wtorek, 10 czerwca 2025

Pełnia w Strzelcu: 11 czerwca 2025

 



Pełnia w Strzelcu, która dopełni się w środę o 09:44 rano, zazwyczaj jest fajerwerkiem optymizmu i rozpala w nas ogień ciekawości świata i pragnienia przygody! Tym razem również możemy mocno poczuć ten ogień, optymizm i ogólniej: zew eksploracji Nowego, niemniej wszystko to dzieje się w kontekście głębokich przemian, domykania epok, otwierania nowych - a także pokonywania konkretnych wyzwań na tej drodze. Szczególnie miniony poniedziałek mógł nam przynieść sporo emocjonalnych i komunikacyjnych wyzwań, po których ta pełnia może być okazją do ekspresyjnego wyrażenia tego co myślimy i kim jesteśmy, do śmiechu i zabawy rozładowujących  napięcia, ale też może być czasem, gdy zechcemy postawić wszystko na jedną kartę, zagrać "va bank", z czymś przeszarżować na fali ostatnich emocji. Z drugiej strony może to być niezwykle wyzwalający czas, gdy czujemy, że już nie mamy ochoty czekać, aż ktoś nam pozwoli rozłożyć skrzydła i wzlecieć w nieznane ;) Co by się nie działo ważne, by pamiętać, że wszystko, co się teraz dzieje będzie miało długofalowe znaczenie i  ze pojawiające się znaki, mądrości, nowe sensy i wglądy będą miały wielkie znaczenie w nadchodzących latach. Podobnie jak podjęte teraz działania i decyzje - to na co się odważymy i to na co nie; ogniste strzały Strzelca wystrzelone do odległego celu i te pogubione w bitwie o to, kto ma rację ;) 





Zanim więc wystrzelimy nasze ogniste strzały, dobrze poznać szerszą perspektywę, dlatego wróćmy jeszcze na chwilę do tego co dzieje się teraz na astrologicznym "szerszym planie". Jak regularnie piszę w Moonset Newsletterze jesteśmy teraz w pikowym okresie wielkiego przetasowania na niebie, gdy w ciągu ok 3 lat wszystkie powolne planety tzw. pokoleniowe (zwane tak, ponieważ ich pobyt w jednym znaku wyznacza całe pokolenia) zmieniają znak: Pluton już na jesieni ostatecznie przeszedł do Wodnika, Neptun pod koniec marca po raz pierwszy wkroczył do Barana, gdzie dołączył do niego w maju Saturn, Uran zaś przejdzie do Bliźniąt w lipcu. Do tego ledwie wczoraj (w poniedziałek wieczorem) Jowisz przeszedł do Raka, do czego jeszcze wrócę. Wszystko to razem oznacza, że jesteśmy w mocnym okresie pomiędzy epokami, gdy stare odchodzi, a nowe ledwie przebłyskuje na horyzoncie - a to oznacza, że wszystko to, co się teraz wydarza, może z perspektywy czasu okazać się punktem zwrotnym. Tyle w skrócie, więcej w newsletterach :) 

Piszę o tym, ponieważ czasem bywa tak, że w okresie intensywnych zmian i przetasowań w naszej rzeczywistości, trochę nam zajmuje rozpoznanie, co tak naprawdę się zmieniło i co to oznacza. Jesteśmy jak ten ptak w klatce, poruszający się po znanych trajektoriach, zanim dotrze nagle do niego, że drzwi do klatki są otwarte - i co to oznacza :). Czas tej pełni może nam przynieść wiele takich rozpoznań, uświadomienie sobie tego jak poszerzyły się nasze możliwości, czego już nie musimy się trzymać, jak bardzo może zmienić się nasze życie, jeśli tylko się odważymy na zmianę. Jasne, hasła typu “sky is the limit” i “możesz więcej” słyszymy często i namolnie, a ich sensowność jest ograniczona do tego, o ile faktycznie w danej chwili możemy poszerzyć granice naszego świata i jakie koszty tych zmian jesteśmy skłonni ponieść. To, co nas realnie ogranicza, to często nie tylko coś “w naszych głowach”, ale twarde ściany materialnej rzeczywistości, naszych zobowiązań, a także troska, którą obdarzamy bliskie nam istoty. A jednak teraz kiedy jesteśmy w mocnym okresie przejściowym między astrologicznymi epokami, to powoli acz nieuchronnie ściany te zaczynają się przesuwać i mogą pojawiać się wyrwy w tym, co dotąd było “niezmienne”. Być może coś, co było dla Ciebie ważne - już przestało takim być? Być może coś, czego doświadczasz teraz jako straty, jednocześnie otwiera drzwi do możliwości, których dotąd nie brałaś pod uwagę? Być może zmiana w jednym obszarze życia pociąga za sobą możliwości kolejnych zmian? Jeśli na chwilę się zatrzymamy i rozejrzymy wokoło, możemy zobaczyć, jak bardzo zmieniła się nasza perspektywa i pragnienia. Co roku pełnia w Strzelcu jest zaproszeniem do wprowadzenia więcej wolności i otworzenia się na nowe możliwości, jednak w tym roku dzieje się to na tle radykalnych kosmicznych “przetasowań”, które sprawiają, że wiele drzwi, które dotąd były zamknięte lub wręcz nie wiedzieliśmy o ich istnieniu, okazują się otwarte. Jest to również czas, gdy mocno możemy poczuć powrót nadziei i optymizmu, oraz nowych motywujących do rozwoju idei, jako że władca tej pełni, Jowisz wszedł dopiero co do Raka, gdzie jest bardzo silny i dużo stabilniejszy niż przez ostatni chaotyczny rok, gdy był w Bliźniętach.


Jednak, pomimo, że możemy w czasie tej pełni poczuć powrót zaufania do siebie i świata, o który wcześniej było nam trudniej, to towarzysząca nam w tym miesiącu kwadratura Jowisza do Saturna, mocno przypomina nam też o drugiej stronie - o konsekwencjach naszych wyborów. Jeśli wylecimy z klatki w szeroki świat, to będziemy musieli nauczyć się żyć inaczej. Możemy żyć lepiej, wolniej, bardziej ekscytująco, ale to oznacza też, że o wiele spraw będziemy musieli sami zadbać. Skok na głęboką wodę może nas teraz kusić, ale przecież nie musimy tego robić na ślepo. Przygotowanie do skoku tak, by dobrze wylądować i wiedzieć, gdzie popłynąć dalej, nie odbierze nam wolności, a może sprawić, że nasze możliwości będą tylko większe.

Hasłem przewodnim pełni w Strzelcu jest życie jako Podróż. Wezwanie do podróży poza horyzont - zarówno ten fizyczny, jak i mentalny czy metafizyczny. Jowisz w Raku nieco mocniej kieruje nas ku podróżom duchowym, oraz poszukiwaniu miejsca, gdzie możemy poczuć się jak w domu, gdzie czujemy połączenie z naturą i innymi istotami, z przeszłością i Przodkami, ale też odkrywania tego, z co chcemy zasiewać, karmić, wspierać w świecie i w nas samych. To czas stawania się dla samych siebie i dla innych Czułymi Narratorami, a ta pełni może nam przynieść multum inspiracji i motywacji do tej podróży :) 





Pięknej podróży w Nieznane i otwarcia szeroko drzwi do nowej wolności Wam życzę! :) 

Więcej o tym co się dzieje teraz na niebie piszę w cotygodniowym Moonset Newsletterze. Do darmowego Moonset Newslettera Free zapiszesz się tutaj, zaś pogłębioną wersję Premium wykupisz tutaj. Obie wersje wysyłam nieco po północy w nocy z poniedziałku na wtorek, aczkolwiek przy zakupie Premium jest możliwość dosyłki ostatniego newslettera. 

poniedziałek, 26 maja 2025

Nów w Bliźniętach: 27 maja 2025

 



Po intensywności ostatnich miesięcy nadchodzący nów w Bliźniętach (kulminacja o 5:02 we wtorek rano) wydaje się tchnąć lekkością :) 

Nadal jesteśmy w centrum całej serii kosmicznych rytuałów przejścia, gdy jedne epoki się kończą, a drugie zaczynają, ale w czasie tego nowiu możemy odczuć bardziej zabawną czy inspirującą stronę tego procesu. O tych wszystkich końcach i początkach pisze ostatnio głównie w Moonset Newsletterze (zmiana znaku przez Plutona, Neptuna, Saturna, Urana i Jowisza - w bardzo krótkim okresie). Tam też więcej o innych układach mocno aktywnych w czasie tego nowiu i mogących dodać nieco innych jakości niż czysta lekkość ;) A więc o potężnej koniunkcji Saturna i Neptuna na początku Barana (m.in. rodzenie nowych kolektywnych mitów, snów i marzeń często poprzez konfrontacje z ograniczeniami), a także o niezwykłej koniunkcji Chirona (archetyp Zranionego Udrowiciela) i Eris (zbuntowane oblicze Gai - Ziemi ;) ) dokładnie w czasie nowiu. Układy te mocno podkręcają potencjał uzdrowienia poprzez opowiadanie naszych historii, wyrażanie tego co “utknęło nam w gardle”, czy opowiadania nowej, bardziej sprawiedliwej czy prawdziwie inspirującej opowieści o nas i o świecie.





Nadchodzący nów jest jak istna celebracja znaku Bliźniąt, w którym przebywa nie tylko Słońce i Księżyc, ale też władca tego znaku Merkury (dodając mocy!), a także jeszcze przez niecały miesiąc dobroczynny Jowisz. A to oznacza też celebrację wszystkiego, co Bliźnięta reprezentują i wnoszą w nasze życie: mocy słowa i opowieści, ciekawości, lekkości, komunikatywności, poczucia humoru, łatwości nawiązywania kontaktów, czy zdobywania informacji. Jeśli mamy potrzebę zrobić coś, co wymaga tych cech, to warto skorzystać z tych dni (szczególnie od poniedziałku wieczorem do środy, choć i potem celebracja Bliźniąt będzie się rozwijać - więcej o tym w newsletterze). To wspaniały czas, by zakomunikować coś, co dawno powinno być zakomunikowane, coś napisać, coś “rozkminić”, poszukać odpowiedzi na pytania, czy porozmawiać z kimś o odmiennej perspektywie. A także po prostu, by skorzystać z turbodoładowania naszych intelektów, kierując energię mentalną na jakieś ważne dla nas tematy. Minusem tego czasu może być nadpobudliwość mentalna, natłok pomysłów i słów, a także przeciążenie pojawiającymi się w obfitości bodźcami. Każdy nów uczy nas tego, by zadbać o siebie poprzez skupienie uwagi na tym co w nas i na regeneracji ciała i umysłu, zaś nów w Bliźniętach stawia duży wykrzyknik przy tym ostatnim: czasem potrzebujemy ciszy, by pojawiły się nowe myśli, albo też cyfrowego detoksu i ciszy, by wrócić do naszego własnego głosu.

Być może właśnie odzyskanie własnego głosu jest największym darem, jaki może nam przynieść ten nów na progu tych wszystkich nowych er, co poprzedzić może jakaś forma oczyszczania gardła, gdy niekoniecznie estetycznie i logicznie wywalamy to co nam w nim od dawna zalegało ;) Pomocne i nadspodziewanie uwalniające w tym czasie mogą być wszelkie formy “pracy z głosem (wydawanie dźwięków, śpiewanie), z oddechem, oraz spontaniczne pisanie - cokolwiek do nas akurat “przemawia” ;) A jeśli akurat mocno doświadczamy przebodźcowania, nadmiaru myśli, czy ogólnego rozproszenia to warto zacząć od poszukania wewnętrznej ciszy, po pierwsze poprzez odpięcie od tego czemu nawykowo dajemy uwagę i od wszelkich rozpraszaczy, a potem przez pozwolenie by nakręcone myśli płynęły nam przez głowę bez ocen i wysłuchane umykały. Czasem bowiem wystarczy samego siebie wysłuchać, by chaos się uspokoił, tak jak czasem potrzebujemy, by ktoś nas wysłuchał bez ocen, przerywania czy porad :) Jeśli to dla Ciebie dziwna idea lub masz zbyt silny odruch, by myśli kontrolować czy cenzurować, to łatwiejsze może być właśnie spontaniczne pisanie, tak wy wydobyć wszystko to co w nas niewypowiedziane, a wciąż domagające się wysłuchania. Badania wskazują na to, że codzienne swobodne pisanie przez 15 minut o tym, co było w naszym życiu trudne, znacząco poprawia nie tylko stan psychiczny, ale też i zdrowie. Z drugiej strony dobrze robi na nasz dobrostan też pisanie o tym, za co jesteśmy wdzięczni :) Ten nów i jego okolice to czas, kiedy każda forma pisania będzie miała szczególną moc, podobnie jak słowa wypowiadane na głos, wyrażane w rozmowie, czy wyśpiewywane :) Obecność w tym czasie “power-couple” Eris-Chiron na niebie może być przypomnieniem, że jeśli chcemy uzdrowienia, potrzebujemy objąć wszystko: to co piękne i to, co trudne, perspektywę żalu, smutku i perspektywę wdzięczności, to co wzniosłe i to, co wulgarne, proste, niezbyt lotne ;) 




Znak Bliźniąt uczy nas tego, że mądrość może przychodzić do nas w bardzo prostej formie, czasem poprzez żarty, przekuwanie balona powagi, czasem poprzez podważanie “świętości” czy “oczywistości. Bliźnięta to trickster zodiaku, jego mocą jest wytrącanie nas z pewności, iluzji jednoznaczności, zbyt mądrych i aroganckich słów, po to, by przypomnieć nam o radości, jaką daje nam podążanie za ciekawością, zabawa konwencjami, słowami, pojęciami. Bliźnięta może nie są najpoważniejsze i zazwyczaj odżegnują się po pozycji “autorytetu”, ale jednocześnie prowadzą nas do rozwijania umiejętności prawdziwych mędrców: trzymania w umyśle dwóch pozornie sprzecznych idei, wytrzymywania związanego z tym dysonansu poznawczego i rozpoznawania dzięki temu ograniczeń naszej perspektywy, oraz piękna, jakie tkwi w złożoności świata. A także tego, że nie musimy walczyć o to, czyja racja jest racniejsza ;) Przyjęcie tej perspektywy również pomaga nam w odzyskaniu naszego głosu, ponieważ czasem to, co nas blokuje, to brak pewności czy na pewno mamy rację, tudzież czy ktoś nie zacznie podważać tego, co mówimy. Tymczasem wszystkie perspektywy mogą współistnieć, bo są głosami, a nie obiektywną prawdą (do której wszak nie mamy dostępu jako subiektywni ludzie ;) ), a co więcej możemy też sami sobie “przeczyć” i mieć wiele różnych, nawet sprzecznych reakcji na to czego doświadczamy. Obracanie w głowie różnymi opowieściami, najlepiej przeciwstawnymi, jest lepsze niż wybranie jakiejś opowieści “idealnej” - daje nam więcej wolności, elastyczności, zdolności adaptacji do zmian i jednocześnie lekkość związaną z tym, że nasza opowieść może się zmieniać z czasem i nastrojem, podobnie jak to, kim jesteśmy. Podobnie, jeśli naszą intencją jest odzyskanie głosu, w bardziej dosłownym sensie: pozwólmy sobie na zabawę, na dziwne dźwięki, na bycie "dzieckiem", czy też początkującym i cieszmy się wielością możliwości wydawania dźwięków zamiast oczekiwania, że pojawi się jakaś jego "idealna" forma :)

Nów ten jest więc bardziej o rozpuszczaniu ograniczeń w naszych głowach, zamykających nas w jednej opowieści, jednej “prawdzie”, jednym obrazie świata, niż o stworzeniu cudownej nowej opowieści na lata i dekady - choć niewykluczone, że się to przydarzy, ale raczej jako “przypadek” w czasie zabaw perspektywami, niż jako coś intencjonalnego i co roku czas Bliźniąt będzie nam przypominał, by wpuścić nieco luzu i humoru do tego co stało się dla nas zbyt “oczywiste” ;)

Jest to czas przewietrzenia przestrzeni w naszych głowach i otworzenia miejsca na nowe, a także zasiewania ziaren nowych myśli i idei, z których nie wiemy jeszcze co wyrośnie ;) 

Pięknego, uwalniającego i inspirującego nowiu Wam życzę! :) 

poniedziałek, 12 maja 2025

Pełnia w Skorpionie: 12 maja 2025





Pełnie zazwyczaj są momentami kulminacji emocjonalnej, oraz czasem dopełnienie i piku procesów zmian i konfrontacji ze światem. Pełnie w Skorpionie szczególnie na poziomie emocjonalnym zazwyczaj nie zawodzą ;) Jednak to, co ciekawe w pełni, której dopełnienie będzie o 18:56 w  poniedziałek 12 maja, to fakt, że bardziej niż domknięciem procesów, będzie ona ich odpaleniem, a najmocniejsze momenty zmian mogą przyjść dopiero w drugiej połowie tygodnia. Innymi słowy, będzie to pełnia, która coś ważnego odsłoni, uruchomi emocje lub głębokie katharsis, które będą zapalnikiem większych przełomów w najbliższym czasie. Dlatego jest ważne, by nic nie “kisić” w czasie tej pełni - przede wszystkim zaś nie ukrywać przed samym sobą tego co czujemy, czego pragniemy czy czego mamy już dość, nawet jeśli to wstydliwe, zaburzające status quo czy bolesne. O ile jednak pełnia może wynieść na powierzchnię ukryte emocje czy informacje, a także skonfrontować nas z doświadczeniem straty czy konieczności zrzucenia starej skóry, to przełomy, które z niej wynikną będą miały dużo bardziej “optymistyczny”, konstruktywny charakter, a układy nadchodzących tygodni będą nam pomagać poukładać sobie rzeczywistość w harmonijny i twórczy sposób. Pełnia w Skorpionie nieraz niespodziewanie odsłania to, co nas boli, czego oczywiście nikt tego nie lubi, ale kiedyś w końcu trzeba przestać unikać tej czy innej niewygodnej prawdy, by coś mogło się zmienić. Bardzo typowym dla opozycji Byk-Skorpion żalem, jest owo: miało być tak przyjemnie / relaksująco / spokojnie / komfortowo… a z jakiegoś powodu nie jest! Mieliśmy niczym ta Kora pląsać po łące pełnej pachnących kwiatków, a tu nagle, dosłownie spod ziemi wyskakuje jakiś brutal Hades i porywa nas w krainy mroku i co gorsza autorefleksji ;) Oczywiście to tylko jedna możliwa scenografia tej sceny, a jeśli akurat, zamiast odpoczywać, mamy w planie typowe poniedziałkowe zmagania, to możemy doświadczyć odwrotnej sytuacji: my tu niczym Hades w najlepszym garniaku od Prady ruszamy na podbój mrocznego świata wielkiego biznesu, a tu wyskakuje z jakiegoś zakamarka naszej świadomości “niewinne” dziewczę i każe nam wąchać kwiatki, czy w inny sposób przypomina nam o zmysłowej stronie naszej natury i o potrzebach naszego ciała ;) Czyli w skrócie: cielesne rozleniwienie ściera się z bolesną świadomością wiszących nad nami wyzwań, tudzież realizm konieczności odpoczynku walczy z lękami, o tym co będzie jak “puścimy kontrolę”, a także błogie “pomyślę o tym jutro” konfrontuje się ze świadomością, że pewnych rozważań nie możemy już odkładać na później.

Może to być czas emocjonalnego oczyszczenia i dopuszczenia do świadomości tego co działo się w ostatnich tygodniach, szczególnie jeśli był to bardzo intensywny i wymagający czas (co bardzo możliwe, szczególnie w końcówce kwietnia - co opisywałam w ostatnich newsletterach). Jeśli pojawiły się napięcia w relacjach, konfrontacje i walki z osobami próbującymi nas kontrolować (lub wyrwać się spod naszej kontroli ;) ), to ta pełnia może być czasem autorefleksji, nazwania czegoś po imieniu, sprzeciwienia się nadużyciom i odzyskiwania zablokowanej mocy - często poprzez emocjonalne katharsis, ale też poprzez wyrażanie słowami trudnych prawd.




Znak Skorpiona zazwyczaj nie pozwala nam odwracać oczu od tego co niewygodne, mroczne, czasem bolesne, lecz jednocześnie wyzwalające. Czasem może to oznaczać wstrząsy, żegnanie czegoś, puszczanie przywiązań, ważne jest jednak by pamiętać, że skorupy starego muszą odejść czasem tylko dlatego, że przed nami jest coś większego, coś czego nie przewidujemy i nie bylibyśmy w stanie pomieścić w dotychczasowych strukturach naszego życia, które nagle stają się zbyt ciasne ;) To więc czas robienia przestrzeni na nowe – wewnętrznie i zewnętrznie, poszerzania siebie, uwalniania energii paradoksalnie zatrzymanej w zatrzymywaniu czegoś, szukania sposobów na to, by odetchnąć głębiej, prawdziwiej, pełniej.

  
Jak wielokrotnie pisałam, jesteśmy w ok. trzyletnim okresie przełomu astrologicznych epok, kiedy po kolei wszystkie powolne planety zmieniają znaki, inicjując nowe wieloletnie cykle. Pluton już na jesieni ostatecznie rozpoczął 20-letni pobyt w Wodniku, Neptun na końcu marca po raz pierwszy wkroczył do Barana (ostatecznie wejdzie tam w przyszłym roku i pozostanie w nim 13 lat), Uran już w lipcu rozpocznie 7-letni pobyt w Bliźniętach, a jeszcze w maju Saturn przejdzie do Barana, zaś w czerwcu Jowisz do Raka… słowem czeka nas wielkie przetasowanie i inicjacja nowych rozdziałów, zarówno globalnie jak i indywidualnie. Czas tej pełni jest jak chwila zatrzymania na progu przed wejściem w Nowe. Możemy skorzystać z tego czasu, by lepiej się przygotować do pączkujących już zmian i spotkać z emocjami, które się pojawiają, gdy o nich myślimy. Może rozpoznajemy lęk, wahanie, zwątpienie, obawę przed tym, że stare wzorce nadal będą się powtarzać? Może sami podcinamy sobie skrzydła, poprzez samokrytykę czy nihilizm, albo poprzez udawanie, że nie mamy żadnych niepokojów i pchanie się bez przygotowania od razu na najbardziej stromą górę? Czy jesteśmy świadomi tego, dokąd zmierzamy, jak i trudności, które prawdopodobnie stoją przed nami? Jest duża szansa, że nie, bo nowe dopiero zaczyna się przed nami odsłaniać i naturalne jest nie wiedzieć jeszcze, dokąd zmierzamy i co właściwie się dzieje ;) 

Jeśli czujesz, że jesteś w czasie przejściowym, pomiędzy epokami, to, zamiast na siłę wybierać kierunek, lepiej skonfrontować z “potworem” niepewności i oswoić go, jako sprzymierzeńca, który nie pozwoli nam powtarzać błędów przeszłości i tracić energii na falstarty i iluzje. Pełnia w Skorpionie nie ułatwia nam tego zadania i możemy czuć presję, by jakoś “przejąć kontrolę”, wymusić na okolicznościach naszą wolę, coś “przepchnąć” mimo oporu. Jeśli jednak spotkamy się z kryjącymi się w przebraniu tej presji lękami, poczuciem winy czy wstydu, żalu czy innych trudnych, a nieprzeżytych emocji, wtedy możemy zrobić coś dużo konstruktywniejszego: pozostawić bagaże naszych napięć, traum i żalów na progu nowego (poprzez ich wyrażenie, przeżycie, opowiedzenie) i poczekać, aż nasze zasoby prawdziwie się zregenerują, zanim ruszymy w dalszą drogę. To ważny czas na to, by coś wybaczyć sobie lub innym, by puścić przekonanie, że ktoś (świat) jest nam coś winien, że coś “nie powinno się stać”. To zrozumiałe emocje po stracie czy rozczarowaniu, tyle tylko, że oznaczają utknięcie w momencie, gdy to się stało i niezgodę na pójście dalej. Jakbyśmy mogli, zatrzymując czas, ochronić siebie przed stratą lub żyjąc w iluzji mitycznego “czasu przywrócenia sprawiedliwości”, uchronić się przed tu i teraz i przed nieznaną przyszłością. Tylko my sami możemy siebie od tego piekła uwolnić i teraz jest na to idealny czas. Pomóc może głęboki oddech, pozwolenie by łzy płynęły, rozejrzenie się po tym jak piękny jest świat, który nie przestaje zachłystywać się życiem, mimo tego jak bardzo jest ono kruche… i decyzja: czy wybieramy życie mimo wszystko?




 
Jeśli poczujemy, że to się właśnie u nas wydarza, nie pośpieszajmy siebie w tym - to nie wyścigi, ani konkurs na najbardziej “uzdrowionego” ;) Jak wspomniałam wyżej, jesteśmy w okresie przejściowym, na progu nowego i pewnie jeszcze nie raz będziemy się zatrzymywać na tym progu, ruszać do przodu ku życiu i cofać ku temu co zbyt pośpiesznie odłożyliśmy na bok. Ta pełnia jest bardzo wspierającym czasem w tym procesie, nie tylko z powodu symboliki Skorpiona i powiązanego z nim odradzającego się z popiołów Feniksa, a także z przyczyn licznych układów towarzyszących nam teraz, o których szczegółowo piszę w poniedziałkowym newsletterze (wysyłam go w nocy wszystkim, którzy zapiszą się do ok. 23 w poniedziałek). Wiele może się teraz zadziać “samo”, kluczowe jednak jest byśmy dali sobie prawo do naszego tempa i do tego, by przeżywać emocje bez ocen i oczekiwań.

To czas uwalniania i kumulowania mocy, oczyszczania kanałów, którymi ta moc płynie, otwierania tam zaprzeczenia i iluzji “kontroli”, po to, by odzyskać połączenie z tym co w nas żywe i prawdziwe. Pełnia w Skorpionie uczy nas integrowania owej mocy z uziemiającymi jakościami Byka, a więc używania mocy bez przemocy, bez nadużywania siebie i innych, a także bez iluzji wszechmocy i kroczącej tuż za nią iluzji konieczności “uzdrawiania” wszystkiego wokoło i obracania w gruzy wszystkiego, co powinno zostać zmienione. Skorpion jest twardy, bo jego nauczycielką jest trauma i strata, ale Byk przypomina nam o tym, że mimo tych wszystkich trudnych doświadczeń, nasze ciała i serca pozostają delikatne, a łagodność jest konieczna jeśli chcemy wyjść z kręgu nadużyć i samo-nadużyć. Pamiętajmy więc, że ilekroć popłyną przez nas silne emocje czy doświadczymy czegoś trudniejszego, potrzebujemy potem odpocząć, zregenerować się, zintegrować nowe doświadczenie, zamiast galopować ku kolejnej “transformacji”.

Pięknej transformacji w łagodności Wam życzę!


Więcej o tym co się dzieje teraz na niebie piszę w cotygodniowym Moonset Newsletterze. Do darmowego Moonset Newslettera Free zapiszesz się tutaj, zaś pogłębioną wersję Premium wykupisz tutaj. Obie wersje wysyłam nieco po północy w nocy z poniedziałku na wtorek, aczkolwiek przy zakupie Premium jest możliwość dosyłki ostatniego newslettera. 

niedziela, 27 kwietnia 2025

Nów w Byku - 27 kwietnia 2025: Ugruntowanie w sobie

 



Po dość intensywnym okresie, nów w Byku w niedzielę (z kulminacją o 21:31) przynosi nam czas uziemienia, urealnienia, pogłębionego relaksu i spotkania z ciałem. Jest to czas gdy ziemia i cała rzeczywistość są szczególnie płodne, kiedy wszystko, co zasiewamy, wyrasta, rozkwita w przyśpieszonym tempie, obdarza nas obfitością. Jednak dobrze pamiętać o tym, że nie wszystkiego potrzebujemy w obfitości ;) Dlatego warto być uważnym na to, co zasiewamy, nie tyle jednak w samej intencji, ale w konkrecie – co faktycznie robimy, o co dbamy, jak wygląda nasze najbliższe otoczenie, czym się karmimy, jak traktujemy nasze ciało.

Nowie w Byku kojarzą się z wyjątkowo leniwym okresem roku, czasem dosłownego "byczenia się" i tarzania w wiosennych kwiatkach… tylko że tym razem trochę nam weszła w paradę zaostrzająca polaryzacje i wywlekająca na wierzch napięcia opozycja Marsa i Plutona, której kulminacja, akurat w dniu nowiu, dodaje rozkosznościom tego czasu pieprzu ;) Coś jak natarczywy szerszeń uprzykrzający nam wąchanie kwiatków - choć oczywiście jednym da się mocniej w kość, a dla innych będzie obecny marginalnie, coś jak dziwnie nerwowe zachowanie innych “wypoczywających” ;) Opisuję to dość frywolnie, bo szczegółowo już potraktowałam temat w ostatnim newsletterze, jednak jest duża szansa, że był (jest) to dla wielu z nas czas mocnych zmian i zmagań. Jeśli więc czas od świąt dał się Wam w kość, to już wiecie, jakie tematy będą się teraz, wraz z tym nowiem domykać i skąd jeszcze może wyskoczyć jakaś kąśliwa bestia… Natomiast, jeśli było do dziś spokojnie, to pewnie należycie do szczęściarzy, których obecne napięciowe układy na niebie nie ruszają (lub ruszają tylko “pozytywnie” jako mocna motywacja do działania i przypływ energii), a zatem i nów będzie dla Was bardziej przyjemnie byczy niż marso-plutonowy. Tylko lepiej jednak unikać w najbliższych dniach wchodzenia w ciemne zaułki i inne ryzykowne sytuacje, typu spotkanie z przemocowym znajomym, w nadziei, że tym razem “będzie miło” ;) . Na szczęście jednak nów w Byku sam z siebie niesie tendencje do ograniczania wysiłków i nieprzyjemności do minimum, co bardzo wspierające w tym kontekście. Więcej o wyzwaniach kończącego się tygodnia pisałam w Moonset Newsletterze, a jeszcze więcej w jego wersji odpłatnej, w poniedziałkowym Premium, który możesz dostać w bonusie, jeśli wykupisz subskrypcję do niedzieli wieczorem.

Kończąc temat układów towarzyszących, jeśli należysz do osób, które mocno poczuły nerwową energię ostatniego tygodnia i rozmaite wyzwania się piętrzyły, to ten nów będzie dobrym czasem, by coś pożegnać, domknąć, wrócić do tego co na prawdę dla nas ważne i odrodzić się poprzez powrót do ciała i życia. Nów w Byku przypomina nam o tym co najważniejsze i o tym, że nie będziemy się czuć dobrze, jeśli nie zadbamy o ciało i spokój ducha - nieraz przez redukcję zaangażowania w to co w “wielkim świecie” i skupienie się na naszej “zagrodzie”. I fakt, że ma miejsce w czasie, gdy wyzwania mogą pikować, jest ważną informacją o tym, jak sobie radzić z nadmiarem wrażeń.


Nów w Byku zatem pomaga nam nieco uziemić się po ostatnich dniach, odpocząć, zadbać o ciało i wrócić do siebie, także poprzez kontakt z przyrodą i wszelkimi przyjemnościami zmysłowymi. A także, by rozpoznać, które walki, układy, sytuacje nas męczą i że już w sumie to nam się nie chce ;) Silna Wenus, władczyni znaku Byka wspiera nas w tym wszystkim, a także w łagodzeniu niedawnych napięć i w osiąganiu klarowności co do naszych priorytetów. Nawet jeśli napięciowe okoliczności nie rozwieją się jak za machnięciem magicznej różdżki Wenus, to ten nów jest pierwszym krokiem na nowym bardziej stabilnym gruncie, oraz czasem zasiewania nowych ziaren w wyjątkowo żyznej ziemi tego czasu. Być może dobrze wiemy już, czego nie chcemy i to właśnie jest ten pierwszy krok do tego co progniemy, albo chociaż do powrotu do tak nielubianej przez piewców “rozwoju” przez samonadużywanie “strefy komfortu”. Nowe zgodne z działanie zaczyna się od zgromadzenia zasobów energii w ciele i od powrotu do stanu (względnej) regulacji emocjonalnej, gdy zaczynamy mieć ca coś ochotę, a nie tylko reagujemy impulsami walki i ucieczki na pojawiające się bodźce. Dla każdego taka regulacja może być czymś innym, po części opisuje ją znak Księżyca (a także Wenus) w naszym horoskopie urodzeniowym, o czym piszę tutaj. Jednak myślę, że dla każdej istoty żywej odpoczynek po wysiłku fizycznym, emocjonalnym czy mentalnym ostatniego czasu będzie pierwszym i nieodzownym krokiem. Nów w Byku zaś jest zachętą do odcięcia się od hałasu świata i zaszycia w najbardziej komfortowym otoczeniu, być może w naturze lub w pachnącej kąpieli - tam gdzie umysł nam się wyłącza, a ciało rozluźnia.









Jest to również czas zasiewania ziaren w wiosennej płodnej ziemi, czyli inicjowania tego, co chcemy pielęgnować w najbliższych miesiącach czy latach, czego "uprawie" chcemy się zadedykować, wiedząc że potrzebujemy w tym dużo wytrwałości, konsekwencji i spokojnej cierpliwości. O ile samo inicjowanie nowego lepiej zostawić na czas po kulminacji nowiu (czyli wieczór po 21:31 w niedzielę lub poniedziałek), to czas przed kulminacją dobrze spędzić na domykaniu przeszłych wątków, zrzucaniu z ciała napięć ostatnich dni, regenerację, a także na zadanie sobie pytań o to co właściwie chcemy budować trwałego w naszym życiu, czemu gotowi bylibyśmy poświęcić czas i wytrwały regularny wysiłek? Mamy ograniczony zasób sił fizycznych i nie mniej ograniczoną pojemność emocjonalną, więc siłą rzeczy taki wysiłek możemy utrzymać przez dłuższy czas tylko w jednym obszarze. Nie każdy z nas ma silnego Byka i lubi robić przez dłuższy czas to samo... jednak Byk nie jest wcale propagatorem orki - on nas uczy znajdowania sobie praktycznej aktywności, która sama w sobie nam sprawia przyjemność, albo też odkrywania przyjemności w codziennym pielęgnowaniu naszej "zagrody" i tego co w niej rośnie :) Uczy nas więc nie tylko wytrwałości, ale przede wszystkim łagodności w relacji z naszym ciałem i tym, co robimy, spokojnego rytmu i cieszenia się odpoczynkiem po wykonanej pracy :) 
 

Pięknego nowiu ugruntowania i zasiewu! :) 

sobota, 12 kwietnia 2025

Pełnia w Wadze - 13 kwietnia 2025: Powrót Bogini Wenus

 



W ciągu roku mamy dwie pełnie Księżyca pod opieką Wenus, planety miłości i harmonijnych relacji. Jedną na jesieni, w znaku Byka, i drugą wiosenną w Wadze, do której właśnie zmierzamy. Jaka jest szansa, że dopełnienie takiej wenusowej pełni (o 02:22 w nocy z soboty na niedzielę) wypadnie w mniej niż godzinę przed momentem wyjścia Wenus z retrogradacji? :) Z tym statystycznie niebywałym  ”zbiegiem okoliczności” wiąże się  spotęgowanie tematu odrodzenia i powrotu Wenus, zakończenia jej retrogradacyjnej podróży poprzez Zaświaty i wyłonienia na powierzchni. 

Mimo że w czasie retrogradacji planety działają mocniej, głębiej, intensywniej, to jednak często możemy mieć odczucie jakby na ten czas “wycofały się” z naszego życia, czy też “odwróciły” swoje wsparcie. Wenus “włada” nie tylko miłością, przyjemnościami, czy pięknem, ale też wszelkimi umowami, relacjami, sojuszami i umiejętnościami dbania o harmonijne relacje, o sprawiedliwą wymianę czy o pokój. Mogliśmy czuć ostatnio, jakby w tych właśnie obszarach czegoś brakowało, coś przestawało działać lub jakbyśmy my sami potrzebowali się z jakichś układów czy relacji wycofać. Do tego sporą część tej retrogradacji towarzyszył Wenus cofający się Merkury. "Wycofanie się" Merkurego często oznacza, że trudniej nam się wzajemnie zrozumieć czy dogadać się, zaś “wycofanie” Wenus, że być może już nie chcemy się dogadywać… Takie połączenie, szczególnie gdy obie planety retrogradowały razem w Baranie (prawie cały marzec), mogło nieść ze sobą sporo “niepotrzebnych” konfliktów, a także tych całkiem “potrzebnych” ;) Merkury już zakończył swoją retrogradację, a w czasie tej pełni Wenus wyłoni się z odmętów w znaku Ryb i zacznie już zmierzać już do brzegu na swojej muszli, błogosławiąc naszym oczom, sercom i relacjom ;) 

Jednak, o ile wsparcie potężnej Wenus będzie w czasie tej pełni kluczowe,  to niestety nie oznacza, że sama pełnia będzie symfonią pełną harmonii ;) Pełnie Księżyca zazwyczaj wynoszą na powierzchnię istniejące w naszym życiu i w świecie polaryzacje, pokazują trudne do pogodzenia potrzeby, cele czy utożsamienia. Niejednokrotnie te polaryzacje rozgrywają się w parach lub podgrupach, kiedy my utożsamiamy się z czymś tak mocno, że potrzebujemy, by świat postawił nam na drodze kogoś, odgrywającego przeciwstawne stanowisko ;) Pełnia w Wadze wskazuje na polaryzacje ze szczególnym naciskiem, w tym na te najbardziej podstawowe: ja vs parter, moje potrzeby vs potrzeby innych, moja spontaniczna samoekspresja vs to, co “wypada”, dbanie by było “miło” vs walenie prawdy między oczy etc ;) W grze są też szersze tematy społeczne: co jest ważniejsze, mój własny interes, czy to by było uczciwie dla wszystkich? Jak być prawdziwym liderem? Jak współtworzyć coś z innymi? Jak tańczyć na linie koniecznych kompromisów bez tracenia autentyczności i własnej tożsamości? Jak szanować każdą perspektywę i jednocześnie stać za własną? To czas kiedy możemy osiągnąć nową równowagę w życiu i poszerzyć przestrzeń na doświadczanie przyjemności i miłości, o ile podejmiemy wyzwanie Wenus by czuć więcej i pielęgnować wszystkie relacje (ze sobą, z ciałem, z partnerem, z różnymi sferami życia itd.). Wenus uczy nas, że dbanie o "wszystkie nasze związki" (jak mawiają Indianie), nie oznacza zapracowywania się, poświęcania, walki by nikt nie poczuł się urażony etc. - to bardziej jak dbanie o kwiaty w naszym ogrodzie, miłosny taniec między nimi z konewką ;) Omiatanie ich wszystkich uważnym i czułym spojrzeniem bez zatrzymywania się na dłużej niż to potrzebne - to balans wspierania życia.


Tyle mądrość Wenus, zaś nadchodząca pełnia może być momentem, kiedy taki balans będzie szczególnie trudny i potrzebny zarazem. Możemy też doświadczyć, jak nasilają się, a potem odwracają, dotychczasowe dysbalanse, wahają się szale Wagi, być może nawet doświadczymy przywrócenia czegoś zagubionego lub dotąd poświęcanego dla innych. Po drodze jednak może pojawić się konieczność przywrócenia równowagi, sprzeciwienia się jakiejś niesprawiedliwości, przecięcia jakichś oczekiwań czy rozwiązania umów, a także nieraz rozliczenia czegoś, zważenia naszych serc na Wadze, by rozróżnić kiedy nierównowaga wynikała z naszego pragnienia, by dostać coś w zamian lub z niechęci, by komuś odmówić i być szczerym co do naszych pragnień. Więcej o tym piszę między innymi w tym tekście. Będzie to też piękny czas na rytuały domykające proces retrogradacji Wenus i namaszczenie naszych obolałych miejsc wonnymi olejkami :) 

Ta pełnia poza momentem triumfu Odrodzonej Wenus będzie bowiem też połączona z mocą Uzdrowiciela Chirona, który w tym czasie będzie w koniunkcji ze Słońcem. Chiron od 2018 przebywa w Baranie i co dość niebywałe co roku "uczestniczy" albo w nowiu w tym znaku, albo w pełni w przeciwstawnej Wadze. Przez ostatnie lata intensywnie mógł wybijać na powierzchnię tematy przemocy, nadużywania siły, agresji, tego czy i jak wyrażamy nasza złość - temat tym trudniejszy, gdy Neptun był w Rybach (do ostatniego tygodnia!) promując “wysyłanie światła i podnoszenie wibracji” ;) 
Pluton w Koziorożcu mógł do tego dodawać lęk przed autorytetami, figurami ojcowskimi i systemem (nawet jeśli czasem przezwyciężany, ostentacyjnie ignorowany lub wyrażany jako nadmierna potrzeba kontroli i władzy). Teraz gdy Neptun zaczyna pobyt w Baranie, a Pluton już zadomowił się w Wodniku, wyrażanie złości i używanie naszej "bezwstydnej" energii może być sporo łatwiejsze :)

O synchronizacji Chirona z cyklami księżycowymi, która swój moment kulminacyjny miła rok temu w czasie nowiu w Baranie (8.04.24) pisałam więcej w Newsletterze Premium (można go otrzymać do niedzieli po wykupieniu subskrypcji)

O samym Chironie zaś jako archetypie Zranionego Uzdrowiciela rozmawiamy dogłębnie z Anią Rogowską tutaj

Pełnia w Wadze, domykająca procesy Chirona w Baranie, w czasie gdy Wenus wychodzi z retrogradacji, to może być piękny czas na namaszczenie naszych zranień, delikatny i czuły masaż wonnymi olejkami symbolicznie (lub dosłownie) bolesnych miejsc - tak jak nas Wenus poprowadzi. Mocny też czas na praktykę w parach, gdy delikatnie (!) namaszczamy wzajemnie nasze obolałe miejsca i wnosimy granice, gdy coś jest za dużo lub zbyt mocno (w ten sposób rozpuszczając lęk przed tym, że nasze granice nie zostaną uwzględnione, usłyszane, że nie możemy ich wnosić). Pamiętajmy jednak, że ważniejsze jest to, by czuć się komfortowo i w pełni bezpiecznie niż by zadowolić drugą osobę lub by wykonać jakiś zachwycający “plan” ;)

To też dobry czas na mały rytuał dla Wenus :) Ofiarowanie jej kwiatów, miodu, zaopiekowanie się naszym ciałem, upiększenie tego co nas otacza, może też na małe gesty miłości? :) Przed nami dalszy ciąg turbulentnego czasu i jej wsparcie będzie na wagę złota - warto ją teraz poprosić by uprzyjemniła i ułatwiła nam tą podróż. A także uhonorować naszą transformację ostatnich 40 dni i to, kim się stajemy teraz, wynurzając się wraz z Wenus na powierzchnię :) 


Pięknego czasu Odradzania Wenus i ukojenia zranień Wam życzę!


Więcej o tym co się dzieje teraz na niebie piszę w cotygodniowym Moonset Newsletterze. Piszę tam też o pełniach i nowiach z większym wyprzedzeniem niż tutaj ;) Do darmowego Moonset Newslettera Free zapiszesz się tutaj, zaś pogłębioną wersję Premium wykupisz tutaj. Obie wersje wysyłam w okolicy północy w nocy z poniedziałku na wtorek ;) (aczkolwiek Newsletter Premium z ostatniego poniedziałku można dostać w bonusie ;) ).

piątek, 28 marca 2025

Nów w Baranie z zaćmieniem Słońca - 29 marca 2025

 



Nadchodzący nów w Baranie (kulminacja o 11:58) wykracza poza skalę mocnych słów i clickbaitowych nagłówków ;) Zazwyczaj nowie mogą być mocniejsze lub delikatniejsze, ale głównie oznaczają początek nowego cyklu księżycowego trwającego, jak wiadomo, miesiąc. Tym razem mamy nów będący końcem i początkiem tak wielu równoległych procesów, że osoby mniej zorientowane astrologicznie mogą się w tym łatwo pogubić.

Najprościej można to wyłożyć tak: jesteśmy na przełomie epok, wiele powolnych planet zmienia teraz znak, w tym Neptun dokładnie dzień po zaćmieniu przechodzi do Barana po 14 latach pobytu w Rybach! Możemy czuć się, jakbyśmy budzili się z czegoś, ale jeszcze nie rozpoznawali do czego, jakby już w nas było przeczucie nowego, ale też niepewność i czasem niechęć, by coś odpuścić. I w tym okresie na pograniczu, trwającym właściwie już od 2023, choć teraz kulminującym, nadchodzący nów z zaćmieniem Słońca w Baranie jest jak nagłe rozpoznanie, nagła zmiana energii, kosmiczny fajerwerk, który często przybiera postać wybudzającego z marazmu wstrząsu. Słowem jest to czas, który ma dużą szansę na to, by nas wyrwać z kapci, zamieszać nam w życiorysach, tudzież generalnie podnieść emocje i ciśnienie ;) Nów w Baranie jest jak oczyszczanie przez Ogień, czy też bardziej w języku Barana: “próba Ognia” :) Może się nagle zrobić zbyt jasno by coś zobaczyć wyraźnie, lub zbyt ciemno by powtarzać automatycznie to, co dotąd robiliśmy. Jest to czas kiedy wzmożona uważność jest bardzo ważna, choć jednocześnie istotne jest przyjęcie, że nie wiemy jeszcze nic o tym co się pichci w garze naszego życia, ani też o tym, gdzie będziemy dalej iść, więc lepiej sobie odpuścić iluzję kontroli, a także przygotowane zawczasu afirmacje ;) Baran uczy nas bycia w chwili, działania bez posiadania pełnych danych, uczenia się jak coś robić “w locie”, odwagi podejmowania nowych wyzwań - nie takich, które mają nas doprowadzić do punktu X, ale takich, które nie wiadomo gdzie zaprowadzą, ale za to czujemy je całym sobą, bo budzą nas do życia.

Tyle uproszczona synteza, poniżej zaś najważniejsze elementy tego gęstego w znaczenia, przełomy i zapętlenia czasu, dla osób lubiących takie szczegóły :)

  • Zaćmienie Słońca w Baranie kończy serię zaćmień w tym znaku, transformujących od 2023 roku tematy naszej woli, siły fizycznej i psychicznej, asertywności, energii seksualnej, złości, niezgody, tego, z czym się utożsamiamy i jak wyrażamy w świecie poprzez działanie i branie dla siebie miejsca w świecie, jak bronimy siebie i dążymy do tego co pragniemy. To zaćmienie domyka ten proces, nieraz poprzez doprowadzenie do kulminacji lub katharsis, oraz zasiewa ziarno nowych kierunków i sposobów wyrażania naszej wojowniczej, zdobywczej energii, które będzie się rozwijać przez najbliższe 9 lat.
  • Dzień po zaćmieniu Neptun po raz pierwszy (od 165 lat) wejdzie do Barana, przy okazji mijając się z retrogradującym Merkurym, który akurat zmierza w przeciwnym kierunku, do Ryb ;) Oznacza to, że wchodzimy w okres przejściowy między dwoma ok. 14-letnimi epokami Neptuna. Kończy się era Neptuna w Rybach, która trwała od 2011/12 roku, możemy odczuwać zmierzch wielu marzeń, idei, perspektyw, narracji, “wypalanie starej karmy”, pękanie iluzji, doprowadzenie opowieści do końca i niepewność co dalej. W najbliższych miesiącach zaś możemy zacząć odkrywać pierwsze przebłyski nowych idei, celów i wizji - możliwe że już sam czas nowiu przyniesie nam jakieś ważne olśnienie.
  • Zaćmienie to jest ściśle powiązane z “podwójną retrogradacją” Wenus i Merkurego, które niemal “za rękę” cofały się najpierw w Baranie, a później w Rybach. Ważne jest to, że zaćmienie będzie miało miejsce niemal idealnie w tych stopniach Barana, gdzie wcześniej planety te weszły w retrogradację, co oznacza, że mogą szczególnie mocno pracować tematy, które wypływały na powierzchnię od początku marca, szczególnie w okolicy dat: 2.03, 11-12.03, 15.03., 18.03, a także nieco wcześniej 20.02. Więcej o retrogradacji Wenus pisałam na blogu, a zaś o Merkurym tylko w newsletterze.
  • Powiązanie z retrogradacją i z cofaniem się planet ze znaku początków (Barana), do znaku końców (Ryb) podkreśla zawieszenie pomiędzy epokami i mglistą przełomowość tego czasu ;) Dodatkowo podkreśla też temat powrotu do przeszłości, zanim wyłoni się przyszłość, cofania się do najgłębszych przyczyn, do ukrytych emocji, do historii, w których nasza energia została zatrzymana i potrzebujemy uwolnić ją poprzez konfrontację z tym co trudne oraz poprzez pozwolenie by coś odeszło, by jakieś drzwi się ostatecznie zamknęły.

O Neptunie i innych szczegółach tego czasu więcej będę pisać na blogu i w cotygodniowym Newsletterze. Tutaj skupmy się natomiast więcej na tym co oznacza ten czas zaćmienia.

Zaćmienie Słońca samo w sobie niesie temat śmierci idei, ideału, “króla”, czasem autorytetu, czy obrazu osoby, którą idealizowaliśmy. Kończy się to, co już spełniło swój cel, światło, które nas prowadziło aż do tego miejsca - czas na poczekanie chwilkę w ciemnościach aż pojawi się nowe. Im bardziej świadomie uznamy to, że coś już się skończyło, na przykład, że droga, która była ważna dla nas przestała prowadzić ku rozwojowi i dawać nam satysfakcję, tym łatwiej wypatrzymy nowe światło. Dopełnienie starych historii, “dopalenie karmy”, uwolnienie od cierpienia ostatnich lat może przyjść również jako nagłe rozpoznanie tego, jakie były źródła tych historii, skąd to się wzięło i czemu służyło. To również może być odczuwalne jako barani moment obudzenia: “Aha! To ja już nie muszę tego robić więcej! Idę stąd!”. Uwolnienie od przeszłości może być jak puszczenie jakiejś blokady, kiedy niczym sprężyna wyskakujemy do biegu, zanim się zorientujemy co się właściwie dzieje ;) Aczkolwiek lepiej nie podchodzić do tego nowiu z tak wysokimi oczekiwaniami. A najlepiej, z żadnymi oczekiwaniami, gdyż zaćmienia szczególnie słyną z lekceważenia naszych koncepcji ;) Póki trwa podwójna retrogradacja Wenus i Merkurego nadal mogą się zdarzać zapętlenia na drodze, pomyłki i cofnięcia, a co ważniejsze, jak pisałam wyżej, trwa czas przejściowy między epokami i póki co poruszamy się w porannej mgle, która dopiero za ok. rok uniesie się ukazując nowy dzień :) To natomiast dobry czas na wyrażenie wdzięczności, szczególnie za duchową podróż ostatnich 14 lat z Neptunem w Rybach i za to co nam przyniosła. Oraz na uznanie tego czego nam nie przyniosła i już nie przyniesie, puszczenie oczekiwań i przywiązań do tego “jak miało być”, po to, by otworzyć szeroko bramy na to co przed nami.

Zaćmienie Słońca może być odczuwalne jak nagłe zaburzenie pewności, utrata jasności, śmierć czegoś w nas. Każdy nów jest czasem zwrócenia do wnętrza, integracji woli i emocji, skupienia na jednym najważniejszym kierunku, zaś nów w Baranie oznacza spotkanie z naszym wewnętrznym Ogniem, z tym co nas rozpala, zasila, ku czemu dążymy samoistnie i entuzjastycznie. Gdy nowiowi towarzyszy zaćmienie, może to być odczuwalne jak nagły moment zwątpienia, wytrącenia z tej pewności, nawet śmierci jakichś iluzji ego - jakby to wewnętrzne światło nagle zgasło lub jakby nasze niewzruszone Centrum nagle się zachwiało… Zaćmienie jednak trwa tylko chwilę i po nim następuje odrodzenie i odnalezienie prawdy o tym, kim jesteśmy i do czego dążymy. To jak kryzys niezbędny, by odzyskać siłę, wiarę, wewnętrzny Ogień, poczucie, że jesteśmy gotowi. Możliwe, że ten proces już się dla nas wydarzył podczas poprzednich zaćmień w Baranie (20.04.23 i 8.04.24 - oraz w tygodniach okolicznych) i to zaćmienie będzie tylko "kropką nad i". Jeśli zaś czujemy, ze te tematy cały czas w nas pracują, to warto sobie przypomnieć, co działo się w tych okresach naszego życia i czego nas te wydarzenia uczą. 

Znak Barana sugeruje, że transformacja może się wydarzać przez ognistą ekspresję i działania, przez wyrażanie czegoś wprost, ruszanie tego co zbyt długo omijaliśmy wzorkiem, burzenie murów, stawanie za sobą i przeciwko czemuś, wyrażanie naszego “nie” i robienie w ten sposób miejsca na “tak”. Ogień wypala to czego nie dało się zmienić głaskaniem, czekaniem czy kompromisami. Warto jednak pamiętać, że o ile to, co się dzieje w czasie tego nowiu i w sąsiednie dni jest ważne i decydujące dla kolejnych lat (choć zazwyczaj może przybrać formę chaotycznych, “przypadkowych” zdarzeń), to my zazwyczaj nie będziemy mieli w tym czasie pojęcia o tym co robimy i dlaczego ;) Zaćmienie dosłownie oznacza moment ograniczonej jasności widzenia, a podwójna retrogradacja Wenus i Merkurego w koniunkcji z Neptunem w Rybach sprawia, że o ile możemy doświadczać magii, natchnienia, potężnych snów, wizji i cudów, to klarowność będzie od nas raczej jak najdalsza ;) To więc dobry czas na skupienie na wnętrzu i poddawanie się falom Ognia i Wody, ale nienajlepszy jeśli chodzi o ważne życiowe decyzje… W pewnym sensie możemy widzieć nawet “jaśniej” niż zazwyczaj, ale to raczej będzie dotyczyć innych wymiarów niż 3D i warto uważać by nie pomylić tego, co może być przebłyskiem z innych wymiarów, czy z dalekiej przyszłości, z tym co realnie jest teraz wokół nas.

Spotkajmy się z Wewnętrznym Ogniem i sprawdźmy, dokąd nas prowadzi, co w nas się dopala, gdzie czujemy iskrę inspiracji, do czego chcemy "zapłonąć"? Frustracje, złość, pogubienie i inne przeszkody na tej drodze są dla nas wskazówkami pokazującymi, gdzie coś utknęło, co trzeba wypalić, ale też gdzie być może tracimy energię na to co nie będzie niczym więcej niż "słomianym ogniem". Czasem paradoksalnie nie będzie chodzić bowiem o "dodanie ognia", a o zadbanie o to by dym nieistotnych walk i minionych uraz przestał nas oślepiać. 

Pięknego nowiu i oczyszczającego zaćmienia! :) 

czwartek, 13 marca 2025

Pełnia w Pannie z zaćmieniem Księżyca - 14 marca 2025

 




Trwająca pełnia w Pannie (dopełnienie o 07:54 rano) będzie jednocześnie pierwszym zaćmieniem w tym znaku z serii, do tego Merkury, władca tego znaku (a więc też pełni i zaćmienia), dzień później wchodzi w retrogradację… zdecydowanie nie będzie to więc typowa pełnia w Pannie, jak co roku poprzedzająca Wiosenną Równonoc niczym wiosenne porządki ;) Z jednej strony będzie to głęboko transformujący i uwalniający czas, z drugiej niezwykle chaotyczny - a najgorzej jeśli ulegniemy iluzji, że wszystko jest jasne ;) Umysły mogą być bardzo aktywne, krytyczne, nowe informacje i pomysły mogą wyskakiwać z podziemi, jednak postarajmy się trzymać dystans do nich i do perturbacji w otoczeniu, ponieważ dopiero za trzy tygodnie się wyjaśni, co z tego było prawdziwe, co istotne, a co efemeryczne, mącące lub wprowadzające w błąd.

Tyle tytułem BHP, przejdźmy do magii.. ;) A dokładniej do pomostu między światem ducha i światem konkretów, ponieważ to właśnie jest głównym "zadaniem" każdej pełni w Pannie. Z jednej strony mamy nasze marzenia i wizje tego co byśmy chcieli, by zadziało się tej wiosny i przez cały nadchodzący rok (w rozumieniu astrologicznym i wegetacyjnym zaczynający się wraz z Równonocą), z drugiej zaś sporo do ogarnięcia po zimie w domu, zdrowiu i zagrodzie ;) Ta pełnia zaprasza nas do wybudowania mostu między tym co przywołujemy do naszego życia a tym co konkretnie robimy każdego dnia :) A czas zaćmienia (i dwóch retrogradacji) sprawia, że budowa tego mostu może się zacząć od spalenia jakichś iluzji mostów z przeszłości ;) Od puszczenia czegoś, zmiany nawyków, uwolnienia energii zaangażowanej w jakieś mało sensowne działania etc. 







Zaćmienie w Pannie inicjuje pierwsze z serii zaćmień w tym znaku, które przez najbliższe dwa lata będą transformować tematy związane ze zdrowiem, pracą, nawykami, rytmem dnia i poczuciem spełnienia w tym co robimy (a na poziomie indywidualnym także obszary życia wskazywane przez domy w horoskopie urodzeniowym, w których u nas wypada znak Panny. Posiadacze Osobistego Astrokalendarza mogą sprawdzić dom, w którym w czasie tego zaćmienia będzie się znajdować Słońce i dodać do niego 6 - oba domy będą ważnymi obszarami transformacji w najbliższym czasie).

W Pannie znajduje się od niedawna Południowy Węzeł Księżycowy, co oznacza, że zaćmienia w tym znaku będą powiązane z kończeniem czegoś, uwalnianiem od czegoś - w sensie zdrowotnym, nawykowym, czy karmicznym. Możemy doświadczyć labilności w jakimś obszarze życia i zapytać się siebie: jakie struktury w naszym życiu są słabe, chwiejne i wkładamy zbyt duże energii w ich utrzymanie? Czemu lepiej pozwolić się rozpaść i zacząć budować coś innego z odzyskanymi zasobami? Co już nie spełnia swojej roli, a tylko robimy to siłą nawyku?

Zaćmienia jednak zazwyczaj działają niejako poza naszą wolą i intencjami, w sposób nieraz zaskakujący i przesuwający coś w naszym funkcjonowaniu - nagle przestajemy coś robić, lub coś innego zaczynamy robić ot tak, “bez powodu”. To czas, gdy często jesteśmy do czegoś przyciągani, a w przypadku tego zaćmienia częściej od czegoś odpychani, czegoś nagle nie chcemy już robić, coś nagle zostawiamy, odpuszczamy, wyrzucamy… Tak jakby coś się dopełniło i to, co nas trzymało przy danym zajęciu, nawyku czy rutynie nagle wyparowywało. Oczywiście może to być czas, kiedy uda nam się w końcu rzucić palenie czy inny szkodliwy dla nas nawyk, jednak jak już wspomniałam, to zazwyczaj nie jest o naszych świadomych intencjach. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie ny spróbować ;) Generalnie jest to znakomity czas na różne formy oczyszczenia ciała i ducha, uwalniania od tego co nosimy w ciałach i co powtarzamy poprzez nawyki.
 




Tematy tego “uwalniającego“ zaćmienia w Pannie mogą się wydawać bardzo podobne do czasu nowiu w tym znaku: oczyszczanie, porządkowanie, może jakiś detoks… Pamiętajmy jednak, że to czas pełni, a więc mniej będzie o tym zwróceniu do wnętrza i intencjonalnym oczyszczaniu, a więcej o tym co się wydarza, gdy czegoś już mamy “dosyć”, gdy coś przekracza masę krytyczną, coś jak ta kolejna z wielu tabliczka czekolady, po której nas zemdli i już więcej nie będziemy chcieli :) Może być więc tak, że paradoksalnie, zamiast się oczyszczać będziemy pchani ku różnych formom przesady, pracoholizmu, nadaktywności, które odwrócą się niespodziewanie w niechęć lub przyniosą inne niespodziewane konsekwencje. Może też być tak, że doświadczymy czegoś nieprzyjemnego, co będzie dla nas punktem zwrotnym w dbaniu o zdrowie i o siebie, a z perspektywy kolejnych lat, może nawet wydarzeniem cudownym ;) Jeśli mamy jakieś problemy zdrowotne, mogą one już teraz coraz wyraźniej dawać o sobie znak, prowadząc do kulminacji, kiedy nie będzie ich już można ignorować i trzeba będzie podjąć jakieś działania i decyzje. Nadal jednak będzie w tym uwalniająca jakość: już nie musimy walczyć ze sobą, o to, by funkcjonować jak dawniej i podtrzymywać obraz siebie i życia, jakie dotąd prowadziśmy - teraz możemy skupić tę energię na walce o siebie, dbaniu o zdrowie i odnajdowaniu takiego stylu życia, który nam lepiej służy. Oczywiście nie zawsze będzie się to rozgrywać na polu zdrowia :) Jak wspomniałam wyżej, dużo zależy od aktywowanych domów w naszym horoskopie, a także od tego, gdzie potrzebujemy zaprowadzić jakiś porządek ;) Ale także gdzie potrzebujemy uwolnić się od nadmiernych oczekiwań, perfekcjonizmu, samokrytycyzmu, pracoholizmu czy ciągłego przymusu poprawiania czy “uzdrawiania” czegoś - co jest cieniem znaku Panny ;)




Otwierająca się seria zaćmień w znaku Panny (i Ryb) jest domknięciem podróży, która zaczęła się w latach 2015-17 (w przypadku tematów znaku i domu Panny, głównie w okolicach zaćmień z 13.09.15 i 1.09.16, choć pamiętajmy, że zaćmienia oddziaływają miesiące przed i po kulminacji). Wtedy Węzły Księżycowe były w odwrotnej pozycji niż teraz, a więc zaćmienia w Pannie były czasem przede wszystkim zasiewania nowych ziaren, które z perspektywy lat już przyniosły plon wołający o skoszenie ;) (zaćmienia w Rybach odwrotnie - wtedy czyściły, teraz niosą nowe :) ).  Można więc powiedzieć, że najbliższe dwa lata będą czasem dopełniania tematów, które wtedy rozpoczęliśmy, karmicznej kulminacji i rozwiązania, gromadzenia wiedzy i dojrzałości, po to, by móc przejść do kolejnego etapu. Zaś trwająca już pełnia jest pierwszym ważnym krokiem na tej drodze.

Te zmiany i uwolnienia mogą być nagłe, niespodziewane, ale też zaskakująco ekscytujące ;) Ma to związek z Uranem, który wspiera harmonijnym aspektem tą pełnię wspierając pozytywne zmiany, przełomy, odkorkowanie przepływu energii i naszej ekspresji. Pamiętajmy jednak, że przed nami trzy tygodnie podwójnej retrogradacji Merkurego (zacznie się w sobotę rano) i Wenus (opis tutaj)! To zdecydowanie bardziej czas na rozliczenia z przeszłością i analizowanie tego co i jak robimy niż na inicjowanie czegoś nowego. Nawet jeśli energia się uwolni, to umysł jeszcze przez dłuższy czas nie będzie tego ogarniał i dajmy sobie prawo do tego, by przez jakiś czas nie wiedzieć ;) 





Pięknej, uwalniającej i niosącej duchowe owoce pełni! :)


Więcej o tym co się dzieje teraz na niebie (a dzieje się szalenie dużo ;) ) piszę w cotygodniowym Moonset Newsletterze. Do darmowego Moonset Newslettera Free zapiszesz się tutaj, zaś pogłębioną wersję Premium wykupisz tutaj. Obie wersje wysyłam w okolicy północy w nocy z poniedziałku na wtorek ;) (aczkolwiek newsletter z ostatniego poniedziałku można dostać w bonusie ;) ).


Trwają wciąż zapisy na Osobisty Astrokalendarz 2025! A właściwie trwają cały rok, ponieważ Astrokalendarz może się zaczynać od dowolnej daty i zawsze obejmuje co najmniej 12 miesięcy ;) 
Jest narzędzie rozwojowe do śledzenia indywidualnych cykli w ciągu roku - w tym opisy sfer aktywowanych przez wszystkie retrogradacje nadchodzącego roku, a także opis możliwości, jakie niesie nam Jowisz i wyzwań, jakie ma dla nas Saturn (które tak naprawdę też są możliwościami, tylko w przebraniu ;) ) Więcej informacji o tym, czym jest Astrokalendarz i jak go zamówić znajdziesz tutaj.