poniedziałek, 22 kwietnia 2024

Pełnia w Skorpionie - 24 kwietnia 2024

 

pełnia księżyca kwiecień 2024



Tegoroczna pełnia w Skorpionie (dopełnienie o 01:49 w nocy z wtorku na środę) przychodzi do nas parę dni po wejściu Słońca do Byka, co zazwyczaj łączy się z rosnącą potrzebą zwolnienia i cieszenia się życiem… nawet jeśli nadal dzieje się wiele jak teraz ;) Co roku, kiedy Słońce w Byku zachwyca nas wiosennym rozkwitem natury i rozleniwia nasze ciała ciesząc zmysły… przychodzi dzień pełni, która wypada w przeciwstawnym do Byka znaku Skorpiona łączonym z światem podziemnym. Jak w micie o córce Demeter, Korze, rozkosznie wąchającej kwiatki na łące nagle wyskakuje spod ziemi sam Hades – Pluton, władca Podziemi i porywa ją ze świata Słońca do świata Cienia, gdzie wkrótce zostanie Królową Persefoną. Jest to więc opowieść o tym, że w samym centrum rozkwitu życia przychodzi moment na pokłonienie się śmierci i temu co ukryte głębiej pod powierzchnią – wszak wszystko co tak pięknie rozkwita może wzrastać dzięki temu co umarło i użyźniło glebę. W czasie pełni w Skorpionie dotykamy więc wielkiej tajemnicy kręgu życia i śmierci, nie tyle jednak po to by opłakiwać zmarłych (choć dawniej święto zmarłych wypadało właśnie w tej cześci roku), a po to by celebrować cud odnawiającego się życia i wszystkie jego wcześniejsze wcielenia. A także po to by przywracać prawdziwe połączenie z naturą i jej cyklami, w którym nie patrzymy tylko na to co pięknie pachnie na powierzchni, ale też na to co u korzenia życia. W tym roku te tematy jeszcze mocniej będą „wyskakiwać spod ziemi” niczym znarowiony Hades, a to dlatego, że planetarny reprezentant boga Podziemi - Pluton będzie tworzył kwadraturę do Słońca i Księżyca podkreślając intensywność polaryzacji w świecie i w nas, głębię emocji, ale też oferując możliwość rozładowywania skumulowanych napięć, wydobywania na powierzchnię tego co przemilczane i uzdrawiania traum. Będzie też pierwsza pełnia tak mocno aktywująca Plutona w Wodniku, co oznacza wydobywanie na powierzchnię nowych tematów, w tym tych powiązanych z poczuciem wspólnoty, z przyjaźniami i z tym jak nasze poczucie misji ma się do bycia tu i teraz, do bycia ucieleśnionym i w kontakcie z emocjami. Być może oznacza to wyłanianie się nowych misji, idei, wizji, które będą bardziej ucieleśnione - do tego wszak zaprasza nas trwająca nadal koniunkcja Jowisza i Urana w Byku. Dodatkowo Merkury, który kończy retrogradację zatrzymał się tuż przy Węźle Księżycowym zanim ruszy do przodu w czwartek, a to podkreśla wagę tego momentu zwrotnego, kiedy zamykamy przeszłość, coś „odkręcamy”, wybieramy to co z nami spójne, to co nas ożywia, to co prawdziwe. Tak jak Merkury po raz ostatni oglądamy się za siebie przed ruszeniem do przodu i to na ile świadomie wykonamy ten obrót zależy jak szybko i jak skutecznie ruszymy do przodu już za chwilę :) Zresztą tryby już się obracają w dobrą stronę i możemy czuć ruch, a także wielkie pragnienie działania, po prostu nasza głowa i emocje potrzebują jeszcze ostatniego update'u i zintegrowania tego co przyniosły nam ostatnie zaćmienia – szczególnie ostatni nów w Baranie, który mógł nam przynieść Ogień Feniksa, którego ta pełnia będzie nomen omen dopełnieniem, czasem odrodzenia z popiołów lub ucieleśnienia Idei.

Czas tej pełni jest więc jak chwila zatrzymania na progu przed wyjściem w szeroki świat, przed przełomem, który zwiastuje nam m.in. wspomniana koniunkcja Jowisza i Urana, przed wyjściem Merkurego z retrogradacji dzień po pełni i innymi zmianami, które opisuję szerzej w newsletterze. Możemy skorzystać z czasu tej pełni by lepiej się przygotować do tego wielkiego wyjścia, szczególnie emocjonalnie, by nacieszyć się szerokimi horyzontami rozciągającymi się przed nami i spotkać z emocjami, które się wtedy pojawiają. Może rozpoznajemy lęk, wahanie, zwątpienie, obawę przed tym, że stare wzorce nadal będą się powtarzać? Może sami podcinamy sobie skrzydła albo poprzez samokrytykę czy nihilizm, albo poprzez udawanie, że nie ma żadnych niepokojów czy przeszkód i pchanie się bez przygotowania od razu na najstromszą górę? Czy jesteśmy świadomi zarówno tego do czego pięknego zmierzamy, jak i trudności, które prawdopodobnie stoją przed nami? Znak Skorpiona zazwyczaj nie pozwala nam odwracać oczu od tego co niewygodne, mroczne, czasem bolesne, a w przypadku czasu tak wyjątkowego jak ten, który właśnie się przed nami otwiera, zachęca nas do przyjrzeniu się zarówno bagażom lęku i wątpliwości, które nadal nosimy ze sobą, jak i realnym wyzwaniom, na które potrzebujemy się przygotować mentalnie by móc dotrzeć do celu. To czas kumulowania mocy, oczyszczania kanałów, którymi ta moc płynie, wewnętrznej pracy, która pozwoli nam wrzucić wyższy bieg bez nadużywania siebie i ulegania iluzjom wszechmocy. Moc bez iluzji wszechmocy to moc uziemiona, ale też wypływająca z emocji, które czujemy, zamiast z próby im zaprzeczenia; moc wnoszenia prawdy i życia nią. Czasem może to oznaczać wstrząsy, żegnanie czegoś, puszczanie przywiązań, ważne jest jednak by pamiętać, że skorupy starego muszą odejść czasem tylko dlatego, że przed nami jest coś większego, coś czego nie przewidujemy i nie bylibyśmy w stanie pomieścić w dotychczasowych strukturach naszego życia, które nagle stają się zbyt ciasne ;) To więc czas robienia przestrzeni na nowe – wewnętrznie i zewnętrznie, poszerzania siebie, uwalniania energii paradoksalnie zatrzymanej w zatrzymywaniu czegoś, szukania sposobów na to by odetchnąć głębiej, prawdziwiej, pełniej.

W czasie tej pełni mogą więc „wyskoczyć spod ziemi” takie potrzeby, historie, emocje, czy odczucia w ciele, o których być może już zapomnieliśmy, choć cały czas były w nas obecne. Możemy też coś nagle zrozumieć, uwolnić emocje, które kiedyś zablokowaliśmy wewnętrznymi tamami, odkryć, że coś co było już nie musi się powtarzać o ile nie będziemy temu zaprzeczać, a uhonorujemy nasze straty i ból. A także czasem gdy powiemy o nich głośno, gdy pożegnamy skryte pragnienie „wyrównania” czy zemsty, gdy przestaniemy nosić w sobie poczucie niesprawiedliwości i cierpienia, które nie zostało wynagrodzone, a zamiast tego sami uznamy własny ból i wyjdziemy z nim na powierzchnię, tam gdzie przestaje być tajemnicą, ale też przestaje nami skrycie kierować. Ta pełnia może więc przynieść wiele znaczących wydarzeń, choć najważniejsze będzie się działo w nas, w naszej psychice, podświadomości, snach… czasem poprzez niezrozumiałe reakcje, czy emocje, czasem poprzez nagłą zmianę tego jak się czujemy, czy reagujemy na coś.

Jest to również dobry czas na pracę z energią seksualną i kreatywną, oraz na odkrywanie tego wszystkiego co ją nam blokuje, jak poczucie winy i wstydu, traumy i nadużycia, wszystkie te sytuacje, w których nasza seksualność i naturalna ekspresja nie zostały uszanowane i objęte miłością. Teraz jest mocny czas by do tego wrócić i by samemu lub ze wsparciem wrócić do tych doświadczeń i samemu dać sobie w tym miłość, akceptację i zrozumienie, oraz zgodę na wszystkie emocje, które się w nas w związku z tym pojawiły. Kontakt z ciałem i z seksualnością jest punktem wyjścia do poszukiwań wewnętrznej mocy i w tym czasie również praktyki pomagające nam się skontaktować z naszą energią seksualną mogą być szczególnie owocne. Rośnie nasze libido i potrzeby intensywnych doświadczeń głębokiego spotkania z parterem i ze swoją seksualnością. Księżyc w Skorpionie pokazuje nam przeszłe historie nadużyć, oraz obecne wzorce do „zlewania” się z partnerem by uciec przez lękiem, zaś Słońce w Byku kieruje nas ku pełnemu przyjęciu naszego ciała i jego potrzeb, oraz do rozgoszczenia się w chwili i naszej zmysłowości. Możemy rozpoznać, że nasza energia seksualna, podobnie jak twórcza, nie zależą od zewnętrznych okoliczności. Możemy rozgościć się w niej jako w naszej mocy twórczej, w połączeniu z życiodajną mocą Ziemi, we wszystkich wymiarach cielesności, życia i przemijania. Uważne eksplorowanie tej sfery może poprowadzić nas do ważnych odkryć pokazujących w jaki sposób radzimy sobie z energią seksualną i jak to się przekłada na nasze życie, a także uwolnić przeszłość i spotkać się z naszym ciałem i tym co ono odczuwa tu i teraz.

by John Cullen


Z niewinnej Kory rodzi się Królowa Persefona, po drodze jednak musi spotkać się ze swoim „porywaczem” i przyjąć od niego dar świętego owocu Podziemi – zamieniając miejsce swego uwięzienia w swoje królestwo i miejsce mocy. Granat Podziemi staje się Jabłkiem naszego Raju, które symbolizuje Życie, przyjemność, cielesność, ale też uwolnienie z ciasnych ram i pogłębienie zrozumienia otaczającego nas świata – to wszystko nam „zwiastuje” koniunkcja Jowisza z Uranem w Byku, a pełnia w Skorpionie jest ciemną Bramą prowadzącą nas do tego Edenu – czymkolwiek on dla nas będzie ;)

Soczystej i wyzwalającej pełni Wam życzę!



Chcesz dostawać cotygodniowy raport o tym co na niebie? Zapisz się do darmowego cotygodniowego Newslettera Free! Zapisy tutaj

A dla spragnionych pełnych - bardzo bogatych - cotygodniowych informacji wraz z prognozą na każdy dzień możliwość subskrypcji Newslettera Premium tutaj




poniedziałek, 15 kwietnia 2024

Koniunkcja Jowisza i Urana w Byku - 21 kwietnia 2024 - czas Rewolucji i Nowych Idei

 

koniunkcja Uran Jowisz
by Catherine Nelson



Koniunkcja Jowisza z Uranem w Byku to czas, na który wielu astrologów, w tym ja, czekało :) Kojarzy się z nagłym odwróceniem losu, uśmiechem fortuny, punktem zwrotnym, przełomem, wyzwoleniem lub iskrą rozpalającą bunt prowadzący do wyzwolenia. Znak Byka wskazuje na to, że wiele tych zmian będzie dotyczyć spraw materii, bezpieczeństwa, naszych podstawowych potrzeb i wartości, ale też cielesności, przyjemności, umiejętności odpoczywania, cieszenia się życiem, korzystania z tego co mamy, powrotu do ciała i do natury, relacji z tym co kobiece, cykliczne, żywe, z własną płodną, twórczą i cykliczną naturą. Możemy zaobserwować nagły ruch tam gdzie wydawało się, że jesteśmy zablokowani, otwierają się nowe drzwi, okazje, pojawiają nowe idee i perspektywy, poszerzają nasze horyzonty w sposób nagły i niespodziewany, nasz rozwój przyśpiesza, choć biorąc pod uwagę znak Byka, powiedziałabym, że może to być przyśpieszenie poprzez uziemienie, a nawet poprzez spowolnienie ;) Łatwiej o momenty olśnień, wglądów, przełomowych pomysłów, łatwiej o poczucie pewności siebie, o nadzieję, entuzjazm, powrót do ożywiających nas pasji, a także o spotkania z wspierającymi i inspirującymi nasz rozwój osobami. Ten czas może być jak znalezienie naszego „rogu obfitości” (być może cały czas mieliśmy go przy sobie?), ale też mogą się zadziać rewolucje zmieniające warunki w których żyjemy, co czasem możemy postrzegać jako zaburzenie, ale ostatecznie będzie to stymulować nasz rozwój i doprowadzi do pełniejszego poczucia komfortu w życiu, niezależnego od zewnętrznych przemian. Temu układowi towarzyszy często wzrost potrzeby wolności, rozwoju, zmian i angażowania się w to co uważamy, że jest ważne dla naszej społeczności i świata. Wyraźnie czujemy co już stało się dla nas za ciasne, niewygodne, niezgodne z naszymi wartościami i wizją przyszłości.

Koniunkcja Jowisza i Urana to najbardziej obiecujący choć i rewolucyjny układ jaki niebo nam „zaserwowało” od dawna. Zarówno na poziomie indywidualnym, jak i globalnym możemy odczuwać ją od początku kwietnia, jako przyśpieszenie spraw, intensywniejsze wydarzenia i zmiany. Szerzej jednak zaczęła ona działać już w poprzednim roku od lipca do października przynosząc pierwsze mocne zmiany, które teraz się rozkręcają. O ile na poziomie indywidualnym ta koniunkcja głównie kojarzy się z wszystkim co pozytywne: z nowymi ideami, pewnością siebie, nadzieją, ekscytacją, odwagą wprowadzania zmian i podbijania świata… O tyle w wymiarze globalnym z tych samych powodów bywa to reprezentowane przez wydarzenia, które nas mniej cieszą z tego samego powodu: być może ktoś gdzieś poczuł dużo pewności siebie i ruszył podbijać świat… Na szczęście także globalnie te koniunkcje zazwyczaj przynosiły nam ważne i potrzebne zmiany, po prostu nie od razu widziane jako takie – trudno dziś odmówić pozytywnego znaczenia rewolucjom amerykańskiej i francuskiej, choć kiedy trwały budziły raczej trwogę (szczególnie u tych którzy tracili władzę). Co istotniejsze koniunkcje te przynosiły nam też przełomy w nauce, technice i naszym rozumieniu świata, podobnie jednak jak w przypadku rewolucji potrzebny był czas byśmy mogli docenić ich znaczenie. Na poziomie indywidualnym często jest podobnie, choć czasem też widać szybciej efekt „wow” – szczególnie jeśli ta koniunkcja aktywuje ważne punkty w naszym horoskopie urodzeniowym. Strefa życia wskazywana przez dom, w którym wypada ta koniunkcja (22st Byka) wskazuje obszar, który prawdopodobnie od dłuższego czasu już doświadcza solidnego przemeblowania (przez obecność Urana), a teraz zobaczymy bardziej spektakularną i nieraz fartowną odsłonę tej przemiany. Posiadacze Astrokalendarza mogą sprawdzić jaki to obszar życia patrząc na pozycję i opis Jowisza w domu w tym czasie, natomiast każdy kto umie posługiwać się swoim horoskopem może sprawdzić nie tylko gdzie wypada obecna koniunkcja, ale też gdzie wystąpiły poprzednie i jakie zmiany temu towarzyszyły - by lepiej zrozumieć czego możemy się spodziewać :) Ostatnia koniunkcja Jowisza i Urana miała miejsce w najpierw w Baranie (0st!) w czerwcu 2010, a potem na końcówce Ryb we wrześniu 2010 i w styczniu 2011 (całe to 8 miesięcy możemy liczyć jako jej czas oddziaływania). Wcześniejsza wydarzyła się w 1997 na początku Wodnika, a wcześniej w 1983 w Strzelcu, w 1968/69 w Wadze (połączona z Plutonem – czas wielkich zmian!) i w 1954/55 w Raku – osoby urodzone w tych latach mają jej moc zaklętą w sobie ;) Jako osoba należąca do tego grona ostatnią koniunkcję z 2010/11 pamiętam jako bardzo ważną, jako czas kiedy postanowiłam robić to co teraz robię i zobaczyłam jak mogę to robić by było w zgodzie ze mną :)

 



Poniżej rozwinę jeszcze trochę tematy historyczne. Być może jeszcze do tego wrócę jeśli okaże się, że jest zainteresowanie kontekstami historyczno-politycznymi. Jeśli takowe przejawiasz napisz o tym w komentarzu :). Jeśli natomiast nie przejawiasz to przeskocz najbliższe trzy akapity – dalej będę pisać jeszcze trochę o obecnym czasie i o tym dlaczego ta koniunkcja uczy nas pokory wobec mocy Ziemi i przypomina, że jesteśmy jej częścią. 

Koniunkcja to początek nowego cyklu, zasiewanie ziaren, inicjowanie nowych idei – odpowiednik księżycowego nowiu, co oznacza, że jej efekty często widać po czasie, dopiero gdy się rozwiną i przyniosą owoce. Przykładowo w 1900 gdy miała miejsce koniunkcja Jowisza i Urana nieznany szerzej lekarz Sigmund Freud opublikował swoje przełomowe dzieło „Objaśnianie marzeń sennych”, którym zapoczątkował psychoanalizę, zaś fizyk Max Planck przedstawił swoje propozycje, które dziś są znane jako prawo i stała Plancka, zaś data ich ogłoszenia (14.12.1900 – dwa miesiące po ścisłej koniunkcji J-U) uznawana jest za początek fizyki kwantowej. Oba te wydarzenia wyznaczyły początek niezwykle ważnych prądów w nauce i kulturze, kształtujące to jak dziś postrzegamy samych siebie i świat, a jednak prawdopodobnie zwykli ludzie żyjący w tym czasie nie byli tej przełomowości świadomi. Z drugiej strony przełomowość lat 1775 (początek amerykańskiej wojny o niepodległość zbiegająca się niemal idealnie z koniunkcją J-U) czy 1789 (Rewolucja Francuska – jak wyżej) były raczej powszechnie zauważane w gazetach świata, a uczestnicy wydarzeń z pewnością nie mieli wątpliwości co do przełomowości czasów, w których żyją ;) Koniunkcje te przydarzają się jednak co ok 14 lat i nie zawsze ich efekty są aż tak spektakularne, częściej przynoszą nowe idee, książki, teorie, które przynoszą widoczne owoce 7 lat później w czasie gdy Jowisz ustawia się w opozycji do Urana, co oznacza połowę ich wspólnego cyklu, odpowiednik księżycowej pełni. W przypadku Rewolucji Amerykańskiej opozycja wydarzyła się w 1782 dokładnie pomiędzy zakończeniem walk a podpisaniem traktatu paryskiego w 1783. Natomiast jeśli chodzi o Rewolucję Francuską opozycja w 1796 przyniosła rządy Dyrektoriatu, a także niemal precyzyjnie wskazała moment objęcia przez Napoleona funkcji dowódcy armii - 3 lata później obalił on Dyrektoriat, a czas kolejnej koniunkcji w 1803 poprzedzał jego koronację na Cesarza, a także koniec rewolucji haitańskiej (trwającej równolegle z francuską) i niepodległość Haiti.

Wróćmy do czasów nam bliższych i zobaczmy jak cykl Jowisza i Urana zaznaczył się w naszej najnowszej historii. Koniunkcja w Strzelcu z 1983 przyniosła nam pierwszy telefon komórkowy, który zainicjował rewolucję komunikacyjną i mobilną. Koniunkcja w Wodniku z 1997 zbiegła się niemal idealnie z ogłoszeniem sukcesu w sklonowaniu owcy Dolly (dokonanym pół roku wcześniej również w energii tej koniunkcji), a także towarzyszyła pojawieniu się pierwszych zbliżeniowych kart elektronicznych i pojęcia bloga. Ostatnia z tych koniunkcji, tym razem potrójna na przełomie Ryb i Barana, w latach 2010/11 przyniosła nam premierę iPada, odczytanie neandertalskiego DNA (które okazało się też i naszym), ale też serię katastrof poprzedzających pierwszą kulminację w czerwcu 2010 w znaku Barana – wybuchy wulkanu na Islandii wstrzymujące ruch lotniczy w Europie, katastrofę ekologiczną Deepwater Horizon, a u nas katastrofę smoleńską. Kolejne dwie koniunkcje z tego cyklu wydarzyły się już w znaku Ryb i z nimi możemy powiązać m.in. początek Instagrama, potężne publikacje WikiLeaks i początek wydarzeń znanych jako Arabska Wiosna.

Jeśli natomiast chodzi o ostatnie koniunkcje Jowisza i Urana w znaku Byka to w ostatnim tysiącleciu nie było ich wiele – dopiero niedawno wróciły po długiej przerwie, pierwsza z nich w 1858 roku zainspirowała Darwina by w końcu opublikował swoją teorię po dekadach zbierania materiałów (uranicznym impulsem jak grom z jasnego nieba był list od kolegi, który chciał opublikować własną podobną teorię ;) ). Mieliśmy w efekcie wstrząśnięcie „porządkiem świata” i tym jak rozumiemy jego materialno-biologiczny wymiar oraz naszą rolę w stworzeniu. Druga i ostatnia dotychczas koniunkcja w Byku wydarzyła się w trudnym czasie, w roku 1941 – za oceanem owszem przyniosła rozkwit gospodarczo-kulturalny, w tym wybitny film Obywatel Kane, który zmienił historię kina. U nas niestety było mniej różowo, agresorzy rozkręcali się w swojej zbrodniczej ekspansji, aczkolwiek w tym czasie pojawiły się też dwie technologiczne rewolucje, które w krótkim czasie zmieniły losy wojny: złamanie kodu Enigmy w 1941, oraz rozpoczęcie projektu Manhattan już w 1942… W 1941 Niemcy zaprezentowały też pierwszy działający komputer – Z3. Wątek rozwoju technologii komputerowej będzie odtąd wracał w czasie każdej koniunkcji Jowisza i Urana. Podsumowując, czasem do rewolucji naukowych i technologicznych popychała nas wojna, a czasem pokój, jednak ostatecznie to te właśnie zmiany są esencją tego czasu i myślę, że z ostatnimi innowacjami w zakresie AI łatwo dostrzec, że to już się dzieje i tylko będzie przyśpieszać zmieniając naszą rzeczywistość także w ściśle materialnym sensie.




Czas samej kulminacji tej koniunkcji (sobota-niedziela) może być dość dziwny, jako że z hiperoptymizmem i rewolucyjnością tego połączenia będą rywalizować mniej radosne układy, a to co przeważy dla nas raczej będzie indywidualne i zależne od tego jaką pracę wykonaliśmy ostatnio w temacie naszych zranień i trudnych emocji. Może być tak, że wzrostowi nadziei dotyczącej przyszłości, wielkim wizjom, planom, marzeniom, będą towarzyszyć też lęki – przyszłość jednocześnie będzie nas zachwycać jak i budzić emocje, które bardziej przynależą do naszej przeszłości. Będzie to więc czas nie tylko zasiewania wielgachnych ziaren przyszłości, zmian i naszych aspiracji, ale też wewnętrznej transformacji, szybkiego wyrastania z dawnych ograniczeń, z tego co nie pozwalało nam na rozwinięcie skrzydeł, z wstydu, bólu, cierpień z przeszłości, które rzutowaliśmy nie tylko na naszą teraźniejszość, ale też na przyszłość, z tego co dotąd odbierało nam wiarę w siebie, odwagę do działania, stawania na swoim, odwagę do bycia sobą. To wszystko są tematy związane też z retrogradacją Merkurego w Baranie, która nadal trwa i zakończy się parę dni po koniunkcji, co podkreśla, że aspekt uwalniania naszej energii i wyzwalania od przeszłych blokad jest tu być może ważniejszy od tego wszystkiego co byśmy chcieli w tym bogatym w nadzieje czasie dostać. Więcej o towarzyszących tej koniunkcji układach i o tym co może być w tym trudne pisałam w poniedziałkowym Newsletterze Premium.





O przeszłości i o głębi procesu przez który idziemy opowiada też symbolika trzeciego dekanatu (trzeciej części) Byka, w której Jowisz i Uran się spotykają, a która przypomina nam o mocy Natury, o tym, że jej siły są większe od naszych planów, ale też że wsłuchując się w jej głos i we własne ciało (które również mówi jej głosem) możemy dostroić się do jej cykli, fal, przemian. Zasiane teraz ziarna powierzamy Naturze, która może dać nam nadzwyczajne plony, albo ukarać naszą pychę. To więc przypomnienie dla nas, że nie możemy snuć „wielkich wizji” i planować dalszej przyszłości, nie biorąc Natury pod uwagę – w tym naszych ciał i tego co podtrzymuje nas przy życiu. Jednak kiedy szanujemy moc Ziemi i jej podmiotowość wtedy nasze plony są jej plonami :) Symbolika trzeciego dekanatu Byka wiązana jest z Tytanami i Żywiołami – czyli mocami ponad naszą kontrolą, którym możemy się pokłonić, celebrować, rozmawiać z nimi, prosić o wsparcie, ale nie warto udawać, że to my nad nimi władamy ;) Ziemia mówi do nas opowiadając nowe historie, wspierając wzrastanie idei i znaczeń – a my możemy skorzystać z tego czasu najpełniej jeśli będziemy uważnie słuchać :)


by Alison Scarpulla



Ważne jest to na ile jesteśmy ludźmi, na ile czujemy nasze ciało i o nie dbamy, jakie mamy zasoby, jak możemy dbać o homeostazę, regulować siebie w drodze do naszych wizji i marzeń, jak odpoczywać, jak wybierać łagodniejszą, przyjemniejszą, dostosowaną do potrzeb naszego ciała i ducha drogę. Jak czuć się bardziej żywym tu i teraz, jednocześnie dążąc do lepszego jutra? Być może największą rewolucją tego czasu będzie dla nas powrót do ciała, do komfortu (do tej mitycznej strefy komfortu, z której wszyscy chcą byśmy wyszli, choć nikt nie wie jak tam trafić ;) ), do uziemionej konkretności, która wcale nie musi się wykluczać z idealizmem i ekscytacją – przeciwnie może je zasilać i pozwalać poczuć pasję, przyjemność, radość już dziś, tu gdzie jesteśmy, czując pod stopami Ziemię i nad głową nieskończony przestwór :)

by Dalien Kordan


sobota, 6 kwietnia 2024

Nów w Baranie z zaćmieniem Słońca - 8 kwietnia 2024

 


Znak Barana ostatnio jest gorącym punktem zodiaku (jakby sam w sobie nie był esencją żywiołu Ognia ;) ), zaś czas tego nowiu będzie ważnym zwieńczeniem procesu i jednocześnie czasem początku Nowego. Będzie to bowiem drugie i ostatnie w tej serii zaćmienie Słońca w Baranie (kolejne za ok 9 lat!), doprowadzające do końca proces, który otworzył się rok temu, kiedy to nastąpiły dwa nowie w Baranie pod rząd, z czego drugi połączony z zaćmieniem (21.03 i 20.04.23 - plus cały okres pomiędzy). Aspekt wracania do tego co rozpoczęło się wcześniej i dopełniania tego podkreśla też retrogradacja Merkurego w Baranie, zaś nadzwyczajną moc uzdrawiania przeszłych zranień i wewnętrznej integracji tego co w nas rozdzielone i niegdyś odrzucone podkreśla Chiron, który będzie w koniunkcji z tym nowiem z dokładnością co do minuty! Samo zaćmienie również daje szanasę do domknięcie przeszłości i zainicjowanie nowych ścieżek – często przez „przypadek”, czyli w zaskakujący i wytrącający z nawyków sposób. Jakby tego było mało nów po Wiosennej Równonocy jest często traktowany jak początek astrologicznego roku nie tylko w rozumieniu cyklu Słońca (tu początkiem jest sama Równonoc), ale też Księżyca. Ostatni, ale niemniej ważny aspekt to fakt, że tym nowiem otwieramy miesięczny cykl księżycowy, który będzie zawierał najważniejsze astro-wydarzenie tego roku, czyli koniunkcję Jowisza i Urana w Byku, której działanie już możemy odczuwać, a której znaczenie niesie w sobie czas przełomów, nowej nadziei, nowych wizji, wyzwolenia, ekspansji i również początku nowego cyklu – tym razem ok 14 letniego cyklu jowiszowo-uranicznego, cyklu rewolucji w naszym światopoglądzie, wierzeniach i społecznym porządku (poprzedni zaczął się na początku 2011 i przyniósł nam małą epokę Ryb – więcej o tym będę pisać niebawem w newsletterze i być może też w większym artykule na blogu).

To tyle jeśli chodzi o szeroką perspektywę i doniosłość tego nowiu, która prawdopodobnie będzie dobrze widoczna dopiero z perspektywy czasu – to co teraz zasiewamy będzie wzrastać przez wiele lat. W skali łatwiejszej do zaobserwowania na plan pierwszy mogą się wybijać frustracje, kiedy nasza potrzeba zaczynania nowych rzeczy z rozmachem napotykać będzie opóźnienia, czy konieczność dopracowania naszych pomysłów. To czas gdy nasza wola, życiowa energia, pasja się odradzają, ale raczej nie jako cudowne objawienie, a w konfrontacji ze światem, z przeszkodami, z tym co potrzebujemy przekroczyć by odzyskać siłę, pewność siebie i poczucie sprawczości. To czas Feniksa przechodzącego przez chrzest Ognia – coś trzeba oddać, na coś się trzeba odważyć, coś przeżyć do końca, by stać się pełniej sobą. Ewentualne przeszkody trenują więc naszą siłę woli, testują nasza determinację, cierpliwość, sprawdzają na ile jesteśmy dojrzali w operowaniu mocą Ognia, na ile zrozumieliśmy jak go rozpalać, podtrzymywać, dbać o to by nas zasilał a nie spalał, a także na ile jesteśmy odpowiedzialni i konsekwentni w naszych działaniach. Ten nów może nam dać odwagę i impuls by zrobić coś nowego, inaczej niż zwykle, coś ważnego zainicjować czy pokazać siebie światu w większej autentyczności. Jednak to co ważne to nie oczekiwanie, że w zamian świat nas będzie nosił na rękach – to może się nieco odwlec ;) Ważne też by pozostać otwartym na to co do nas przychodzi: na informacje, impulsy, wizje które prowadzą nas na nieoczekiwane ścieżki i czasem mogą nas „odwodzić” od celu – być może jest coś lepszego dla nas niż cele, które wymyśliliśmy sobie w kończącej się epoce ;) Być może Ogień Feniksa ma nas oczyścić z tego wszystkiego czego już nie chcemy, gdzie energia już nie płynie, gdzie pozostały martwe skorupy by już niedługo Jowisz z Uranem mogły nas napełnić nowymi ideami :)

Nów w Baranie jest czasem pielęgnacji wewnętrznego ognia. Powrotu do tego co nas zasila, do tego co sprawia, że czujemy się żywi. Niezależnie od sytuacji zewnętrznej nów w Baranie przypomina nam, że źródło naszego ognia jest w nas i wsłuchując się w to co nas rozpala, w nasze pragnienia, impulsy, emocje, energię poruszającą się w naszym ciele kontaktujemy się z energią ognia w nas i możemy się nią zasilać, ukierunkowywać na intencje, czy po prostu czuć przyjemność i radość w ciele. Kontaktujemy się teraz ze źródłem mocy w nas samych, w  tym miejscu w ciele gdzie czujemy jak rodzi się zapał do działania. To czas kiedy możemy się skontaktować ze swoimi najsilniejszymi pragnieniami, tymi co rozpalają w nas ogień pasji i sprawiają, że chce się żyć i działać – potem zasilić te pragnienia energią Ognia i czasu wiosennego powrotu do życia. Jeżeli masz poczucie, że brakuje Ci motywacji, inspiracji, czy nawet chęci do życia, właśnie teraz warto ich poszukać – a przewodnikiem może gniew, niezgoda, bunt i to jak czujemy jego energię w ciele, oraz do jakich zmian nas prowadzi.

Zanim Księżyc dojdzie do nowiu dobrze jest zrobić selekcję dotychczasowych aktywności i celów – które z nich rzeczywiście rozpalają nasze serca i  uruchamiają nas do działania? A które tylko wydają się piękne, ale jakoś nie możemy się „zmusić” do ich realizacji? Możesz pomedytować z każdym ze swoich celów, sprawdzając w jaki sposób czujesz je w ciele. Co czujesz myśląc o nich? Czy czujesz odprężenie czy napięcie, radość czy lęk, ciepło czy zimno w ciele, słabość, czy chęć do działania? A może coś jeszcze innego? To dobry czas na to by sprawdzić co rozpala nasz ogień, co go przygasza, co sprawia, że chce się żyć, a co nas zatrzymuje? Oczywiście jakby pogrzebać głębiej to w każdym z takich „zatrzymań” można by odnaleźć wiele historii i ograniczających przekonań… to jednak jest nów w Baranie, a w nim najważniejsze jest nie to by analizować, a to by zrobić to co nas najbardziej „nakręca” ;) By poczuć w sobie ruch do działania i kierunek, który nas rozpala i pójść za tym ruchem choć symbolicznie tak by zobaczyć jak się czujemy w działaniu i co podnosi naszą energię. Baran jest o poczuciu, ale też o ukierunkowaniu naszej energii, a to wymaga wybrania tylko jednej rzeczy na raz, tylko tego do czego jesteśmy właśnie teraz gotowi i chętni :)

Z tym nowiem budzimy się do życia i inicjujemy nowy rozdział – którego treść dopiero będzie się odsłaniać :)

Kulminacja nowiu o 20:21 w poniedziałek. 

Pięknego czasu odnawiania, uzdrawiania i inicjowania! :)



Chcesz dostawać cotygodniowy raport o tym co na niebie? Zapisz się do darmowego cotygodniowego Newslettera Free! Zapisy tutaj

A dla spragnionych pełnych - bardzo bogatych - cotygodniowych informacji wraz z prognozą na każdy dzień możliwość subskrypcji Newslettera Premium tutaj

czwartek, 4 kwietnia 2024

Retrogradacja Merkurego w Baranie: 2-25 kwietnia 2024

 




Retrogradacja Merkurego w Baranie, która się zaczęła we wtorek, jest szczególna. Dzieje się w czasie gdy wszystko inne na niebie (i w naszym życiu) przyśpiesza, kiedy dzieją się rzeczy ważne, przełomowe, nakierowane na przyszłość… a jednak z jakiegoś powodu przez te trzy tygodnie równolegle ważne rzeczy dzieją się w nas, w naszej relacji z przeszłością, coś wymagać będzie poprawienia i szczególnej uważności, coś uzdrowienia i objęcia akceptacją. Jesteśmy jak tuż przed odpaleniem rakiety międzyplanetarnej, a Merkury przypomina nam by jeszcze raz wszystko sprawdzić, poprawić niedoróbki, przemyśleć kierunek w którym lecimy. Najbliższe tygodnie mogą nam przynieść pokusę działania szybciej niż pomyślimy, naprzemiennych zrywów i zatrzymań, falstartów, entuzjastycznych inicjacji nowego i cofania się parę kroków w tył, słomianych zapałów, walki z wiatrakami. Jednak nawet jeśli wolelibyśmy bardziej płynną podróż, to w tym szarpanym początku jest wielka mądrość – konfrontujemy się ze światem i w przyśpieszonym tempie uczymy się lepiej sobie z nim radzić w nowych sytuacjach, jak dziecko, które uczy się chodzić poprzez upadanie i wstawanie. Z dobrym nastawieniem możemy mieć z tego czasu nauki i eksploracji dużo frajdy, jeśli uzbroimy się nie tyle w cierpliwość (raczej deficytowy zasób w tym miesiącu ;) ) a w elastyczność, zdolność do rozpoznawania własnych błędów i szybkiej zmiany tego co nie działa.

Retrogradacja ta jest szczególna gdyż po pierwsze zbiega się z „sezonem zaćmień”, po drugie z koniunkcją Jowisza i Urana z kulminacją dokładnie w ostatnich jej dniach, po trzecie zaś skłania nas do powrotu i zagłębienia się w tematy uzdrawiania „odpalone” ostatnio przez Chirona. To sprawia, że wszystko co się będzie wydarzać ma szczególną wagę i może mocno przemeblować nam sferę życia, w którą aktywuje w naszym horoskopie Merkury (dom w którym wypada druga połowa znaku Barana, mój opis możesz przeczytać w Astrokalendarzu lub krótkim opisie samej retrogradacji - info tutaj). Mam poczucie, że jak na retrogradację sprawy będą toczyć się szybko, choć chaotycznie i że raczej nie będzie to czas spokojnego retritu ;) Połączenie Słońca, Merkurego i potem też Wenus w Baranie, oraz koniunkcji Jowisz-Uran z jednej strony, z retrogradacyjnym trybem i Marsem w Rybach może być odczuwalne jako jednoczesny pęd do przodu i do tyłu, może nieco szarpać, mogą być przygody po drodze, zgubienie drogi i odnalezienie się w nieoczekiwanych miejscach… ale jednak będzie to czas bardzo owocny :) O każdym ze wspomnianych powyżej astrologicznych wątków będę jeszcze pisać w newsletterze i częściowo też na blogu, tymczasem wróćmy do samej retrogradacji Merkurego.

 



Ważnym tematem poruszanym przez tą retrogradację jest to jak wyrażamy naszą wolę, na co kierujemy naszą energię i jak tworzymy królestwo naszego życia zarówno poprzez nasze akcje, jak i poprzez zaniechania. Aktywność Chirona w Baranie sugeruje, że możemy się spotkać z tym co kiedyś w sobie odrzuciliśmy jako zbyt „egoistyczne”, „ekspresyjne”, „nieprzemyślane” etc. Z pierwotnym impulsem życia i tworzenia, który się przez nas wyraża – nasz unikalny sposób ekspresji, temperament, odruchowy styl działania, to jacy jesteśmy gdy nie myślimy o tym jacy „powinniśmy” być, jak nas widza inni, czy co chemy osiągnąć. Gdy pozwalamy by ta jakość się przez nas wyrażała wtedy nasza energia znów może swobodnie płynąć, dawać nam radość działania i bycia, przywracać kreatywność i entuzjazm, a także wpływać na świat wokoło tak, że zaczyna on odbijać nasze jakości i staje się dzięki temu bogatszy. Szczególnie ważny może to być czas dla tych z nas co utkneli w jakiejś formie bezradności, braku energii, braku poczucia czego chcemy czy nawet kim jesteśmy – jeśli są to dla Ciebie ważne tematy warto skorzystać z nadchodzących trzech tygodni na to by zanurkować w te tematy i odkryć gdzie w nas tkli się prawdziwy ogień. Ważną wskazówką będzie dla nas złość lub skrywająca ją frustracja i niezadowolenie – ilekroć pojawiają się w nas silne reakcje na coś potraktujmy to jak objawienie się naszego wewnętrznego ognia domagającego się dla siebie ujścia. Złośc mówi nam na co już nie mamy zgody, gdzie przekraczamy samych siebie lub pozwalamy by inni przekraczali nasze granice, co jest dla nas tak ważne, że chcemy coś z tym zrobić. Taka iskra czeka tylko na to by pozwolić jej płonąć, zamiast ją gasić różnymi „trzeba”, „nie powinno się” i „nie ma sensu” ;) Czasem warto coś zrobić tylko dlatego, że podnosi to nasz poziom energii, sprawia nam to radość lub spełnia naszą potrzebę zmiany, bez racjonalizowania i analizowania wszystkiego. Retrogradacja Merkurego niemal gwarantuje nam, że w tej drodze nieraz trzeba się będzie cofnąc i coś przemyśleć na nowo i dotyczy to tak samo tego co zrobimy spontanicznie, jak i tego co długo wałkowaliśmy w głowie. Nieraz zmienią się warunki, koncepcje i nasze potrzeby, a celem nie jest zrobienie czegoś trwałego i ekhm „sensownego”, a to by nauczyć się jak dbać o naszą energię, jak ją rozpalać, podtrzymywać i unikać tego co ją gasi. Metodą prób i błędów :) Na rozwijanie tego co w tym miesiącu rozpoczniemy mamy jeszcze dużo czasu, a szanse są na to, że będą to rzeczy wielkie i ważne z dalszej perspektywy (o czym być może więcej napisze w tekście o koniunkcji Jowisza i Urana).

 



Retrogradacja to czas kiedy wracają tematy w przeszłości, w tym przypadku szczególnie chodzi o te wszystkie historie kiedy nie wyraziliśmy swego zdania, nie nazwaliśmy rzeczy po imieniu, zdusiliśmy swoją złość, chcieliśmy ją zataić, a wyszło jeszcze gorzej… ;) Problemy komunikacyjne typowe przy retrogradacji Merkurego mogą w tym okresie szczególnie mocno nas złościć. Jest to idealny czas na to by nazwać to co nas wkurza lub co nas mocno ubodło w przeszłości i dotąd w nas gdzieś siedzi powodując wybuchy gniewu czasem w zupełnie nieadekwatnych okolicznościach. Mocne słowa są w tym okresie naszym sprzymierzeńcem, natomiast owijanie w bawełnę tylko może pogorszyć sprawę. Generalnie Merkury retrogradujący w Baranie to wielki nauczyciel mówienia wprost i odwagi w wyrażaniu siebie. Ilekroć tym zasadom uchybimy, może się to odbić nieporozumieniami i w efekcie wybuchami gniewu za strony tych o których chcieliśmy zadbać „delikatnie” przedstawiając sprawę. To również też dobry czas na to by różne zawiłe nieporozumienia poodkręcać i przeciąć parę węzłów gordyjskich... Prostota i szczerość czasem bywają lepsze niż dyplomacja ;)

Ważne będzie również pytanie: „co robię z moją energią?”. Czy kieruję ją tam gdzie chcę, czy też spalam w sprawach nieistotnych i bezsensownych potyczkach z innymi? Co budzi mój zapał i chęć do działania? Czy potrafię przekuć taki zapał od razu w czyn, czy też odkładam działanie czekając na „bardziej sprzyjające” okoliczności? - to są pytania, które warto sobie w tym czasie zadać. Szczególnie ważne jest przyjrzenie się temu co nas porusza do działania, na poszukiwanie takich aktywności, do których wcale nie musimy się motywować. Mogą do nas w tym okresie wracać aktywności, które były dla nas istotne w przeszłości, dawne projekty i pomysły. To również okres kiedy ważne jest to by zadbać o swoją energię fizyczną, a zwłaszcza o ruch – możemy poczuć ochotę do powrotu do zarzuconych aktywności fizycznych.

Jeśli w przoszłości porzuciliśmy jakiś temat, bo nie mieliśmy dośc odwagi czy pewności siebie, to teraz może wrócić, niczym wyrzut sumienia ;) Takie wracające wątki są ważne nie tylko dlatego, że mogą to być idee warte realizacji, ale też dlatego, że jeśli coś takiego wciąż do nas wraca to znaczy, że utknęło tam sporo naszej uwagi i serca…. Może warto przyjrzeć się temu czemu wciąż sobie czegoś odmawiamy lub nie znajdujemy na to czasu, skąd biorą się nasze ruchy unikowe czy sabotujące i co się wydarzy jeśli raz spróbujemy coś zrobić mimo wszystko? :)

Pięknego czasu retrogradacji i odzyskiwania siebie Wam życzę! :)





Chcesz dostawać cotygodniowy raport o tym co na niebie? Zapisz się do darmowego cotygodniowego Newslettera Free! Zapisy tutaj

A dla spragnionych pełnych - bardzo bogatych - cotygodniowych informacji wraz z prognozą na każdy dzień możliwość subskrypcji Newslettera Premium tutaj