poniedziałek, 29 lipca 2019

Nów w Lwie - 1 sierpnia 2019




Nadchodzący nów połączy się z innym ważnym wydarzeniem na niebie – mniej niż godzinę po jego kulminacji Merkury wyjdzie z retrogradacji! Sam nów będzie więc połączony z momentem zwrotnym, gdy Merkury pozornie „stoi” na niebie, jakby się wahał w którą stronę pójść ;) Jest to moment szczególnego poczucia zblokowania z jednej strony (często połączonego z presją by już coś zacząć robić, kiedy odczuwamy już duży przesyt tego cofania i zblokowania po trzech tygodniach retrogradacji), z drugiej czas możliwych szczególnych wglądów, wykluwających się z tego zamętu nowych zaskakujących pomysłów. Ten moment podłączony pod czas nowiu wzmacnia jego przełomowość, sprawiając, że okres do kulminacji może być bardziej ciężki i męczący niż zwykły nów, oraz szczególnie sprzyjający kończeniu tych tematów z przeszłości, które ostatnie trzy tygodnie odsłoniły, a jednocześnie czas po nowiu może dać nam dodatkowego kopa do przodu na nowy cykl – czas kiedy Merkury rusza do przodu często przynosi przełomowe momenty, nowe działania i nowy wiatr w plecy, co w połączeniu z rosnącym Księżycem będzie wreszcie dobrym czasem by zaczynać nowe projekty i wychodzić z tym co tworzymy do ludzi. Szczególnie zachęcający będzie ten czas na działania twórcze, związane z autopromocją, naszym wizerunkiem i swobodną samoekspresją. Liczne planety w Lwie będą temu bardzo sprzyjać pomagając nam uwierzyć w siebie i rozwinąć żagle. Zanim to jednak nastąpi potrzebujemy się przygotować domykając wątki z przeszłości oraz zgłębiając temat miłości do siebie i doceniania samych siebie, z którym przychodzi do nas co roku nów w Lwie :) Dla tych co chcą celebrować ten czas wspólną medytacją dodatkowy bonus: kulminacja nowiu będzie zaledwie parę minut po wschodzie Słońca, co samo w sobie jest już mocnym momentem na medytację. Słońce i Księżyc wschodzą razem w objęciach w promiennym znaku Lwa - czy może być piękniejsza metafora nowego świetlistego czasu? Medytując możemy dołączyć do tego kosmiczno-ziemskiego aktu te intencje, które szczególnie chcemy by rozbłysły i wzrastały, oraz te jakości w nas, którymi chcemy świecić w świecie :)

Nów w Lwie jest czasem kiedy zwracamy się do wnętrza po to by odnaleźć to co w nas wymaga wyrażenia, twórczej ekspresji, zasilenia energią ognia. Znak Lwa patronuje naszemu sercu, dlatego jest to dobry czas na to by posłuchać tego, co ono nam mówi, wsłuchać się w swoje uczucia, przypomnieć to co jest dla nas naprawdę ważne i co nas odżywia. Pomaga w tym medytacja polegająca na trzymaniu dłoni na sercu i słuchaniu jego bicia. Celem tej medytacji jest uwolnienie się od myśli, zejście świadomością do poziomu serca i zanurzenie w jego ciszy. Będąc w tym miejscu możesz zadać sercu pytanie o coś, co jest dla Ciebie ważne. Kontaktujemy się z samym centrum naszej istoty, miejscem gdzie drzemie odpowiedź na pytanie: kim tak naprawdę jestem? Co pragnę wyrazić? Jak manifestuję swoją obecność w świecie i jak celebruję życie? Czy jest jakieś pragnienie, marzenie, tęsknota, która domaga się wyrażenia? To wspaniały czas na twórczość i odkrywanie nowych sposobów wyrażania siebie. To również idealny czas na rytuały miłosne i zapraszanie ognistej namiętności :)

Lew to znak skłaniający do stanięcia w miejscu swojej osobistej mocy, kiedy wydobywamy prawdę o nas i z zaufaniem ukazujemy ją światu. Jestem właśnie taka/taki! To jest to czego chcę! To jest to co kocham! Jest to więc czas na odkrycie siebie w pierwszym rzędzie przed sobą samym. Oraz na docenienie siebie, pokochanie siebie jako doskonałej manifestacji Życia. Siedem lat temu otwierając się na temat uznania samej siebie napisałam sobie na lustrze słowa mające mi o tym przypominać. Był to pierwszy krok do zmiany wzorców myślenia o sobie i w konsekwencji do zmiany życia. Wszystkim polecam pracę nad odkryciem tego co w nas wyjątkowe, pokochaniem siebie i uznaniem swego prawa do otwartego wyrażania siebie. Możemy to robić poprzez mówienie sobie doceniających słów, wypisanie tego co w sobie kochamy na kartce, malowanie, śpiewanie, tańczenie… i wszystko to co nam przyjdzie do głowy :) Ogień, który płonie w naszym sercu potrzebuje pokarmu w postaci miłości do siebie i przestrzeni na ekspresję w świecie by ożywić całe nasze życie. Rozpalmy go mocno w ten nów i powierzmy mu nasze marzenia!


Powiązane teksty:


🍀 Jak być prawdziwie pewnym siebie, a nie tylko odgrywać pewnego siebie?

🍀 O męczących myślach i ich ukrytym celu :)


Jak co pełnię i co nów zapraszam Was serdecznie do udziału w grupowej medytacji na odległość dokładnie w momencie dopełnienia pełni, czyli o 05:12 w czwartek o  świcie :) Więcej o Medytacjach Księżycowych dowiesz się tutaj

Chcesz dostawać informację o tym co aktualnie na niebie? Zapisz się do darmowego cotygodniowego newslettera!

Zapisy na tej stronie

niedziela, 14 lipca 2019

Pełnia w Koziorożcu z zaćmieniem Księżyca - 16 lipca 2019



Nadchodząca pełnia to taka więcej siekiera ;) Raz, że po zaćmieniu Słońca na nowiu, teraz będziemy mieli częściowe zaćmienie Księżyca, a samo to już znacząco dodaje mocy. Po drugie w tą pełnię uwikłany będzie Pluton, planeta głębokich transformacji, śmierci i odrodzenia, oraz spotkań z Cieniem. Pluton połączony z Księżycem w pełni da nam dużo głębszy kontakt z naszymi stłumionymi dotąd emocjami, potrzebami czy wspomnieniami. W tym czasie możemy dostrzec to co ukryte, to co powiązane z potrzebą kontroli, dominacji, władzy czy też jak to bywa z Plutonem – demolki ;)Wszystko to ma związek ze zrzucaniem starej skóry, która niby wygląda wciąż spoko i tyle czasu nam służyła, ale tak na prawdę gdzieś w głębi wiemy, że już nas krępuje i odcina od autentyczności i mocy. Te procesy wzmacnia jeszcze retrogradacja Merkurego, która kieruje nasza uwagę ku tematom z dalszej przeszłości i skłania nas do porządków pod dobrze już wytartymi dywanami ;) oraz wciąż aktywne splecenie dwóch najbardziej karmicznych obiektów na niebie, czyli Saturna i Węzłów Księżycowych, do których prawie dokładnie w czasie pełni dołączy Wenus, sugerując przyjrzenie się tematom relacji i/lub finansów. To czas kiedy mogą do nas silnie wrócić tematy relacyjne z przeszłości, nawet w postaci spotkań po latach, ale też bardzo sprzyjający na to by coś w nas samych domknąć, coś rozwikłać, odzyskać energię uwięzioną kiedyś w jakiejś relacji, ugrzęźniętą w poczuciu zranienia, żalu, niesprawiedliwości. Już samo odkrycie tego, że te historie mogą mieć dalej na nas wpływ i zabierać nam energię może być dla nas uwalniające, zobaczenie jak bardzo trzymanie czegoś, choćby to było przekonanie o naszej racji, nam nie służy. Czasem możliwe jest też zrobienie jakichś znaczących ruchów by oczyścić przestrzeń i zamknąć przestrzeń, nie poprzez zamknięcie oczu i ponowne zamiecenie pod dywan – a poprzez objęcie siebie w tym, danie sobie przestrzeni na emocje, na niezgodę i przeżycie tego do końca. Układ ten sugeruje, że chodzi tu nie tylko o naszą przeszłość, ale też równie mocno o naszą przyszłość, że teraz mogą dziać się rzeczy kluczowe dla naszych przyszłych relacji. Saturn zamyka przeszłość, Wenus otwiera przyszłość, a to wszystko podczas pełni w Koziorożcu, która sama w sobie ma bardzo dużo o łączeniu przeszłości z przyszłością :)

Poza opisanymi wyżej plutonowymi tematami, które poczują najmocniej ci, którzy coś emocjonalnie „trzymają”, ważne są również te związane ze znakiem Koziorożca, które już będą ważne dla wszystkich. W czasie pełni w Koziorożcu na pierwszy plan wysuwa się nasza życiowa i zawodowa droga. Żeby wiedzieć dokąd zmierzamy 
musimy wiedzieć skąd pochodzimy, by piąć się wzwyż potrzebujemy mocnych korzeni. O tym właśnie jest ta pełnia. Napięcie między Słońcem w znaku Raka, a Księżycem w Koziorożcu ukazuje polaryzację między domem a karierą, sferą prywatną i publiczną, między tym z czego wychodzę a tym do czego aspiruję. Możemy odczuć tą polaryzację jako rozdarcie, kiedy trudno nam te dwie sfery pogodzić, warto jednak pamiętać, że te dwa bieguny uzupełniają siebie wzajemnie i nadają sobie sens. Bezpieczna sytuacja domowa może wspierać w rozwoju zawodowym, a zdrowo pojęta kariera może służyć życiu rodzinnemu. To dobry czas na to by szukać równowagi, docenić obie sfery życia, uznać zarówno przeszłość jak i przyszłość, do której dążymy.

Symbolem, z którym warto w tym czasie popracować jest drzewo. Silne korzenie potrzebne do tego by wzrastać. Trzymanie pionu, który pozwala nam łączyć przeszłość z przyszłością, czerpać zarówno z zasobów ziemi, jak i nieba. W medytacji, czy pracy z ciałem możesz skupić się na kręgosłupie (podporządkowanemu znakowi Koziorożca) i poczuć jak soki z ziemi płyną przez niego w górę, poczuć oparcie jakie daje twemu ciału. Możesz go lepiej poczuć stając na palce i mocno opadając ma pięty. Kręgosłup jako filar ciała, drzewo jako Axis Mundi, stają się punktem wyjścia do pytania o to, co jest w Twoim życiu głównym filarem, co jest najważniejsze, co łączy przeszłość z przyszłością i wyznacza Twoją drogę. Jeśli już wiesz co jest twoją drogą i osią, czas pełni w Koziorożcu jest idealny na to by zaplanować kolejne kroki na tej drodze, podjąć ważne decyzje, wypowiedzieć intencję na najbliższy czas, afirmować i wizualizować dalszą drogę oraz uziemić plany w konkretnych działaniach. To dobry czas na poszukanie struktury w życiu, przyjęcie na siebie odpowiedzialności za własne wybory i odcięcie się od rodzinnych wzorców mówiących kim mamy być i co mamy robić. Podążanie własną ścieżką nie oznacza odcięcia się od korzeni, natomiast wymaga przyjęcia pełni odpowiedzialności za siebie. Korzenie to punkt wyjścia w naszej drodze życia, bez którego tracimy poczucie kierunku i miotamy się zmieniając wciąż punkty odniesienia. Czas tej pełni to moment na skontaktowanie się z naszymi najważniejszymi punktami odniesienia, na uświadomienie sobie drogi, którą już przeszliśmy, zobaczenie i poczucie tej co jest przed nami.

Łącząc dwa główne wątki tego czasu: jest to czas kiedy puszczając kontrolę nad tym na co nie mamy wpływu odzyskujemy wpływ na to co o nas zależy ;) Przekierowując uwagę z tego co podtrzymywaliśmy siłą na to co nas woła w przyszłości, odzyskujemy energię do działania. Żegnając stare możemy w końcu naprawdę otworzyć się na nowe.

Czego z serca Wam i sobie życzę :)



Powiązane teksty:


🍀 O smutku i żalu - tutaj

🍀 Mój wiersz o historiach odrzucenia - tutaj

🍀 Krótki tekścik o przemianie węża  - tutaj




Jak co pełnię i co nów zapraszam Was serdecznie do udziału w grupowej medytacji na odległość dokładnie w momencie dopełnienia pełni, czyli o 23:39 we wtorek :) Więcej o Medytacjach Księżycowych dowiesz się tutaj

Chcesz dostawać informację o tym co aktualnie na niebie? Zapisz się do darmowego cotygodniowego newslettera!

Zapisy na tej stronie

poniedziałek, 8 lipca 2019

Retrogradacja Merkurego w Lwie i Raku: 8 lipca - 1 sierpnia 2019






Retrogradacja Merkurego zaczyna się mocnym akcentem, bo w koniunkcji z Marsem (we Lwie - patrz ten tekst). Mogą do nas wrócić wątki i decyzje podjęte przy niedawnym spotkaniu tych planet – czyli w okolicy 19 czerwca. Takie tematy szczególnie domagają się naszej uwagi i ponownego przemyślenia, a czasem nawet wyplątania się z czegoś w co weszliśmy nieco pochopnie… Merkury w retrogradacji często jest o zmianie kierunku w naszym myśleniu, o przemyśleniu czegoś na nowo czy dostrzeżeniu głębszych warstw tego co się dzieje, w połączeniu z Marsem wskazuje na przemyślenie ponowne kierunków naszych działań, tego gdzie kierujemy energię i jak rozładowujemy czy wyrażamy złość. Możliwe więc, że na początku tej retrogradacji wrócą do nas kwestie naszych niewyrażonych żalów i niepostawionych granic – czasem z dalszej przeszłości, a czasem sprzed paru tygodni – i domagać się będą podjęcia stosownej akcji :) Nie będą też zaskakujące wzmożone konflikty i nieporozumienia w tych pierwszych dniach, jako że nasza chęć by było po naszemu i działania jest większa tylko rzeczywistość może za nią nie nadążać ;)

Ci co obserwują retrogradacje Merkurego mogą zauważyć, że często zdarza się, rok po jednej retrogradacji powtarza się ona w tym samym znaku. Rok temu w lipcu i sierpniu była retrogradacja w Lwie, teraz w Lwie i Raku, za rok będzie w samym Raku, a za dwa w Bliźniętach – tak to się z grubsza toczy :) Ten czas kiedy znak retrogradacji sprzed roku się powtarza jest i dla nas taką powtórką – przypomnieniem tematów z poprzedniej retrogradacji w tym znaku, przyjrzeniem się na ile już domknęliśmy tutaj tematy z przeszłości i przyjęliśmy ze zrozumieniem kosmiczną lekcję :)
W tym roku pierwsze jedenaście dni retrogradacji będzie więc powtórką tematów spod znaku Lwa. Ponownie wrócimy wiec do tego co z przeszłości oddziela nas od miłości i serca, w szczególności temat miłości do samego siebie i wyrażania miłości do innych będzie tutaj grał. Wrócimy też do tego co nas w przeszłości oddzieliło od naszej kreatywnej strony, od wyrażania siebie w pełni. Mogą wrócić pasje z przeszłości, podobnie jak i dawno wydawałoby się „zardzewiałe” uczucia romantyczne ;)

To co pisałam rok temu o retrogradacji Merkurego w Lwie znów może być przez te jedenaście dni aktualne: 

„To czas na ponowne odkrywanie kim jesteśmy, jak wyrażamy się w świecie i jak odbierają nas inni. Ważny może być temat ego, zachowań narcystycznych, z jednej strony a potrzeby uwagi, docenienia i miłości z drugiej. Merkury pomoże nam zdejmować kolejne warstwy masek, odkrywać co leży pod pychą czy chęcią popisywania się lub też przeciwnie – pod naszą silną reakcją na ludzi przejawiających te zachowania, czy też po prostu odważnie wyrażających siebie. Będziemy odkrywać co nas hamuje przed odsłanianiem siebie w świecie, ujawnianiem naszych talentów, poglądów, reakcji emocjonalnych, a także przed promowaniem swojej działalności zawodowej lub artystycznej. Z drugiej strony będziemy odkrywać gdzie nadmiernie gramy by uzyskać aprobatę, gdzie rezygnujemy ze swojej autentyczności i wciskamy się w role, kiedy mówienie o sobie jest dzieleniem się z serca, a kiedy jest przechwalaniem się by osiągnąć jakiś cel. Ważne będzie rozróżnienie między myślami, działaniami i wyborami, które płyną z miłości od tych które płyną z odrzucenia (siebie, kogoś, z lęku przed byciem odrzuconym ). Wszystkie te ruchy mają przybliżyć nas do bardziej autentycznego sposobu wyrażania siebie, oraz do bardziej adekwatnego widzenia naszej roli w świecie. To tez piękny czas na odkrywanie prawdziwej pewności siebie, która leży tam, gdzie przyjmujemy siebie z całości (więcej o tym pisałam tutaj).”

„Merkury retrogradujący w Lwie będzie również wyzwaniem dla naszych relacji romantycznych i flirtów. Będzie nas wzywał by pogłębić to co jest i dotrzeć do esencji miłości w nas, zamiast do poszukiwania jej na zewnątrz w kolejnych flirtach czy romansach. Ten czas będzie piękną okazją do tego by zobaczyć gdzie jeszcze nie dajemy sobie miłości, gdzie siebie odrzucamy i jak projektujemy to odrzucenie na innych. Merkury w Lwie wracający w stronę Słońca będzie naszym przewodnikiem do naszego serca, jeżeli tylko odkryjemy, że miłość zawsze jest w nas i nie potrzebujemy niczyjej obecności by ją czuć i się nią nasycać :)”


19 lipca cofający się Merkury wróci do Raka otwierając drugi etap tego procesu trwający do końca lipca oraz nowe wątki :)

W tym czasie szczególnie ważne będą tematy związane z naszą rodziną, domem, dalszą przeszłością, dzieciństwem czy korzeniami… to może być więc czas pogłębienia tego co już do nas przyszło podczas nowiu w Raku, albo odkrywania nowych poziomów w naszych osobistych „podziemiach” ;)Tak jak już pisałam aż do jesieni towarzyszy nam mocarny aspekt Saturna, który „zaplątał się” w południowy Węzeł Księżycowy i coś się z nim rozstać nie może ;) Jest to układ mocno nas wspierający w rozwiązywaniu węzłów gordyjskich z przeszłości, odcinania tego co nie służy, zamknięciu etapów naszego rozwoju, które mogą sięgać nawet i wiele pokoleń wstecz… Czas retrogradacji Merkurego, a szczególnie okres kiedy będzie ona miała miejsce w Raku będzie mocno podkręcał ten proces, wprzęgając weń nasz intelekt. Dotąd mogliśmy niejasno czuć, że coś się dzieje, Merkury natomiast pomoże nam to lepiej dostrzec, zrozumieć, ponazywać, a nawet wyrazić przed innymi.

Druga połowa lipca będzie więc czasem mocnego sięgania naszych korzeni, uwalniania emocji, uzdrawiania relacji rodzinnych, szczególnie tych z matką, a także odkrywania co nam daje poczucie przynależności, bezpieczeństwa, poczucie bycia w domu… Będzie to też wyjątkowy czas na domknięcie przeszłości, historii które wciąż w nas siedzą, wzorców, które wciąż powtarzamy… koniecznym jednak na tej drodze będzie zanurzenie się w emocjach, które z tymi historiami się wiążą, zanurkowanie w głębinach tych historii, zaopiekowanie się tym małym dzieckiem w nas, które przy tych historiach zostało, bo nie mogło ich do końca przeżyć, bo jego doświadczanie nie zostało przyjęte. Teraz możemy odszukać różne części nas, które takiego zaopiekowania potrzebują, zobaczyć siebie z przeszłości w tych trudnych dla nas chwilach i dać samym sobie to wszystko czego wtedy potrzebowaliśmy – przytulić, dać sobie miłość, zrozumienie i wszystkie te słowa i gesty, których wcześniej nam zabrakło. W ten sposób zamykamy przeszłość, żegnamy ją nie przez zamurowywanie drzwi, z którymi część nas wciąż płacze – a poprzez obejmowanie tej części. Retrogradacja Merkurego w Raku to może być naprawdę piękny czas dla tych co będą mieli gotowość przy przyjąć swoją przeszłość. Może też nakierować nas na naprawianie naszej relacji z Matką Ziemią i tego co w niej trudne. Jest to czas globalnego powrotu do korzeni, po to by je uzdrowić i by soki ziemi nadal odżywiały liście i kwiaty naszej przyszłości :) 



Wracając z poziomów globalnych warto pamiętać o bardziej przyziemnej stronie retrogradacji Merkurego ;) Możliwe są oczywiście opóźnienia, pomyłki, nieporozumienia czy inne awarie – warto więc uzbroić się w cierpliwość, planować zapas czasu na nieprzewidziane komplikacje i zwracać uwagę na to co ewentualne komplikacje nam mówią – bardzo często jest to coś ważnego co warto przyjąć do wiadomości ;)Standardowe zalecenia dotyczące retrogradacji Merkurego to: nie podpisywać umów, nie robić poważniejszych zakupów, zrobić natomiast kopie zapasowe na komputerze i zabezpieczyć się przed ewentualnymi awariami, wychodzić z wyprzedzeniem na ważne spotkania i sprawdzać przedtem czy aby wszystko mamy ze sobą ;) Jeżeli już coś musimy podpisać, to najpierw trzy razy przeczytajmy i nic nie zostawiajmy w niedopowiedzeniu, czy "na gębę". W tym czasie generalnie lepiej może nam służyć komunikowanie swoich myśli za pośrednictwem pisma, co pozwoli uniknąć nieporozumień, a także może sprzyjać wszelkiej maści pisarzom :). Posiadacze Osobistego Astrokalendarza na ten rok mogą sprawdzić jakie sfery życia (domy) aktywizuje retrogradujący Merkury, czyli gdzie potrzebne będą poprawki i szczególna uważność.

Owocnego czasu retrogradacji Wam i sobie życzę! :)


Powiązane teksty:

🍀O pewności siebie - skąd się bierze? - tutaj

🍀Miłość a pragnienie miłości - kluczowa różnica :) - tutaj

🍀O kreatywności - tutaj

🍀O tym jak traktujemy emocje - tutaj

Chcesz dostawać informację o wszystkich astro-wydarzeniach? Zapisz się do darmowego cotygodniowego newslettera! Zapisy na pod tym linkiem

Mars w Lwie: 2 lipca - 18 sierpnia 2019




We wtorek Mars wyszedł z emocjonalnego Raka i wkroczył dumnym krokiem do Lwa! :) Byłaby to super wiadomość dla tych, którzy mają już dość zawirowań emocjonalnych oraz budowania emocjonalnych fundamentów działania i wolą przejść czym prędzej do akcji, ekspresji, a nawet do show… tyle tylko, że jednocześnie Merkury wszedł w retrogradację, co może nam niestety trochę przyciąć rozmach, przynajmniej przez trzy pierwsze tygodnie. Od 1 do 18 sierpnia ten rozmach do nas wróci, a nawet jak to tuż po retrogradacji ze zdwojoną siłą! Tymczasem jednak wygląda na to, że mamy coś do zrobienia w tematach znaku Lwa, w którym przebywa zarówno retrogradujący Merkury jak i Mars by przygotować się do nadchodzących sukcesów i splendorów ;)

Z grubsza można powiedzieć, że eksplorować będziemy to wszystko co utrudnia nam w życiu doświadczanie tego splendoru, błyszczenie własnym światłem na arenie życia, dzielenie się naszą nieskrępowaną kreatywnością i ogólniej mówiąc wyrażanie siebie. Do tego na tapet dochodzą tematy związane z miłością, tą do siebie, tą wyrażaną innym. Pisałam o tym więcej w tekście o Merkurym więc tutaj już nie będę się powtarzać, tym bardziej, że Mars szczególnie jest od akcji. Mars w Lwie w czasie tej retrogradacji może więc nam dodać dużo odwagi w wyrażaniu tych wszystkich tematów, które nam leżały na sercu, a które ta retrogradacja wydobędzie. Będziemy twórczy, bardziej bezpośredni, chętni do zabawy i kontaktów towarzyskich. To czas szczególnie sprzyjający wydobywaniu naszych ukrytych przez lata talentów, powrotowi do spraw poruszających nasze serce, do tego co sprawia, że chce nam się żyć, nawet jeśli przez jakiś czas o tym zapomnieliśmy. Pierwszą część tego okresu odkopujemy więc te ukryte w nas skarby, łączymy się z naszym sercem, z tym co w nas prawdziwe, natomiast w sierpniu będzie już dobry czas na to by z tym wyjść do ludzi. Ten czas przygotowań i równoległy proces z miłością do siebie są ważne byśmy uwolnili się od przekonania, że reakcja ludzi na naszą ekspresję ma jakieś większe znaczenie ;) Ważne jest, że robimy to przede wszystkim dla siebie i że to ma nas ożywiać, dawać radość i satysfakcję z bycia sobą w pełni, a docenienie to coś co najpierw dajemy sami sobie ;)

Ważnym wątkiem tego okresu może być proces z ego – tym swoim i tymi innych. To czas kiedy temat wyrażania siebie staje się mocniejszy więc przybierać może te zdrowsze i te mniej zdrowe formy. Zachowania, które nazywamy „z ego” często odsłaniają braki w pewności siebie, poczucie, że muszę walczyć o uwagę, o docenienie, o wizerunek, a temat tego naszego nie w pełni wyrażonego, i nie całkiem kochanego ja staje się tak nabrzmiały, że trudno nam zobaczyć coś poza nim. Efektem może być nadmiar puszących się showmanów w otoczeniu, ale pamiętaj: jeżeli mocno drażni Cię, że ktoś inny bezpardonowo bierze sobie uwagę i promuje swoje działania, to może oznaczać, że sam potrzebujesz wyjść z szafy ze swoimi talentami i czy ze swoim zdaniem, dostać od świata trochę uwagi, docenienia, szacunku. Cieniem tego czasu, ale też motorem tych zmian będą więc różne potyczki ego, zderzenia racji, walki kogucików ;) Trudniej nam może się być dogadać, bo częściej będziemy mieli mocno skupioną na sobie perspektywę, będą też się odsłaniały nasze odciski na ego, które warto dostrzec i opatrzyć, zanim zaczniemy reagować rykiem rozjuszonego Lwa ;) Z drugiej strony mogą mieć miejsce mniejsze lub większe „kryzysy tożsamości”, oraz kryzysy twórcze. Ten czas dla artystów i osób działających twórczo będzie ważny by przedefiniować swoje działania, podejście do sztuki, czy do promocji.

Mars sprzyja wszystkiemu temu co wymaga od nas odwagi, szczerości, wyjścia przed szereg. Pierwsza połowa sierpnia to będzie idealny okres na promocję swojej marki, na zabawę wizerunkiem, czy na twórczość służącą wyłącznie zabawie. Mars będzie też rozgrzewał nasze serca, skłaniał do przejęcia inicjatywy w romansach, do uwodzenia, flirtów i wakacyjnych (i nie tylko) szaleństw. Gorąca namiętność, szalone imprezy, optymizm i niespożyta energia – brzmi jak fantastyczne wakacje, nie? ;) Niemniej warto pamiętać o tym, że Mars nie będzie sprzyjał umiarowi i rozsądkowi, więc w tym czasie działanie wyłącznie oparta na impulsach może nas zaprowadzić za daleko. Dobrze jest świadomie pokierować energią Marsa w Lwie tak by pozostawił nam po sobie efekty w postaci owoców naszej kreatywności i działań promocyjnych, a nie tylko dobre wspomnienia po fantastycznych imprezach ;) 

Pięknego czasu Wam życzę! :)

środa, 3 lipca 2019

Moje widzenie medytacji



Pewnie nie jestem najlepszą osobą do nauki medytacji. Nigdy nie interesowały mnie szczególnie techniki, metody, nauczyciele czy ashramy… zawsze medytowałam po swojemu, podążając za tym co dla mnie na ten moment żywe. Medytacja to dla mnie przede wszystkim spotkanie ze sobą, czas na bycie „w sobie”, na danie sobie uwagi, rozgoszczenie się w byciu tu i teraz. Jeśli energia podąża za uwagą, to medytacja jest najprostszym sposobem by samych siebie doenergetyzować ;) Efekty moich medytacji bywają bardzo różne, czasem jest to zanurzenie w wewnętrznej ciszy, w pustce, w czystej obecności, czasem kontakt z emocjami, z tym co się wydarza w moim ciele i w mojej energetyce, czasem obserwowanie przepływających myśli, czasem wizje, wglądy, przełomy… a czasem nic… taka błoga zwyczajność chwili :)

Na temat medytowania napisałam już dwa krótsze teksty (które publikowałam tutaj), które przytaczam poniżej. Mówią o różnych podejściach do medytowania, różnych celach, o tym co jest ważniejsze od technik, jak radzić sobie z natrętnymi myślami, oraz o tym jak medytacja może być drogą miłości :)



Jest wiele technik medytacji, za którymi stoją odmienne podejścia i cele. Jedni traktują medytację jak trening – chcą być w tym coraz lepsi, rozwijać umiejętność koncentracji, umieć uspokoić myśli, dążyć do oświecenia. Inni wręcz przeciwnie – pragną doświadczać, mieć wizje, wglądy, „odlecieć”, wyjść poza ciało, przeżywać to co niecodzienne. Ja nie stawiam sobie ani jednego ani drugiego z tych celów. Jedyny mój cel w medytacji to być ze sobą w czułości i uważności. Być w tym co się we mnie wydarza, czymkolwiek to jest. Czasem jest to lot, czasem wewnętrzna cisza. Dzięki temu nigdy nie jest to wysiłek i nigdy nie jestem rozczarowana. Obejmuję siebie tu i teraz zamiast skupiać się na tym co chciałabym by się stało. Medytacja jest więc moją ścieżką do objęcia miłością siebie i wszystkiego co jest. Nic więcej nie jest mi potrzebne :)




Medytacja zaczyna się od rozluźnienia ciała. To bardzo ważne, wręcz podstawowe w medytacji. Kiedy spinasz się pragnąc osiągnąć jakiś założony efekt – brak myśli, konkretną pozycję, spokój, wizje, wglądy, a nawet po prostu koncentrację na oddechu czy sercu...spina się również i ciało, a medytacja to coś co nigdy nie udaje się w napięciu. To właśnie jest dla nas w niej takie trudne, bo przywykliśmy do tego, że żeby coś osiągnąć musimy się napiąć i wysilić. Każde zadanie wymaga jakiegoś wysiłku, a jak się nie udaje to wkładamy tego wysiłku jeszcze więcej. Z medytacją jest wręcz przeciwnie – im mniej wysiłku tym łatwiej płynie. Napięcia nie tylko spinają nasze ciało, sprawiając że szybko robi nam się niewygodnie lub że pojawiają się jakieś symptomy w ciele, ale też generują nerwowe myśli. W napięciu zwyczajnie nie da się nie myśleć! :) A kiedy jesteśmy zdenerwowani to myśli miotają się po naszej głowie jak szalone, w wielkim tempie i bez większego sensu ;) Dlatego jeśli w czasie medytacji pojawiają Ci się w głowie ciągi myśli, to tylko znak że jesteś w napięciu i potrzebujesz się bardziej rozluźnić i w ciele i w umyśle. Nie pomoże w tym oczywiście strofowanie samego siebie w stylu: „no nie! Znowu! Ja nie potrafię medytować! Ok, dobra trzeba się pozbyć tych myśli... uwaga skupiam się....yyyyy!” Pomoże natomiast przyjęcie tego co jest bez oceny, głęboki wdech z rozluźnieniem ciała i przyjęcie, że myśli to oznaka uwalniania się napięć z umysłu, tak jak przeciąganie się to uwalnianie napięć z ciała. Napięty umysł generuje myśli, ale myśli są w tym procesie pomocne, a może nawet niezbędne, o ile nie będziemy na nie reagować większym napięciem. Zestresowany człowiek zazwyczaj nie potrafi od razu po stresującej sytuacji usiąść do medytacji i cyk! - przełączyć umysł na ciszę. Może za wyjątkiem tych co mają za sobą długi trening w takim „cykaniu” ;). Najpierw uwalniają się masy myśli, a napięte ciało wykonuje ogrom pozornie niepotrzebnych ruchów. Na przykład chodzimy w kółko i toczymy burzliwy dialog wewnętrzny ;) Jeśli nie przeszkodzimy sobie w tym odreagowywaniu i nie będziemy chcieli na siłę zmienić tego stanu myśli i ciało powoli zaczną się uspokajać, pojawi się możliwość medytacji (lub też zmęczenie i senność, co też dobrze ;) ). Ze swojego doświadczenia wiem, że kiedy jestem napięta, trudniej mi wejść w medytację, ale to oznacza tylko tyle, że potrzebuję więcej czasu na to by myśli opadły i ciało się rozluźniło, a nie to że się do tego medytacji „nie nadaję”. Po prostu siedzę z tym co się pojawia w głowie i w ciele, spokojnie to obserwuję i widzę jak powoli ta fala opada... nieuchronnie, ale zawsze wolniej niżbyśmy chcieli ;) dlatego ważne jest by dać sobie tyle czasu ile potrzeba, zaakceptować to co jest, oddychać i zauważać każdy wewnętrzny ruch by to przyśpieszyć, każdy ruch niecierpliwości i powstające wraz z nimi napięcie, przyjmować, że one też mają prawo tu być... i dalej oddychać i rozluźniać się na tyle na ile możemy w danej chwili :)


Medytacja to sztuka rozluźnienia się w tym co jest. Wszystkie pozostałe profity: wzrost świadomości, doznania mistyczne, wizje, wglądy, odkrycia i oświecenia to jest to co się nam przydarza kiedy jesteśmy rozluźnieni w tym co jest. Kiedy do niczego nie dążymy, nie mamy oczekiwań, nie wysilamy się i nie oceniamy naszych „wyników”. Kiedy jesteśmy w pełni rozluźnieni medytacja wydarza się sama – jest to stan w nas, który tylko czeka byśmy zrobili dla niego przestrzeń :) 



poniedziałek, 1 lipca 2019

Nów w Raku z całkowitym zaćmieniem Słońca - 2 lipca 2019



Tym razem Słońce spotka się z Księżycem w znaku Raka i będzie to spotkanie na tyle bliskie i czułe, że dojdzie do całkowitego zaćmienia Słońca (niewidocznego w Polsce) :) Zaćmienia Słońca mają w sobie niezwykłe metafizyczne piękno i nie mam tu akurat na myśli poruszającego zawsze ludzkość zjawiska, gdy nagle w środku dnia robi się ciemno i grozą wieje, a potem połknięte przez Ciemność Słońce się odradza więc jednak żyć będziemy! ;) Symboliczne jest bowiem również to, że Księżyc, który ostatnie dwa tygodnie malał, chudł i znikał wchodząc w swoją Ciemność znikając w blasku Słońca, w jednej chwili pojawia się przyćmiewając tą jasność. To co było niewidoczne nagle staje się widoczne, a to co było widoczne nagle staje się niewidoczne. Następuje odwrócenie porządków, Słońce w dzień przestaje świecić, Księżyc zamiast być jedynie bladym ogryzkiem na jasnym niebie staje się nagle pierwszoplanowym aktorem. Nów – nieistnienie, śmierć Księżyca jednocześnie jest momentem jego ukazania się w całej swej pełni, tyle, że zamiast tarczy srebrnej widzimy czarną. Taki czas również i dla nas jest czasem odwrócenia porządków, czasem kiedy coś niespodziewanie się zmienia – czasem na powierzchni zdarzeń a czasem głębiej i poprzez wydarzenia, których sens zrozumiemy dopiero za jakiś czas. Zaćmione Słońce nie sprzyja świadomemu poznaniu, ważniejsza w takich momentach jest intuicja, podświadomość i to czego doświadczamy poprzez ciało, emocje i sny. Nowie z zaćmieniem są to więc okresy kiedy możemy nie tylko głębiej zanurzyć się w sobie (jak co nowiu), ale też doświadczyć mocnego przewartościowania, kiedy dostrzegamy mocniej to co na co dzień niewidoczne i kiedy to co wyparte może przejąć stery. Jeśli tak się dzieje to zamiast silić się na zrozumienie lepiej pozwolić sobie na doświadczanie i objęcie siebie i swojego Ciemnego Księżyca z miłością. Bo tak naprawdę to tylko o to chodzi – czasem musimy na chwilę zgasić światło by zobaczyć to co w pełnym świetle jest niewidoczne, a co też jest ważną częścią nas czy naszego życia.

Przypuszczam, że taki czas może sprzyjać uwypukleniu procesów, które od paru miesięcy dzieją się w tle, głębokim przemianom, które czasem wypływają na powierzchnię, a czasem transformują nas od środka, o których już wielokrotnie pisałam (astrologiczne hasło: koniunkcja Plutona i Saturna z południowym Węzłem Księżycowym – czytaj tutaj). Moc tego zaćmienia będzie tym większa, 
że znak w którym ono ma miejsce – Rak – jest w samym centrum tych zmian, a dokładniej pokazuje kierunek, dokąd podążamy. Głębokie transformacje struktur, zarówno tych globalnych, politycznych, społecznych, jak i tych wewnętrznych, tych wszystkich naszych „muszę”, „powinienem”, „trzeba” oraz innych przekonań o tym co jest naszym celem, choć tak naprawdę często jest tylko ambicją i to nawet nie naszą, a tych co przed nami… W tych miesiącach dużo się dzieje w temacie przecinania zobowiązań z przeszłości, dopełniania ich, spłacania, ale też odkrywania co już nie jest nasze i co już możemy zostawić za sobą. Szczególnie mocno dotyczy to trudnych historii rodzinnych, ciężarów, które nieśli nasi przodkowie, a które my możemy z szacunkiem oddać ziemi. Kierunek na przyszłość wyznacza teraz właśnie Rak – czyli to co do nas płynie poprzez emocje, niezaspokojone potrzeby, to co uwzględnia naszą wrażliwość, potrzebę bliskości, potrzebę bycia zaopiekowanym oraz opieki nad kimś nam bliskim. W czasie tego zaćmienia wiele tutaj może się pojawić przewartościowań, odklejania się od wzorców rodziny z jakich wyrastamy i odkrywania, że teraz chcemy i możemy tworzyć własny dom, swoje „gniazdo”, czymkolwiek by nie było. I możemy powrócić do bezpiecznego domu z nas samych, gdzie już nie musimy spełniać żadnych warunków, gdzie doświadczamy ukochania, którego tak pragnęliśmy. W czasie zaćmienia możemy zobaczyć to co dotąd niewidoczne – a co zawsze było w nas :)

Nów w Raku jest czasem powrotu do naszej emocjonalnej natury, czasem oczyszczania emocjonalnego i odkrywania tego co w nas najgłębsze i najprawdziwsze. Oczyszczanie to może nie będzie tak gwałtowne jak to bywa podczas pełni, skłaniać nas będzie raczej do zwrócenia się do wnętrza i odrzucenia wszystkiego co nam przeszkadza w pełni poczuć swoje ciało i głos serca. Bez względu na płeć kontaktujemy się teraz ze swą kobiecą stroną, z delikatnością, wrażliwością, opiekuńczością i potrzebą bycia zaopiekowanym. Ważne stają się więzi rodzinne, odkrywanie przeszłości, uzdrawianie historii rodzinnych, uwalnianie emocji związanych dawnymi traumami, nie tylko osobistymi, ale także rodzinnymi, czy z trudnymi doświadczeniami kobiet na przestrzeni wieków. Odkrywanie kobiecej mocy, spotkania z kobietami, uszanowanie ich i docenienie tego co wnoszą. Docenienie jakości „kobiecych” takich jak wrażliwość, receptywność, opiekuńczość, delikatność, zmienność. Szczególne znaczenie ma w czasie tego nowiu relacja z własną matką i kontakt ze swoją Wewnętrzną Matką. Wszystko czego nie dostaliśmy od rzeczywistej matki i czego potrzebujemy możemy sobie dać sami: miłość, uwagę, opiekę, czułość, docenienie… To dobry moment by sprawdzić jaką matką jestem dla siebie. Czy szukam „matek” na zewnątrz, a może sam/a „matkuję” innym zamiast dać uwagę sobie?

Kolejny ważny wątek to nasz kontakt z Matką Ziemią, która nas karmi, naturą, której jesteśmy częścią, rodzinną krainą, a także cała planetą – i na uhonorowanie jej! To dobry moment na spotkanie z naturą, dotknięcie Ziemi, poczucie jak płynie do nas karmiąca, matczyna energia z jej trzewi... ale także na wyrażenie naszej miłości i wsparcia dla niej!

Gdy już czujemy uziemienie, to dobry moment by w czasie tego nowiu po prostu wsłuchać się w głos serca i pozwolić sobie na odczuwanie w pełni. Niech emocje płyną przez nas bez przymusu nazywania ich, bez cenzury i oczekiwań. Dajmy im się poprowadzić do źródła. Może dotrzemy do wewnętrznej ciszy, a może do stłumionego dotąd szlochu. Mogą pojawić się historie z przeszłości, wizje czegoś co wykracza poza naszą historię osobistą, ważne informacje. To czas kiedy możemy dotrzeć do samego źródła naszego istnienia, do tej pierwszej kropli miłości. Księżyc jest mocny we własnym znaku, to jest nów w czasie którego wraca do domu, a my w raz z nim. Do domu, który jest zawsze w nas.



Na ten mocny nów w Raku polecam również inne moje teksty, szczególnie wszystkie o emocjach - listę znajdziesz tutaj :)

Jak co pełnię i co nów zapraszam Was serdecznie do udziału w grupowej medytacji na odległość dokładnie w momencie kulminacji nowiu, czyli we wtorek o 21:16 :) ! Więcej o Medytacjach Księżycowych dowiesz się tutaj.

Chcesz dostawać informacje o wszystkich astro-wydarzeniach? Zapisz się do darmowego cotygodniowego newslettera!

Zapisy pod tym linkiem