poniedziałek, 11 grudnia 2017

Mars w Skorpionie: 9 grudnia 2017 – 26 stycznia 2018




W sobotę Mars wyszedł z niezdecydowanej Wagi i wkroczył do skoncentrowanego Skorpiona. Czas Marsa w Wadze nie był zbyt dobry do działania, często oznaczał borykanie się z tematami relacji, kompromisów, układów i układzików... był dobry dla sztuki, ale słaby do wszystkiego co wymaga zdecydowania i siły przebicia. Teraz w Skorpionie sytuacja się odwraca - Mars jest tu bardzo silny! To budzący się Wojownik, który nie cofnie się przed niczym by postawić na swoim. Oznacza to także pokusę by nadużywać swojej pozycji, manipulować innymi dla własnej korzyści czy działać skrycie. Jeżeli jednak unikniemy typowych skorpionich pokus (które mają to do siebie, że odwracają się szybko przeciwko nam) to możemy bardzo dużo spraw pchnąć do przodu, pokonać trudności i zwycięsko przejść przez wyzwania (z poprawką na retrogradację Merkurego do 23 grudnia ;) ). To dobry czas na to by zmierzyć się ze swoim Cieniem, zająć się uzdrawianiem siebie i terapią, skonfrontować z lękami, bólem, zazdrością, potrzebą kontroli itp. Dobry okres też na pracę uzdrowicielską i terapeutyczną z innymi. Czas sprzyja również poruszaniu tematów tabu, wydobywanie na wierzch wątków związanych z seksem, śmiercią, chorobą, wiedzą tajemną i innymi "nieczystymi" wątkami. Rozkwitać mogą teorie spiskowe, dlatego warto byśmy pamiętali, że cień który widzimy w świecie jest odbiciem cienia w nas, informacją o tym czego w sobie nie akceptujemy i zamiast wdawać się w walkę z mrokami na zewnątrz, ukochali mroki wewnątrz nas :) Odkrywając swój cień i przeżywając związane z nim emocje docieramy do źródeł własnej mocy, która tak długo jak oskarżamy innych o to, że jest źle, pozostaje ukryta. Kontaktując się ze swoją mocą, a także z własną energią seksualną, która jest z tą mocą ściśle powiązana i może stanowić teraz szczególną siłę napędową do działania, możemy dokonać wielkich rzeczy! Udanej podróży przez krainę Skorpiona Wam życzę! :)


Chcesz dostawać informację o wszystkich astro-wydarzeniach? Zapisz się do darmowego cotygodniowego newslettera!

Zapisy pod tym linkiem

poniedziałek, 23 października 2017

Mars w Wadze: 22 października - 9 grudnia 2017



W czwartek wieczorem Mars wkroczył do znaku Wagi, gdzie spędzi najbliższe półtora miesiąca. Będzie to czas kiedy ważniejsze od pytań „co?” i „jak?” chcę zrobić będzie pytanie „z kim?”. A jeżeli nadal szukamy odpowiedzi na dwa pierwsze pytania, to w tym okresie odpowiedzi i inspiracje do działania prawdopodobnie będą przychodzić od innych ludzi. Jest to dobry czas na szukanie porady specjalistów, na rozmowy ze wspierającymi osobami, negocjacje, burze mózgów, mediacje. Jeśli skoncentrujemy się na budowaniu kontaktów, szukaniu informacji u lepiej zorientowanych i budowaniu konsensusu w zespole, ten czas będzie bardzo owocny. Jeśli jednak będziemy przeć by przeforsować swoją wizję i osiągnąć szybkie efekty, sprawy międzyludzkie mogą się zacząć wikłać. Trzeba więc być uważnym co i do kogo mówimy, dbać o etykietę i formę - tam gdzie to potrzebne, uwzględniać potrzeby innych osób i przede wszystkim – dużo słuchać! Cieniem tego okresu może być niezdecydowanie, częste zmienianie zdania, brak energii do zdecydowanego działania. Jest to czas kiedy w naturalny sposób zatrzymujemy się i rozglądamy wokoło, próbujemy po trochu różnych opcji, naradzamy się ze wspierającymi osobami i przygotowujemy się do energiczniejszego działania kiedy Mars przejdzie do Skorpiona. Kluczową sprawą na ten okres będzie równowaga i wyważenie w działaniu - szukamy balansu między różnymi perspektywami i potrzebami i to jest bardzo potrzebny etap. Czas sprzyja jednak działalności powiązanej z planetą Wenus, władczynią Wagi, a więc działalności związanej ze sztuką, pracą z ludźmi, czy negocjacjom biznesowym, a także temu co robimy wspólnie z kimś. Ważne będą w tym czasie również związki osobiste, temat ważnych relacji w naszym życiu prawdopodobnie wyjdzie na pierwszy plan i może przyćmić inne tematy. I tu również zaangażowanie i uważność mogą pomóc rozwiązać najtrudniejsze supły, ale upieranie się przy swoim i niedelikatność będą się odbijały błyskawicznie na nas samych. Dobry czas na pracę nad naszymi relacjami, na porządkowanie nierozwikłanych spraw relacyjnych i na odważne ruchy w tym temacie. Dobry również czas na poznanie drugiej połówki, na randki i budowanie ważnych relacji osobistych, przyjacielskich i biznesowych.  


Chcesz dostawać informację o wszystkich astro-wydarzeniach? Zapisz się do darmowego cotygodniowego newslettera!

Zapisy pod tym linkiem

poniedziałek, 16 października 2017

Jowisz w Skorpionie: 10 października 2017 - 8 listopada 2018


photo: Alison Scarpulla

We wtorek Jowisz przeszedł do Skorpiona i pozostanie tam do 8 listopada 2018, czyli ponad rok. Jowisz w astrologi to planeta symbolizująca rozwój, okazje, sukcesy i ekspansję, co oznacza, że w ciągu najbliższego czasu rozwijać się i wzrastać będziemy poprzez to co skorpionie, i w tych dziedzinach możemy liczyć na nowe okazje. Z drugiej strony Jowisz często daje nam również czegoś za dużo i sprawia, że wskazywane przez niego obszary rozdymają się jak balon zajmując dużą część naszego życia... W mijającym roku, kiedy Jowisz był w Wadze były to przede wszystkim związki, relacje, umowy... innymi słowy rozwijaliśmy się poprzez bliskie relacje, niezależnie od tego, czy były one udane czy wręcz przeciwnie. Teraz przychodzi czas na wejście głębiej w siebie. Skorpion to znak wszystkiego tego co tłumione, wyparte, odrzucane, zwalczane i ukrywane, Jowisz w tym znaku będzie więc sprzyjał ujawnianiu tajemnic, odkrywaniu ukrytych mechanizmów, pogłębianiu zrozumienia zarówno siebie jak i innych, odkrywaniu ciemniejszej strony rzeczywistości i nas samych. To znakomity czas na terapię, ustawienia, uzdrawianie zranień, traum, wydobywanie na wierzch naszych lęków i nieprzeżytych trudnych emocji. Rozwijamy się teraz poprzez obejmowanie naszego Cienia i w konsekwencji również Cienia innych, a również poprzez doświadczenia z pogranicza, spotkania z tym co skrajne, mierzenie się z własnymi lękami, intensywne i głębokie doświadczenia seksualne, odkrywanie naszej osobistej mocy. To mocny czas na uzdrawianie siebie, a szczególnie na spotkania z traumami i ponowne odkrywanie naszej seksualności. Jowisz w tym wszystkim nam sprzyja, daje też okazje by spotkać się z tymi tematami.

Ważną sprawą jest również nasza osobista moc, która przejawiać może się na wiele sposobów. Z jednej strony to wzrost poczucia sprawczości, kontroli nad naszym życiem, z drugiej pokusy do nadużywania naszej władzy, manipulowania, wymuszania tego co chcemy. To ważne byśmy uczyli się w tym czasie korzystania z naszej mocy w sposób uczciwy i nie generujący długów zarówno na poziomie materialnym, jak i emocjonalnym, relacyjnym, czy karmicznym. Ważnym tematem będzie więc nadużywanie mocy i możemy się z nim mierzyć od obu stron, zarówno jako osoby nadużywające, jak i nadużywane. Wnoszenie w te tematy świadomości i odpowiedzialności pozwoli nam poznać nasze najgłębsze zranienia i nauczyć się jak wyjść ze schematu kat-ofiara rozgrywającym się na najróżniejszych przestrzeniach życia. Za nadużyciami najczęściej stoi lęk, a pod lękiem – gdy odważymy się w niego zanurzyć i przeżyć – leży nasza największa moc, ta prawdziwa, która nie rani :)

Jowisz w Skorpionie zaprasza nas więc w niezwykłą podróż w głąb siebie, daje okazje do przejścia na drugą stronę strachu, traum, zranień, ale też uczy jak żyć intensywnie, w kontakcie z naszą esencją, z naszą mocą, odważnie, w przepływie wszystkich nawet tych skrajnych emocji, jak odnaleźć spokój w oku cyklonu, jak rozkoszować się przemijaniem, zmianą, transformacją wszystkiego. W tym czasie możemy wyruszyć w niezwykłą podróż na spotkanie naszej seksualności, energii w nas która tworzy i niszczy, intensywnego przepływu życia przez każdą komórkę naszego ciała :) To czas kiedy w naszych intymnych relacjach może się naprawdę intensywnie dziać ;) Jeśli będziemy uważni na pułapki nadużyć mocy i schematu kat-ofiara, możemy doświadczyć niezwykłego pogłębienia tych relacji oraz rozkwitu życia intymnego :)

Dodatkowo Jowisz w Skorpionie sprzyja rozwiązywaniu tematów związanych z długami, bankami, wspólnotami finansowymi, spadkami, czy podziałami majątku. To dobry czas na rozwijanie biznesu, ubieganie się o finansowanie, inwestycje finansowe. Czas sprzyja również wszelkim poszukiwaczom tego co ukryte: psychologom, terapeutom, naukowcom, badaczom, detektywom, analitykom, okultystom itp. :) Popularne będą tematy związane z wszelkim tabu: z seksem, pieniędzmi, władzą, przemocą, śmiercią, odrodzeniem, a także ze spiskami, paranojami, lękami społecznymi i manipulacją. Energie Skorpiona to miecz obosieczny: z jednej strony sprzyja manipulatorom, z drugiem tym co demaskują manipulatorów ;) Uczciwość, w szczególności ta wobec samego siebie, czyste intencje i używanie swojej mocy dla dobra innych, to jedyne czego możemy się trzymać by po tym intensywnym czasie pozostać z tarczą... ;)

Jowisz w Skorpionie szczególnie sprzyja oczywiście Skorpionom, oraz osobom, które mają w Skorpionie Ascendent, Księżyc czy planety osobiste, a także Rakom i Rybom. Inne znaki będą miały wyzwanie by nauczyć się żyć w warunkach tych intensywnych energii i by odkrywać w sobie aspekt Skorpiona... bo cóż, horoskopy gazetowe o tym milczą, ale ja Wam wyjawię wielką ukrywaną prawdę ;) : każdy z nas bez wyjątku ma w sobie cały zodiak! :D

Pięknej podróży wgłąb i niechaj moc Skorpiona będzie z Wami! :)



Chcesz dostawać informację o wszystkich astro-wydarzeniach? Zapisz się do darmowego cotygodniowego newslettera!

Zapisy pod tym linkiem

wtorek, 5 września 2017

Mars w Pannie: 5 września - 22 października 2017





Dziś Mars wychodzi z efekciarskie znaku Lwa i wkracza do pracowitej Panny. Oznacza to czas kiedy wspaniałe idee i kreatywne pomysły z poprzedniego okresu zaczniemy pieczołowicie wprowadzać w życie lub kiedy po okresie zabaw i romansów, wrócimy do naszych obowiązków i zaczniemy nadrabiać zaległości ;) Tak czy inaczej jest to okres korzystny dla spraw zawodowych i dla wszystkich tych działań, które wymagają cierpliwości, systematyczności i skrzętnej dłubaniny przy szczegółach. Czas sprzyja braniu dotychczasowych naszych projektów pod lupę, wyłapywaniu wszelkich błędów, korektom, analizom skuteczności i rentowności oraz innym podobnym działaniom. To również dobry czas na wszelkie naprawy w domu, majsterkowanie, porządkowanie przestrzeni w domu i ogrodzie. Mars w Pannie nie należy do najbardziej spektakularnych Marsów i nie musi dawać nam szalonych wystrzałów entuzjazmu do działania, za to zazwyczaj jest bardzo efektywny, pracuje po cichu, na spokojnie i z dużym zaangażowaniem. Pułapką może być natomiast przesadne rozbieranie wszystkiego na czynniki pierwsze, marudzenie i szukanie dziury w całym. Poszukaj spraw, które warto w tym okresie naprawić czy ulepszyć, ale dbaj też o to by każde Twoje działanie służyło określonym celom, zamiast jedynie niedookreślonemu bóstwu perfekcjonizmu ;) Jeśli tylko nie pozwolimy by wewnętrzny perfekcjonista albo malkontent zabierał nam energię na działanie, to ten czas może przynieść bardzo konkretne owoce :)




Dobrego czasu Pszczoły Wam życzę! :)


Chcesz dostawać informację o wszystkich astro-wydarzeniach? Zapisz się do darmowego cotygodniowego newslettera!

Zapisy pod tym linkiem

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

O emocjach - naszym moście do siebie



To jak traktujesz swoje emocje pokazuje to jak traktujesz siebie. To czy dajesz sobie do nich prawo, czy pozwalasz im się wyrazić pokazuje to na ile pozwalasz sobie być sobą, wyrażać się, żyć pełnią życia, a nie tylko trochę, na tyle na ile okoliczności pozwalają, na tyle na ile wypada. Kontrolowanie emocji, to zatrzymywanie przepływu życia. Zatrzymywanie emocji „negatywnych”, to blokowanie również tych emocji upragnionych. Nurt życia, którego doświadczamy zawsze poprzez emocje, jest jeden. To my tworzymy sztuczne podziały na to co chcemy czuć i na to czego nie chcemy lub co pozwolimy sobie poczuć później, „w lepszych okolicznościach”. W ten sposób na nurcie życia stawiamy kolejne tamy. Niektóre faktycznie tylko na chwilę, tak jak pień drzewa rzucony w nurt, który woda szybko omija i płynie dalej. Często jednak tworzymy całe tamy, które rozbudowujemy przez lata. Zamykamy nurt życia w klatce, a potem dziwimy się, że nic nas nie cieszy, że nic się nie chce, że wszystko takie bez sensu... a jednocześnie strach przed uwolnieniem tych ton emocji spiętrzonych tuż za tamą naszej świadomości ciągle rośnie. Wcale więc nie czujemy się dzięki naszym tamom bezpieczniej ;) Paradoksalnie prawdziwe bezpieczeństwo daje nam jedynie zaufanie nurtowi życia i zaufanie własnym emocjom. Kiedy pozwalamy sobie na czucie tego co czujemy, nie oceniamy tego, nie mówimy „ok, ale trochę ciszej”, „ok, ale później”, nasze Wewnętrzne Dziecko wreszcie zaczyna czuć się z nami kochane i bezpieczne. Dając sobie prawo do czucia, dajemy sobie prawo do bycia. Przestajemy sobie stawiać warunki, a wtedy również inni przestają się wydawać tacy wymagający ;) Kiedy uwalniając się od wewnętrznych tam, ponownie łączymy się z nurtem życia, wszystko zaczyna nabierać barw :)


Więcej o tym jak ważne jest czucie i co ma wspólnego z pewnością siebie przeczytasz tutaj

Inne moje teksty o emocjach i rozwoju poprzez obejmowanie wszystkich aspektów siebie znajdziesz tutaj.

sobota, 5 sierpnia 2017

Zapraszam na nową stronę na facebooku! :)


Dotychczasową działalność pisarską, nie-astrologiczną prowadziłam na paru różnych fanpage'ach: na stronie Astroliver, na Świecach Moonset, a ostatnio na stronie Kolor Indygo (w trakcie zamykania). Teraz przenoszę się na nowo otwartą stronę Moonset Story - blog rozwojowy, na którą serdecznie Cię zapraszam. 

Będę tam wrzucałam krótsze artykuły znane Ci z poprzednich stron, a zwłaszcza z Indygo, które czuję, że warto przypomnieć, oraz nowe świeżutkie :) Będę tam również umieszczać linki do nie-astrologicznych artykułów z tego bloga (astrologiczne znajdziecie jak dotąd na stronie Astrologia Pełni :) ) 

Miło mi będzie jeśli będziesz mi towarzyszyć w dalszej podróży! :) <3

piątek, 21 lipca 2017

Mars w Lwie: 20 lipca - 5 września 2017


zdjęcie: Tomasz Tomaszewski


Wczoraj Mars wyszedł z emocjonalnego Raka i wkroczył dumnym krokiem do Lwa! :) Czas pracy nad tym co nas blokowało wewnątrz, wyrażanie emocji, poszukiwania korzeni i emocjonalnych fundamentów do działania się skończył, teraz przechodzimy do etapu akcji :) Mogliśmy więc poczuć mocny przypływ energii i przyśpieszenie akcji w życiu ;) Mars w Lwie sprzyja wyrażaniu siebie, pokazywaniu światu swoich talentów, wszelkim działaniom twórczym a także szalonej zabawie i romansom. Dobry czas więc dla tych wszystkich, którzy dotąd zbierali się w sobie by odważyć się pokazać siebie i swoje dzieła światu. Minusem może być nadmiar puszących się showmanów w otoczeniu, ale pamiętaj: jeżeli mocno drażni Cię, że ktoś inny bezpardonowo bierze sobie uwagę i promuje swoje działania, to może oznaczać, że sam potrzebujesz wyjść z szafy ze swoimi talentami i czy ze swoim zdaniem, dostać od świata trochę uwagi, docenienia, szacunku. Czas sprzyja pracy z tymi tematami, ale nie tyle mozolnej introspekcji, co wzięciu się na odwagę i powiedzeniu sobie i światu kim jestem i czego pragnę. Mars sprzyja wszystkiemu temu co wymaga od nas odwagi, szczerości, wyjścia przed szereg. To również idealny okres na promocję swojej marki, na zabawę wizerunkiem, czy na twórczość służącą wyłącznie zabawie. Mars będzie też rozgrzewał nasze serca, skłaniał do przejęcia inicjatywy w romansach, do uwodzenia, flirtów i wakacyjnych (i nie tylko) szaleństw. Gorąca namiętność, szalone imprezy, optymizm i niespożyta energia – brzmi jak fantastyczna druga połowa wakacji, nie? ;) Niemniej warto pamiętać o tym, że Mars nie będzie sprzyjał umiarowi i rozsądkowi, więc w tym czasie działanie wyłącznie oparta na impulsach może nas zaprowadzić za daleko. Dobrze jest świadomie pokierować energią Marsa w Lwie tak by pozostawił nam po sobie efekty w postaci owoców naszej kreatywności i działań promocyjnych, a nie tylko dobre wspomnienia po fantastycznych imprezach ;)

Pięknego czasu Wam życzę! :)

poniedziałek, 10 lipca 2017

Smutek a żal



smutek i żal zdjęcie Alison Scarpulla


Żal jest przetrzymanym smutkiem. Smutkiem na który nie mieliśmy zgody by przez nas przepłynął. Smutek jest emocją towarzyszącą temu, gdy coś się kończy. Gdy przyjmujemy to do wiadomości czujemy smutek, gdy nie chcemy przyjąć – pojawia się żal. Smutek trwa tyle czasu ile potrzeba by wylać wszystkie łzy, które są do wylania… wbrew naszym obawom zawsze jest ich określona ilość. Żal może nas trzymać przez całe życie i nigdy się nie kończyć - tak długo jak trwa nasza niezgoda na coś, żal do rodziców, partnera, byłych osób bliskich… Żal to smutek, o który obwiniamy kogoś innego. Zamiast wziąć odpowiedzialność za swój smutek, za przywiązanie, które teraz gdy coś się kończy powoduje ból, za iluzje, które teraz zostały rozdarte, za oczekiwania, czy nawet manipulacje, których teraz zbieramy owoce… oskarżamy kogoś innego. Pozornie to jest łatwiejsze, powody zawsze się znajdą, często są wręcz oczywiste: to on zostawił, ona oszukała, on się nie wywiązał, ona zdradziła…. Pozornie, bo żal do kogoś w połączeniu z niezgodą na to co się wydarzyło stawia nas w miejscu oczekiwania niemożliwego – że czas zostanie cofnięty, krzywdy naprawione, sprawiedliwość wymierzona, skrucha i przeprosiny wyrażone i (co najbardziej szalone) że w wyniku tego wszystkiego będzie można zapomnieć co było złego i żyć jak dawniej… Czasem zdarza się, że „winowajcy” okazują skruchę, a porzucający wracają z kwiatami, ale już nigdy nie jest tak jak było, czasu nie da się cofnąć. Zaakceptowanie tego to początek uwolnienia od przeszłości, smutek jest informacją o tym, że idziemy w dobrą stronę, że nasze serca oczyszczają się ze zranień, wypłukują łzami ból… Gdy wchodzimy głęboko w smutek, to wiemy, że już nie chodzi o to co kto zrobił, o winę, czy o karę… smutek pojawia się bo coś się skończyło, otula poczucie braku, pustkę, ranę… Żal jest jak wciąż rozdrapywana rana, jak rozciąganie chcącej się zrosnąć skóry i prezentowanie jej światu (nawet jeśli tylko w myślach) – zobacz jak mnie zraniłeś! Zobaczcie jak cierpię! To jak krzyk dziecka, które płaczem chce wymusić zmianę decyzji rodziców. To niezgoda na to by poczuć smutek, poczuć że to koniec, pożegnać się z tym co było dla nas ważne, a także z naszą racją, naszą przewagą moralną, rolą ofiary. W smutku to wszystko się rozpuszcza i to jest konieczne by rany się zagoiły i by zacząć nowe życie. Smutek to głęboki oddech, po okresie wstrzymywanego oddechu, gdy myśleliśmy że w ten sposób zatrzymamy czas… głęboki oddech, który dociera do naszych trzewi i wydobywa szloch, a wraz z nim pozwala by z kolejnym wdechem znów wypełniło nas życie…


Inne moje teksty o emocjach i rozwoju poprzez obejmowanie wszystkich aspektów siebie znajdziesz tutaj.


poniedziałek, 5 czerwca 2017

Mars w Raku: 4 czerwca - 20 lipca 2017

Mars w Raku 2017


Wczoraj Mars kończąc swój pobyt w rozbieganych Bliźniętach przeszedł do znaku Raka, gdzie będzie przebywał do 20 lipca. Oznacza to czas na zebranie rozproszonej dotąd energii i skierowanie jej na to co najbliższe sercu: na rodzinę, bezpieczeństwo, na samego siebie, samą siebie. W poprzednich miesiącach towarzyszyło nam pewne ożywienie, zwłaszcza towarzyskie i intelektualne jednak mogliśmy czuć się już zmęczeni łapaniem wielu srok za ogon i poczuciem, że z naszych działań nie wyłania się nic spójnego. Teraz będzie czas na poszukanie tego co jest dla nas najważniejsze, na poczucie tego co naprawdę pragniemy robić oraz na uwalnianie emocji, które nas w działaniu blokują. Możemy poczuć, że teraz najważniejsze jest dla nas zadbanie o podstawę, o zaspokojenie podstawowych potrzeb życiowych takich jak poczucie bezpieczeństwa, posiadanie swojego miejsca na świecie, dobre relacje z rodziną i z najbliższymi, posiadanie emocjonalnego wsparcia, posiadania zaplecza w działaniach i jednocześnie bliskich ludzi, dla których pragniemy walczyć o lepsze jutro. Ważnym tematem jest tu zaopiekowanie się samym sobą, zauważenie własnych potrzeb i delikatność wobec siebie. Jeśli dotąd Twoje działania nie przynosiły wymarzonych rezultatów, jeżeli czujesz, że Cię coś blokuje lub ogranicza warto przyjrzeć się teraz temu czy za tym ruchem hamowania w działaniu nie stoją jakieś istotne potrzeby lub emocje? Być może wciąż boisz się wyjść do świata ze swoimi talentami lub boisz się walczyć o swoje z lęku przed odrzuceniem lub wyśmianiem? Być może wcale nie masz pewności, że chcesz robić właśnie to co robisz i Twoje zblokowanie chroni Cię jednocześnie przed robieniem czegoś wbrew sobie? Być może cele i aspiracje jakie sobie założyłeś/aś są zbyt wyśrubowane i zatrzymuje Cię sam lęk przed tym, że nie podołasz swoim własnym oczekiwaniom? Cokolwiek to jest warto przyjrzeć się temu z uwagą i zaakceptować to, że tak jest. Ciało ma swoją mądrość i kiedy sprzeciwia się temu co zaplanowała głowa to warto posłuchać tego co ma nam do powiedzenia i zamiast zmuszać je by działało według planu zmodyfikować plan, tak by poczuć w sobie przypływ energii i chęć działania. Drogą do tego jest kontakt z samym sobą, z uczuciami, delikatność i uważność wobec siebie. W tym okresie mogą wracać do nas historie związane z rodziną, z przeszłością, z niewyrażonymi emocjami. To jest potrzebny etap by odzyskać naszą moc działania i realizacji celów. Zaufajmy temu, że czucie i przeżywanie nie jest przeszkodą w drodze do celu, ale wskazówką pokazującą co teraz na tej drodze jest potrzebne i ważne. Odpoczynek jest równie potrzebny jak mobilizacja sił, czas z rodziną jest niezbędny by móc docenić naszą pracę. Ten czas pomoże nam zrozumieć co jest dla nas najważniejsze, dlaczego robimy to co robimy, co z przeszłości nas warunkuje i jak możemy tą przeszłość pożegnać. Czas sprzyja mądremu wyborowi priorytetów, odkrywaniu naszej drogi serca, integrowaniu serca z działaniem. Mars w Raku sprzyja działaniom związanym z nieruchomościami, budową i aranżowaniem domów i mieszkań, poprawie relacji rodzinnych (choć często poprzez wydobycie ukrytych dotąd napięć), pracy dla społeczności lokalnej, działaniom związanym z historią, pamięcią kolektywną, budowaniem wspólnej tożsamości i wspieraniem potrzebujących pomocy. To również dobry czas na to byśmy sięgnęli do naszej własnej przeszłości i odnaleźli w niej inspirację do dalszych działań i źródło siły.

Dobrego czasu w poszukiwaniu drogi serca Wam życzę!


Chcesz dostawać informacje o tym co się dzieje na niebie? Zapisz się do darmowego cotygodniowego newslettera! Zapisy pod tym linkiem

poniedziałek, 29 maja 2017

W duchowości nie działa "fake it till you make it" ;)



Często mylimy efekty praktyki duchowej z samą praktyką. Widzimy człowieka zaawansowanego w tej praktyce, który jest pełen miłości, zrozumienia, akceptacji i pokory i staramy się stać tacy jak on (ona). Staramy się w tym celu pozbyć wszelkich „negatywności”, być pełni miłości, praktykować tak jak on/a wiele godzin dziennie, pozbyć się pragnień, gwałtownych reakcji, złości...itp tymczasem prawdziwa droga do duchowości to pełne zaakceptowanie tego co jest i tego w jakim miejscu jestem teraz.


W duchowości nie chodzi o naśladowanie mistrza, bo wszystko to co przejawia się poprzez mistrza to tylko skutki uboczne jego praktyki akceptacji, zaufania, miłości, wdzięczności… Naśladując mistrza zapominasz o sobie, pragnąc być taki jak on odrzucasz siebie, porównując się z nim odcinasz się od esencji. Pierwszy krok to zawsze jest przyjęcie tego kim jesteś i w jakim miejscu w życiu jesteś. Pokochanie siebie i świata takim jaki jest. Przyjęcie wszystkiego tego co w nas nie-mistrzowskie, nie-ładne i nie-uduchowione. Wyzbycie się pragnienia by to zmieniać się na czyjś obraz i podobieństwo. Tak się zazwyczaj tajemniczo dzieje, że idąc tą drogą wzrastającej samoakceptacji, miłości do siebie i do świata powoli odpadają z nas maski, pragnienia ego, gwałtowne emocje, czy nieprzyjazne dla innych zachowania… ale to jedynie efekt uboczny a nie cel tej wędrówki. Bez korzenia przyjęcia tego co jest, będziemy tylko udawać spokojnych, pokornych i uduchowionych. Rozwój duchowy zbudowany jest na paradoksie, że zmieniasz się kiedy przestajesz pragnąć zmiany, choć tak naprawdę nie tyle się zmieniasz ile odnajdujesz siebie w sobie, kiedy przestajesz szukać gdzie indziej ;)


Każda trudna emocja, każde wyzwanie w świecie materii, każde odczucie w ciele, to elementy Twojej drogi duchowej, a nie przeszkody na tej drodze, które trzeba usunąć. Wszystko co się w naszym życiu pojawia o czymś do nas mówi, emocje są drogowskazami, świat rezonuje na to czym wibrujemy, a czasem daje nam impulsy by wyjść z tego co znamy i rozwijać się w nowe. Jeśli tego nie przyjmujesz, bo chcesz już być „ponad to”, to tak naprawdę odrzucasz swoją duszę, która Cię prowadzi i siebie jako osobę, która doświadcza nie tego co chciałbyś/abyś doświadczać. Ta ścieżka to ciągłe zderzenia z granicami swojej miłości do siebie i do świata, i ciągłe tych granic poszerzanie.




P.S.1 Dla porządku: popularne angielskie hasło „fake it till you make it“, oznacza tyle, co „udawaj pewnego siebie, dopóki nie staniesz się takim“ - za wikipedia, choć dla mnie to raczej "udawaj że umiesz, aż się nauczysz" :)

P.S.2 Ten tekst i inne podobne znajdziesz na mojej stronie facebookowej Kolor Indygo

poniedziałek, 15 maja 2017

Święte błędy, czyli dlaczego trudno nam się uczyć na błędach gdy nie kochamy siebie






Każdy z nas popełnia błędy – te duże i te małe, te banalne i te brzemienne w skutki. To naturalne, dzięki temu możemy się uczyć sprawniej poruszać po świecie, tak jak dziecko upadając uczy się trudnej sztuki chodzenia. Ważne jest to by każdy taki błąd traktować jako cenną informację i wyciągać z niego wnioski. Rzecz w tym, że często już w dzieciństwie nauczyliśmy się negatywnie oceniać nasze potknięcia i jak tylko się pojawiają mamy gotowy repertuar interpretacji, ocen i reakcji. Tak więc możemy popaść w samokrytykę uważając błąd za dowód tego, że jesteśmy beznadziejni. A jeśli jesteśmy beznadziejni to przecież oczywiste jest, że nic nie możemy z tym zrobić – błąd jest tylko objawem naszej beznadziejności, potwierdzeniem naszej niskiej samooceny i wymówką by zarzucić działania. Druga skrajność to wypieranie faktu, że ów błąd się nam przytrafił. Przyczyna jest taka sama jak poprzednio – niekochanie siebie. Zbudowaliśmy sobie jednak twierdzę iluzji o swojej fantastyczności/nieomylności/szlachetności etc. która chroni nas przed popadnięciem w zwątpienie w siebie i której musimy bronić wszelkimi siłami tłumacząc sobie, że to nie my popełniliśmy błąd, to ktoś inny, to okoliczności, to niesprawiedliwość, a tak w ogóle to inni się nas niesłusznie czepiają, pewnie mają jakiś problem ;) Albo wchodzimy w obtłumaczanie: nie mogłem inaczej, trzeba było, czułam silną potrzebę by to zrobić... itd. itp... Tutaj również błąd nie staje się wsparciem w rozwoju, bo zamiast refleksji inspiruje nas do samoobrony. Zamiast prostego: ok to nie było dla mnie dobre, następnym razem zrobię inaczej. Tylko kochając siebie można zobaczyć błąd jako informację, a nie jako źródło oceny nas samych. Wtedy uznanie, że się pomyliliśmy lub coś zrobiliśmy nieuważnie w niczym nam nie ujmuje. Możemy dostrzec, że błędy są częścią drogi pokazującymi, że wychodzimy poza znany nam już obszar i uczymy się czegoś nowego. No chyba, że zlekceważymy informację jaką niesie ze sobą błąd, wtedy będziemy w nieskończoność powtarzać ten sam niedziałający schemat.


Zadaj więc sobie pytanie jaki ostatnio popełniłeś/aś błąd i zobacz jakie emocje wzbudza w Tobie myślenie o nim. Czy potrafisz siebie kochać mimo to? Czy potrafisz uznać, że błąd jest ok i że masz prawo wciąż się różnych rzeczy uczyć? Czy wyciągnąłeś/aś wnioski z tego błędu? Czy podjąłeś/aś wysiłek by go naprawić (jeśli to możliwe) czy też zarzuciłeś/aś temat? Jeśli nie, to czy to również możesz w sobie objąć bez oceny i z miłością? :)


Poza informacjami o tym jak lepiej poruszać się w świecie błędy dają nam jeszcze jeden prezent – pokazują nam na ile rzeczywiście potrafimy kochać siebie i co tak naprawdę o sobie myślimy poza chwilami oświeconego samozachwytu ;) Pokazują na ile obejmujemy siebie ze wszystkimi naszymi niedoskonałościami, które składają się na nasze doskonałe istnienie :)


Jesteśmy doskonałymi istotami, które czasem popełniają błędy i to w żaden sposób nie umniejsza naszej doskonałości ;) Przed nami jeszcze tyle do poznania, doświadczenia, nauczenia i nie ma sensu byśmy zatrzymywali się z powodu jakiegoś błędu, z lęku przed błędem lub z niechęci do uznania błędu walili głową w ścianę :)


Inne moje teksty o emocjach i rozwoju poprzez obejmowanie wszystkich aspektów siebie znajdziesz tutaj.

czwartek, 4 maja 2017

O wywoływaniu i doświadczaniu poczucia winy






Często słyszę, że poczucie winy to jakiś przebiegły sposób manipulowania człowiekiem od którego trzeba się po prostu uwolnić, odciąć i się nań zaimpregnować odpowiednią dawką miłości do siebie. Mimo, że miłość do siebie uważam za podstawę, to trudno mi się z tym podejściem zgodzić, bo to tak jakby nawoływać do kochania czegoś bez patrzenia na to lub do kochania siebie z pominięciem tej małej części, która czuje poczucie winy, którą trzeba wyrugować by już nie przeszkadzała nam w dalszym kochaniu siebie ;) Poczucie winy to uczucie i jeśli w danej chwili je czujemy, to jest ono jakąś prawdą o nas i wymaga uwagi byśmy mogli zobaczyć co się za nim kryje i co potrzebuje objęcia przez nas miłością. Poczucie winy to również konstrukt społeczny i poznawczy, dla mnie jednak w tym tekście ważniejsze jest to że stanowi ono często element gry relacyjnej, w której jedna osoba obwinia, druga jest obwiniana i obydwoje z jakichś powodów w tym tkwią i przeżywają silne emocje.

W wywoływaniu poczucia winy zawsze uczestniczą dwie osoby – ten co winą obarcza i ten co winę przyjmuje – inaczej to by nie zadziałało. Przyjmujący musi już mieć w sobie poczucie winy, zazwyczaj pochodzące z wcześniejszych relacji i z dzieciństwa. Obarczający natomiast musi mieć w sobie poczucie bycia ofiarą, domagającą się zadość uczynienia. Obarczenie poczuciem winy ma więc za zadanie uzyskanie / wymuszenie przeprosin, zadośćuczynienia, uznania własnej krzywdy a czasem wręcz zadania kary. Natomiast przyjmujący ma w sobie zazwyczaj mocno zduszoną i nieakceptowaną potrzebę doświadczenia kary. Sam karze siebie wybierając relacje, gdzie wciąż spotyka się z pretensjami. Gdy pretensji nie ma może je prowokować „podpadając”. Z czegoś się nie wywiąże, o czymś zapomni, coś zaniedba… i już znakomity pretekst do wymiany relacyjnej pod tytułem obwinianie. Co ciekawe zazwyczaj obwiniany nie przyjmuje obwinienia, walczy z zarzutami, domaga się np. więcej wolności, zrozumienia, czasem wycofuje się z relacji lub postępuje destrukcyjnie np., sięgając po używki w pozie zbuntowanego nastolatka. Jest to wynik tego, że głęboko ukryta wina z przeszłości jest podobnie odrzucana na poziomie świadomości. Całym swoim jestestwem osoba broni się przed przyjęciem odpowiedzialności za to co się zadziało. Często słusznie – dziecko zazwyczaj nie jest winne temu co się wydarza w świecie dorosłych. Nie zmienia to jednak faktu, że bez doświadczenia poczucia winy jako własnego ciężaru, który niesiemy przez życie i bez przyjrzenia się mu z pełną uczciwością nie wyjdziemy z wzorca przyciągania kolejnych win.





Obwiniający również zazwyczaj nie jest niewinną ofiarą prowokacji obwinianego. Zazwyczaj dobrze wie, gdzie są jego słabości i nieświadomie pomaga zaistnieniu sytuacji, którą później będzie osądzać. Dążenie do bycia przeproszonym często sprawia, że prosi o rzeczy, o których wewnętrznie wie, że ich nie uzyska, powierza zadania trudne do zrealizowania, oczekuje za dużo. Oczywiście na poziomie racjonalnym nie wydaje się to za dużo, ot oczekiwanie od permanentnego spóźnialskiego by się nie spóźniał lub od marzyciela by pamiętał o rachunkach. Jak się jednak przyjrzymy uczciwie jest w tym oczekiwanie niemożliwego i chęć zmiany drugiej osoby, a co za tym idzie brak akceptacji.


Źródło ukrytych tendencji obu stron dramatu jest podobne. Obwiniany wewnętrznie potrzebuje
wybaczenia, od kogoś z przeszłości, od samego siebie i w konsekwencji również od obwiniającego. Obwiniający potrzebuje wybaczyć komuś z przeszłości, sobie samemu, a w konsekwencji również osobie obwinianej. Zazwyczaj robią jednak wszystko co możliwe by tego od partnera tej rozgrywki nie otrzymać: obwiniany unika przyjęcia odpowiedzialności za swoje winy (które istnieją realnie, a nie tylko w głowie obwiniającego, np., poważniejsze spóźnienie), nie przeprasza, domaga się uznania, że nic się nie stało i że żadnej jego winy w tym nie było. Obwiniający zamiast wybaczyć nakręca się rozwijając interpretacje pojedynczego wydarzenia (spóźnił się bo nie jestem dla niego ważna, bo jest ktoś ważniejszy, bo chciał mi sprawić przykrość), wypomina wszystkie podobne sytuacje z przeszłości i te całkiem niepodobne, ale znakomicie nadające się do zwiększenia rozmiaru winy. W konsekwencji obydwoje są o lata świetlne odlegli od oczyszczającego wybaczenia, także tego o które naprawdę im chodzi. Utwierdzają się w swoich rolach Zranionej Niewinności i Stróża Sprawiedliwości, które nie pozwalają im na zobaczenie emocji, które leżą pod spodem. A pod spodem najczęściej leży wstyd i zranienie.





Nasza kultura i wiara katolicka z powtarzanym co niedzielę „moja wina!” nie ułatwiają nam uzdrowienia tych historii. Wszyscy jesteśmy obciążeni obwinianiem kulturowym: ci którzy chodzą lub chodzili do kościoła, kobiety za to, że są nie dość „czyste”, mężczyźni za to, że są nie dość zaradni, wszyscy którzy z jakichś powodów nie spełniają społecznych norm. Wiele naszych dziecięcych wstydów i win, wypływa z tego, że łamaliśmy te normy, choć z pewnością nie wszystkie. Czasem mamy na sumieniu zranienie kogoś lub zrobienie czegoś ze złą intencją. Powrót do tych historii to jedyna ścieżka by się od tego uwolnić. Więcej o tym pisałam tutaj


Istnieje też wina w relacjach kobiet i mężczyzn. Nieprzypadkowo opisywany wyżej wzorzec najczęściej w związkach wygląda w ten sposób, że to kobieta obwinia a mężczyzna jest obwiniany. Bywa oczywiście odwrotnie, czasem też obwiniany w ramach obrony siebie przed rzeczywistymi lub wyimaginowanymi zarzutami wchodzi w obwinianie: Ty też nie jesteś taka idealna! Faktem jest jednak, że to u kobiet częstsza jest potrzeba bycia przeproszoną, która prowadzi do szukania win, a u mężczyzn poczucie winy za grzechy swoje i innych mężczyzn, które prowadzi do różnych reakcji obronnych. Mamy w naszej historii między-płciowej dużo zranień, dużo win, które nie doczekały się przeprosin, dużo bólu i odwetów. One również wpływają na nasze tu i teraz, sprawiają, że wciąż odnawiamy ten schemat. Natarczywe obwinianie i szukanie dziury w całym spotyka się wciąż z agresywnymi i bierno-agresywnymi reakcjami. Jedyne co możemy zrobić to zobaczyć to i przeprosić siebie wzajemnie. Przeprosić za to co nasze i za to co nie nasze. Poprosić o wybaczenie za winy kobiet wobec mężczyzn i mężczyzn wobec kobiet. Uznanie tego co było, uznanie gniewu, żalu, bólu i lęku przed konfrontacją z tymi tematami. I na koniec, gdy już wszystkie emocje zostaną przeżyte, zdjęcie z siebie nawzajem tych wszystkich projekcji z przeszłości, w których się nawzajem uwikłaliśmy. I zobaczenie się na nowo.





Powiązane teksty:

  • O poczuciu winy i wstydzie - dlaczego są nam potrzebne? - klik
  • O przepraszaniu i o tym dlaczego nie chcemy przepraszać - klik
  • O wybaczaniu i otrzymaniu wybaczenia - klik

Inne moje teksty o emocjach i rozwoju poprzez obejmowanie wszystkich aspektów siebie znajdziesz tutaj.

niedziela, 23 kwietnia 2017

Mars w Bliźniętach: 21 kwietnia - 4 czerwca 2017


W piątek Mars przeszedł do Bliźniąt co przyniesie nam ożywienie, nowy impuls do działania i wiele nowych pomysłów. Możemy poczuć to jako przypływ świeżości, lekkości, a nawet frywolności w naszym życiu i w świecie. Kontakty towarzyskie mocno się ożywią, będziemy też aktywniejsi w Internecie, na portalach społecznościowych i przeróżnych debatach. Tak jak cieniem Marsa w Byku mogła być zbytnia ociężałość i rozleniwienie, tak cieniem nadchodzącego okresu może być zbytnie rozpraszanie energii i chwytanie wszystkich możliwych srok za ogon ;) Ważne jednak, że znów poczujemy mocniejszy wiatr w żaglach, zacznie się dziać i poczujemy większą lekkość w działaniu. Mars w Bliźniętach sprzyja nawiązywaniu nowych kontaktów, pracy intelektualnej, pisaniu, handlowi. Kiedy mówię, że sprzyja to oznacza, że wnosi w te sfery energię, a nie koniecznie, że wszystko będzie tam szło jak po maśle. Mogą pojawiać się napięcia towarzyskie, łatwiej będzie nam powiedzieć coś za szybko, kogoś zranić, czy gadać „po próżnicy”, a potem się wycofywać. Jednocześnie jeżeli zachowamy uważność jest to idealny czas na to by bardziej asertywnie się komunikować i wyrażać to co dla nas ważne, a co wymaga pewnej odwagi oraz by przeciąć niesłużące nam układy towarzyskie.

poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Wenusowy przewodnik relacyjny, czyli Wenus w znakach zodiaku

Wenus w znakach


Astrologia potrafi być niezwykle pomocna nie tylko w samopoznaniu i rozwoju osobistym, ale też w naszych relacjach i związkach. „Potrafi być”, a nie „jest”, bo niestety najczęściej używa się astrologii do sprawdzania kto do nas pasuje, a kto nie i do analizy naszego związku, która tak naprawdę częściej mu szkodzi niż pomaga, o czym pisałam tutaj. Na szczęście i w tej dziedzinie można podejść do sprawy rozwojowo i konstruktywnie :) Chociażby patrząc na taki drobiazg jak pozycja Wenus w horoskopie naszym i naszego partnera. Znak zodiaku, w którym przebywa Wenus mówi m.in. o tym w jaki sposób okazujemy miłość, a także jak byśmy chcieli by nam miłość okazywano. Innymi słowy: co jest dla nas oznaką, że kocha :) I tu dwanaście znaków zodiaku daje całkiem sporą galerię możliwych podejść do tematu, choć jest to podejście uproszczone, bo dodatkowe znaczenie wnoszą aspekty innych planet do Wenus.


By znaleźć odpowiedź na powyższe pytania najpierw trzeba sprawdzić pozycję Wenus w znaku w naszych horoskopach. Pod tym linkiem znajdziecie kalkulator astrologiczny portalu astrotheme. Wpisujecie dane urodzeniowe i uzyskujecie Wasz horoskop urodzeniowy, czyli rozkład planet w momencie urodzenia. Szukacie na nim znaczka Wenus (popularny symbol płci żeńskiej :) ) i patrzycie na linię prowadzącą od niej do jednego ze znaków zodiaku. Jeśli nie znacie symboli znaków, to możecie najechać myszką na symbol Wenus i zobaczycie na górze informację o pozycji Wenus, z tym, że nazwa znaku będzie podana po angielsku. No cóż odrobinę wysiłku w wiedzę trzeba włożyć ;) (Uwaga – lojalnie uprzedzam, że ja na wiadomości z zapytaniem, gdzie mam Wenus odpowiadać nie będę).

Jeśli nie znacie godziny urodzenia, to w tym akurat przypadku nic nie szkodzi, możecie wpisać dowolną, np. 12:00. Wyjątkiem są sytuacje, gdy Wenus akurat jest dokładnie na granicy dwóch znaków, wtedy do precyzyjnego określenia potrzebna będzie godzina, ale zazwyczaj i tak często możecie czuć wpływ obu znaków jednocześnie.

Opis jest krótki i żartobliwy. Skupiam się głównie na sposobie okazywania uczuć i na tym jakich przejawów miłości potrzebujemy, mimo że pozycja Wenus w znakach mówi nam dużo więcej: m.in. jak kochamy, jak uwodzimy, jak przyciągamy do czego pragniemy, jak dbamy o relacje, jak wyrażamy swoją kobiecość lub – w przypadku mężczyzn – jakie kobiety nas pociągają etc... a także jaki mamy stosunek do pieniędzy i jaki one do nas ;) Głębiej temat poruszałam i będę pewnie jeszcze poruszać na zajęciach poświęconych Wenus. Tutaj tylko zajawka, nieco upraszczająca i podkolorowująca sprawę. Poza znakiem Wenus w horoskopie jest jeszcze masa innych czynników wpływających na nasze relacje, które mogą nawet znacząco zmodyfikować to co poniżej :) Przykładowo pozycja Księżyca pokazuje nasze potrzeby emocjonalne, które zaspokajamy często poprzez bliskie relacje i często to bardziej on niż Wenus pokazuje on kogo w rzeczywistości wybieramy na towarzysza życia, czy w jakie relacje wchodzimy. Poniższe opisy Wenus dotyczą obu płci, u mężczyzn tak samo jak u kobiet odpowiada ona za sposób okazywania uczuć i potrzeby w związkach, choć zdarza się, że u nich wyraża się mniej wprost.


Ok, ad rem :)

Jak okazujemy miłość i jak pragniemy by nam ją okazywano?

Wenus w Baranie – bez ognia i namiętności nie ma miłości! Patrzy na relacje zero-jedynkowo, albo jest albo nie ma – żadnych stanów pośrednich, niepewnych, „próbnych”, uczucia muszą być na full! Miłość najchętniej okazuje bezpośrednio, otwartym tekstem, czy niedwuznacznym gestem, pokazując swoje zainteresowanie seksualne, a gdy z jakichś powodów jest to trudne, to radzi sobie poprzez prowokowanie, różnej formy ataki, utarczki, zgodnie z zasadą kto się lubi ten się czubi ;). Tutaj sprawdza się zasada, zobacz z kim Wenus w Baranie najczęściej się kłóci, a zobaczysz na kim jej (jemu) najbardziej zależy ;) W drugą stronę też to działa, więc jeśli partner nie okazuje Wenus w Baranie pożądania w sposób wystarczająco dobitny, a do tego na przytyki reaguje obojętnością i unika konfrontacji to widać kocha nie dość gorąco... Ważne by wszystko działo się na bieżąco, na gorąco, by uczucia nie wygasły i Wenus w Baranie nie znudziła się czekaniem. Znudzona
Wenus w Baranie, albo szuka dymu prowokując awanturę, albo zmienia obiekt na ciekawszy ;) Ważne by partner wykazywał inicjatywę, odwagę, bezpośredniość, bo owijanie w bawełnę i podchody to dla Wenus w Baranie coś kompletnie nieinteresującego i zazwyczaj nawet takich ruchów nie zauważa.

poniedziałek, 13 marca 2017

Mars w Byku: 10 marca - 21 kwietnia 2017

photo: Helen Sobiralski


Wczoraj Mars przeszedł do znaku Byka, co może na nas wpłynąć uspokajająco, a nawet rozleniwiająco ;) Napięcia i konflikty opadną, a te działania, które były zainicjowane pochopnie na fali Marsa w Baranie przestaną nas interesować. Słomiany zapał się dopali, dzięki czemu będziemy mogli się w pełni zaangażować tylko w to co jest dla nas naprawdę ważne. To czas konkretyzacji działania, przekuwania pomysłów w materialną formę i sprawdzania finansowej strony naszych działań. Czy to co robię jest warte wysiłków? Czy czuję wyrównanie finansowe za energię, którą wkładam? Czy moje działania są opłacalne? Te wszystkie „przyziemne” pytania będą teraz ważne, tym bardziej, że retrogradacja Wenus również weryfikuje naszą zdolność przyciągania obfitości i korzystania z niej. Mars w Byku uczy nas zdrowego balansu w działaniu i rozsądnego angażowania swojej energii. Przypomina również, że ważne jest czerpanie przyjemności z życia i odpoczynek. To dobry czas na uporządkowanie swojego budżetu, zadbanie o bezpieczeństwo finansowe np. poprzez odłożenie funduszu „na czarną godzinę”, wycofanie się z kosztownych przedsięwzięć i zaplanowanie nowych działań. Póki jednak towarzyszy nam Wenus w retrogradacji lepiej nie podejmować nowych wiążących decyzji finansowych.

poniedziałek, 30 stycznia 2017

Mars w Baranie: 28 stycznia - 9 marca 2017


W sobotę Mars wypłynął z sennych Ryb i przeszedł do zdecydowanego Barana! W tym znaku jest bardzo silny, może nawet za bardzo ;) W weekend jeszcze mogliśmy być w „oparach” nowiu, który zazwyczaj nie dodaje energii, dziś jeszcze działa nieco senny Księżyc w Rybach… ale już wkrótce powinniśmy poczuć moc Barana w pełni :) Oznaczać to będzie dużo energii do ruchu i do działania, dużo spraw możemy popchnąć do przodu, więcej zacznie się dziać… To idealny czas na to by zacząć nowe inicjatywy, by odważyć się zrobić coś nowego, szalonego, porwać się z motyką na jakieś słońce ;) Mars doda nam mocy, chęci walki o swoje, asertywności, ale także rywalizacyjności i agresywności. Czyli z jednej strony dobrze, bo ja się przestanę patyczkować i zacznę w końcu aktywnie działać i walczyć o swoje, z drugiej źle, bo inni też to zaczną robić i możliwe, że pojawią się konflikty interesów ;) Wszystkim będzie się bardziej śpieszyć, możemy działać zbyt pochopnie, bez zastanowienia. Ogień w nas będzie domagał się wyrażenia w działaniu i nie koniecznie musi być to działanie o głębokim sensie. Warto dać sobie możliwość wyrażenia tej energii, jak nie w sprawach zawodowych, czy w realizacji swoich marzeń i pasji, to w sporcie. Energia stłumiona pod kocem rutyny i nudnych powinności będzie buzować i wybuchać kłótliwością i drażliwością. To jest czas kiedy ciężko nam będzie dostosować się do innych, słuchać poleceń i działać zespołowo. Jesteśmy teraz samotnymi Wojownikami i Wojowniczkami nakierowanymi na jeden cel i lepiej by nam nikt nie przeszkadzał, bo może oberwać ;) O ile tylko dany naszym wewnętrznym wojownikom godne ich zadania, oraz będziemy szanować innych wojowników na drodze, czas ten będzie bardzo efektowny i pozwoli nam pokonać niejedną bestię i zdobyć niejedno złote runo

poniedziałek, 16 stycznia 2017

Wewnętrzna rana i jej uzdrawianie



Wewnętrzna rana. Wewnętrzna – bo nie widać jej z zewnątrz. Często sami jej nie widzimy. Przypominamy sobie o niej dopiero, gdy ktoś lub coś nas dotknie w to bardzo czułe miejsce, gdy zapiecze ból, wstyd, żal, lęk… choć wydawało się, że już nie powinny. To oznacza, że nasza rana się jeszcze nie zagoiła do końca, mimo upływu czasu. Najpewniej dlatego, że nie została dobrze oczyszczona i jest tam jeszcze jakieś małe ziarenko żalu, które uwiera, namnażają się bakterie złości, ropnieje urażone ego… I nic innego nam nie pomoże, jak tylko ponowna wiwisekcja naszej rany, otworzenie wszystkich bolesnych tematów tak by zobaczyć co jeszcze jest w nich dla nas żywe, przeżycie związanych z nimi emocji. Woda łez oczyszcza rany. Wypłukuje nagromadzone emocje. Pozwala zasklepić się żałobie, gdy już w ranie nie zostanie nic poza łzami. Gdy puścimy koncepcje winy i kary, racji i niesprawiedliwości, kata i ofiary, dumy i uprzedzenia. Gdy zobaczymy, że pod nimi jest czysty jak kryształ smutek. I gdy wybaczymy tym, którzy zadali nam ranę i sobie za to, że daliśmy się zranić. Aż przyjdzie zgoda na to co się wydarzyło. Uświadomienie sobie jak nasza rana nas wzmocniła, ukształtowała, chroniła. Podziękowanie jej za to i przyjęcie, że to doświadczenie nauczyło nas jak uzdrawiać siebie, jak przemieniać ranę w złoto i jak pomagać innym, który doświadczają tego procesu. Złota blizna pozostanie z nami by przypominać nam o lekcji, którą otrzymaliśmy i tym jaką mamy w sobie siłę.


Inspiracja: kintsukoroi, japońska szuka naprawy stłuczonej ceramiki poprzez wypełnianie pęknięć złotem, w efekcie czego powstaje dzieło sztuki o dużo większej wartości niż przed stłuczeniem.

Pokrewne teksty: 
-> O przepraszaniu dla opornych

Inne moje teksty o emocjach i rozwoju poprzez obejmowanie wszystkich aspektów siebie znajdziesz tutaj.

O wybaczaniu i otrzymaniu wybaczenia - krótka osobista historia


photo: Tyler Shields



Poczucie winy i brak wybaczenia to więzy, którymi trzymamy siebie i drugą osobę w potrzasku. Potrafią połączyć dwie osoby na całe życie, zabrać energię i zamknąć serce na miłość, nawet jeżeli przyczyny były względnie błahe. Krzywdy, które otrzymałam od innych, to coś z czym mogę sobie poradzić, mogę zrozumieć jak do nich doszło, przyjąć jako lekcje, mogę wybaczyć i w ten sposób uwolnić siebie od przeżywania żalu czy złości (więcej o tym jak to zrobić przeczytasz chociażby tutaj). Krzywdy, które ja sprawiłam innym, to już zupełnie inna historia. To również są rany, choć zazwyczaj ukryte. Jeśli ktoś wciąż mi czegoś nie wybaczył, to nie tylko siebie tym pęta, ale także i mnie, nawet jeśli nie mamy kontaktu. To trochę tak, jakbym sprawiając komuś cierpienie zaciągała u tej osoby energetyczny dług, który mnie wiąże i tylko ta osoba może swoim wybaczeniem umorzyć. Im więcej mam takich zranień na sumieniu, tym więcej mojej energii jest uwięzionej, czasem także po to by temu zaprzeczać i to wypierać. Dlatego warto choć raz na dekadę zrobić w tym temacie generalne porządki ;) Także po to by potem łatwiej przebaczać innym :)




U mnie taka potrzeba pojawiła się 5 lat temu, w postaci wizji by zrobić sama ze sobą rozliczenie wszystkich moich zaciągniętych „długów”, czyli sytuacji gdy komuś sprawiłam cierpienie, przykrość czy zawód. Nie było tych sytuacji dużo, pewnie większość nie byłaby warta wzmianki czy pamiętania, ale podeszłam do sprawy bardzo uczciwie i przeanalizowałam wszystkie okresy mojego życia pod kątem sytuacji, gdy moje intencje nie były w pełni czyste, uczciwe, gdy w czymś zawiodłam, zachowałam się bez wyczucia itp. Z pewnością nie wyłapałam wszystkiego, to pewnie by nie było możliwe ;) Ale ufam, że to co ważne i trzymające mnie w jakiś sposób wtedy się ujawniło. W paru sytuacjach możliwe było oczyszczenie sytuacji, powiedzenie magicznego słowa przepraszam, które rozpuszcza żal i pomaga wybaczyć lub zadośćuczynienie w jakiś sposób. W innych połączyłam się z moimi „wierzycielami” w medytacji (czy też konkretniej z ich duszami), przeprosiłam za to co zrobiłam, poprosiłam o przebaczenie i zapytałam się też jak mogę wyrównać ten dług. Pojawiły się konkretne działania do wykonania, poczułam przebaczenie i uwolnienie, w każdym razie na tyle na ile było to wtedy możliwe. 

Z perspektywy czasu widzę jak od tamtego czasu w moim życiu zaczęły się dziać cuda! :) Trudno powiedzieć czy to wyłącznie z tego powodu (jest to wątpliwe, bo był to czas paru ważnych rytuałów, doświadczeń i decyzji), ale dzisiaj dziele swoje życie na czas przed tym okresem i po, a poziom wewnętrznej wolności i miłości do siebie wciąż tylko rośnie :)

Do przejścia takiego procesu polecam także rytuał i pieśń Ho'oponopono. Można zmieniać melodię, najważniejsze są 4 pierwsze wersy śpiewane z zapętleniu jak mantra do wszystkich tych, którym jesteśmy coś zawiniliśmy i do tych z którymi mamy powikłane relacje, pełne wzajemnych zranień, z rodzicami na czele

Powiązane teksty:

  • o przepraszaniu, szczególnie polecany wszystkim tym, którzy na samą myśl o przeczytaniu go czują gwałtowny opór ;) - znajdziesz tutaj 
  • o wewnętrznej ranie i jej uzdrawianiu - tutaj

Kiedy pełnia księżyca, kiedy nów, kiedy zaćmienie? Kalendarz księżycowy na rok 2022



pełnie księżyca 2022 nowie zaćmienia słońca i księżyca


Aktualną listę pełni i nowiów w 2023 roku znajdziesz tutaj.


Poniżej znajdziecie tabelę z datami, godzinami, krótkimi opisami, a także stopniem zodiaku, w którym będą miały miejsce nadchodzące pełni i nowie Księżyca w roku 2022. Pomoże Wam ona przygotować się z wyprzedzeniem do każdego z tych wydarzeń i wykorzystać ich potencjał do osobistego rozwoju. Bardziej szczegółowe opisy każdego nowiu i pełni, wraz z propozycjami praktyk, będę umieszczać jak zwykle na blogu parę dni wcześniej (zazwyczaj w poprzedzający poniedziałek), a także będę o nich informować w cotygodniowym newsletterze. Zapraszam również serdecznie do dołączenia do wspaniałej społeczności osób z całego kraju i ze świata, które medytują co nów i co pełnię wspierając intencje osobistej i globalnej przemiany w obszarach wskazywanych przez dany nów lub pełnię. Po więcej informacji zapraszam na stronę Medytacji Księżycowych gdzie dzielimy się naszymi doświadczeniami. 

W tabeli znajdziecie również informacje o zbliżających się zaćmieniach. Przypominam, że zaćmienia Słońca mają miejsce podczas nowiu, kiedy droga Księżyca bardzo zbliża się do drogi Słońca (dwa razy w ciągu roku), a zaćmienia Księżyca w analogicznej sytuacji podczas pełni.