
Jak to jest, że tak wielu ludzi nie potrafi przepraszać?
Wydawało by się to takie proste, wystarczy wypowiedzieć jedno słowo. Tak samo
jednak moglibyśmy się zapytać: jak to się dzieje, że tak wielu ludzi umie
przepraszać? Bo przecież tak rzadko ktoś nas tego tak naprawdę uczy… Uczenie
dziecka przeprosin zazwyczaj przyjmuje formę: „idź i przeproś ciocię, że
stłukłeś jej wazon!”, „masz natychmiast pójść przeprosić kuzyna! I nie chcę
słyszeć, że to on zaczął!”. Przepraszanie w ten sposób staje się formą upokorzenia.
Zwłaszcza kiedy wiemy, że wazon tak naprawdę spadł nie z naszej winy, a kuzyn
specjalnie nas prowokował i nazywał nas w bardzo brzydki sposób, gdy nikt nie
słyszał… nikt nas jednak nie słucha, trzeba przeprosić i tyle. W ten sposób
przepraszanie kojarzy się z czymś narzuconym z zewnątrz, niesprawiedliwym,
odbierającym godność. Z czymś co robimy tylko wtedy gdy jesteśmy przyciśnięci do
muru, gdy ktoś stoi nad nami i nam coś karze, a my musimy. Gdy dorastamy i
coraz mniej ludzi może nam coś kazać przepraszania unikamy jak ognia. Takie
ukorzenie wydaje nam się w relacjach partnerskich wręcz nie na miejscu, co najwyżej
przed szefem możemy to zrobić, ale przed przyjacielem, partnerką? Lepiej już
iść w zaparte i upierać się, że mieliśmy pełne prawo postąpić tak jak
postąpiliśmy, niż wejść znowu w tą poniżającą rolę małego dziecka, które bąka pod
nosem przeprosiny całe czerwone z upokorzenia. Przepraszanie odbierane jest
więc jak wejście w rolę podległą względem kogoś, jak dziecko względem
dorosłego. Niesłusznie – niewiele rzeczy świadczy o naszej dojrzałości tak
dobrze, jak umiejętność przepraszania. Nie chodzi tu bowiem o poniżenie się,
symboliczne klęknięcie przed kimś, a o zejście z pozycji urażonego ego,
poczucia naszej wyższości i dumy do równego poziomu, gdzie oboje jesteśmy
ludźmi i możemy popełniać błędy.
 |
foto: Alena Beljakova |
Jakby to pięknie było gdyby rodzice na prawdę uczyli dzieci
przepraszania, pokazując jak to się robi. „Przepraszam, że wczoraj na Ciebie
nakrzyczałam, byłam zdenerwowana i zmęczona”, „Przepraszam, że nazwałem Cię pokraką,
powiedziałem to w nerwach, ale tak naprawdę tak nie myślę. Wiem że się starasz
i widzę, że coraz lepiej ci idzie.” Dziecko widziało by, że to co zostało popsute
w relacji można naprawić, że wystarczy tylko trochę autorefleksji i to „magiczne”
słowo, które sprawia, że nagle złość przechodzi i łatwiej jest wybaczyć. Że nie
trzeba zawsze walczyć o