koresponduje z tematami jakie wnosi i uzdrawia retrogradacja Wenus również w znaku Lwa, więc jeśli czujesz, że ostatnio dużo z tego jest na tapecie, lub że doświadczasz wielu wyzwań w temacie związków, dyskomfortu czy obfitości to polecam mój tekst o tej retrogradacji.


Niech nów przyniesie nam oczyszczające uwolnienie serca i otwarcie na siebie i na miłość!


Jak co pełnię i co nów zapraszam Was serdecznie do udziału w grupowej medytacji na odległość dokładnie w momencie kulminacji nowiu czyli o 11:38 w środę. Każdy medytuje po swojemu, łączymy się offline we wspólnych intencjach ;) Więcej o Medytacjach Księżycowych dowiesz się tutaj.

Jeśli chcesz być na bieżąco z tym co piszę i dostawać cotygodniowy raport o tym co na niebie zapraszam do zapisu do Moonset Newslettera! Zapisy do darmowego Newslettera Free tutaj.

A dla spragnionych pełnych - bardzo bogatych - cotygodniowych informacji wraz z prognozą na każdy dzień możliwość subskrypcji Newslettera Premium! Więcej o tym tutaj.

poniedziałek, 31 lipca 2023

Pełnia w Wodniku - 1 sierpnia 2023




Pełnia w Wodniku, z którą otwieramy sierpień, zwana też szumnie superpełnią z uwagi na to, że Księżyc będzie blisko Ziemi i przez to duży okrąglutki ;) ma w sobie mocną energię zmian, oraz wglądów, które wyrośnięty Księżyc będzie nam jeszcze dosadniej pokazywał ;) Z jednej strony zmian prowokowane będą przez rozdrażnienie, bunt, potrzebę bycia sobą i działania po swojemu, czasem też złość, która wydobywa tą potrzebę na wierzch. Z drugiej zaś strony Księżyc wspiera nas we wcielaniu naszych wizji i marzeń w życie, w odważnych i jednocześnie praktycznych działaniach. Niezgoda na to co jest może więc łatwo przechodzić w nadzieję na to, że może być lepiej i że warto do tego dążyć. W newsletterze pisałam (i będę jeszcze pisać) dużo o tym, że praktycznie cały lipiec i co najmniej połowa sierpnia to czas głęboko transformujący nasze nieświadome wzorce, traumatyczne historie i karmiczne zobowiązania – dużo się dzieje na głębokim poziomie, także kolektywnie, ale nie zawsze od razu widzimy co się wydarza i jak wielkie ma to znaczenie. Ta pełnia będzie kolejnym ważnym krokiem w tej podróży, czasem gdy coś może zostać ujawnione, zobaczone, nowe perspektywy czy wizje przyszłości mogą się odsłaniać i być może pojawi się zrozumienie tego jakie znaczenie miały ostatnie wydarzenia – nawet jeśli dotąd wydawały się niepowiązane, bezsensowne, czy dość błahe. Może też być tak, że działanie wyprzedzi zrozumienie. Możemy impulsywnie coś odrzucić, zareagować ze złością, czy zrobić coś czego nigdy dotąd byśmy nawet nie brali pod uwagę – i w ten sposób nagle wyrwać się z jakiegoś wzorca, o którego istnieniu nawet mogliśmy nie wiedzieć. Jak gdyby nigdy nic zadziałać inaczej niż zwykle i odkryć jak inaczej wygląda świat z tej nowej perspektywy. Może temu towarzyszyć zarówno złość, agresja, drażliwość, jak i poczucie uwolnienia, ulgi, poczucia, że już nie musimy się z czymś „pieścić”. A gdy inni wokół nas będą przestawać się „pieścić”, chociażby z naszą szanowną osobą, możemy albo utykać w złości na nich i potrzebie utrzymania status quo, albo zobaczyć ile nam samym wolności ta nowa sytuacja zwraca i że w tej sytuacji my też możemy coś sobie odpuścić – być bardziej sobą i mniej w zależności od tego co robią inni. Tego typu prowokujące rozwój tarcia będą się pojawiać tam gdzie jest coś do puszczenia i uwolnienia – czyli nie u każdego ;) Pozostali mogą odczuwać tą pełnię jako przede wszystkim twórczą, sprzyjającą działaniu na rzecz tego co dla nas ważne, wykuwaniu nowej przyszłości i przekładaniu marzeń i idei na konkrety, a nawet współdziałaniu i budowaniu płaszczyzny współpracy (zwłaszcza jeśli dobrze umiemy w stawianie granic i szanowanie nawzajem swojej autonomii ;) ). Ważna uwaga: po pełni szybko może się pojawić fala (auto) krytycyzmu, czy poczucie przyblokowania przez zewnętrzne czynniki, testująca naszą nową wizję i nadzieję. Więcej o tym i jak pracować z tą energia będę pisać w dzisiejszym newsletterze (wysyłam go ok 23, więc do tej pory trzeba się zapisać tutaj i kliknąć w link akceptujący w mailu).
 
Pełnia w Wodniku to więc, jak napisałam wyżej, moment kiedy możemy poczuć narastający bunt przeciwko temu co nas ogranicza, gwałtowną potrzebę bycia sobą i otaczania się ludźmi podobnymi do nas. Wodnik jednak uczy nas, że prawdziwej wolności nikt nie może nam zabrać i że poczucie bycia ograniczanym to często efekt niezgody na bycie sobą. W tym czasie możemy poszukać nowych rozwiązań, uwolnić się od ograniczających wzorców myślowych i spojrzeć na nasze życie z zupełnie nowej perspektywy. Może nam w tym pomóc spotkanie z przyjaciółmi, zorganizowanie „burzy mózgów” lub wyobrażenie sobie, że jesteśmy kimś innym i doradzamy samemu sobie z boku. To dobry czas na pracę z naszym „Przyszłym Ja” (Future Self),a więc patrzenie na nasze obecne życie z perspektywy kilkadziesiąt lat do przodu i rozpoznawanie co z takiej perspektywy ma znaczenie, co go nie ma, co warto byłoby już zacząć robić, a co warto zakończyć dla dobra naszego „Przyszłego Ja”. To także sprzyjający czas na wizualizacje i afirmowanie naszych celów. Wodnik pozwala nam patrzeć w przyszłość i odnajdować w niej inspirację do dalszych działań, pomaga odkryć naszą misję lub przypomnieć sobie najważniejsze marzenia.

Ta pełnia, zwłaszcza w połączeniu z retrogradacją Wenus, to również idealny moment na proces zdejmowania symbolicznej maski i ogólniej na przyglądanie się temu jak wyrażam siebie wśród ludzi i na ile czuję się autentycznie w grupie. Przyjaciele mogą być bardzo pomocni w naszych życiowych poszukiwaniach… ale dopóki nie poznamy samych siebie istnieje ryzyko, że będziemy zdradzać siebie z obawy, że stracimy swoje miejsce w grupie. Gdy już odnajdujemy siebie zaczynamy się czuć tak samo dobrze w grupie, jak samemu. I wtedy pojawia się prawdziwy wybór. Przestajemy działać z lęku przed odrzuceniem czy oceną, które każą nam trzymać się blisko innych lub odcinać się od nich. Wiemy już kim jesteśmy niezależnie od tego co myślą o nas inni.

Poszukiwanie własnej autentyczności może nas zaprowadzić to spotkania z Wewnętrznym Szaleńcem ;) To dobry czas na to by trochę odpuścić sobie konwenanse i zobaczyć dokąd nas prowadzi ta postać. To co dziwne i odbiegające od normy może być teraz dla nas szczególnie karmiące. W astrologii archetyp Wewnętrznego Szaleńca jest nierozłączny z Wewnętrznym Geniuszem – obu patronuje Uran i Wodnik. Ten czas zaprasza nas do eksplorowania tych obszarów i do odnajdowania przebłysków geniuszu pod maską szaleństw i buntu przeciwko czarno-białej, spolaryzowanej i uproszczonej wizji świata. Gdy wznosimy się ponad nasze dotychczasowe przekonania, wiedzę do której się przywiązaliśmy i poglądy, z którymi się utożsamiamy możemy zobaczyć, że tam gdzie nie wiedzieliśmy wyjścia jest ich nawet parę. A tam gdzie widzieliśmy tylko A lub B jest cały alfabet opcji ;) Jest takie mądre powiedzenie, że problemów się nie rozwiązuje, z problemów się wyrasta. Uran/Wodnik jest wielkim stymulatorem takiego „wyrastania”, niczym magiczne napoje w Alicji z Krainy Czarów. Nagle możemy zobaczyć świat z innej perspektywy, a to co dotychczas było nierozwiązywalne, nagle przestaje być ograniczeniem. Oczywiście nie jest to proces, który może się zadziać bez naszego zaangażowania, dlatego warto w tym czasie zaprosić Wewnętrznego Szaleńca/Geniusza i wraz z nim przyjrzeć się ważnym dla nas tematom :)

Samych wspaniałych zmian, uwolnień i świetnej zabawy z Wewnętrznym Szaleńcem Wam życzę! :)



Jak co pełnię i co nów zapraszam Was serdecznie do udziału w grupowej medytacji na odległość dokładnie w momencie dopełnienia pełni, czyli o 20:31 we wtorek. Medytujemy każdy po swojemu, we wspólnych intencjach. Więcej o Medytacjach Księżycowych dowiesz się tutaj.

Jeśli chcesz być na bieżąco z tym co piszę i dostawać cotygodniowy raport o tym co na niebie zapraszam do zapisu do Moonset Newslettera! Zapisy do darmowego Newslettera Free tutaj

Dla spragnionych pełnych - bardzo bogatych - cotygodniowych informacji wraz z prognozą na każdy dzień jest też możliwość subskrypcji Newslettera Premium - tutaj.

poniedziałek, 24 lipca 2023

Retrogradacja Wenus w Lwie: 23 lipca - 4 września 2023

 




Retrogradacje budzą często niechęć, nie tylko dlatego, że w popkulturze pojawiają się w aurze typu „Alert RCB” (parotygodniowy ;) ), ale też po prostu dlatego, że nasza kultura nie docenia idei zatrzymania się, zmiany kierunku, ani tym bardziej cofania się parę kroków by coś poprawić. Chcemy zawsze iść do przodu (jakkolwiek chwilowo definiujemy „przód”), tak też postrzegamy rozwój. Tymczasem z mojej perspektywy nie ma bardziej sprzyjających rozwojowi okresów w roku niż retrogradacje! To czas gdy ważniejsze od parcia do przodu jest wejście w głąb, zatrzymanie i zobaczenie gdzie jestem, dokąd tak naprawdę chcę iść, jakie są moje potrzeby, jakie emocje i historie wciąż są we mnie żywe, od czego uciekałam dążąc do „przodu”. To czas na wewnętrzny remanent, refleksję, puszczanie tego co z przeszłości i redefiniowanie kierunków na przyszłość – a gdy mówimy o retrogradacji Wenus, to dotyczy to przede wszystkim naszych pragnień, emocji, przywiązań, relacji, nieraz dawnych związków, często też tego czym dla nas jest poczucie szczęścia, radości, przyjemności i jak możemy czuć ich w życiu więcej. Retrogradacja Wenus trwa zawsze ok 40 dni i jest to czas kiedy w pewnym sensie wycofujemy się na pustynię, wchodzimy w przestrzeń wewnętrznego odosobnienia, po to by zamienić tą pustynię w tętniącą życiem oazę w naszych sercach. Aktualna retrogradacja Wenus w znaku Lwa mocno podkreśla temat tego co daje nam poczucie spełnienia, radości, zabawy, kreatywności i miłości w życiu. Miłość będzie z pewnością tematem wiodącym, czasem poprzez powrót relacji z przeszłości, gdzie część naszej zranionej miłości utknęła, gdzie być może zamknęliśmy serca, odrzuciliśmy samych siebie lub świat. Czasem „tylko” poprzez wspomnienia, powracające emocje, pragnienia, potrzeby, powrót czy to do wypartych zranień, czy przeciwnie do tego co zapamiętaliśmy jako esencję szczęścia, coś do czego pragniemy wrócić, czy doświadczać w życiu więcej. Najczęściej zaś pod tym wszystkim będzie czekał temat miłości do siebie i tych części, które dotąd trudno nam było w sobie pokochać, pokazać światu, wyrażać otwarcie czy nawet dopuszczać do świadomości. Odrzucenie w relacjach często odzwierciedla te wszystkie odrzucenia samego siebie i przypomina nam o tym, gdzie potrzebujemy dać sobie więcej miłości, akceptacji, gdzie potrzebujemy wyrażać się bardziej otwarcie, jak dziecko, któremu nikt jeszcze nie powiedział, że coś jest „głupie”, „śmieszne”, czy że „tak nie można”. Szczególnie dotyczy to samego tematu czucia miłości i okazywania jej, dzielenia się swoimi zachwytami czy ekscytacją. Zazwyczaj wcześnie w życiu dowiadujemy się, że nawet okazując miłość możemy robić czegoś „za dużo”, że nie można być tak otwartym, "narzucającym", że ktoś to może jakoś zinterpretować, oczekiwać potem czegoś. Odcinając się od spontanicznego wyrażania zachwytów i miłości, sami stajemy się podejrzliwi wobec tych co to robią, trudno nam przyjąć ich miłość czy szczerą sympatię, trudno okazać uczucia nawet gdy są silne. Wszystko staje się dozowane, tak by „nie za dużo”, „nie za mało”, by ktoś czegoś nie pomyślał, by nie narazić się na odrzucenie, by mieć kontrolę nad sytuacją lub by uniknąć tego, że ktoś będzie ją miał nad nami. Miłość w tym wszystkim ledwie co może płynąć, a to oznacza, że jak tylko gdzieś znajdzie sobie ujście to potrafi nas „zalać”, wydaje się zachłanna, pełna lęku i niewyrażanych dotąd pragnień. Staje się swoim przeciwieństwem – pragnieniem zastępującym poczucie wypełnienia miłością, lękiem zastępującym radość, gorączkowością tam gdzie brakuje miłości do siebie i akceptacji wszystkiego tego co czujemy i kim jesteśmy.

Dlatego jeśli w czasie tej retrogradacji pojawią się w nas silne uczucia, czy to miłości, czy reakcji na to co w naszych relacjach jest nie-miłością, zatrzymajmy się i pobądźmy z tym co się w nas dzieje. Zadajmy sobie pytanie jak te emocje wyraziłoby dziecko? I znajdźmy bezpieczną przestrzeń by je w pełni intuicyjnie, dziecięco wyrazić, bez ocen, bez „za dużo – za mało”, bez koncepcji co to oznacza. Potem możemy wyrazić wszystko co czujemy poprzez sztukę, zabawę, taniec, śpiew – co w czasie tej retrogradacji może być niezwykle owocne. Warto jednak najpierw dać sobie prawo do tej najbardziej instynktownej reakcji i by przyjąć siebie czującego, wyrażającego, kochającego czy zranionego do serca.

 



To zatrzymanie się gdy pojawiają się emocje jest szczególnie ważne, bo reagując impulsywnie i wchodząc w konfrontację z innymi lub zamykając się w sobie mamy dużą szansę na odgrywanie wzorców z przeszłości, reagowanie na przeszłe zranienia, a nie na to co się faktycznie wydarza. To nie oznacza bynajmniej, że te reakcje, przeżycia, czy emocje są przez to mniej ważne! Wręcz przeciwnie, wymagają od nas dużo więcej uwagi, czasu, refleksji i przestrzeni na wyrażenie i przyjęcie. Zanim się to jednak nie wydarzy warto odłożyć radykalne decyzje relacyjne na bok (w związkach, w spółkach, w innych relacjach) i dać czas na zmianę, która się dzieje w nas. Póki to się bowiem nie dopełni z jednej strony możemy mieć tendencję by angażować się w układy i relacje, które mają być ucieczką od tego co niekomfortowe i szybkim sposobem na zyskanie z zewnątrz to czego nam brakuje w środku – co niemal zawsze jest pomyłką. Z drugiej zaś strony by wzajemnie się odrzucać i reagować przez pryzmat emocji, które nie należą do tu i teraz, a raczej do głębokiej przeszłości. Bądźmy więc cierpliwi dla siebie i dla osób, z którymi mamy do czynienia, nie bieżmy ich reakcji zbyt osobiście i pozwalajmy by to co się wydarza w relacjach, w emocjach i pragnieniach prowadziło nas do źródła, czyli do tego miejsca w przeszłości, kiedy przepływ miłości w naszym sercu mógł zostać wstrzymany.

Ważne jest to, że nie zawsze wydarzać to się musi w obszarze związków, a czasem możemy doświadczać tego procesu w sferach życia pozornie mało się z tematem miłości kojarzących. Wenus retrograując aktywizuje tą część naszego horoskopu urodzeniowego, gdzie wypada druga połowa znaku Lwa, czyli dom w horoskopie urodzeniowym wskazujący na określoną sferę życia, w której nasza miłość się w naturalny sposób przejawia, gdzie najbardziej potrzebujemy być sobą oraz gdzie możemy doświadczać lęku przed odrzuceniem tego jacy jesteśmy, co/kogo kochamy i jak się spontanicznie wyrażamy. To tam często doświadczamy opisywanej wyżej dynamiki, kiedy czujemy albo „za bardzo”, wyrażamy „zbyt” ekspresyjnie, albo odcinamy się od czucia by nie być tak postrzeganym i wtedy wszyscy co są „zbyt” nas drażnią. Uwolnienie przepływu miłości w tej sferze życia, czyli odpuszczenie sobie tych wszystkich ocen i pozwolenie sobie na czucie i bycie w pełni sobą, nie tylko wyzwala nas z tej dynamiki, ale też uwalnia nasza kreatywność, zdolność do kochania całym sercem, w taki sposób, że sami czujemy się tą miłością i kreatywnością nasyceni i rozświetlani. Sprawdzić jaka to sfera życia możesz korzystając z kalkulatorów astrologicznych online i opisów znaczenia poszczególnych domów również online (szukając miejsca gdzie wypada druga połowa znaku Lwa), a posiadacze Osobistego Astrokalendarza mogą tam znaleźć tą informację i przeczytać mój opis. Jeśli natomiast nie znasz swojej godziny urodzenia, to po prostu możesz obserwować w jakiej dziedzinie życia pojawiają się emocje, pragnienia, wstyd, czy historie z przeszłości i dać temu obszarowi szczególną uwagę. Podkreślam to by nie przywiązywać się za bardzo do tego, że teraz wszyscy mamy mieć turbulencje z związku – to czasem się wydarza, zwłaszcza gdy mamy tam sporo niewyrażonego, ale może się też okazać, że zupełnie gdzie indziej pojawi się zaproszenie do poszerzenia przepływu miłości ;)
 




Ważnym wątkiem tego czasu może być też zmiana tego co nam się podoba, co nas pociąga i do czego „mamy serce”. Czasem coś, co dotąd wydawało nam się atrakcyjne przestaje takie być, ale nie od razu uświadamiamy sobie tą zmianę, nawykowo podążając wcześniejszym tropem lub nie dopuszczając do siebie tej informacji z powodu poniesionych już inwestycji czasowych, finansowych czy relacyjnych. Czas retrogradacji Wenus bywa momentem uświadomienia sobie i dostrojenia się do tych zmienionych preferencji, co jest potrzebne nie tylko po to byśmy przestali zajmować się tym co już nie sprawia nam frajdy, czy przestali inwestować w coś co nas nie cieszy, ale też byśmy dając sobie prawo do tego by „stracić do czegoś serce”, mogli zobaczyć przy czym nasze serce faktycznie jest, co nas ożywia, bawi, co sprawia nam przyjemność i wypełnia radością. Tak długo jak jesteśmy przy czymś co już dla nas wyblakło, tak długo możemy brać utratę poczucia radości z życia za coś co się w nas „zepsuło”, albo być może za naturalny proces dorastania czy starzenia się. Pozwalając sobie na ten moment szczerości z samym sobą i na to by przestać podtrzymywać coś by podtrzymać jakiś wizerunek przed samym sobą czy innymi, uwalniamy się z tych klatek, rozpoczynamy powrót do dziecięcej spontaniczności, która zawsze wie co nas bawi, co nas cieszy, co nasze serce kocha. Nie zawsze to łatwe i czasem potrzebujemy sporo czasu, czasem także potrzebujemy sobie dać czas na żałobę po tym co długo było w centrum naszego życia i na przyjęcie siebie mimo tego, że nie jesteśmy już w tym samym miejscu. Z każdą puszczoną iluzją zbliżamy się jednak do tego co prawdziwie daje radość naszym sercom, nawet jeśli w pełni to poczujemy dopiero po zakończonej retrogradacji – i to jeśli uczciwie będziemy podążać ze sercem.

Hasłem przewodnim tej retrogradacji widzę przywracanie miłości i radości w sercach, tam gdzie jej przepływ był wstrzymany. Ważną częścią tego procesu może być otwieranie się na to by znów kochać, by wyrażać nasze uczucia, by pozwalać sobie na flirt, na zabawę, na kreatywność i na przyjemność z tego wszystkiego płynącą. Droga ta jednak zawsze będzie prowadzić przez spotkanie z przeszłością i tymi historiami, kiedy nasze serca się zamknęły, nasza kreatywność została zablokowana, pojawił się może wstyd, może poczucie zobowiązania do bycia jakimś, a może po prostu ból, który trudno nam było przepuścić przez serce. Retrogradacja trwa ponad 40 dni także po to byśmy mogli wracać do tych miejsc i pozwalać sobie na czucie odrobinę więcej krok po kroku, powoli, na tyle na ile możemy bez zamrożenia, bez nadużywania siebie, a nawet z przyjemnością, ulgą i radością, jakie się pojawiają, gdy nasze serce się otwiera. Za każdym razem gdy pozwalamy by emocje przepłynęły przez nasze serce bez zatrzymywania lub gdy zgadzamy się by odeszło to co już nie jest dla nas żywe, afirmujemy życie. Ten czas to podróż do pełniejszego połączenia z sercem, doświadczenia głębiej miłości i radości życia.

Niech retrogradacja Wenus przyniesie Wam otwarcie na miłość, radość, przyjemność i obfitość w tam gdzie tego potrzebujecie! :)