poniedziałek, 11 września 2023

Nów w Pannie i początek nowego cyklu numerologicznego - 15 września 2023

 



Czas Nowiu, jest czasem ciemności, zanurzenia w sobie i odnowy. Znak Panny sprzyja uzdrawianiu, oczyszczaniu ciała i umysłu, podążaniu za mądrością ciała. To właśnie nasze ciało jest najlepszym przewodnikiem, kiedy szukamy głębokiej odnowy, prostych i naturalnych rozwiązań, życia zgodnego z potrzebami naszego serca. Temu wszystkiemu sprzyja nadchodzący nów, który jednocześnie jest czasem podsumowań, zamykania cyklu siania i zbiorów, otwierania się na nowy czas w życiu. Nów wrześniowy jest bowiem także początkiem nowego roku osobistego w numerologii, zwanego w systemie Gladys Lobos cyklem życia! Polecam zapoznanie się z artykułem opisującym poszczególne cykle życia i sprawdzenie jaki rok wraz z nowiem pożegnasz a jaki powitasz.

Ten nów jest szczególny też jako czas domknięcia okresu retrogradacji Merkurego i Wenus. Ta druga zakończyła się już niemal tydzień temu, choć nadal jesteśmy na etapie rozkręcania i domykania jej efektów, czego zwieńczenie przyjdzie w dniach bezpośrednio po nowiu. Merkury natomiast ruszy do przodu ledwie parę godzin po kulminacji nowiu! Ostatnie tygodnie były więc czasem, gdy energia bardziej kierowała się do wewnątrz, oraz na sprawy związane z przeszłością, kiedy mogliśmy wprowadzać poprawki i zmiany, ale nie koniecznie widzieliśmy ich efekty w działaniu. Już dzień po nowiu to się zmieni i poczujemy mocniejszy ruch do przodu! Tymczasem sam dzień nowiu jeszcze będzie bardziej do wewnątrz – jak to nów. To ważny moment na to by podsumować efekty ostatniego cyklu numerologicznego, oraz to co zrozumieliśmy w czasie ostatnich retrogradacji, pożegnać przeszłość, oczyścić się wewnętrznie i przygotować na nowy etap. Pewne rzeczy nadal mogą być niejasne, możemy czuć ambiwalencję w działaniu, pogubienie czy opór – to jednak tylko ma nam przypomnieć, że by dobrze zacząć nowe potrzebujemy się zatrzymać, spotkać ze sobą, uporządkować pewne sprawy, a może po prostu poczekać chwilę aż nowe kierunki się wykrystalizują. Ten nów może nam przynieść wspaniałe nowe pomysły, chęć wprowadzania zmian i ekscytujących eksperymentów. To ważne i da nam zasilanie na najbliższe dni, warto jednak startować z nowym uważnie i jednak mimo wszystko z ważniejszymi działaniami poczekać chociaż do 22:21 w piątek aż Merkury wyjdzie z retro ;)

Zanim to jednak nastąpi warto w pełni wykorzystać ten szczególny czas nowiu w Pannie, w czasie gdy władca tego znaku, Merkury zatrzymał się tuż przed zmianą kierunku, a więc jest szczególnie mocny. To czas sprzyjający niezwykłej koncentracji energii, skupieniu na tym co praktyczne, a jednocześnie co może być naszym codziennym rytuałem. Godziny po nowiu sprzyjają wypowiadaniu intencji na nowy cykl i rytuałom, jednak w przypadku Panny ważne jest by wyrazić naszą intencję od razu chociażby w najprostszym działaniu. Panna to znak przypominający nam o tym, że potrzebujemy codziennych rytuałów i że wszystko co robimy jest ważne i tworzy naszą przyszłość. To co powtarzamy codziennie, jest tym tworzy nasze życie i naszą drogę, więc bez zmian na tym poziomie same intencje czy życzenia nie wystarczą ;) Energia tego szczególnego nowiu jest jak laser, bardzo skupiona, wymagająca dużej uważności i niekoniecznie łatwa w nawigacji, a jednocześnie potężna jeśli ją używamy świadomie. To idealny czas by wprowadzić nowe codzienne praktyki, uwolnić się od destrukcyjnych czy rozpraszających nawyków, zadedykować się czemuś co jest dla nas najważniejsze i podjąć zobowiązanie o choćby minimalnej codziennej pracy czy praktyce w służbie naszej idei. Ważne jest tu wybranie tylko jednej rzeczy i jednego działania, czegoś co jest realne, konkretne, możliwe do realizowania już teraz w tej życiowej sytuacji, w której jesteśmy. Wtedy laser ma możliwość zadziałać jak generator wielkiej energii i zmian, które zaczynają się od małych zmian „komórkowych w nas”, w naszym codziennym życiu i krok po kroku zmieniają wszystko wokół nas.

Nów w Pannie to przede wszystkim czas oczyszczania, zarówno na poziomie ciała, jak i ducha. To czas porządkowania, oddzielania ziarna od plew, podsumowań. Do tego ważnymi tematami będą nasza praca, obowiązki, nawyki, codzienna rutyna, oraz to na ile potrafimy czuć satysfakcję z tego co robimy i jak wygląda nasz dzień. Ważnym tematem też jest zdrowie, dbanie o ciało, o nasze zwierzęta, rośliny, metaforycznie lub dosłownie – o naszą zagrodę ;) Bliską znaczeniowo Pannie są Demeter / Ceres i wszystkie inne boginie urodzaju, które patronują okresowi zbiorów i uczą jak mądrze korzystać z zasobów Ziemi. To czas kiedy nasze zbiory już dojrzały, ale by je zebrać potrzebujemy włożyć w to sporą pracę, skupić energię i wejść w dobry rytm. Czas gdy Słońce jest w Pannie to też czas mądrych decyzji o tym co przeznaczyć na konsumpcję, a co oszczędzić na przyszłe lata, na zasiew. Może to wyglądać na paradoks, że Panna – znak miesiąca zbiorów to wcale nie znak cieszenia się obfitością i radosnej konsumpcji, a bardziej znak oszczędzania, pokory, a nawet ascezy. Jest w tym jednak wielka mądrość, która od lat pozwalała ludziom przetrwać kolejne zimy, wiosny, lata. Miesiąc Panny to czas, kiedy podejmujemy mądre decyzje, pracujemy na naszą przyszłość i z wdzięcznością i szacunkiem zbieramy plony, które będą nas żywić przez kolejny rok.

Zanim jednak poświęcimy się gromadzeniu, nów sugeruje, że powinniśmy zrobić porządek w naszych spichlerzach ;) Nów w Pannie to znakomity czas na oczyszczanie ciała i umysłu. Można w tym czasie robić głodówki lub dowolny detox od tego co nas zamula i obciąża (internet, telefon, facebook, toksyczne relacje, niezdrowe jedzenie czy używki etc.). Zastanów się co w Twoim codziennym życiu Ci nie służy, co obciąża Cię i zabiera Ci czas. Możesz również oczyścić przestrzeń wokół siebie, wyrzucić to co zbędne, przypomnieć sobie o zasadach feng shui :) Znak Panny uczy: mniej znaczy więcej! A także o tym, że porządek w przestrzeni przekłada się na porządek w życiu. Im więcej zrobimy przestrzeni wokół siebie i w sobie w tym czasie, tym więcej zrobimy miejsca na Nowe.

Owocnego i oczyszczającego nowiu Wam życzę oraz wspaniałego Nowego Cyklu! :)


Jak co pełnię i co nów zapraszam Was serdecznie do udziału w grupowej medytacji na odległość dokładnie w momencie kulminacji nowiu czyli o 03:40 w nocy z czwartku na piątek. Każdy medytuje po swojemu, łączymy się offline we wspólnych intencjach ;) Więcej o Medytacjach Księżycowych dowiesz się tutaj.

Jeśli chcesz być na bieżąco z tym co piszę i dostawać cotygodniowy raport o tym co na niebie zapraszam do zapisu do Moonset Newslettera! Zapisy do darmowego Newslettera Free tutaj.

A dla spragnionych pełnych - bardzo bogatych - cotygodniowych informacji wraz z prognozą na każdy dzień możliwość subskrypcji Newslettera Premium! Więcej o tym tutaj.

poniedziałek, 28 sierpnia 2023

Pełnia w Rybach (w mediach popularna jako niebieska ;) ) - 31 sierpnia 2023

 




Ta pełnia będzie bardzo ciekawym momentem w czasie, kiedy może ujawnić się magia w najbardziej nieoczekiwanych okolicznościach. Mamy teraz aż cztery planety „stojące w miejscu” na niebie. Wenus zaraz wychodzi z retrogradacji, Merkury niedawno swoją zaczął – w połączeniu jest to czas kiedy energia mocno kieruje się wstecz, do wewnątrz, a także głębiej pod powierzchnię zdarzeń. Tuż przed pełnią w retrogradację wchodzi Uran dodając nieco impulsywności i potrzeby głębokich zmian do tego czasu, a do tego do retrogradacji szykuje się również Jowisz. Innymi słowy chwilowo mamy rzadki moment zatrzymania, zwolnienia przed zmianą i intensywniejszego doświadczania tego co jest. Ważne rzeczy mogą się odsłaniać, zwłaszcza gdy integrujemy wcześniejsze doświadczenia i pozwalamy by te zmiany zintegrowały się w nas, byśmy głębiej poczuli kim jesteśmy i do czego dążymy. Aktywny znak Panny sprzyjał pracy, uziemieniu, konkretyzacji naszych pomysłów i działań – i ten okres jeszcze potrwa, acz pełnia może być w tym jak przerwa na przypomnienie o Sacrum ;) . Na oczyszczające zanurzenie się w żywiole Wody, w emocjach, w wizjach i w głębinach oceanu, które są pod tymi wszystkimi falami codzienności. Ta pełnia może z jednej strony wydobywać emocje, których nie rozumiemy, pragnienia i marzenia, które nie są „racjonalne”, czy głos intuicji, który łatwo podważyć. Z drugiej zaś wymagania materialnego świata, jego ograniczenia, konkretność, potrzebę rozumienia, kontroli, uporządkowania chaosu. I potrzebę balansu między tymi stronami. 

Pełnia w Rybach mimo, że może być odczuwana bardzo wzniośle, duchowo, czy emocjonalnie, tak naprawdę opowiada o alchemii łączenia świata ducha za światem materii. Nasza kultura nauczyła nas myślenia o tym, że te dwa światy są odrębne, że „musimy” wybierać jak się określamy czy poprzez to co przyziemne i konkretne czy poprzez to co uduchowione, natchnione. Polaryzacja Panna-Ryby aktywna w czasie tej pełni uczy nas, że materia nie może istnieć bez ducha, z którego się wyłania, ani duch nie może istnieć bez materii poprzez którą się manifestuje. Nasze wizje, marzenia, duchowe natchnienia nabierają znaczenia kiedy stają się częścią rzeczywistości, która nas otacza, kiedy sny, które śnimy wplatamy w tkaninę codzienności. A nasza codzienność, gdy jej się przyjrzymy dobrze jest nieustającym cudem i epifanią :) Napięcie między tymi sferami pojawia się wtedy, gdy na któryś z tych biegunów nie mamy zgody i gdy to świat zewnętrzny musi nam przypominać, że a) nie da się wszystkiego uporządkować, kontrolować, „przepracować” – chaos i nieprzewidywalność są istotą naszej podróży a nie jej marginalnymi niedogodnościami do wyeliminowania; b) ten kto lata wysoko i nie pamięta o tym, że materia ma swoje prawa, kończy jak Ikar, który wzleciał wysoko na skrzydłach, które dostał od ojca i zapomniał, że nie jest ptakiem i że o skrzydła (i o ludzkie ciało) trzeba zadbać by mogły zanieść nas daleko.

Tylko łącząc ducha z materią, budując most między naszymi marzeniami a codzienną praktyką, łączą wizję z konkretnością możemy nie tylko latać, ale też dolecieć ;) Być może ta pełnia natchnie nas pomysłami jak to zrobić, pokaże nam co możemy dodać lub odjąć w naszej codziennej rutynie by być choć odrobinę bliżej marzeń, jak zadbać o balans między pracą a odpoczynkiem by nie tracić połączenia z tym co najważniejsze, a może jak odkryć spełnienie w tym co już jest naszą codziennością?

Ten czas możemy też doświadczyć jako ulgę po niedzielnej opozycji Słońca do Saturna (odczuwalnej też w dni sąsiednie), która często jest doświadczana jako męczące mierzenie się z ograniczeniami, obowiązkami, koniecznością naginania się do zasad, a także obniżeniem witalności i radości życia. Pełnia w Rybach tuż po tym czasie będzie jak prysznic po oczyszczeniu stajni Augiasza ;) Choć może też być tak, że ten prysznic będzie połączony z puszczaniem emocji by uwolnić się od nagromadzonych napięć i odtajać. To dobry czas by sobie odpuścić wszystkie obowiązki, koncepcje działań i po prostu pobyć z naszymi emocjami, pozwolić by przepłynęły przez nas i użyźniły naszą duszę lub by po prostu by głęboko odpocząć, pozwalając sobie odpuścić wszystkie oczekiwania i rozpuścić się w tym co jest. Z puszczenia kontroli w tym czasie może się wyłonić wyjątkowa wena twórcza, wizje, doznania mistyczne, czy też inna magia :) Jeśli jednak ten czas wykorzystamy „tylko” po to by dostroić się do samych siebie, uwolnić wszystkie zatrzymane emocje, pozwolić sobie być dokładnie w takim momencie naszej drogi w jakim jesteśmy i objąć siebie w tym miłością… to to będzie najważniejszy cud jakiego możemy doświadczyć :)

Pełnia w Rybach będzie ostatnią pełnią kończącego się roku numerologicznego, a więc czasem zbiorów. Otwiera dwa tygodnie oczyszczania, domykania, żegnania, porządkowania, którym patronuje retrogradujący Merkury. To czas wdzięczności i zapraszania do naszego życia magii, zaufania, odpuszczenia tego co nas męczy i odkrywania tego co nas prowadzi. To czas na pewnego rodzaju „porządki” w naszej duchowości, jak wtedy gdy zamiast walczyć z chaosem wokół siadamy w jego środku w medytacji i powoli układamy sobie porozrzucane kawałki siebie, rozpoznajemy wewnętrzne przepływy i dostrajamy się do nich by płynąć na ich fali. Nie musimy wszystkiego rozumieć, dostrojenie nie wymaga intelektu. Natomiast ta pełnia może od nas wymagać, by medytację, czy inną praktykę duchową zrównoważyć potem działaniami praktycznymi, ucieleśnionymi, przenoszącymi to wewnętrzne dostrojenie wokół nas, łączącymi nas ponownie ze światem, z innymi, z tym co chcemy innym oferować i o co chcemy zadbać.

Nadchodząca Pełnia to również dobry czas na spontaniczną twórczość, otwieranie się na wenę, rytuały, wróżby, wypowiadanie intencji i otwieranie się na przyjęcie tego o czym marzymy, a także na to co najlepszego ma dla nas Wszechświat.

Niech ta najmagiczniejszą z pełni przyniesie Wam cudowne dary! :)



P.S. jeśli chodzi o temat "niebieskiej pełni", czy "niebieskiego księżyca" to moje stanowisko na ten temat wyraziłam tutaj. Ten czas jest wyjątkowy i bez "kalendarzowej magii" ;) 



Jak co pełnię i co nów zapraszam Was serdecznie do udziału w grupowej medytacji na odległość dokładnie w momencie dopełnienia pełni, czyli tym razem o 03:35 w nocy z środy na czwartek ;) Medytujemy każdy po swojemu, we wspólnych intencjach. Więcej o Medytacjach Księżycowych dowiesz się tutaj.

Jeśli chcesz być na bieżąco z tym co piszę i dostawać cotygodniowy raport o tym co na niebie zapraszam do zapisu do Moonset Newslettera! Zapisy do darmowego Newslettera Free tutaj

Dla spragnionych pełnych - bardzo bogatych - cotygodniowych informacji wraz z prognozą na każdy dzień jest też możliwość subskrypcji Newslettera Premium - tutaj.

niedziela, 27 sierpnia 2023

Retrogradacja Merkurego w Pannie: 23 sierpnia - 15 września 2023

 




Merkury wchodząc w retrogradację w środę dołączył do Wenus, która już powoli swoją retrogradację kończy. Zamiast jednak widzieć to jako „podwójny hamulec”, postrzegam ten okres jako czas, gdy nasz umysł dostraja się do zmian dziejących się przez ostatnie tygodnie i kiedy możemy zanurzyć się głębiej w podziemiach naszej podświadomości nie tylko czując i pragnąc, ale też rozumiejąc i nazywając to czego doświadczamy. Pierwsze 11 dni retrogradacji Merkurego będą więc jednocześnie zwieńczeniem procesów związanych z Wenus, ich pogłębieniem i nierzadko wdrożeniem w życie, przekucie na codzienność. Mogło być tak, że przez ostatnie tygodnie rozpoznaliśmy czego potrzebujemy więcej by czuć w życiu radość i co nam tą radość zabiera. Być może przewartościowaliśmy nasze priorytety, a może tylko do tego się przymierzaliśmy. Może jakieś relacje zostały pożegnane, jakieś układy rozwiązane, albo nasze pragnienia relacyjne rozpoznane i uwzględnione. Może zaś poczuliśmy że czas na zmianę wizerunku, na wyrażanie inaczej naszej kobiecości, atrakcyjności, seksualności, fizyczności. Cokolwiek się zadziało dotąd, Merkury w retrogradacji pomoże nam przekuć te wnioski na codzienną praktykę, uziemić, przekuć na konkretne rozwiązania. Retrogradacja Merkurego, podobnie jak ta Wenus, ma w sobie element rewizji naszych priorytetów, kierowania naszej uwagi na to co najważniejsze, a o czym możemy zapominać, gdy wszystko dzieje się szybko. Przypomina nam, że to do czego zmierzamy możemy osiągać tylko gdy dajemy temu uwagę, najlepiej codziennie, gdy staje się częścią naszej rutyny, dbania o siebie, dbania o nasze wartości. Najmocniejszym okresem, gdy te wątki będą pracować będą okolice 4 września, gdy Wenus będzie wychodzić z retro.

 



To jednak tylko fragment znaczeń, które niesie ze sobą ta retrogracja Merkurego. Najprościej mówiąc jest to czas układania sobie na nowo puzzli w głowie i w życiu. Ważnym wątkiem może tu być zdrowie i praca – jeśli coś nie działa dobrze, to czas na przyjrzenie się dlaczego, co możemy poprawić, gdzie tracimy energię, gdzie kręcimy się w kółko, jakie nawyki nam szkodzą, rozpraszają nas, przeciążają, a jakie były by pomocne. Nie chodzi jednak o to by przymuszać się do tworzenia nowych nawyków – czasem może to wyjść, czasem musimy najpierw dobrze zrozumieć nasze potrzeby i to co stoi za obecnymi nawykami (a np. osoby z ADHD nawyków praktycznie nie tworzą, więc nie ma co fundować sobie presji ;) ). Bardziej chodzi o to by się jak najczęściej zatrzymywać w tym co robimy i rozpoznawać jak to na nas wpływa, oraz jakie mamy prawdziwe potrzeby. Rozpoznawać, które nasze działania czy wybory spowodowały np. osłabienie i uczyć się jak można je potem omijać. Ciało będzie tu dla nas ważnym przewodnikiem i warto dać priorytet temu by o nie zadbać i słuchać jakich zmian się ono od nas domaga. Merkury w Pannie to czas idealny na wszelkie drobiazgowe analizy – śledzenie naszego codziennego samopoczucia, naszej wydajności w pracy czy na treningu, rozpoznawanie naszej relacji z cyklem menstruacyjnym czy księżycowym, notowanie tego co jemy i jak się po tym czujemy itp. 





W pracy może to być na przykład dobry czas na audyt, analizę dotychczasowych strategii, krytyczny przegląd tego co już mamy zrobione, budżetu i wszystkiego co wiąże się z analizą, statystykami, badaniami i ewaluacjami ;) Merkury w Pannie jest bardzo silny i wspiera nasz analityczny intelekt, więc warto mu dać dobrą pożywkę, bo bez niej nie pozostanie mu nic innego jak skupić się na krytyce siebie i innych ;) To czas zbierania danych i ich układania, a także wprowadzania zmian na poziomie naszego codziennego życia, zdrowia i pracy, a nie rzucania się w nowe projekty i eksperymenty. Jeśli mamy takowy już w głowie to być może najlepiej skorzystać z tego czasu poprzez drobiazgowe przygotowania, analizy rynku, gromadzenie zasobów i przydatnych praktyk. Generalnie ta retrogradacja sprzyja i zachęca nas do wytrwałej pracy, może być jednak też tak, że szczególnie na początku tej retrogradacji poczujemy, że nie mamy sił na nic, w tym na żadne analizy i to będzie znak, że zdrowie jest tu zdecydowanym priorytetem, podobnie jak rytm pracy i odpoczynku, który potrzebujemy poprawić. Jeśli z przyczyn zewnętrznych nie możesz zwolnić, to warto poszukać sposobów by choć ten czas wolny, który masz był jak najbardziej efektywny jako regeneracja, by odpuścić te jego formy, które ostatecznie tylko obciążają bardziej i by sprawdzić czy nasze ciało nie ma jakichś niedoborów, by zadbać o lepszy sen czy o lepszą dietę. To dobry czas na różne formy detoksu (zwłaszcza gdy Księżyc zacznie maleć), a także na oczyszczanie naszej przestrzeni fizycznej, generalne porządki, układanie papierów etc. 





Retrogradacja zakończy się nie cały dzień po nowiu w Pannie 15 września (idealnym czasie na wszelkie oczyszczanie), który będzie momentem końca dotychczasowego roku osobistego według numerologii Gladys Lobos i początkiem nowego. W czasie tej retrogradacji kończymy więc rok, który zaczął się 25.09.22, porządkujemy wszystkie pozostałości i uwalniamy się od tego, czego nie chcemy już przenosić w nowy cykl. Więcej o tych numerologicznych cyklach przeczytasz tutaj. Weszliśmy w czas przejściowy, czas przygotowań, czas święty, w którym każdy gest ma symboliczne znaczenie, a każde odczucie z ciała wymaga zaopiekowania teraz, by nie rozpoczynać nowego cyklu z jakimiś przenoszonymi napięciami, zmęczeniem, trudnościami. W idealnym świecie byłby to dobry czas na retrit, ale raczej taki, w którym praktyką są zwykłe codzienne czynności, w którym oddajemy się każdemu działaniu z poczuciem służenia czemuś większemu od nas i rozpoznawaniem jak wszystko co robimy może nam dawać poczucie szczęścia i spełnienia. W świecie wiejskim to zaś czas zbiorów, czyli owszem wytężonej acz też „uświęconej” pracy, w której zamykamy kończący się cykl wegetacji i porządkujemy przestrzeń na nowy. Porządki te mogą więc wydarzać się wielu różnych poziomach: praca, ciało, zdrowie, dom, ogród, codzienna rutyna, nasze przekonania i myśli, nasze relacje, to co chcemy robić i jak itd. To jaką dziedzinę życia porządkuje tym razem retrogradujacy Merkury wskazuje dom w naszym horoskopie urodzeniowym.

 



Sprawdzić jaki to dom możesz korzystając z kalkulatorów astrologicznych online i opisów znaczenia poszczególnych domów również online (szukając miejsca gdzie wypada środkowa część znaku Panny), a posiadacze Osobistego Astrokalendarza mogą tam znaleźć tą informację i przeczytać mój opis. Będzie też można zamówić fragment Astrokalendarza z samym opisem tej retrogradacji Merkurego w domu w cenie 30zł (ograniczona pula zamówień!), pierwszeństwo mają osoby zamawiające cały Astrokalendarz. Uwaga! Konieczna jest w miarę dokładna godzina urodzenia. Zapisy i pytania wyłącznie na maila . Jak będzie dużo zgłoszeń to odpowiadanie może potrwać ;)

Jeśli nie znasz godziny urodzenia, to trudniej o tą wiedzę, ale nadal możesz z uwagą obserwować w jakiej dziedzinie życia pojawiają się opóźnienia, pomyłki, wahania, czy komplikacje i tam skierować swoją analityczno-porządkującą uwagę. To właśnie te dziedziny gdzie się wydarzają „rzeczy” są przestrzenią potrzebującą rewizji, oczyszczenia, ale też gdzie może zadziać się uzdrowienie i uwolnienie od bagaży z przeszłości.

Niech oczyszczanie, porządkowanie i uzdrawianie będzie dla Was łagodne i dogłębnie skuteczne! :)




Jeśli chcesz być na bieżąco z tym co piszę i dostawać cotygodniowy raport o tym co na niebie zapraszam do zapisu do Moonset Newslettera! Zapisy do darmowego Newslettera Free tutaj.

A dla spragnionych pełnych - bardzo bogatych - cotygodniowych informacji wraz z prognozą na każdy dzień możliwość subskrypcji Newslettera Premium! Więcej o tym tutaj.

poniedziałek, 14 sierpnia 2023

Nów w Lwie: 16 sierpnia 2023




Nadchodzący nów może być dla wielu jak tornado ;) Ma to związek z rewolucyjnym Uranem, który niemal dokładnie w czasie nowiu utworzy kwadraturę do Słońca i Księżyca, a już tydzień wcześniej mógł przygotować grunt pod zmiany gdy tworzył kwadraturę do retrogradującej Wenus w środę. Co nie mniej istotne Słońce i Księżyc spotkają się na niebie w towarzystwie Lilith, która również ostatnio była aktywna (zwłaszcza ostatni poniedziałek/wtorek – w wszystkim tym pisałam w newsletterze), a która wzmocnią potrzebę buntu przeciw narzuconym rolom, normom i przeciwko wszystkiemu co oddziela nas od naszej dzikiej, seksualnej, nieujarzmionej natury. W tym roku więc ryk Lwa, do którego co roku zaprasza nas ten nów, będzie więc mieć szansę wybrzmieć dużo głośniej ;) Nów wzmocni z jednej strony kontakt z tym co w nas wyparte, stłumione i co potrzebuje być wyrażone, a z drugiej z tym jakie zmiany potrzebujemy wspierać w świecie, na co już nie mamy zgody, jakie łańcuchy potrzebujemy zrzucić. Główny temat tego czasu to uwalnianie się od tego kim nie jesteśmy, wyrażanie siebie z odwagą i autentycznością, odkrywanie jakich zmian potrzebujemy by móc być bardziej sobą, a także jak te zmiany, które być może zadziewają się wbrew naszym intencjom są formą uwolnienia i zaproszeniem do stanięcia za sobą, do podjęcia decyzji, które już dawno chcieliśmy podjąć. Rewolucyjny nastrój może więc wyrażać się poprzez nasze działania, ale też poprzez niezgodę na to co robią inni lub poprzez wewnętrzny proces uwalniania od nieaktualnych lub narzuconych nam tożsamości, wizji tego kim jesteśmy i co jest dla nas ważne. Przewodnikiem dla nas będzie niezgoda, bunt, ekscytacja, to co nas porusza i co daje nam poczucie uwolnienia. Jednocześnie jest to czas kiedy łatwo będzie o przeciążenie od nadmiaru wydarzeń, albo też wewnętrznych napięć, więc bardzo ważne jest by znaleźć czas na uziemienie, na oddech, na rozpoznanie jakie pragnienia i potrzeby stoją na silnymi reakcjami, które możemy odczuwać. Powrót do Centrum jakim jest nasze serce jest odpowiedzią na cały chaos jaki możemy czuć wokoło, ale też może być remedium na natłok myśli i pomysłów, które mogą być przeciążające. Ten czas będzie idealny na to by wyrażać siebie twórczo, im bardziej ekspresyjnie i niekonwencjonalnie tym lepiej ;)

Nów w Lwie to czas powrotu do serca, do tego co rozpala naszą radość, kreatywność, co wypełnia nas miłością. Jest to czas, kiedy to co do nas przyszło w czasie ostatniej pełni możemy w pełni zintegrować, oczyścić z tego co nadmiarowe, wrócić do siebie w sposób bezkompromisowy i radosny zarazem. To czas poszukiwania miejsca w sobie, z którego możemy obdarowywać świat tym co w nas najprawdziwsze, naszym unikalnym światłem, miłością którą czujemy, ekspresją, którą chcemy się dzielić.

Nów w Lwie poza czasem rozpoznawania gdzie nas prowadzi serce, jest też czasem wyjawiania do czego już nie mamy serca i pożegnania tego. Możemy chcieć w tym czasie rykiem Lwa wyrazić siebie, najważniejsze jest jednak by w tym czasie przede wszystkim się w siebie wsłuchać, obejmując z miłością siebie w każdym aspekcie, który kiedyś mógł się ukryć w cieniu wstydu, oczekiwań, czy lęku przed odrzuceniem. Nów w Lwie to najlepszy czas na pielęgnowanie miłości do siebie, docenianie siebie, odkrywanie radości i kreatywności dziecka. Często jednak najpierw potrzebujemy się przyjrzeć temu co nas od tego wszystkiego oddziela, co nas onieśmiela, blokuje, wciska w samozaprzeczenie czy pomniejszanie własnej wartości. Najprościej ujmując zazwyczaj to będzie jakaś forma wstydu, który postrzegam jako wskazówkę jaką część nas trudno nam przyjąć i pokochać. W tym czasie możemy odkryć, że dając sobie prawo do bycia „też takim”, „też taką” możemy uwolnić masę energii, którą zużywaliśmy na podtrzymywanie obrazu bycia „nie-takim” ;) W tym sensie ten nów może nam przynieść wiele wspaniałych wyzwoleń i otworzyć na nowe przestrzenie wyrażania siebie.

Nów jest czasem zwrócenia do wnętrza, dbania o wewnętrzny ogień, a ten w Lwie szczególnie mocno kieruje nas w stronę serca i tego co ono do nas mówi. Wygasają więc te zmagania, w których nie było naszego serca, które były oparte na przyzwyczajeniu, koncepcjach umysłu, czy minionych już natchnieniach po to byśmy mogli skontaktować się z nowym ogniem w naszym sercu, wynieść na powierzchnię nowe pragnienie, nową ekspresję naszego ja, nowy ryk Lwa! Esencją znaku Lwa jest odczuwanie i wyrażanie miłości, tej do drugiej osoby czy do wielu osób, do siebie samego, do tego co robimy, do świata jako takiego, jednak by mogła ona popłynąć szerokim strumieniem musi wybrzmieć cała niezgoda, gniewny ryk lwa, po to byśmy uwolnili to wszystko co nas w ekspresji naszej miłości zatrzymuje, to co nam zalega w sercu, to co nas krępuje w wyrażaniu tego co czujemy. Każdy nów jest czasem śmierci i odrodzenia na pewnym poziomie – Lew wskazuje, że teraz szczególnie ważnym obszarem tego odrodzenia jest miłość, wyrażanie siebie i swoich uczuć, to na ile pokazujemy siebie prawdziwych sobie i światu. Odchodzą więc nieautentyczne wizerunki, konwenanse, że „nie powinno się”, zatrzymane emocje i wszystko to co zamyka nam serce. Teraz jest czas na otworzenie serca, ale to nie dzieje się poprzez słodkie zalewanie siebie i innych „miłością”, a poprzez totalną autentyczność, pełną ekspresję tego co w nas, ryk może nie koniecznie głośny, ale prawdziwy do rdzenia naszej istoty. Dopiero w przestrzeni autentyczności, zgody na siebie takiego jakim jestem i na każdą emocję, która się pojawia, miłość może się czuć jak w domu.


To wszystko koresponduje z tematami jakie wnosi i uzdrawia retrogradacja Wenus również w znaku Lwa, więc jeśli czujesz, że ostatnio dużo z tego jest na tapecie, lub że doświadczasz wielu wyzwań w temacie związków, dyskomfortu czy obfitości to polecam mój tekst o tej retrogradacji.


Niech nów przyniesie nam oczyszczające uwolnienie serca i otwarcie na siebie i na miłość!


Jak co pełnię i co nów zapraszam Was serdecznie do udziału w grupowej medytacji na odległość dokładnie w momencie kulminacji nowiu czyli o 11:38 w środę. Każdy medytuje po swojemu, łączymy się offline we wspólnych intencjach ;) Więcej o Medytacjach Księżycowych dowiesz się tutaj.

Jeśli chcesz być na bieżąco z tym co piszę i dostawać cotygodniowy raport o tym co na niebie zapraszam do zapisu do Moonset Newslettera! Zapisy do darmowego Newslettera Free tutaj.

A dla spragnionych pełnych - bardzo bogatych - cotygodniowych informacji wraz z prognozą na każdy dzień możliwość subskrypcji Newslettera Premium! Więcej o tym tutaj.

poniedziałek, 31 lipca 2023

Pełnia w Wodniku - 1 sierpnia 2023




Pełnia w Wodniku, z którą otwieramy sierpień, zwana też szumnie superpełnią z uwagi na to, że Księżyc będzie blisko Ziemi i przez to duży okrąglutki ;) ma w sobie mocną energię zmian, oraz wglądów, które wyrośnięty Księżyc będzie nam jeszcze dosadniej pokazywał ;) Z jednej strony zmian prowokowane będą przez rozdrażnienie, bunt, potrzebę bycia sobą i działania po swojemu, czasem też złość, która wydobywa tą potrzebę na wierzch. Z drugiej zaś strony Księżyc wspiera nas we wcielaniu naszych wizji i marzeń w życie, w odważnych i jednocześnie praktycznych działaniach. Niezgoda na to co jest może więc łatwo przechodzić w nadzieję na to, że może być lepiej i że warto do tego dążyć. W newsletterze pisałam (i będę jeszcze pisać) dużo o tym, że praktycznie cały lipiec i co najmniej połowa sierpnia to czas głęboko transformujący nasze nieświadome wzorce, traumatyczne historie i karmiczne zobowiązania – dużo się dzieje na głębokim poziomie, także kolektywnie, ale nie zawsze od razu widzimy co się wydarza i jak wielkie ma to znaczenie. Ta pełnia będzie kolejnym ważnym krokiem w tej podróży, czasem gdy coś może zostać ujawnione, zobaczone, nowe perspektywy czy wizje przyszłości mogą się odsłaniać i być może pojawi się zrozumienie tego jakie znaczenie miały ostatnie wydarzenia – nawet jeśli dotąd wydawały się niepowiązane, bezsensowne, czy dość błahe. Może też być tak, że działanie wyprzedzi zrozumienie. Możemy impulsywnie coś odrzucić, zareagować ze złością, czy zrobić coś czego nigdy dotąd byśmy nawet nie brali pod uwagę – i w ten sposób nagle wyrwać się z jakiegoś wzorca, o którego istnieniu nawet mogliśmy nie wiedzieć. Jak gdyby nigdy nic zadziałać inaczej niż zwykle i odkryć jak inaczej wygląda świat z tej nowej perspektywy. Może temu towarzyszyć zarówno złość, agresja, drażliwość, jak i poczucie uwolnienia, ulgi, poczucia, że już nie musimy się z czymś „pieścić”. A gdy inni wokół nas będą przestawać się „pieścić”, chociażby z naszą szanowną osobą, możemy albo utykać w złości na nich i potrzebie utrzymania status quo, albo zobaczyć ile nam samym wolności ta nowa sytuacja zwraca i że w tej sytuacji my też możemy coś sobie odpuścić – być bardziej sobą i mniej w zależności od tego co robią inni. Tego typu prowokujące rozwój tarcia będą się pojawiać tam gdzie jest coś do puszczenia i uwolnienia – czyli nie u każdego ;) Pozostali mogą odczuwać tą pełnię jako przede wszystkim twórczą, sprzyjającą działaniu na rzecz tego co dla nas ważne, wykuwaniu nowej przyszłości i przekładaniu marzeń i idei na konkrety, a nawet współdziałaniu i budowaniu płaszczyzny współpracy (zwłaszcza jeśli dobrze umiemy w stawianie granic i szanowanie nawzajem swojej autonomii ;) ). Ważna uwaga: po pełni szybko może się pojawić fala (auto) krytycyzmu, czy poczucie przyblokowania przez zewnętrzne czynniki, testująca naszą nową wizję i nadzieję. Więcej o tym i jak pracować z tą energia będę pisać w dzisiejszym newsletterze (wysyłam go ok 23, więc do tej pory trzeba się zapisać tutaj i kliknąć w link akceptujący w mailu).
 
Pełnia w Wodniku to więc, jak napisałam wyżej, moment kiedy możemy poczuć narastający bunt przeciwko temu co nas ogranicza, gwałtowną potrzebę bycia sobą i otaczania się ludźmi podobnymi do nas. Wodnik jednak uczy nas, że prawdziwej wolności nikt nie może nam zabrać i że poczucie bycia ograniczanym to często efekt niezgody na bycie sobą. W tym czasie możemy poszukać nowych rozwiązań, uwolnić się od ograniczających wzorców myślowych i spojrzeć na nasze życie z zupełnie nowej perspektywy. Może nam w tym pomóc spotkanie z przyjaciółmi, zorganizowanie „burzy mózgów” lub wyobrażenie sobie, że jesteśmy kimś innym i doradzamy samemu sobie z boku. To dobry czas na pracę z naszym „Przyszłym Ja” (Future Self),a więc patrzenie na nasze obecne życie z perspektywy kilkadziesiąt lat do przodu i rozpoznawanie co z takiej perspektywy ma znaczenie, co go nie ma, co warto byłoby już zacząć robić, a co warto zakończyć dla dobra naszego „Przyszłego Ja”. To także sprzyjający czas na wizualizacje i afirmowanie naszych celów. Wodnik pozwala nam patrzeć w przyszłość i odnajdować w niej inspirację do dalszych działań, pomaga odkryć naszą misję lub przypomnieć sobie najważniejsze marzenia.

Ta pełnia, zwłaszcza w połączeniu z retrogradacją Wenus, to również idealny moment na proces zdejmowania symbolicznej maski i ogólniej na przyglądanie się temu jak wyrażam siebie wśród ludzi i na ile czuję się autentycznie w grupie. Przyjaciele mogą być bardzo pomocni w naszych życiowych poszukiwaniach… ale dopóki nie poznamy samych siebie istnieje ryzyko, że będziemy zdradzać siebie z obawy, że stracimy swoje miejsce w grupie. Gdy już odnajdujemy siebie zaczynamy się czuć tak samo dobrze w grupie, jak samemu. I wtedy pojawia się prawdziwy wybór. Przestajemy działać z lęku przed odrzuceniem czy oceną, które każą nam trzymać się blisko innych lub odcinać się od nich. Wiemy już kim jesteśmy niezależnie od tego co myślą o nas inni.

Poszukiwanie własnej autentyczności może nas zaprowadzić to spotkania z Wewnętrznym Szaleńcem ;) To dobry czas na to by trochę odpuścić sobie konwenanse i zobaczyć dokąd nas prowadzi ta postać. To co dziwne i odbiegające od normy może być teraz dla nas szczególnie karmiące. W astrologii archetyp Wewnętrznego Szaleńca jest nierozłączny z Wewnętrznym Geniuszem – obu patronuje Uran i Wodnik. Ten czas zaprasza nas do eksplorowania tych obszarów i do odnajdowania przebłysków geniuszu pod maską szaleństw i buntu przeciwko czarno-białej, spolaryzowanej i uproszczonej wizji świata. Gdy wznosimy się ponad nasze dotychczasowe przekonania, wiedzę do której się przywiązaliśmy i poglądy, z którymi się utożsamiamy możemy zobaczyć, że tam gdzie nie wiedzieliśmy wyjścia jest ich nawet parę. A tam gdzie widzieliśmy tylko A lub B jest cały alfabet opcji ;) Jest takie mądre powiedzenie, że problemów się nie rozwiązuje, z problemów się wyrasta. Uran/Wodnik jest wielkim stymulatorem takiego „wyrastania”, niczym magiczne napoje w Alicji z Krainy Czarów. Nagle możemy zobaczyć świat z innej perspektywy, a to co dotychczas było nierozwiązywalne, nagle przestaje być ograniczeniem. Oczywiście nie jest to proces, który może się zadziać bez naszego zaangażowania, dlatego warto w tym czasie zaprosić Wewnętrznego Szaleńca/Geniusza i wraz z nim przyjrzeć się ważnym dla nas tematom :)

Samych wspaniałych zmian, uwolnień i świetnej zabawy z Wewnętrznym Szaleńcem Wam życzę! :)



Jak co pełnię i co nów zapraszam Was serdecznie do udziału w grupowej medytacji na odległość dokładnie w momencie dopełnienia pełni, czyli o 20:31 we wtorek. Medytujemy każdy po swojemu, we wspólnych intencjach. Więcej o Medytacjach Księżycowych dowiesz się tutaj.

Jeśli chcesz być na bieżąco z tym co piszę i dostawać cotygodniowy raport o tym co na niebie zapraszam do zapisu do Moonset Newslettera! Zapisy do darmowego Newslettera Free tutaj

Dla spragnionych pełnych - bardzo bogatych - cotygodniowych informacji wraz z prognozą na każdy dzień jest też możliwość subskrypcji Newslettera Premium - tutaj.

poniedziałek, 24 lipca 2023

Retrogradacja Wenus w Lwie: 23 lipca - 4 września 2023

 




Retrogradacje budzą często niechęć, nie tylko dlatego, że w popkulturze pojawiają się w aurze typu „Alert RCB” (parotygodniowy ;) ), ale też po prostu dlatego, że nasza kultura nie docenia idei zatrzymania się, zmiany kierunku, ani tym bardziej cofania się parę kroków by coś poprawić. Chcemy zawsze iść do przodu (jakkolwiek chwilowo definiujemy „przód”), tak też postrzegamy rozwój. Tymczasem z mojej perspektywy nie ma bardziej sprzyjających rozwojowi okresów w roku niż retrogradacje! To czas gdy ważniejsze od parcia do przodu jest wejście w głąb, zatrzymanie i zobaczenie gdzie jestem, dokąd tak naprawdę chcę iść, jakie są moje potrzeby, jakie emocje i historie wciąż są we mnie żywe, od czego uciekałam dążąc do „przodu”. To czas na wewnętrzny remanent, refleksję, puszczanie tego co z przeszłości i redefiniowanie kierunków na przyszłość – a gdy mówimy o retrogradacji Wenus, to dotyczy to przede wszystkim naszych pragnień, emocji, przywiązań, relacji, nieraz dawnych związków, często też tego czym dla nas jest poczucie szczęścia, radości, przyjemności i jak możemy czuć ich w życiu więcej. Retrogradacja Wenus trwa zawsze ok 40 dni i jest to czas kiedy w pewnym sensie wycofujemy się na pustynię, wchodzimy w przestrzeń wewnętrznego odosobnienia, po to by zamienić tą pustynię w tętniącą życiem oazę w naszych sercach. Aktualna retrogradacja Wenus w znaku Lwa mocno podkreśla temat tego co daje nam poczucie spełnienia, radości, zabawy, kreatywności i miłości w życiu. Miłość będzie z pewnością tematem wiodącym, czasem poprzez powrót relacji z przeszłości, gdzie część naszej zranionej miłości utknęła, gdzie być może zamknęliśmy serca, odrzuciliśmy samych siebie lub świat. Czasem „tylko” poprzez wspomnienia, powracające emocje, pragnienia, potrzeby, powrót czy to do wypartych zranień, czy przeciwnie do tego co zapamiętaliśmy jako esencję szczęścia, coś do czego pragniemy wrócić, czy doświadczać w życiu więcej. Najczęściej zaś pod tym wszystkim będzie czekał temat miłości do siebie i tych części, które dotąd trudno nam było w sobie pokochać, pokazać światu, wyrażać otwarcie czy nawet dopuszczać do świadomości. Odrzucenie w relacjach często odzwierciedla te wszystkie odrzucenia samego siebie i przypomina nam o tym, gdzie potrzebujemy dać sobie więcej miłości, akceptacji, gdzie potrzebujemy wyrażać się bardziej otwarcie, jak dziecko, któremu nikt jeszcze nie powiedział, że coś jest „głupie”, „śmieszne”, czy że „tak nie można”. Szczególnie dotyczy to samego tematu czucia miłości i okazywania jej, dzielenia się swoimi zachwytami czy ekscytacją. Zazwyczaj wcześnie w życiu dowiadujemy się, że nawet okazując miłość możemy robić czegoś „za dużo”, że nie można być tak otwartym, "narzucającym", że ktoś to może jakoś zinterpretować, oczekiwać potem czegoś. Odcinając się od spontanicznego wyrażania zachwytów i miłości, sami stajemy się podejrzliwi wobec tych co to robią, trudno nam przyjąć ich miłość czy szczerą sympatię, trudno okazać uczucia nawet gdy są silne. Wszystko staje się dozowane, tak by „nie za dużo”, „nie za mało”, by ktoś czegoś nie pomyślał, by nie narazić się na odrzucenie, by mieć kontrolę nad sytuacją lub by uniknąć tego, że ktoś będzie ją miał nad nami. Miłość w tym wszystkim ledwie co może płynąć, a to oznacza, że jak tylko gdzieś znajdzie sobie ujście to potrafi nas „zalać”, wydaje się zachłanna, pełna lęku i niewyrażanych dotąd pragnień. Staje się swoim przeciwieństwem – pragnieniem zastępującym poczucie wypełnienia miłością, lękiem zastępującym radość, gorączkowością tam gdzie brakuje miłości do siebie i akceptacji wszystkiego tego co czujemy i kim jesteśmy.

Dlatego jeśli w czasie tej retrogradacji pojawią się w nas silne uczucia, czy to miłości, czy reakcji na to co w naszych relacjach jest nie-miłością, zatrzymajmy się i pobądźmy z tym co się w nas dzieje. Zadajmy sobie pytanie jak te emocje wyraziłoby dziecko? I znajdźmy bezpieczną przestrzeń by je w pełni intuicyjnie, dziecięco wyrazić, bez ocen, bez „za dużo – za mało”, bez koncepcji co to oznacza. Potem możemy wyrazić wszystko co czujemy poprzez sztukę, zabawę, taniec, śpiew – co w czasie tej retrogradacji może być niezwykle owocne. Warto jednak najpierw dać sobie prawo do tej najbardziej instynktownej reakcji i by przyjąć siebie czującego, wyrażającego, kochającego czy zranionego do serca.

 



To zatrzymanie się gdy pojawiają się emocje jest szczególnie ważne, bo reagując impulsywnie i wchodząc w konfrontację z innymi lub zamykając się w sobie mamy dużą szansę na odgrywanie wzorców z przeszłości, reagowanie na przeszłe zranienia, a nie na to co się faktycznie wydarza. To nie oznacza bynajmniej, że te reakcje, przeżycia, czy emocje są przez to mniej ważne! Wręcz przeciwnie, wymagają od nas dużo więcej uwagi, czasu, refleksji i przestrzeni na wyrażenie i przyjęcie. Zanim się to jednak nie wydarzy warto odłożyć radykalne decyzje relacyjne na bok (w związkach, w spółkach, w innych relacjach) i dać czas na zmianę, która się dzieje w nas. Póki to się bowiem nie dopełni z jednej strony możemy mieć tendencję by angażować się w układy i relacje, które mają być ucieczką od tego co niekomfortowe i szybkim sposobem na zyskanie z zewnątrz to czego nam brakuje w środku – co niemal zawsze jest pomyłką. Z drugiej zaś strony by wzajemnie się odrzucać i reagować przez pryzmat emocji, które nie należą do tu i teraz, a raczej do głębokiej przeszłości. Bądźmy więc cierpliwi dla siebie i dla osób, z którymi mamy do czynienia, nie bieżmy ich reakcji zbyt osobiście i pozwalajmy by to co się wydarza w relacjach, w emocjach i pragnieniach prowadziło nas do źródła, czyli do tego miejsca w przeszłości, kiedy przepływ miłości w naszym sercu mógł zostać wstrzymany.

Ważne jest to, że nie zawsze wydarzać to się musi w obszarze związków, a czasem możemy doświadczać tego procesu w sferach życia pozornie mało się z tematem miłości kojarzących. Wenus retrograując aktywizuje tą część naszego horoskopu urodzeniowego, gdzie wypada druga połowa znaku Lwa, czyli dom w horoskopie urodzeniowym wskazujący na określoną sferę życia, w której nasza miłość się w naturalny sposób przejawia, gdzie najbardziej potrzebujemy być sobą oraz gdzie możemy doświadczać lęku przed odrzuceniem tego jacy jesteśmy, co/kogo kochamy i jak się spontanicznie wyrażamy. To tam często doświadczamy opisywanej wyżej dynamiki, kiedy czujemy albo „za bardzo”, wyrażamy „zbyt” ekspresyjnie, albo odcinamy się od czucia by nie być tak postrzeganym i wtedy wszyscy co są „zbyt” nas drażnią. Uwolnienie przepływu miłości w tej sferze życia, czyli odpuszczenie sobie tych wszystkich ocen i pozwolenie sobie na czucie i bycie w pełni sobą, nie tylko wyzwala nas z tej dynamiki, ale też uwalnia nasza kreatywność, zdolność do kochania całym sercem, w taki sposób, że sami czujemy się tą miłością i kreatywnością nasyceni i rozświetlani. Sprawdzić jaka to sfera życia możesz korzystając z kalkulatorów astrologicznych online i opisów znaczenia poszczególnych domów również online (szukając miejsca gdzie wypada druga połowa znaku Lwa), a posiadacze Osobistego Astrokalendarza mogą tam znaleźć tą informację i przeczytać mój opis. Jeśli natomiast nie znasz swojej godziny urodzenia, to po prostu możesz obserwować w jakiej dziedzinie życia pojawiają się emocje, pragnienia, wstyd, czy historie z przeszłości i dać temu obszarowi szczególną uwagę. Podkreślam to by nie przywiązywać się za bardzo do tego, że teraz wszyscy mamy mieć turbulencje z związku – to czasem się wydarza, zwłaszcza gdy mamy tam sporo niewyrażonego, ale może się też okazać, że zupełnie gdzie indziej pojawi się zaproszenie do poszerzenia przepływu miłości ;)
 




Ważnym wątkiem tego czasu może być też zmiana tego co nam się podoba, co nas pociąga i do czego „mamy serce”. Czasem coś, co dotąd wydawało nam się atrakcyjne przestaje takie być, ale nie od razu uświadamiamy sobie tą zmianę, nawykowo podążając wcześniejszym tropem lub nie dopuszczając do siebie tej informacji z powodu poniesionych już inwestycji czasowych, finansowych czy relacyjnych. Czas retrogradacji Wenus bywa momentem uświadomienia sobie i dostrojenia się do tych zmienionych preferencji, co jest potrzebne nie tylko po to byśmy przestali zajmować się tym co już nie sprawia nam frajdy, czy przestali inwestować w coś co nas nie cieszy, ale też byśmy dając sobie prawo do tego by „stracić do czegoś serce”, mogli zobaczyć przy czym nasze serce faktycznie jest, co nas ożywia, bawi, co sprawia nam przyjemność i wypełnia radością. Tak długo jak jesteśmy przy czymś co już dla nas wyblakło, tak długo możemy brać utratę poczucia radości z życia za coś co się w nas „zepsuło”, albo być może za naturalny proces dorastania czy starzenia się. Pozwalając sobie na ten moment szczerości z samym sobą i na to by przestać podtrzymywać coś by podtrzymać jakiś wizerunek przed samym sobą czy innymi, uwalniamy się z tych klatek, rozpoczynamy powrót do dziecięcej spontaniczności, która zawsze wie co nas bawi, co nas cieszy, co nasze serce kocha. Nie zawsze to łatwe i czasem potrzebujemy sporo czasu, czasem także potrzebujemy sobie dać czas na żałobę po tym co długo było w centrum naszego życia i na przyjęcie siebie mimo tego, że nie jesteśmy już w tym samym miejscu. Z każdą puszczoną iluzją zbliżamy się jednak do tego co prawdziwie daje radość naszym sercom, nawet jeśli w pełni to poczujemy dopiero po zakończonej retrogradacji – i to jeśli uczciwie będziemy podążać ze sercem.

Hasłem przewodnim tej retrogradacji widzę przywracanie miłości i radości w sercach, tam gdzie jej przepływ był wstrzymany. Ważną częścią tego procesu może być otwieranie się na to by znów kochać, by wyrażać nasze uczucia, by pozwalać sobie na flirt, na zabawę, na kreatywność i na przyjemność z tego wszystkiego płynącą. Droga ta jednak zawsze będzie prowadzić przez spotkanie z przeszłością i tymi historiami, kiedy nasze serca się zamknęły, nasza kreatywność została zablokowana, pojawił się może wstyd, może poczucie zobowiązania do bycia jakimś, a może po prostu ból, który trudno nam było przepuścić przez serce. Retrogradacja trwa ponad 40 dni także po to byśmy mogli wracać do tych miejsc i pozwalać sobie na czucie odrobinę więcej krok po kroku, powoli, na tyle na ile możemy bez zamrożenia, bez nadużywania siebie, a nawet z przyjemnością, ulgą i radością, jakie się pojawiają, gdy nasze serce się otwiera. Za każdym razem gdy pozwalamy by emocje przepłynęły przez nasze serce bez zatrzymywania lub gdy zgadzamy się by odeszło to co już nie jest dla nas żywe, afirmujemy życie. Ten czas to podróż do pełniejszego połączenia z sercem, doświadczenia głębiej miłości i radości życia.

Niech retrogradacja Wenus przyniesie Wam otwarcie na miłość, radość, przyjemność i obfitość w tam gdzie tego potrzebujecie! :) 




sobota, 15 lipca 2023

Nów w Raku - 17 lipca 2023 - Powrót do domu

 



Kiedy przesuwają się scenografie w naszym życiu, nów w Raku przypomina nam o tym, gdzie szukać bezpiecznego miejsca, schronienia w nas samych. Jesteśmy teraz w czasie dość mocnych przetasowań na niebie, dla jednych odczuwalnych mocniej, dla innych mniej, dla wielu być może bardziej dziejących się w głębinach podświadomości niż na powierzchni… (piszę o nich więcej co tydzień w Moonset Newsletterze). Niezależnie jednak od tego, czas nowiu w Raku przypomina nam o tym co w nas najwrażliwsze i potrzebujące zaopiekowania, oraz o tym jak możemy sami dla siebie trzymać przestrzeń w czasach mniejszych i większych przemian.

Nów w Raku, to czas powrotu do domu – w każdym z możliwych znaczeń. Czas kiedy zastanawiamy się nad tym gdzie czujemy się bezpiecznie, gdzie czujemy że przynależymy, jak wygląda nasza relacja z przeszłością, z przodkami, z dzieckiem, którym kiedyś byliśmy i które gdzieś w nas nadal mieszka. Czy tworzymy dla niego dobry dom? Czy czuje się zaopiekowane? Bezpieczne? Co możemy zrobić by Tworzyć dla niego, dla siebie, bezpieczną przestrzeń niezależnie od tego gdzie jesteśmy i czym się zajmujemy? Czym ta bezpieczna przestrzeń dla nas jest?

W szukaniu odpowiedzi na to pytanie wiele może podpowiedzieć znak, w którym znajduje się nasz Księżyc. Opisuję to szerzej w tym tekście, tutaj tylko zaznaczę, że jednej osobie z poczuciem bezpieczeństwa będzie się wiązać coś co innym kompletnie się tak nie kojarzy i vice versa ;) Ba! Dla jednych sygnałem, że jest bezpiecznie może być to co dla innych jest sygnałem zagrożenia. Warto więc wyjść z ramek myślowych i poprzyglądać się temu gdzie intuicyjnie się zwracamy gdy czujemy się niepewnie, gdy jesteśmy osłabieni lub rozbici? Czego potrzebujemy w taki sytuacjach i jak możemy sobie tego dawać więcej na co dzień? Co czujemy w ciele gdy tego doświadczamy?

Nów w Raku jest czasem powrotu do naszej emocjonalnej natury, czasem oczyszczania emocjonalnego, czasem odkrywania tego co w nas najgłębsze i najprawdziwsze. Pojawiające się emocje i odczucia skłaniać nas będą do zwrócenia się do wnętrza i odrzucenia wszystkiego co nam przeszkadza w pełni poczuć swoje ciało i głos serca. Kontaktujemy się teraz z naszą delikatnością, wrażliwością, opiekuńczością i potrzebą bycia zaopiekowanym. Ważne stają się więzi rodzinne, odkrywanie przeszłości, uzdrawianie historii rodzinnych, uwalnianie emocji związanych dawnymi traumami, nie tylko osobistymi, ale także rodzinnymi, czy z trudnymi doświadczeniami kobiet na przestrzeni wieków. Szczególne znaczenie ma w czasie tego nowiu relacja z własną matką i kontakt ze swoją Wewnętrzną Matką. Wszystko czego nie dostaliśmy od rzeczywistej matki i czego potrzebujemy możemy sobie dać sami: miłość, uwagę, opiekę, czułość, docenienie… To dobry moment by sprawdzić jaką matką jestem dla siebie. Czy szukam „matek” na zewnątrz, a może sam(a) „matkuję” innym zamiast dać uwagę sobie?

Kolejny ważny wątek to nasz kontakt z Matką Ziemią, która nas karmi, naturą, której jesteśmy częścią, rodzinną krainą, a także cała planetą – i na uhonorowanie jej! To dobry moment na spotkanie z naturą, dotknięcie Ziemi, poczucie jak płynie do nas karmiąca, matczyna energia z jej trzewi... ale także na wyrażenie naszej miłości i wsparcia dla niej!

Gdy już czujemy uziemienie, to dobry moment by w czasie tego nowiu po prostu wsłuchać się w głos serca. Niech emocje płyną przez nas bez przymusu nazywania ich, bez cenzury i oczekiwań. Dajmy im się poprowadzić do źródła. Może dotrzemy do wewnętrznej ciszy, a może do stłumionego dotąd szlochu. Mogą pojawić się historie z przeszłości, wizje czegoś co wykracza poza naszą historię osobistą, ważne informacje. To czas kiedy możemy dotrzeć do samego źródła naszego istnienia, do tej pierwszej kropli miłości. Księżyc jest mocny we własnym znaku, to jest nów w czasie którego wraca do domu, a my w raz z nim. Do domu, który jest zawsze w nas.

Niech żywioł Wody prowadzi Was przez ten czas do czułego oczyszczenia, regeneracji i odnowy!



Jak co pełnię i co nów zapraszam Was serdecznie do udziału w grupowej medytacji na odległość dokładnie w momencie kulminacji nowiu czyli o 20:32 w poniedziałek. Więcej o Medytacjach Księżycowych dowiesz się tutaj.

Jeśli chcesz być na bieżąco z tym co piszę i dostawać cotygodniowy raport o tym co na niebie zapraszam do zapisu do Moonset Newslettera! Zapisy do darmowego Newslettera Free tutaj.

A dla spragnionych pełnych - bardzo bogatych - cotygodniowych informacji wraz z prognozą na każdy dzień możliwość subskrypcji Newslettera Premium! Więcej o tym tutaj.