piątek, 19 lipca 2024

Niebieska pełnia w Koziorożcu - 21 lipca 2024

 




Pamiętacie ostatnią pełnię w Koziorożcu z 22 czerwca? Otóż czeka nas powtórka ;) Sytuacja gdy pełnia (lub nów) wydarzają się dwa razy pod rząd w tym samym znaku jest względnie rzadka i uważam, że dość niedoceniana jako czas potężnych zmian – nazywam ją astrologicznym niebieskim Księżycem (więcej o tym w tym tekście). Miesiąc temu pełnia na początku Koziorożca zapraszała nas do wyznaczania sobie nowych dróg zawodowych, rewizji naszych ambicji i tego na ile dbamy o nasze zasoby, emocje i najbliższych dążąc do naszych celów. Powtórzenie pełni w tym samym znaku (dopełnienie o 12:17 w niedzielę) jest jak kosmiczna powtórka z tej lekcji, oraz okazja by szybko rozpoznać co nie działa i wprowadzić zmiany już teraz (zamiast dopiero za rok kiedy w zwykłym rytmie powtórzy się pełnia w Koziorożcu).

Mimo jednak, że te tematy obu pełni są te same, to między nimi jest też sporo różnic, w tym jedna kluczowa: pełnia w czerwcu na początku Koziorożca otwierała tematy, które nadchodząca pełnia na końcówce tego znaku dopełni, pozwoli nam zrozumieć w przyśpieszonym tempie dlaczego coś nie działa lub nie spełnia naszych oczekiwań, a także ma potencjał w domykaniu dużo bardziej długofalowych tematów: rodowych, karmicznych, dotyczących wzorców z dzieciństwa czy traum. Można więc powiedzieć, że przez cały miesiąc od ostatniej pełni pracowaliśmy cały czas w tym samym obszarze, zamiast jak zazwyczaj szybko przeskoczyć do kolejnego – i teraz przyjdzie rozpoznanie efektów tej pracy i dopełnienie ważnych wątków. Przynajmniej teoretycznie jesteśmy więc dojrzalsi niż miesiąc temu i patrzymy na te same tematy z głębszej i bardziej zintegrowanej perspektywy – i z tej dojrzałości i pogłębienia perspektywy będziemy teraz rozliczani ;)

Wszystko to wzmacnia niebagatelnie fakt, że Księżyc dopełni się będąc w koniunkcji z Plutonem, a Słońce niecałe dwa dni później utworzy do niego opozycję, co znamionuje czas ujawniania tego co ukryte, trudne, tabu, transformowania traum, ujawniania mechanizmów władzy i wewnętrznych konfliktów buzujących pod powierzchnią. Pluton może też mocno podkręcić intensywność emocji, głębię transformacji, poczucie, że to co ukryte wypływa na powierzchnię i że potrzebujemy rozpoznać co jest naszą mocą, co jej nadużywaniem, a co jej oddawaniem innym. Do tego ta pełnia ma w sobie jakość domykania 15-letniego pobytu Plutona w Koziorożcu i otwierania epoki Plutona w Wodniku.

Inna różnicą między tą pełnią a ostatnią jest obfitość „aspektów towarzyszących”, które sprawiają, że obecny czas aż iskrzy od wydarzeń, zmian i możliwości, a wszystko kumulować się będzie właśnie w okolicy pełni (piszę o tym szczegółowo, podobnie jak o wątku przełomu epok plutonicznych teraz uwypuklonym w ostatnim newsletterze Premium, który możesz zamówić aż do końca niedzieli). O ile wspomniany wyżej Pluton dokłada nam wyzwań, silnych emocji, choć też potencjału głębokiej transformacji, swoistego zrzucenia starej skóry, o tyle reszta tego „kosmicznego tłoku” w większości działa wspierająco, ułatwiając nam wprowadzanie zmian, obsypując możliwościami, natchnieniem czy wglądami. Jest to ważne w kontekście samej pełni, bo nie tylko mamy mocny czas domykania czegoś co trwało już zbyt długo, ale też piękne przebłyski nowego, świeże pomysły, czy wizję przyszłości, która szybko zastępuje tą która być może w nas już obumarła. Być może miesiąc temu trudno nam było skorzystać z potencjału pełni w Koziorożcu z wielu powodów, teraz jednak, szczególnie jeśli skorzystaliśmy z regeneracyjnego potencjału nowiu w Raku, możemy dać na full i ukierunkować energię ze śmiałością i głębszą samoświadomością.

Na poniższych grafikach znajdziesz te same pytania i wątki co miesiąc temu – polecam jednak przeczytać je z uwagą i zadać sobie pytanie jak zmieniła się nasza perspektywa przez ostatni miesiąc, jakie zmiany wprowadziliśmy w życie, a jakie nie doczekały się realizacji, a także zweryfikować cele, które miesiąc temu sobie stawialiśmy – czy dziś odczuwamy je jako tak samo ważne, czy coś odpadło, a może pojawiło się coś niespodziewanego co przytłumiło wszystko inne?

[ciąg dalszy tekstu poniżej]




 



Miesiąc temu pisałam też sporo o metaforze drzewa, które sadziliśmy i pielęgnowaliśmy (przeczytasz więcej o niej na grafikach poniżej). W kontekście niebieskiej pełni na końcówce Koziorożca oznacza to sprawdzenie jak się mają nasze projekty – drzewa? Czy podlewaliśmy je tyle ile potrzebowały, zarówno naszą uwagą i energią, jak i dbaniem o nasze zasoby i ciało – glebę na której wszystkie nasze kreacje mogą wzrastać? Nie chodzi o to by mieć jakiś wyraźny progres, w końcu to był tylko miesiąc, dodatkowo wakacje ;) Chodzi bardziej o to czy pielęgnowaliśmy balans między naszymi działaniami a potrzebami, pomiędzy dbaniem o tą glebę, a dążeniem do Słońca, oraz czy w efekcie czujemy się bardziej osadzeni w działaniu czy przeciwnie przemęczeni? Nawet na urlopie mogliśmy obserwować to napięcie między presją by „robić rzeczy”, wspinać się na metaforyczne i dosłowne szczyty, a potrzebą odpoczynku, odcięcia od bodźców, pobycia w delikatnym zawieszeniu i karmienia się natura i bliskimi relacjami. Oba bieguny są ważne i potrzebne, można je przeplatać i łączyć o ile unikniemy pułapki cenienie tylko jednej strony rzeczywistości i odrzucania drugiej (zazwyczaj raczej „gnuśności” ;) ). To co jest być może wyraźniejsze po tym miesiącu to czym są ściany od których się odbiliśmy w naszych ambitnych planach, a które mają związek z starymi i bardzo starymi historiami (rodowymi, karmicznymi, związanymi z traumą etc). Jeśli się od czegoś takiego odbiliśmy, to nawet jeśli czujemy się jakbyśmy wrócili do punktu wyjścia, to nie jest to prawdą. Zmianą jest nasze zrozumienie tego co stało na naszej drodze i gotowość by otworzyć drzwi na druga stronę muru poprzez konfrontację z przeszłością, emocjami, swoją „słabością” i swoim „byciem silnym zbyt długo”. Pełnia w Koziorożcu, zwłaszcza taka „pogłębiona” jak ta, pyta nas o temat odpowiedzialności w naszym życiu – tej, którą potrzebujemy przyjąć i tej którą potrzebujemy już oddać. To czas uwolnienia od ciężaru zbyt długo niesionego, czy to jako nadmierna odpowiedzialność i uwikłanie w dawne historie i zobowiązania, czy jako wyuczona bezradność i unikanie konfrontacji z czymś.
 





Tym co często możemy teraz rozpoznać jako ważny wątek nas blokujący to temat figur ojcowskich w naszym życiu i szerzej różnych autorytetów i osób u władzy. Czasem może to przyjmować postać udowadniania czegoś ojcu, poczucia bycia nie dość wartościowym, braku gotowości by stawać w pozycji dorosłego w obliczu osób „ważnych”. Czasem to uwewnętrzniony patriarchat, który może przyjmować różne nie zawsze oczywiste formy. Potencjał tej pełni to dojrzewanie, dorastanie, stawanie w miejscu dorosłości właśnie, nie poprzez buńczuczne stwierdzenia czy gesty, a poprzez przyjęcie odpowiedzialności za swoje życie i podejmowanie wyborów z pozycji dorosłego. A także uznanie drogi, którą już przeszliśmy i odpuszczenie tego co nie służyło niczemu poza imponowaniem innym i dążeniem do uzyskania pozycji, szacunku, uznania figur patriarchatu.



Pięknej niebieskiej pełni i transformacji starych historii w dojrzałość i moc! 


Więcej szczegółów co tydzień w Moonset Newsletterze - do wyboru darmowa wersja Free i rozbudowana Premium. Teraz wykupując wersję Premium możesz otrzymać ostatni wysłany newsletter, na bieżący tydzień (w wersji Free pierwszy newsletter dostaniesz najbliższej nocy z poniedziałku na wtorek).

czwartek, 4 lipca 2024

Nów w Raku - 6 lipca 2024

 



Nadchodzący nów, mimo że względnie spokojny, jest bardzo ważny w szerszym procesie zdarzeń. Ostatnio wiele na niebie i ziemi przyśpieszało, łatwo można był się pogubić w chaosie zdarzeń i natłoku nowości, zaś przed nami już w tygodniu po nowiu kolejne mocne przyśpieszenie. Kiedy przesuwają się scenografie w naszym życiu, nów w Raku przypomina nam o tym, gdzie szukać bezpiecznego miejsca, schronienia w nas samych. Zaprasza nas do odpoczynku pomiędzy kolejnymi falami zdarzeń, do powrotu do siebie, swoich emocji, do przypomnienia sobie czego potrzebujemy by czuć się bezpiecznie, by się zregenerować, by móc się spotkać z emocjami i z źródłem naszej wewnętrznej mocy. 

Temat dbania o siebie najlepiej jak potrafimy będzie w tym czasie szczególnie ważny także dlatego, że możemy czuć jakby trudno było to połączyć z troską o najbliższych, a nawet o świat cały. Być może chcemy innym dać zbyt dużo i to zwyczajnie nie działa – to wyraźny znak, że potrzebujemy najpierw wrócić do siebie, do własnych potrzeb, zaczerpnąć ze źródła w nas.



 

To czego się uczymy teraz to budowania struktur i nawyków dbania o siebie, tak by w przyszłości nie wymagało to takiego wysiłku – tak jak rodzic, który ustawia zasady dziecku: kładziesz się spać o tej i o tej, grasz w gry max tyle etc. Gdy jesteśmy w tak silnej wrażliwości jaką może w nas budzić zarówno ten nów jak i poprzedzający go tydzień, trudno nam samemu dbać o takie sprawy, podejmować rozsądne decyzje, trzymać ramy dla samego siebie. Dobrym pomysłem może być przygotowanie się do tego nowiu poprzez wyznaczenie sobie podstawowych zasad: kiedy odpuszczam (np. pracę, kontakt z kimś, kiedy wracam do domu), po czym poznaję że jestem przeciążona i co wtedy robię. Można tez po prostu skorzystać z niego jak z pretekstu przy przez jakiś czas robić okrąglutkie nic ;) Ten stan nic nierobienia, gdy myśli błądzą swobodnie, a ciało wypoczywa jest prawdziwym czasem uzdrawiania - nic tu od nas nie zależy poza jak najpełniejszym odpuszczeniem sobie, dbaniem o sen i dobre jedzenie. Dbanie o siebie to jednak nie tyle sprawianie sobie przyjemności, ile rozpoznawanie kiedy potrzebujemy przerwy i świadomość co nam pomoże, rozpoznawanie swoich potrzeb i dawanie im miejsca w planie dnia, tygodnia, roku. Rak uczy nas, że zazwyczaj zadbanie o siebie to powrót do podstaw - znane miejsce wypoczynku, proste jedzenie kojarzące się z domem, dużo snu, bliskość kochanych istot i nic nadmiarowego. 

Nów w Raku, to czas powrotu do domu – w każdym z możliwych znaczeń. Czas kiedy zastanawiamy się nad tym gdzie czujemy się bezpiecznie, gdzie czujemy że przynależymy, jak wygląda nasza relacja z przeszłością, z przodkami, z dzieckiem, którym kiedyś byliśmy i które gdzieś w nas nadal mieszka. Czy tworzymy dla niego dobry dom? Czy czuje się zaopiekowane? Bezpieczne? Co możemy zrobić by tworzyć dla niego, dla siebie, bezpieczną przestrzeń niezależnie od tego gdzie jesteśmy i czym się zajmujemy? Czym ta bezpieczna przestrzeń dla nas jest?

W szukaniu odpowiedzi na to pytanie wiele może podpowiedzieć znak, w którym znajduje się nasz Księżyc. Opisuję to szerzej w tym tekście, tutaj tylko zaznaczę, że jednej osobie z poczuciem bezpieczeństwa będzie się wiązać coś co innym kompletnie się tak nie kojarzy i vice versa ;) Ba! Dla jednych sygnałem, że jest bezpiecznie może być to co dla innych jest sygnałem zagrożenia. Warto więc wyjść z ramek myślowych i poprzyglądać się temu gdzie intuicyjnie się zwracamy gdy czujemy się niepewnie, gdy jesteśmy osłabieni lub rozbici? Czego potrzebujemy w taki sytuacjach i jak możemy sobie tego dawać więcej na co dzień? Co czujemy w ciele gdy tego doświadczamy? 





Wchodząc nieco głębiej, nów ten wydarza się w koniunkcji z najjaśniejszą z gwiazd Syriuszem, znanym jako strażnik pradawnej mądrości, oraz jako Psia Gwiazda, a także w opozycji do Ceres - Demeter, jednej z reprezentacji Bogini Matki w grecki, Panteonie. W micie o Korze i Demeter ważną rolę przewodniczki i doradczyni odegrała Hekate, reprezentująca Starszą z trzech kobiet w triadzie, której symbolem często są właśnie psy. Mitologicznie można więc opisać ten nów jak moment, kiedy Demeter zatroskana o swą utraconą córkę chodzi po całym świecie zawodząc, a naprzeciw wychodzi jej Hekate, reprezentująca głęboką, dojrzałą mądrość i mówi jej – szukaj wewnątrz, szukaj w głąb, twoje Dziecko jest w krainie nieświadomości, w Podziemiach, tam znajdziesz to czego potrzebujesz by się odrodzić. Syriusz – Pies jest nam w tym przewodnikiem, podobnie jak żywioł Wody, natura, wszystko co kojarzy się z energią Matki, przodków, wszystko co nas ukorzenia. Na naszej drodze stanąć może jedynie to co sprawia, że trudno nam się rozluźnić, odpocząć, siedzieć w miejscu, nasze przekonania, lęk przed „nic nierobieniem”, czy przed emocjami. To bardzo czuły i opiekuńczy nów, więc w przejściu przez każdy z tych progów jesteśmy wspierani, wystarczy pozwalać sobie rozluźniać się trochę bardziej, krok po kroku.




Kulminacja nowiu o 00:57 w nocy z piątku na sobotę. 

Pięknego powrotu do Domu i do siebie!


Więcej szczegółów co tydzień w Moonset Newsletterze - do wyboru darmowa wersja Free i rozbudowana Premium.

czwartek, 20 czerwca 2024

Pełnia w Koziorożcu - 22 czerwca 2024






Po okresie dominującego, rozhulanego intelektu, przejście Słońca do Raka (czyli Letnie Przesilenie 20.06.), a chwilę potem pełnia w Koziorożcu (dopełnienie o 03:08 w nocy z piątku na sobotę) przynosi znaczącą zmianę. Kwadratura Słońca do Neptuna (kulminacja w czwartek) sprawia, że możemy mieć poczucie, że jest tego wszystkiego za dużo, albo też – w zależności od perspektywy – za mało ;) To drugie może się wiązać z poczuciem, że rzeczywistość nie sięga tego, co sobie wymarzyliśmy, że świat rozczarowuje swoją nieidealnością. Może też być tak, że doświadczamy wielu niezrozumiałych emocji, które gdzieś głębiej mogą się wiązać z tęsknotą za czymś czego nie ma, a co mogłoby być. Na tym tle pełnia w Koziorożcu stawia przed nami wyzwanie urealnienia i wyboru dalszej drogi, szczególnie jeśli chodzi o karierę, ambicje, ale też o integrowanie tego co robimy dla świata z tym co dla siebie i najbliższych. Możliwe, że za sprawą koniunkcji Jowisza i Urana, a także przez wyjątkowo inspirujący mentalnie i towarzysko „sezon Bliźniąt”, otworzyło się ostatnio przed nami wiele nowych drzwi. Tak wiele, że teraz możemy czuć swoisty „przeciąg”, zagubienie, czy przeciążenie. Nadchodząca pełnia zaprasza nas do dokonania koniecznych redukcji, decyzji co robimy i kiedy, jaki mamy plan, jak możemy realistycznie zaplanować nasz czas uwzględniając nasze potrzeby, emocje i priorytety. Coś być może już niemal dokończyliśmy i czas tej pełni będzie sprzyjał ostatnim szlifom i podzieleniu się owocami naszej pracy ze światem. Koziorożec uczy, że „lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu”, czyli realistyczne, osiągalne, łatwe do przełożenia na działania tu i teraz cele są ważniejsze niż najpiękniejsze wizje przyszłości, do których nie wiadomo jak się zabrać lub które wymagają jakichś nierealnych dla nas teraz zasobów. Przycinając nasze ambicje i idee do wymagań pragmatyzmu i realizmu możemy doświadczyć ulgi, uspokojenia, gdy już nie „musimy” robić wszystkiego na raz. Im prostsze i konkretniejsze plany tym lepiej. Po okresie łapania nowych inspiracji potrzebujemy wybudować fundamenty działania oraz dalszego rozwoju i temu właśnie sprzyja ta pełnia. Zaopatrzyć się w kotwicę, która nas uziemi, kiedy będziemy eksplorować nasze szalone wizje i marzenia. Potrzebujemy wreszcie wybrać jeden kierunek w naszej dalszej drodze, po to by wokół niego później budować „side questy” ;) 





Koziorożec przynosi nam potrzebę konkretnych osiągnieć, zaspokaja ambicji czymś co nie tylko wspaniale wymyśleliśmy, ale też zrealizowaliśmy do końca. Warto więc w tym czasie wybrać sobie taki jeden kierunek, który będziemy realizować przez najbliższy rok, zbudować plan, poszukać narzędzi i zasobów, które pozwolą nam na jego realizację. Sadzimy teraz nowe drzewo, które zobowiązujemy się podlewać i chronić zanim osiągnie „samodzielność”, ważne więc by myśleć o naszych projektach nie tyle w kategoriach czegoś co ma zaspokoić nasze ambicje, a w kategoriach odpowiedzialności za nowe istnienie, które powołujemy do życia.





W tym rozumieniu projekty - którymi mogą być też nasze plany budowania relacji, lepszego dbania o siebie i cokolwiek co chcemy w naszym życiu rozwijać – są jak nowe istoty w naszym życiu, symboliczne drzewa, które kiedyś mogą stać się kipiącym życiem lasem. Ta perspektywa pomaga nam zobaczyć, że nie wystarczy przymuszać się do pracy według planu – wzrostu drzew nie da się przyśpieszyć, jedyne co możemy zrobić to dbać o to by miały jak najlepsze warunki wzrostu, chronić przed zagrożeniami, regularnie podlewać zanim zapuszczą korzenie. Oznacza to, że nie da się tych projektów-drzew rozwijać naszym własnym kosztem, ponieważ to my jesteśmy glebą, w której wzrastają ;) Musimy więc też zadbać o to by mieć czas na regenerację, na odpoczynek uwzględniający naszą własną cykliczność, emocje i potrzeby. W czasie tej pełni warto więc też przyjrzeć się temu co nas regeneruje, reguluje gdy jesteśmy przeciążeni, co sprawia że mamy energię działać, a co jest sygnałem, że potrzebujemy odpoczynku. 

Pełnia w Koziorożcu łączy w sobie strategiczną moc tego znaku z inteligencją emocjonalną Raka, uczącą nas, że każde działanie, każdy „żywy” projekt, rozwija się w sposób cykliczny, a to oznacza, że częścią tego rozwoju są okresy rozpędzania się i zwalniania, wychodzenia do świata i zwiększonej autorefleksji, pracy, która przynosi widoczne efekty, takiej co wydarza się na ukrytych poziomach (mentalnym, duchowym etc), oraz takiej która jest integrowaniem tego co już zrobiliśmy, wprowadzaniem zmian czy zwykłym odpoczynkiem i celebracją. 

 



Powszechnie znana jest dość mocno destrukcyjna idea "wychodzenia ze strefy komfortu", która w szczególnie czasie tej pełni może do nas przychodzić jako presja by nadużywać siebie lub wyrzut sumienia, że tego nie robimy. Niestety mało kto wie czym jest jego strefa komfortu i jak się w niej znaleźć, mało kto z nas ją zamieszkuje na co dzień bez wypadania z niej przy każdej okazji. Mylnie utożsamiamy ją z lenistwem, lękiem, czy zablokowaniem w działaniu, które zazwyczaj świadczą właśnie o tym, że NIE jesteśmy w komforcie i potrzebujemy się wyregulować, co różnie nam wychodzi (o tym jak różnie mogą wyglądać nasze strefy komfortu i sposoby regulacji pisałam tutaj). Podobnie mylnie utożsamiamy przełamywanie siebie z rozwojem. Tymczasem najczęściej przełamywanie się jest tylko po to by coś sobie udowodnić i by udać przed sobą, że już nic nas nie ogranicza (nasze emocje, potrzeby, ciała w szczególności!). Jeśli się powiedzie i chwilowo nie będziemy odczuwać konsekwencji nadużycia siebie, to da nam benefity w postaci chwilowej satysfakcji, wystrzału adrenaliny, który przekłada się na większą energię i motywację do działania, wzrostu pewności siebie ("a jednak mogę!"), parę punktów dla ego i fajne opowieści dla znajomych ;) Część z tego jest wartościowa i może czasem wyrównywać poniesione koszty, ale nie ma to nic wspólnego z długofalowym rozwojem jakiego nas uczy znak Koziorożca. Koziorożcowi bowiem nie chodzi o to by się przełamywać dla przełamywania, a o to by wziąć odpowiedzialność za coś większego niż on sam, za "stan świata" czy jakiegoś jego fragmentu. Chodzi o stanięcie do odpowiedzialności nie tylko za to co swoje, ale też za to co wspólne, przyjęcie wyzwań jakie przed nami stoją i przyjęcie roli lidera - nie w rozumieniu tego kto jest widocznym krzykaczem, ale tego kto bierze udział w ważnych decyzjach i poczuwa się do odpowiedzialności za to co się wokół dzieje. Ryzykiem tu może być zbytnie obciążenie tą odpowiedzialnością, wzięcie na siebie za dużo i to co z tym robimy. Możemy sobie z wyzwaniem odpowiedzialności radzić lepiej lub gorzej, ale "przełamywanie siebie", zawsze będzie tu najgorszym rozwiązaniem ;) To czego potrzebujemy to rozwiązania pozwalające nam regularnie dbać o siebie po to by móc "dowieść" do do czego się (także przed sobą" zobowiązujemy, a w tym celu musimy być bardzo uważni na wszelkie "lamki awaryjne", które nam się zapalają gdy nadużywamy czy przekraczamy siebie, czyli kiedy nie jesteśmy w "strefie komfortu".

Ta pełnia uczy nas więc tego, że z jednej strony nie możemy zapominać, że nie możemy odmawiać naszego udziału w większym świecie, w tym co publiczne, wspólne, dotyczące nas wszystkich skupiając się wyłącznie na "własnym ogródku", ale tez tego, że nie możemy osiągać znaczących efektów w świecie zewnętrznym jeśli ten nasz ogródek jest zaniedbany, a nasze niezrealizowane potrzeby wynikające z nie brania odpowiedzialności za to co czujemy i za swoje ciało, zawsze będą stawać na drodze większych osiągnięć i prawdziwego przywództwa w świecie (niezależnie od tego w jakiej skali ;) ). 




Pięknej i owocnej pełni Wam życzę! 


Więcej szczegółów co tydzień w Moonset Newsletterze - do wyboru darmowa wersja Free i rozbudowana Premium. Teraz wykupując wersję Premium możesz otrzymać ostatni wysłany newsletter, na bieżący tydzień (w wersji Free pierwszy newsletter dostaniesz najbliższej nocy z poniedziałku na wtorek). 

poniedziałek, 3 czerwca 2024

Nów w Bliźniętach: 6 czerwca 2024

 





Nadchodzący nów (kulminacja o 14:37 w czwartek) wyeksponuje dwoistą naturę znaku Bliźniąt dając nam z jednej strony typową dla tego znaku lekkość, nastawienie na komunikację, wymianę z innymi, oraz tonę intelektualnej i towarzyskiej inspiracji, z drugiej jednak pod tym wszystkim co miłe i przyjemne czai się saturnowy test rzeczywistości – pokazujący nam że każde ze nieraz lekkomyślnie wypowiadanych w tym czasie słów ma swoją wagę, znaczenie i konsekwencje. Po lekkości i zabawie przychodzi moment refleksji i zrobienia miejsca także na to co wymaga od nas więcej empatii, uważności, konsekwencji… nawet jeśli dominujący teraz znak Bliźniąt popycha nas do wszystkiego naraz, poza konsekwencją właśnie ;) Słowa w tym czasie mają ogromną moc, pojawiają się nowe ważne i piękne opowieści, ale też i nieprzemyślane życzenia i sformułowania, które zbyt łatwo mogą stać się ciałem ;) Wybierajmy więc właściwe słowa z rozwagą i świadomością ich wpływu na naszą rzeczywistość.

 



Ten nów będzie kontynuacją bardzo korzystnego, inspirującego, ukazującego przebłyski przyszłości okresu, w którym zmiany dzieją się nieraz „same” i ledwie nadążamy z ich rejestrowaniem ;) Co jednak ważne to zwrócenie uwagi na to jakie myśli i słowa zagnieździły się w naszych głowach i trwają tam pomimo tych wszystkich zmian. Ten nów jest czasem na porządki w przekonaniach, rozpoznanie mocy codziennie używanych słów i tego jak się komunikujemy z innymi. Od czasu przejścia Merkurego do Bliźniąt (3.06.) możemy odczuwać nadmiar słów, pomysłów, myśli – czasem ekscytujący czasem męczący. To czas kiedy wiele nowych i pięknych narracji zaczyna się ujawniać w świecie i w naszym życiu, ale by nie oszaleć od tego wszystkiego najpierw potrzebujemy zrobić na nie miejsce ;) I temu właśnie służy ten nów!

Nów ten wydarza się tuż po przejściu Wenus przez Słońce (tzw. kazimi, czas odrodzenia się Wenus w sercu Słońca, parotygodniowego resetu w tematach relacji – więcej o tym pisałam w newsletterze.) Oznacza to, że Wenus nadal będzie bardzo aktywna w tym czasie, a sprawy różnorodnych relacji, komunikacji z innymi, pojawiania się nowych osób w naszym życiu i nieraz też żegnania tych, którzy już z niego odeszli może być bardzo ważny w tym czasie. Potrzeba wprowadzania większej równowagi w naszych relacjach, wypowiedzenia tego co niewypowiedziane, balansowania różnych pragnień i wartości, łączy się z rosnącą potrzebą wyrażania się poprzez zabawę, kreatywność, robienia rzeczy dla przyjemności lub w taki sposób praca łączyła się z zabawą. To świetny czas na pisanie (chociażby dziennika), wyrażanie uczuć w sposób kwiecisty, czasem też na rozmowy i spotkania, jeśli czas nowiu nie oznacza dla nas obniżonej energii i wzmożonej wsobności ;) 





Jeśli więcej w nas rozproszenia i intelektualnego przeciążenia niż pragnienia wychodzenia do świata to bardzo ważny komunikat, że najważniejsze co mamy do zrobienia w czasie każdego nowiu, to spotkanie ze sobą. Nawet jeśli interesuje nas wszystko wokoło i dzieje się wciąż coś nowego, jest to czas na przede wszystkim na zwrócenie do wnętrza i posłuchanie samego siebie, zanim zaczniemy pędzić do świata ;)






Więcej szczegółów co tydzień w Moonset Newsletterze - do wyboru darmowa wersja Free i rozbudowana Premium.



poniedziałek, 27 maja 2024

Jowisz w Bliźniętach: 26 maja 2024 - 9 czerwca 2025

 



W niedzielę 26 maja Jowisz po rocznym pobycie w Byku przeszedł do Bliźniąt, gdzie również spędzi rok opromieniając swym jasnym blaskiem wszystkie osoby z silnym znakiem Bliźniąt, a także wnosząc nieco chaosu do życia wszystkich osób mniej nawykłych do typowego dla tego znaku przyśpieszonego, rozdrganego rytmu życia ;) Jowisz w Bliźniętach sprzyjać będzie wszelkiej aktywności mentalnej, pisarskiej, budowaniu kontaktów, zdobywaniu i przekazywaniu informacji. Kluczowa jednak będzie w tym wszystkim elastyczność, nie przywiązywanie się do jednej konkretnej „prawdy”, ciekawość wobec alternatyw i odmiennych perspektyw. Jowisz w Bliźniętach będzie z jednej strony serwował nam wyzwanie związane z nadmiarem informacji, wydarzeń, zmian, oraz z tym, że wszystko w co wierzymy może być podważane, z drugiej jednak będzie dla nas wspaniałym nauczycielem patrzenia na to co nas otacza świeżym okiem, zadawania nowych pytań, ciekawości tego co się kryje za tym czego nie rozumiemy, otwartości na inne perspektywy, oraz puszczania nadmiernej identyfikacji z naszymi ideami i koncepcjami. Im szybciej i łatwiej podążymy ścieżką ciekawości, nie-wiedzenia, obserwowania świata bez założeń i interpretacji, tym pełniej skorzystamy z bogactw i okazji jakie nam Jowisz w Bliźniętach niesie. To znakomity czas na uczenie się nowych umiejętności, w tym szczególnie tych związanych z językami, komunikacją, analizą danych, pisaniem i rękodziełem. Może nam być trudno skupić się na jednym celu czy idei – Jowisz w tym znaku wzmaga rozproszenie, ale też nieraz efekty podążania za nim mogą nieraz być tego warte ;) To czas kiedy przypadkowe rozmowy z nieznajomymi czy spotkania w pociągu mogą przynieść nam więcej niż wykonywanie zaplanowanych precyzyjnie kroków, a rozbudzony intelekt łaknie wciąż nowych informacji i niechętnie będzie dawał się zaprząc do powtarzania nudnej rutyny ;) 




Warto jak najwięcej czytać, rozmawiać, wędrować, podróżować (nie koniecznie daleko – wystarczy spontaniczna wyprawa do innego miasta), otwierać się na nowe perspektywy na świat – tą właśnie ścieżką rozwoju prowadzi nas przez ten rok Jowisz i tu właśnie leżą ukryte dla nas skarby i okazje ;) Nagradzać nas będzie także za poczucie humoru, elastyczność, spontaniczność właśnie, a także za umiejętność słuchania ludzi wokół nas, także tych „przypadkowych”, wsłuchiwania się w kolektywny przepływ słów, myśli, idei, głosów, obserwowania otoczenia, zauważania ciekawych szczegółów, historii, znaków, tego co mówi do nas świat. Poza czytaniem szczególnie dobrą praktyką na ten czas będzie pisanie, na przykład prowadzenie dziennika, codzienne pisanie automatyczne, pozwalanie by słowa przez nas przepływały i by natłok myśli i informacji, którego możemy w tym czasie doświadczać miał gdzieś dobre ujście. Taka praktyka pomoże nam utrzymywać przestrzeń w głowie, uspokajać nadaktywny umysł, radzić sobie z obfitością informacyjną tego czasu. Być może dla części z nas lepsza będzie medytacja, czy okresowe wycofywanie się z intensywności świata, cyfrowe detoksy etc. – czasem może to być konieczne, jednak znalezienie wewnętrznej ciszy może być teraz trudniejsze niż zazwyczaj, a każdą chwilę ciszy w umyśle może natychmiast wykorzystywać nowe genialna idee, która tylko czekała na taką okazję ;)  Ciąg myśli, słów, rozmów i pomysłów przyśpiesza i lepiej uważnie go obserwować i czasem podążać za tym co budzi nasza ciekawość niż próbować go zatrzymywać. W tym intelektualnie płodnym czasie rodzą się nowe idee, pomysły, narracje i światy, a my możemy w tym mieć udział, a także skorzystać z tego wartkiego strumienia by oczyścić nasze umysły z zastałych koncepcji i otworzyć je na nowe świeże perspektywy i pomysły :) Metaforycznie możemy spojrzeć na ten czas jako na roje pszczół i innych zapylaczy kręcących się pozornie chaotycznie po wielkim sadzie, przelatujące z kwiatka na kwiatek, brzęczące i tańczące w słońcu… z tej chaotyczności już niebawem powstaną owoce, a póki co nie musimy nic wiedzieć – dzięki temu ciekawość nas może prowadzić :)



Więcej szczegółów co tydzień w Moonset Newsletterze - do wyboru darmowa wersja Free i rozbudowana Premium

poniedziałek, 20 maja 2024

Pełnia w Strzelcu - 23 maja 2024

 



Nadchodząca pełnia w Strzelcu zapowiada się jak kosmiczny pokaz fajerwerków, wielka impreza, uczta i ekscytująca przygoda… rzadko kiedy na niebie kumuluje się tyle „superlatywów” co ostatnio, a ta pełnia wygląda jak ich kumulacja ;) Jednak jak wszystko ma to również gorszą stronę – łatwo przesadzić, nadmiernie się nakręcić się na coś, zapomnieć się w szale zabawy czy wydarzeń. Pikująca energia pozwala nam realizować wielkie plany, cieszyć się życiem, wierzyć w siebie i w to, że przed nami jest coś jeszcze lepszego, łatwo ją jednak rozproszyć łapiąc wszystkie sroki za ogon, popaść w rozrzutność zarówno nie tylko na poziomie materii, ale też we wszystkim za co się bierzemy ;) Dla osób, które nie miały ostatnio tak radosnego czasu to może być wyzwanie także z innych powodów – z jednej strony imprezowa atmosfera może ich drażnić, czy nawet złościć, z drugiej jest pokusa by jej ulec mimo wszystko, zostawić zmartwienia, przeszłość, realizm i uwierzyć w lepszą przyszłość… co też jest wyzwaniem i może budzić w nas lęk. Może się pojawiać napięcie pomiędzy chęcią puszczenia powagi i radosnym rozproszeniem, a potrzebą robienia czegoś co jest ważne, co zmienia świat, co jest praktyczną realizacją naszych idei i zwieńczeniem naszego procesu dojrzewania z ostatniego roku. Jednak zazwyczaj to napięcie należy do tych łatwiejszych do zintegrowania – możemy robić rzeczy wielkie i moralnie słuszne jednocześnie zachowując dystans do siebie, poczucie humoru i lekkość ;) Ta pełnia pozwala nam transformować nasze podejście do siebie, do świata, to jak postrzegamy nasze cele i to jak wyrażamy nasze idee w świecie. Być może nie musimy już się z niczym zmagać i może to być proste, zabawne, a jednocześnie nadal pełne głębi i ukrytych znaczeń? Świat nas zaprasza do eksploracji i do wychodzenia poza utarte ścieżki, możemy to jednak robić z entuzjazmem i ciekawością dziecka, która nie kłuci się z wewnętrzną dojrzałością i świadomością większych celów, które jaśnieją na horyzoncie :)




Jest to czas kiedy wszystko to co rozwijało się od nowiu, ale też od koniunkcji Jowisza i Urana 21 kwietnia, a może nawet od wejścia Jowisza do Byka rok temu rośnie, rozkwita, kulminuje i przynosi owoce :) Ten czas kojarzy się z wielką ucztą, celebracją, a nawet i rozpustą ;) Obfitość i przyjemność przejawia się poprzez wszystko co nas otacza, trudno się jej opierać, trudno pozostawać w małym, ciasnym, ostrożnym, gdy świat otwiera się przed nami wszystkimi barwami… Może być w tym jakaś przesada, taniec na wulkanie, rozrzutność, ekstrawagancja, obłędna beztroska – i czemu nie pozwolić sobie na nie choć raz na jakiś czas? ;) To piękny czas by zaczynać, niebo aż pęka z nadmiaru piękna… :) Idealny moment na rozpoczynanie nowych projektów, robienie czegoś inaczej niż dotąd, pokazywanie się światu z nowymi ideami, eksperymentowanie ze słowami, estetyką i koncepcjami. Jeśli chcemy zainicjować jakiś ważniejszy projekt w czasie tej pełni to warto tylko pamiętać, że lepiej to zrobić przed dopełnieniem, czyli przed 15:53 w czwartek. 



Jak widać ja również nieco zmieniam koncepcję wyrazu ;) Treści w ramkach to ogólne opisy pełni w Strzelcu, które są równie aktualne co roku, zaś te poza ramkami dotyczą wyjątkowości tej konkretnej pełni w maju 2024 :) Natomiast więcej szczegółów o astrologicznym kontekście tej pełni, jak i każdego kolejnego tygodnia piszę jak zwykle w cotygodniowym Moonset Newsletterze w wersji FREE i PREMIUM



Pięknej, inspirującej i owocnej pełni Wam życzę! :)

Maria Moonset

poniedziałek, 6 maja 2024

Nów w Byku - 8 maja 2024

 




Po dość intensywnym okresie ten nów przynosi nam czas uziemienia, urealnienia, pogłębionego relaksu i spotkania z ciałem. Jest to czas gdy ziemia i cała rzeczywistość są szczególnie płodne, wszystko co zasiewamy wyrasta, rozkwita w przyśpieszonym tempie, obdarza nas obfitością. Jednak dobrze pamiętać o tym, że nie wszystkiego potrzebujemy w obfitości ;) Dlatego szczególnie warto być uważnym na to co zasiewamy, nie tyle jednak w samej intencji, ale w konkrecie – co faktycznie robimy, o co dbamy, jak wygląda nasze najbliższe otoczenie, czym się karmimy, jak traktujemy nasze ciało. Z szerszej perspektywy jesteśmy w trakcie bardzo płodnego czasu inicjowania nowych idei, wizji, kierunków i działań (koniunkcja Jowisza i Urana opisana tutaj), co czasem może oznaczać, że czujemy wielką ekscytację tym co się odsłania, przyszłością do której dążymy, zmianami które się zadziewają, czy też jesteśmy w procesie uwalniania od wizji i celów, które nas ograniczały, przebudowywania naszego życia. Ten nów z jednej strony będzie silnym podbiciem tych tematów, uaktywnieniem tego co nam przynosi koniunkcja Jowisza i Urana na nowym poziomie, być może nawet manifestacją pierwszych owoców tych zmian. Z drugiej jednak strony jest przypomnieniem o tym, że zmiana zaczyna się wewnątrz i żeby zadziała się prawdziwie musi obejmować to, jak traktujemy nasze ciała i naszą „zagrodę”, naszą codzienność, materialną realność naszego życia. Czy mamy coś co możemy nazwać „swoim miejscem”, bazą, przestrzenią komfortu? Czy ta przestrzeń jest zadbana, dostosowana do naszych potrzeb, estetyczna? Jeśli nie mamy własnej przestrzeni to czy mamy może miejsce w przyrodzie, gdzie możemy się poczuć jak w domu? Może tam też warto coś sprzątnąć, dodać, zasiać, ofiarować przestrzeni? To więc czas pielenia naszych symbolicznych i dosłownych ogródków, a także zasiewania nowych ziaren, dbania o to co już wzrasta, wzmacniania tego co nam przynosi spokój, odpoczynek, przyjemność, komfort, poczucie bycia żywym. Czasem jedynym ogródkiem o który będziemy potrzebowali zadbać będzie nasze ciało, które może teraz potrzebować dużo odpoczynku i spokoju. Czasem możemy mieć impuls by rozwijać nowe idee w tym mocnym czasie – to co zrobimy w pierwszym dniu po kulminacji nowiu o 5:22 rano (szczególnie w pierwszych 8 godzinach po nowiu) może przynieść obfitość owoców już niebawem, być może nawet w ciągu tego cyklu księżycowego. Jednak kluczowe jest by robić to w zgodzie z duchem czasu, a więc bez nadużywania siebie, swojego ciała, bez pośpiechu i presji, z nastawieniem na to by działania przynosiły nam przyjemność, satysfakcję i najlepiej by towarzyszył im materialny efekt.

Wraz z tym nowiem puszczamy napięcia, niespełnione oczekiwania, pragnienia by coś zamanifestowało się od razu i poczucie, że musimy walczyć by dostać to czego potrzebujemy. Byk uczy nas, że możemy działać w przyjemności, jeśli znajdziemy taki rytm jaki nam odpowiada i będziemy obecni w tu i teraz (pod warunkiem oczywiście, że nasze zasoby są zregenerowane!). Działanie może więc w naturalny sposób wypływać z odpoczynku i odbywać się w rozluźnieniu jeśli skupimy się na tym co robimy, gdzie jesteśmy, zamiast myśleć o tym co byśmy chcieli robić innego i co już osiągnąć ;) Byk jest dla nas wielkim nauczycielem nie tylko odpoczynku i uziemienia, ale też spokojnego kontynuowania tego co zaczęliśmy – w tym wspierał nas przez ostatni rok Jowisz w Byku, a teraz na końcówce tego okresu możemy wyciągnąć wnioski z tego czego się nauczyliśmy przez ten czas i wprowadzić je w życie.

W tym czasie będzie nas prowadziło przede wszystkim nasze ciało – Byk uczy nas tego jak być z nim w głębokim kontakcie, jak je rozluźniać, jak doświadczać przyjemności, jak przyjmować to co dla nas dobre… żeby to jednak mogło się zadziać potrzebujemy pozwolić sobie na zwolnienie tempa (żaden z nowiów tak wyraziście się tego nie domaga, jak ten w Byku ;) ) oraz na wsłuchanie się w to co ciało do nas mówi i czego potrzebuje. Nów ten pomoże nam uzdrawiać wszystko to co oddziela nas od naszej cielesności, co nie pozwala nam odpocząć, rozluźnić się, czerpać pełnymi garściami z bycia tu i teraz.

Znak Byka przypomina nam o naszym ciele, a także o umiejętności uziemienia i o tym na ile umiemy przyjmować od życia to co najlepsze – właśnie przyjmować, a nie brać! :) . Przyjmowanie jest otwarciem się na to co jest, na doświadczanie przyjemności, na cieszenie się byciem z ludźmi, kontaktem z naturą, tym co się wydarza, a także tym czym świat sam chce nas obdarować, tylko często my sami skupieni na brakach i walce o to by coś innego „zdobyć” nie zauważamy ;)

Otwarcie zaczyna się od rozluźnienia. Jeśli to możliwe warto skorzystać z czasu nowiu i przed nowiem na odpoczynek, regenerację ciała i na doświadczanie przyjemności. Nowie najczęściej są czasem pewnego osłabienia, a ten w Byku może do tego dodać błogie rozleniwienie. Budzi się nasza zmysłowa natura i potrzeba celebrowania życia w jego najdrobniejszych przejawach: widoki, smaki, zapachy, dźwięki…. To wszystko przypomina nam że jesteśmy żywi i że możemy przyjmować ze świata to co najpiękniejsze.

Byk jest znakiem powiązanym z obfitością i finansowym dobrobytem, jednak uczy nas bardziej spokojnej, pragmatycznej i konsekwentnej pracy nad tym tematem niż uduchowionego wysyłania intencji ;) Lepiej więc zrobić cokolwiek praktycznego jako rytuał obfitości niż tylko ją sobie wizualizować. Przed nowiem dobrze oczyścić nasza przestrzeń, wymieść stare zaś już w środę rano (po 05:22) w nowym cyklu zaprosić nowe chociażby stawiając kwiaty czy gotując coś dobrego.


Pięknego nowiu wewnętrznego rozkwitu! :)   

poniedziałek, 22 kwietnia 2024

Pełnia w Skorpionie - 24 kwietnia 2024

 

pełnia księżyca kwiecień 2024



Tegoroczna pełnia w Skorpionie (dopełnienie o 01:49 w nocy z wtorku na środę) przychodzi do nas parę dni po wejściu Słońca do Byka, co zazwyczaj łączy się z rosnącą potrzebą zwolnienia i cieszenia się życiem… nawet jeśli nadal dzieje się wiele jak teraz ;) Co roku, kiedy Słońce w Byku zachwyca nas wiosennym rozkwitem natury i rozleniwia nasze ciała ciesząc zmysły… przychodzi dzień pełni, która wypada w przeciwstawnym do Byka znaku Skorpiona łączonym z światem podziemnym. Jak w micie o córce Demeter, Korze, rozkosznie wąchającej kwiatki na łące nagle wyskakuje spod ziemi sam Hades – Pluton, władca Podziemi i porywa ją ze świata Słońca do świata Cienia, gdzie wkrótce zostanie Królową Persefoną. Jest to więc opowieść o tym, że w samym centrum rozkwitu życia przychodzi moment na pokłonienie się śmierci i temu co ukryte głębiej pod powierzchnią – wszak wszystko co tak pięknie rozkwita może wzrastać dzięki temu co umarło i użyźniło glebę. W czasie pełni w Skorpionie dotykamy więc wielkiej tajemnicy kręgu życia i śmierci, nie tyle jednak po to by opłakiwać zmarłych (choć dawniej święto zmarłych wypadało właśnie w tej cześci roku), a po to by celebrować cud odnawiającego się życia i wszystkie jego wcześniejsze wcielenia. A także po to by przywracać prawdziwe połączenie z naturą i jej cyklami, w którym nie patrzymy tylko na to co pięknie pachnie na powierzchni, ale też na to co u korzenia życia. W tym roku te tematy jeszcze mocniej będą „wyskakiwać spod ziemi” niczym znarowiony Hades, a to dlatego, że planetarny reprezentant boga Podziemi - Pluton będzie tworzył kwadraturę do Słońca i Księżyca podkreślając intensywność polaryzacji w świecie i w nas, głębię emocji, ale też oferując możliwość rozładowywania skumulowanych napięć, wydobywania na powierzchnię tego co przemilczane i uzdrawiania traum. Będzie też pierwsza pełnia tak mocno aktywująca Plutona w Wodniku, co oznacza wydobywanie na powierzchnię nowych tematów, w tym tych powiązanych z poczuciem wspólnoty, z przyjaźniami i z tym jak nasze poczucie misji ma się do bycia tu i teraz, do bycia ucieleśnionym i w kontakcie z emocjami. Być może oznacza to wyłanianie się nowych misji, idei, wizji, które będą bardziej ucieleśnione - do tego wszak zaprasza nas trwająca nadal koniunkcja Jowisza i Urana w Byku. Dodatkowo Merkury, który kończy retrogradację zatrzymał się tuż przy Węźle Księżycowym zanim ruszy do przodu w czwartek, a to podkreśla wagę tego momentu zwrotnego, kiedy zamykamy przeszłość, coś „odkręcamy”, wybieramy to co z nami spójne, to co nas ożywia, to co prawdziwe. Tak jak Merkury po raz ostatni oglądamy się za siebie przed ruszeniem do przodu i to na ile świadomie wykonamy ten obrót zależy jak szybko i jak skutecznie ruszymy do przodu już za chwilę :) Zresztą tryby już się obracają w dobrą stronę i możemy czuć ruch, a także wielkie pragnienie działania, po prostu nasza głowa i emocje potrzebują jeszcze ostatniego update'u i zintegrowania tego co przyniosły nam ostatnie zaćmienia – szczególnie ostatni nów w Baranie, który mógł nam przynieść Ogień Feniksa, którego ta pełnia będzie nomen omen dopełnieniem, czasem odrodzenia z popiołów lub ucieleśnienia Idei.

Czas tej pełni jest więc jak chwila zatrzymania na progu przed wyjściem w szeroki świat, przed przełomem, który zwiastuje nam m.in. wspomniana koniunkcja Jowisza i Urana, przed wyjściem Merkurego z retrogradacji dzień po pełni i innymi zmianami, które opisuję szerzej w newsletterze. Możemy skorzystać z czasu tej pełni by lepiej się przygotować do tego wielkiego wyjścia, szczególnie emocjonalnie, by nacieszyć się szerokimi horyzontami rozciągającymi się przed nami i spotkać z emocjami, które się wtedy pojawiają. Może rozpoznajemy lęk, wahanie, zwątpienie, obawę przed tym, że stare wzorce nadal będą się powtarzać? Może sami podcinamy sobie skrzydła albo poprzez samokrytykę czy nihilizm, albo poprzez udawanie, że nie ma żadnych niepokojów czy przeszkód i pchanie się bez przygotowania od razu na najstromszą górę? Czy jesteśmy świadomi zarówno tego do czego pięknego zmierzamy, jak i trudności, które prawdopodobnie stoją przed nami? Znak Skorpiona zazwyczaj nie pozwala nam odwracać oczu od tego co niewygodne, mroczne, czasem bolesne, a w przypadku czasu tak wyjątkowego jak ten, który właśnie się przed nami otwiera, zachęca nas do przyjrzeniu się zarówno bagażom lęku i wątpliwości, które nadal nosimy ze sobą, jak i realnym wyzwaniom, na które potrzebujemy się przygotować mentalnie by móc dotrzeć do celu. To czas kumulowania mocy, oczyszczania kanałów, którymi ta moc płynie, wewnętrznej pracy, która pozwoli nam wrzucić wyższy bieg bez nadużywania siebie i ulegania iluzjom wszechmocy. Moc bez iluzji wszechmocy to moc uziemiona, ale też wypływająca z emocji, które czujemy, zamiast z próby im zaprzeczenia; moc wnoszenia prawdy i życia nią. Czasem może to oznaczać wstrząsy, żegnanie czegoś, puszczanie przywiązań, ważne jest jednak by pamiętać, że skorupy starego muszą odejść czasem tylko dlatego, że przed nami jest coś większego, coś czego nie przewidujemy i nie bylibyśmy w stanie pomieścić w dotychczasowych strukturach naszego życia, które nagle stają się zbyt ciasne ;) To więc czas robienia przestrzeni na nowe – wewnętrznie i zewnętrznie, poszerzania siebie, uwalniania energii paradoksalnie zatrzymanej w zatrzymywaniu czegoś, szukania sposobów na to by odetchnąć głębiej, prawdziwiej, pełniej.

W czasie tej pełni mogą więc „wyskoczyć spod ziemi” takie potrzeby, historie, emocje, czy odczucia w ciele, o których być może już zapomnieliśmy, choć cały czas były w nas obecne. Możemy też coś nagle zrozumieć, uwolnić emocje, które kiedyś zablokowaliśmy wewnętrznymi tamami, odkryć, że coś co było już nie musi się powtarzać o ile nie będziemy temu zaprzeczać, a uhonorujemy nasze straty i ból. A także czasem gdy powiemy o nich głośno, gdy pożegnamy skryte pragnienie „wyrównania” czy zemsty, gdy przestaniemy nosić w sobie poczucie niesprawiedliwości i cierpienia, które nie zostało wynagrodzone, a zamiast tego sami uznamy własny ból i wyjdziemy z nim na powierzchnię, tam gdzie przestaje być tajemnicą, ale też przestaje nami skrycie kierować. Ta pełnia może więc przynieść wiele znaczących wydarzeń, choć najważniejsze będzie się działo w nas, w naszej psychice, podświadomości, snach… czasem poprzez niezrozumiałe reakcje, czy emocje, czasem poprzez nagłą zmianę tego jak się czujemy, czy reagujemy na coś.

Jest to również dobry czas na pracę z energią seksualną i kreatywną, oraz na odkrywanie tego wszystkiego co ją nam blokuje, jak poczucie winy i wstydu, traumy i nadużycia, wszystkie te sytuacje, w których nasza seksualność i naturalna ekspresja nie zostały uszanowane i objęte miłością. Teraz jest mocny czas by do tego wrócić i by samemu lub ze wsparciem wrócić do tych doświadczeń i samemu dać sobie w tym miłość, akceptację i zrozumienie, oraz zgodę na wszystkie emocje, które się w nas w związku z tym pojawiły. Kontakt z ciałem i z seksualnością jest punktem wyjścia do poszukiwań wewnętrznej mocy i w tym czasie również praktyki pomagające nam się skontaktować z naszą energią seksualną mogą być szczególnie owocne. Rośnie nasze libido i potrzeby intensywnych doświadczeń głębokiego spotkania z parterem i ze swoją seksualnością. Księżyc w Skorpionie pokazuje nam przeszłe historie nadużyć, oraz obecne wzorce do „zlewania” się z partnerem by uciec przez lękiem, zaś Słońce w Byku kieruje nas ku pełnemu przyjęciu naszego ciała i jego potrzeb, oraz do rozgoszczenia się w chwili i naszej zmysłowości. Możemy rozpoznać, że nasza energia seksualna, podobnie jak twórcza, nie zależą od zewnętrznych okoliczności. Możemy rozgościć się w niej jako w naszej mocy twórczej, w połączeniu z życiodajną mocą Ziemi, we wszystkich wymiarach cielesności, życia i przemijania. Uważne eksplorowanie tej sfery może poprowadzić nas do ważnych odkryć pokazujących w jaki sposób radzimy sobie z energią seksualną i jak to się przekłada na nasze życie, a także uwolnić przeszłość i spotkać się z naszym ciałem i tym co ono odczuwa tu i teraz.

by John Cullen


Z niewinnej Kory rodzi się Królowa Persefona, po drodze jednak musi spotkać się ze swoim „porywaczem” i przyjąć od niego dar świętego owocu Podziemi – zamieniając miejsce swego uwięzienia w swoje królestwo i miejsce mocy. Granat Podziemi staje się Jabłkiem naszego Raju, które symbolizuje Życie, przyjemność, cielesność, ale też uwolnienie z ciasnych ram i pogłębienie zrozumienia otaczającego nas świata – to wszystko nam „zwiastuje” koniunkcja Jowisza z Uranem w Byku, a pełnia w Skorpionie jest ciemną Bramą prowadzącą nas do tego Edenu – czymkolwiek on dla nas będzie ;)

Soczystej i wyzwalającej pełni Wam życzę!



Chcesz dostawać cotygodniowy raport o tym co na niebie? Zapisz się do darmowego cotygodniowego Newslettera Free! Zapisy tutaj

A dla spragnionych pełnych - bardzo bogatych - cotygodniowych informacji wraz z prognozą na każdy dzień możliwość subskrypcji Newslettera Premium tutaj




poniedziałek, 15 kwietnia 2024

Koniunkcja Jowisza i Urana w Byku - 21 kwietnia 2024 - czas Rewolucji i Nowych Idei

 

koniunkcja Uran Jowisz
by Catherine Nelson



Koniunkcja Jowisza z Uranem w Byku to czas, na który wielu astrologów, w tym ja, czekało :) Kojarzy się z nagłym odwróceniem losu, uśmiechem fortuny, punktem zwrotnym, przełomem, wyzwoleniem lub iskrą rozpalającą bunt prowadzący do wyzwolenia. Znak Byka wskazuje na to, że wiele tych zmian będzie dotyczyć spraw materii, bezpieczeństwa, naszych podstawowych potrzeb i wartości, ale też cielesności, przyjemności, umiejętności odpoczywania, cieszenia się życiem, korzystania z tego co mamy, powrotu do ciała i do natury, relacji z tym co kobiece, cykliczne, żywe, z własną płodną, twórczą i cykliczną naturą. Możemy zaobserwować nagły ruch tam gdzie wydawało się, że jesteśmy zablokowani, otwierają się nowe drzwi, okazje, pojawiają nowe idee i perspektywy, poszerzają nasze horyzonty w sposób nagły i niespodziewany, nasz rozwój przyśpiesza, choć biorąc pod uwagę znak Byka, powiedziałabym, że może to być przyśpieszenie poprzez uziemienie, a nawet poprzez spowolnienie ;) Łatwiej o momenty olśnień, wglądów, przełomowych pomysłów, łatwiej o poczucie pewności siebie, o nadzieję, entuzjazm, powrót do ożywiających nas pasji, a także o spotkania z wspierającymi i inspirującymi nasz rozwój osobami. Ten czas może być jak znalezienie naszego „rogu obfitości” (być może cały czas mieliśmy go przy sobie?), ale też mogą się zadziać rewolucje zmieniające warunki w których żyjemy, co czasem możemy postrzegać jako zaburzenie, ale ostatecznie będzie to stymulować nasz rozwój i doprowadzi do pełniejszego poczucia komfortu w życiu, niezależnego od zewnętrznych przemian. Temu układowi towarzyszy często wzrost potrzeby wolności, rozwoju, zmian i angażowania się w to co uważamy, że jest ważne dla naszej społeczności i świata. Wyraźnie czujemy co już stało się dla nas za ciasne, niewygodne, niezgodne z naszymi wartościami i wizją przyszłości.

Koniunkcja Jowisza i Urana to najbardziej obiecujący choć i rewolucyjny układ jaki niebo nam „zaserwowało” od dawna. Zarówno na poziomie indywidualnym, jak i globalnym możemy odczuwać ją od początku kwietnia, jako przyśpieszenie spraw, intensywniejsze wydarzenia i zmiany. Szerzej jednak zaczęła ona działać już w poprzednim roku od lipca do października przynosząc pierwsze mocne zmiany, które teraz się rozkręcają. O ile na poziomie indywidualnym ta koniunkcja głównie kojarzy się z wszystkim co pozytywne: z nowymi ideami, pewnością siebie, nadzieją, ekscytacją, odwagą wprowadzania zmian i podbijania świata… O tyle w wymiarze globalnym z tych samych powodów bywa to reprezentowane przez wydarzenia, które nas mniej cieszą z tego samego powodu: być może ktoś gdzieś poczuł dużo pewności siebie i ruszył podbijać świat… Na szczęście także globalnie te koniunkcje zazwyczaj przynosiły nam ważne i potrzebne zmiany, po prostu nie od razu widziane jako takie – trudno dziś odmówić pozytywnego znaczenia rewolucjom amerykańskiej i francuskiej, choć kiedy trwały budziły raczej trwogę (szczególnie u tych którzy tracili władzę). Co istotniejsze koniunkcje te przynosiły nam też przełomy w nauce, technice i naszym rozumieniu świata, podobnie jednak jak w przypadku rewolucji potrzebny był czas byśmy mogli docenić ich znaczenie. Na poziomie indywidualnym często jest podobnie, choć czasem też widać szybciej efekt „wow” – szczególnie jeśli ta koniunkcja aktywuje ważne punkty w naszym horoskopie urodzeniowym. Strefa życia wskazywana przez dom, w którym wypada ta koniunkcja (22st Byka) wskazuje obszar, który prawdopodobnie od dłuższego czasu już doświadcza solidnego przemeblowania (przez obecność Urana), a teraz zobaczymy bardziej spektakularną i nieraz fartowną odsłonę tej przemiany. Posiadacze Astrokalendarza mogą sprawdzić jaki to obszar życia patrząc na pozycję i opis Jowisza w domu w tym czasie, natomiast każdy kto umie posługiwać się swoim horoskopem może sprawdzić nie tylko gdzie wypada obecna koniunkcja, ale też gdzie wystąpiły poprzednie i jakie zmiany temu towarzyszyły - by lepiej zrozumieć czego możemy się spodziewać :) Ostatnia koniunkcja Jowisza i Urana miała miejsce w najpierw w Baranie (0st!) w czerwcu 2010, a potem na końcówce Ryb we wrześniu 2010 i w styczniu 2011 (całe to 8 miesięcy możemy liczyć jako jej czas oddziaływania). Wcześniejsza wydarzyła się w 1997 na początku Wodnika, a wcześniej w 1983 w Strzelcu, w 1968/69 w Wadze (połączona z Plutonem – czas wielkich zmian!) i w 1954/55 w Raku – osoby urodzone w tych latach mają jej moc zaklętą w sobie ;) Jako osoba należąca do tego grona ostatnią koniunkcję z 2010/11 pamiętam jako bardzo ważną, jako czas kiedy postanowiłam robić to co teraz robię i zobaczyłam jak mogę to robić by było w zgodzie ze mną :)

 



Poniżej rozwinę jeszcze trochę tematy historyczne. Być może jeszcze do tego wrócę jeśli okaże się, że jest zainteresowanie kontekstami historyczno-politycznymi. Jeśli takowe przejawiasz napisz o tym w komentarzu :). Jeśli natomiast nie przejawiasz to przeskocz najbliższe trzy akapity – dalej będę pisać jeszcze trochę o obecnym czasie i o tym dlaczego ta koniunkcja uczy nas pokory wobec mocy Ziemi i przypomina, że jesteśmy jej częścią. 

Koniunkcja to początek nowego cyklu, zasiewanie ziaren, inicjowanie nowych idei – odpowiednik księżycowego nowiu, co oznacza, że jej efekty często widać po czasie, dopiero gdy się rozwiną i przyniosą owoce. Przykładowo w 1900 gdy miała miejsce koniunkcja Jowisza i Urana nieznany szerzej lekarz Sigmund Freud opublikował swoje przełomowe dzieło „Objaśnianie marzeń sennych”, którym zapoczątkował psychoanalizę, zaś fizyk Max Planck przedstawił swoje propozycje, które dziś są znane jako prawo i stała Plancka, zaś data ich ogłoszenia (14.12.1900 – dwa miesiące po ścisłej koniunkcji J-U) uznawana jest za początek fizyki kwantowej. Oba te wydarzenia wyznaczyły początek niezwykle ważnych prądów w nauce i kulturze, kształtujące to jak dziś postrzegamy samych siebie i świat, a jednak prawdopodobnie zwykli ludzie żyjący w tym czasie nie byli tej przełomowości świadomi. Z drugiej strony przełomowość lat 1775 (początek amerykańskiej wojny o niepodległość zbiegająca się niemal idealnie z koniunkcją J-U) czy 1789 (Rewolucja Francuska – jak wyżej) były raczej powszechnie zauważane w gazetach świata, a uczestnicy wydarzeń z pewnością nie mieli wątpliwości co do przełomowości czasów, w których żyją ;) Koniunkcje te przydarzają się jednak co ok 14 lat i nie zawsze ich efekty są aż tak spektakularne, częściej przynoszą nowe idee, książki, teorie, które przynoszą widoczne owoce 7 lat później w czasie gdy Jowisz ustawia się w opozycji do Urana, co oznacza połowę ich wspólnego cyklu, odpowiednik księżycowej pełni. W przypadku Rewolucji Amerykańskiej opozycja wydarzyła się w 1782 dokładnie pomiędzy zakończeniem walk a podpisaniem traktatu paryskiego w 1783. Natomiast jeśli chodzi o Rewolucję Francuską opozycja w 1796 przyniosła rządy Dyrektoriatu, a także niemal precyzyjnie wskazała moment objęcia przez Napoleona funkcji dowódcy armii - 3 lata później obalił on Dyrektoriat, a czas kolejnej koniunkcji w 1803 poprzedzał jego koronację na Cesarza, a także koniec rewolucji haitańskiej (trwającej równolegle z francuską) i niepodległość Haiti.

Wróćmy do czasów nam bliższych i zobaczmy jak cykl Jowisza i Urana zaznaczył się w naszej najnowszej historii. Koniunkcja w Strzelcu z 1983 przyniosła nam pierwszy telefon komórkowy, który zainicjował rewolucję komunikacyjną i mobilną. Koniunkcja w Wodniku z 1997 zbiegła się niemal idealnie z ogłoszeniem sukcesu w sklonowaniu owcy Dolly (dokonanym pół roku wcześniej również w energii tej koniunkcji), a także towarzyszyła pojawieniu się pierwszych zbliżeniowych kart elektronicznych i pojęcia bloga. Ostatnia z tych koniunkcji, tym razem potrójna na przełomie Ryb i Barana, w latach 2010/11 przyniosła nam premierę iPada, odczytanie neandertalskiego DNA (które okazało się też i naszym), ale też serię katastrof poprzedzających pierwszą kulminację w czerwcu 2010 w znaku Barana – wybuchy wulkanu na Islandii wstrzymujące ruch lotniczy w Europie, katastrofę ekologiczną Deepwater Horizon, a u nas katastrofę smoleńską. Kolejne dwie koniunkcje z tego cyklu wydarzyły się już w znaku Ryb i z nimi możemy powiązać m.in. początek Instagrama, potężne publikacje WikiLeaks i początek wydarzeń znanych jako Arabska Wiosna.

Jeśli natomiast chodzi o ostatnie koniunkcje Jowisza i Urana w znaku Byka to w ostatnim tysiącleciu nie było ich wiele – dopiero niedawno wróciły po długiej przerwie, pierwsza z nich w 1858 roku zainspirowała Darwina by w końcu opublikował swoją teorię po dekadach zbierania materiałów (uranicznym impulsem jak grom z jasnego nieba był list od kolegi, który chciał opublikować własną podobną teorię ;) ). Mieliśmy w efekcie wstrząśnięcie „porządkiem świata” i tym jak rozumiemy jego materialno-biologiczny wymiar oraz naszą rolę w stworzeniu. Druga i ostatnia dotychczas koniunkcja w Byku wydarzyła się w trudnym czasie, w roku 1941 – za oceanem owszem przyniosła rozkwit gospodarczo-kulturalny, w tym wybitny film Obywatel Kane, który zmienił historię kina. U nas niestety było mniej różowo, agresorzy rozkręcali się w swojej zbrodniczej ekspansji, aczkolwiek w tym czasie pojawiły się też dwie technologiczne rewolucje, które w krótkim czasie zmieniły losy wojny: złamanie kodu Enigmy w 1941, oraz rozpoczęcie projektu Manhattan już w 1942… W 1941 Niemcy zaprezentowały też pierwszy działający komputer – Z3. Wątek rozwoju technologii komputerowej będzie odtąd wracał w czasie każdej koniunkcji Jowisza i Urana. Podsumowując, czasem do rewolucji naukowych i technologicznych popychała nas wojna, a czasem pokój, jednak ostatecznie to te właśnie zmiany są esencją tego czasu i myślę, że z ostatnimi innowacjami w zakresie AI łatwo dostrzec, że to już się dzieje i tylko będzie przyśpieszać zmieniając naszą rzeczywistość także w ściśle materialnym sensie.




Czas samej kulminacji tej koniunkcji (sobota-niedziela) może być dość dziwny, jako że z hiperoptymizmem i rewolucyjnością tego połączenia będą rywalizować mniej radosne układy, a to co przeważy dla nas raczej będzie indywidualne i zależne od tego jaką pracę wykonaliśmy ostatnio w temacie naszych zranień i trudnych emocji. Może być tak, że wzrostowi nadziei dotyczącej przyszłości, wielkim wizjom, planom, marzeniom, będą towarzyszyć też lęki – przyszłość jednocześnie będzie nas zachwycać jak i budzić emocje, które bardziej przynależą do naszej przeszłości. Będzie to więc czas nie tylko zasiewania wielgachnych ziaren przyszłości, zmian i naszych aspiracji, ale też wewnętrznej transformacji, szybkiego wyrastania z dawnych ograniczeń, z tego co nie pozwalało nam na rozwinięcie skrzydeł, z wstydu, bólu, cierpień z przeszłości, które rzutowaliśmy nie tylko na naszą teraźniejszość, ale też na przyszłość, z tego co dotąd odbierało nam wiarę w siebie, odwagę do działania, stawania na swoim, odwagę do bycia sobą. To wszystko są tematy związane też z retrogradacją Merkurego w Baranie, która nadal trwa i zakończy się parę dni po koniunkcji, co podkreśla, że aspekt uwalniania naszej energii i wyzwalania od przeszłych blokad jest tu być może ważniejszy od tego wszystkiego co byśmy chcieli w tym bogatym w nadzieje czasie dostać. Więcej o towarzyszących tej koniunkcji układach i o tym co może być w tym trudne pisałam w poniedziałkowym Newsletterze Premium.





O przeszłości i o głębi procesu przez który idziemy opowiada też symbolika trzeciego dekanatu (trzeciej części) Byka, w której Jowisz i Uran się spotykają, a która przypomina nam o mocy Natury, o tym, że jej siły są większe od naszych planów, ale też że wsłuchując się w jej głos i we własne ciało (które również mówi jej głosem) możemy dostroić się do jej cykli, fal, przemian. Zasiane teraz ziarna powierzamy Naturze, która może dać nam nadzwyczajne plony, albo ukarać naszą pychę. To więc przypomnienie dla nas, że nie możemy snuć „wielkich wizji” i planować dalszej przyszłości, nie biorąc Natury pod uwagę – w tym naszych ciał i tego co podtrzymuje nas przy życiu. Jednak kiedy szanujemy moc Ziemi i jej podmiotowość wtedy nasze plony są jej plonami :) Symbolika trzeciego dekanatu Byka wiązana jest z Tytanami i Żywiołami – czyli mocami ponad naszą kontrolą, którym możemy się pokłonić, celebrować, rozmawiać z nimi, prosić o wsparcie, ale nie warto udawać, że to my nad nimi władamy ;) Ziemia mówi do nas opowiadając nowe historie, wspierając wzrastanie idei i znaczeń – a my możemy skorzystać z tego czasu najpełniej jeśli będziemy uważnie słuchać :)


by Alison Scarpulla



Ważne jest to na ile jesteśmy ludźmi, na ile czujemy nasze ciało i o nie dbamy, jakie mamy zasoby, jak możemy dbać o homeostazę, regulować siebie w drodze do naszych wizji i marzeń, jak odpoczywać, jak wybierać łagodniejszą, przyjemniejszą, dostosowaną do potrzeb naszego ciała i ducha drogę. Jak czuć się bardziej żywym tu i teraz, jednocześnie dążąc do lepszego jutra? Być może największą rewolucją tego czasu będzie dla nas powrót do ciała, do komfortu (do tej mitycznej strefy komfortu, z której wszyscy chcą byśmy wyszli, choć nikt nie wie jak tam trafić ;) ), do uziemionej konkretności, która wcale nie musi się wykluczać z idealizmem i ekscytacją – przeciwnie może je zasilać i pozwalać poczuć pasję, przyjemność, radość już dziś, tu gdzie jesteśmy, czując pod stopami Ziemię i nad głową nieskończony przestwór :)

by Dalien Kordan


sobota, 6 kwietnia 2024

Nów w Baranie z zaćmieniem Słońca - 8 kwietnia 2024

 


Znak Barana ostatnio jest gorącym punktem zodiaku (jakby sam w sobie nie był esencją żywiołu Ognia ;) ), zaś czas tego nowiu będzie ważnym zwieńczeniem procesu i jednocześnie czasem początku Nowego. Będzie to bowiem drugie i ostatnie w tej serii zaćmienie Słońca w Baranie (kolejne za ok 9 lat!), doprowadzające do końca proces, który otworzył się rok temu, kiedy to nastąpiły dwa nowie w Baranie pod rząd, z czego drugi połączony z zaćmieniem (21.03 i 20.04.23 - plus cały okres pomiędzy). Aspekt wracania do tego co rozpoczęło się wcześniej i dopełniania tego podkreśla też retrogradacja Merkurego w Baranie, zaś nadzwyczajną moc uzdrawiania przeszłych zranień i wewnętrznej integracji tego co w nas rozdzielone i niegdyś odrzucone podkreśla Chiron, który będzie w koniunkcji z tym nowiem z dokładnością co do minuty! Samo zaćmienie również daje szanasę do domknięcie przeszłości i zainicjowanie nowych ścieżek – często przez „przypadek”, czyli w zaskakujący i wytrącający z nawyków sposób. Jakby tego było mało nów po Wiosennej Równonocy jest często traktowany jak początek astrologicznego roku nie tylko w rozumieniu cyklu Słońca (tu początkiem jest sama Równonoc), ale też Księżyca. Ostatni, ale niemniej ważny aspekt to fakt, że tym nowiem otwieramy miesięczny cykl księżycowy, który będzie zawierał najważniejsze astro-wydarzenie tego roku, czyli koniunkcję Jowisza i Urana w Byku, której działanie już możemy odczuwać, a której znaczenie niesie w sobie czas przełomów, nowej nadziei, nowych wizji, wyzwolenia, ekspansji i również początku nowego cyklu – tym razem ok 14 letniego cyklu jowiszowo-uranicznego, cyklu rewolucji w naszym światopoglądzie, wierzeniach i społecznym porządku (poprzedni zaczął się na początku 2011 i przyniósł nam małą epokę Ryb – więcej o tym będę pisać niebawem w newsletterze i być może też w większym artykule na blogu).

To tyle jeśli chodzi o szeroką perspektywę i doniosłość tego nowiu, która prawdopodobnie będzie dobrze widoczna dopiero z perspektywy czasu – to co teraz zasiewamy będzie wzrastać przez wiele lat. W skali łatwiejszej do zaobserwowania na plan pierwszy mogą się wybijać frustracje, kiedy nasza potrzeba zaczynania nowych rzeczy z rozmachem napotykać będzie opóźnienia, czy konieczność dopracowania naszych pomysłów. To czas gdy nasza wola, życiowa energia, pasja się odradzają, ale raczej nie jako cudowne objawienie, a w konfrontacji ze światem, z przeszkodami, z tym co potrzebujemy przekroczyć by odzyskać siłę, pewność siebie i poczucie sprawczości. To czas Feniksa przechodzącego przez chrzest Ognia – coś trzeba oddać, na coś się trzeba odważyć, coś przeżyć do końca, by stać się pełniej sobą. Ewentualne przeszkody trenują więc naszą siłę woli, testują nasza determinację, cierpliwość, sprawdzają na ile jesteśmy dojrzali w operowaniu mocą Ognia, na ile zrozumieliśmy jak go rozpalać, podtrzymywać, dbać o to by nas zasilał a nie spalał, a także na ile jesteśmy odpowiedzialni i konsekwentni w naszych działaniach. Ten nów może nam dać odwagę i impuls by zrobić coś nowego, inaczej niż zwykle, coś ważnego zainicjować czy pokazać siebie światu w większej autentyczności. Jednak to co ważne to nie oczekiwanie, że w zamian świat nas będzie nosił na rękach – to może się nieco odwlec ;) Ważne też by pozostać otwartym na to co do nas przychodzi: na informacje, impulsy, wizje które prowadzą nas na nieoczekiwane ścieżki i czasem mogą nas „odwodzić” od celu – być może jest coś lepszego dla nas niż cele, które wymyśliliśmy sobie w kończącej się epoce ;) Być może Ogień Feniksa ma nas oczyścić z tego wszystkiego czego już nie chcemy, gdzie energia już nie płynie, gdzie pozostały martwe skorupy by już niedługo Jowisz z Uranem mogły nas napełnić nowymi ideami :)

Nów w Baranie jest czasem pielęgnacji wewnętrznego ognia. Powrotu do tego co nas zasila, do tego co sprawia, że czujemy się żywi. Niezależnie od sytuacji zewnętrznej nów w Baranie przypomina nam, że źródło naszego ognia jest w nas i wsłuchując się w to co nas rozpala, w nasze pragnienia, impulsy, emocje, energię poruszającą się w naszym ciele kontaktujemy się z energią ognia w nas i możemy się nią zasilać, ukierunkowywać na intencje, czy po prostu czuć przyjemność i radość w ciele. Kontaktujemy się teraz ze źródłem mocy w nas samych, w  tym miejscu w ciele gdzie czujemy jak rodzi się zapał do działania. To czas kiedy możemy się skontaktować ze swoimi najsilniejszymi pragnieniami, tymi co rozpalają w nas ogień pasji i sprawiają, że chce się żyć i działać – potem zasilić te pragnienia energią Ognia i czasu wiosennego powrotu do życia. Jeżeli masz poczucie, że brakuje Ci motywacji, inspiracji, czy nawet chęci do życia, właśnie teraz warto ich poszukać – a przewodnikiem może gniew, niezgoda, bunt i to jak czujemy jego energię w ciele, oraz do jakich zmian nas prowadzi.

Zanim Księżyc dojdzie do nowiu dobrze jest zrobić selekcję dotychczasowych aktywności i celów – które z nich rzeczywiście rozpalają nasze serca i  uruchamiają nas do działania? A które tylko wydają się piękne, ale jakoś nie możemy się „zmusić” do ich realizacji? Możesz pomedytować z każdym ze swoich celów, sprawdzając w jaki sposób czujesz je w ciele. Co czujesz myśląc o nich? Czy czujesz odprężenie czy napięcie, radość czy lęk, ciepło czy zimno w ciele, słabość, czy chęć do działania? A może coś jeszcze innego? To dobry czas na to by sprawdzić co rozpala nasz ogień, co go przygasza, co sprawia, że chce się żyć, a co nas zatrzymuje? Oczywiście jakby pogrzebać głębiej to w każdym z takich „zatrzymań” można by odnaleźć wiele historii i ograniczających przekonań… to jednak jest nów w Baranie, a w nim najważniejsze jest nie to by analizować, a to by zrobić to co nas najbardziej „nakręca” ;) By poczuć w sobie ruch do działania i kierunek, który nas rozpala i pójść za tym ruchem choć symbolicznie tak by zobaczyć jak się czujemy w działaniu i co podnosi naszą energię. Baran jest o poczuciu, ale też o ukierunkowaniu naszej energii, a to wymaga wybrania tylko jednej rzeczy na raz, tylko tego do czego jesteśmy właśnie teraz gotowi i chętni :)

Z tym nowiem budzimy się do życia i inicjujemy nowy rozdział – którego treść dopiero będzie się odsłaniać :)

Kulminacja nowiu o 20:21 w poniedziałek. 

Pięknego czasu odnawiania, uzdrawiania i inicjowania! :)



Chcesz dostawać cotygodniowy raport o tym co na niebie? Zapisz się do darmowego cotygodniowego Newslettera Free! Zapisy tutaj

A dla spragnionych pełnych - bardzo bogatych - cotygodniowych informacji wraz z prognozą na każdy dzień możliwość subskrypcji Newslettera Premium tutaj

czwartek, 4 kwietnia 2024

Retrogradacja Merkurego w Baranie: 2-25 kwietnia 2024

 




Retrogradacja Merkurego w Baranie, która się zaczęła we wtorek, jest szczególna. Dzieje się w czasie gdy wszystko inne na niebie (i w naszym życiu) przyśpiesza, kiedy dzieją się rzeczy ważne, przełomowe, nakierowane na przyszłość… a jednak z jakiegoś powodu przez te trzy tygodnie równolegle ważne rzeczy dzieją się w nas, w naszej relacji z przeszłością, coś wymagać będzie poprawienia i szczególnej uważności, coś uzdrowienia i objęcia akceptacją. Jesteśmy jak tuż przed odpaleniem rakiety międzyplanetarnej, a Merkury przypomina nam by jeszcze raz wszystko sprawdzić, poprawić niedoróbki, przemyśleć kierunek w którym lecimy. Najbliższe tygodnie mogą nam przynieść pokusę działania szybciej niż pomyślimy, naprzemiennych zrywów i zatrzymań, falstartów, entuzjastycznych inicjacji nowego i cofania się parę kroków w tył, słomianych zapałów, walki z wiatrakami. Jednak nawet jeśli wolelibyśmy bardziej płynną podróż, to w tym szarpanym początku jest wielka mądrość – konfrontujemy się ze światem i w przyśpieszonym tempie uczymy się lepiej sobie z nim radzić w nowych sytuacjach, jak dziecko, które uczy się chodzić poprzez upadanie i wstawanie. Z dobrym nastawieniem możemy mieć z tego czasu nauki i eksploracji dużo frajdy, jeśli uzbroimy się nie tyle w cierpliwość (raczej deficytowy zasób w tym miesiącu ;) ) a w elastyczność, zdolność do rozpoznawania własnych błędów i szybkiej zmiany tego co nie działa.

Retrogradacja ta jest szczególna gdyż po pierwsze zbiega się z „sezonem zaćmień”, po drugie z koniunkcją Jowisza i Urana z kulminacją dokładnie w ostatnich jej dniach, po trzecie zaś skłania nas do powrotu i zagłębienia się w tematy uzdrawiania „odpalone” ostatnio przez Chirona. To sprawia, że wszystko co się będzie wydarzać ma szczególną wagę i może mocno przemeblować nam sferę życia, w którą aktywuje w naszym horoskopie Merkury (dom w którym wypada druga połowa znaku Barana, mój opis możesz przeczytać w Astrokalendarzu lub krótkim opisie samej retrogradacji - info tutaj). Mam poczucie, że jak na retrogradację sprawy będą toczyć się szybko, choć chaotycznie i że raczej nie będzie to czas spokojnego retritu ;) Połączenie Słońca, Merkurego i potem też Wenus w Baranie, oraz koniunkcji Jowisz-Uran z jednej strony, z retrogradacyjnym trybem i Marsem w Rybach może być odczuwalne jako jednoczesny pęd do przodu i do tyłu, może nieco szarpać, mogą być przygody po drodze, zgubienie drogi i odnalezienie się w nieoczekiwanych miejscach… ale jednak będzie to czas bardzo owocny :) O każdym ze wspomnianych powyżej astrologicznych wątków będę jeszcze pisać w newsletterze i częściowo też na blogu, tymczasem wróćmy do samej retrogradacji Merkurego.

 



Ważnym tematem poruszanym przez tą retrogradację jest to jak wyrażamy naszą wolę, na co kierujemy naszą energię i jak tworzymy królestwo naszego życia zarówno poprzez nasze akcje, jak i poprzez zaniechania. Aktywność Chirona w Baranie sugeruje, że możemy się spotkać z tym co kiedyś w sobie odrzuciliśmy jako zbyt „egoistyczne”, „ekspresyjne”, „nieprzemyślane” etc. Z pierwotnym impulsem życia i tworzenia, który się przez nas wyraża – nasz unikalny sposób ekspresji, temperament, odruchowy styl działania, to jacy jesteśmy gdy nie myślimy o tym jacy „powinniśmy” być, jak nas widza inni, czy co chemy osiągnąć. Gdy pozwalamy by ta jakość się przez nas wyrażała wtedy nasza energia znów może swobodnie płynąć, dawać nam radość działania i bycia, przywracać kreatywność i entuzjazm, a także wpływać na świat wokoło tak, że zaczyna on odbijać nasze jakości i staje się dzięki temu bogatszy. Szczególnie ważny może to być czas dla tych z nas co utkneli w jakiejś formie bezradności, braku energii, braku poczucia czego chcemy czy nawet kim jesteśmy – jeśli są to dla Ciebie ważne tematy warto skorzystać z nadchodzących trzech tygodni na to by zanurkować w te tematy i odkryć gdzie w nas tkli się prawdziwy ogień. Ważną wskazówką będzie dla nas złość lub skrywająca ją frustracja i niezadowolenie – ilekroć pojawiają się w nas silne reakcje na coś potraktujmy to jak objawienie się naszego wewnętrznego ognia domagającego się dla siebie ujścia. Złośc mówi nam na co już nie mamy zgody, gdzie przekraczamy samych siebie lub pozwalamy by inni przekraczali nasze granice, co jest dla nas tak ważne, że chcemy coś z tym zrobić. Taka iskra czeka tylko na to by pozwolić jej płonąć, zamiast ją gasić różnymi „trzeba”, „nie powinno się” i „nie ma sensu” ;) Czasem warto coś zrobić tylko dlatego, że podnosi to nasz poziom energii, sprawia nam to radość lub spełnia naszą potrzebę zmiany, bez racjonalizowania i analizowania wszystkiego. Retrogradacja Merkurego niemal gwarantuje nam, że w tej drodze nieraz trzeba się będzie cofnąc i coś przemyśleć na nowo i dotyczy to tak samo tego co zrobimy spontanicznie, jak i tego co długo wałkowaliśmy w głowie. Nieraz zmienią się warunki, koncepcje i nasze potrzeby, a celem nie jest zrobienie czegoś trwałego i ekhm „sensownego”, a to by nauczyć się jak dbać o naszą energię, jak ją rozpalać, podtrzymywać i unikać tego co ją gasi. Metodą prób i błędów :) Na rozwijanie tego co w tym miesiącu rozpoczniemy mamy jeszcze dużo czasu, a szanse są na to, że będą to rzeczy wielkie i ważne z dalszej perspektywy (o czym być może więcej napisze w tekście o koniunkcji Jowisza i Urana).

 



Retrogradacja to czas kiedy wracają tematy w przeszłości, w tym przypadku szczególnie chodzi o te wszystkie historie kiedy nie wyraziliśmy swego zdania, nie nazwaliśmy rzeczy po imieniu, zdusiliśmy swoją złość, chcieliśmy ją zataić, a wyszło jeszcze gorzej… ;) Problemy komunikacyjne typowe przy retrogradacji Merkurego mogą w tym okresie szczególnie mocno nas złościć. Jest to idealny czas na to by nazwać to co nas wkurza lub co nas mocno ubodło w przeszłości i dotąd w nas gdzieś siedzi powodując wybuchy gniewu czasem w zupełnie nieadekwatnych okolicznościach. Mocne słowa są w tym okresie naszym sprzymierzeńcem, natomiast owijanie w bawełnę tylko może pogorszyć sprawę. Generalnie Merkury retrogradujący w Baranie to wielki nauczyciel mówienia wprost i odwagi w wyrażaniu siebie. Ilekroć tym zasadom uchybimy, może się to odbić nieporozumieniami i w efekcie wybuchami gniewu za strony tych o których chcieliśmy zadbać „delikatnie” przedstawiając sprawę. To również też dobry czas na to by różne zawiłe nieporozumienia poodkręcać i przeciąć parę węzłów gordyjskich... Prostota i szczerość czasem bywają lepsze niż dyplomacja ;)

Ważne będzie również pytanie: „co robię z moją energią?”. Czy kieruję ją tam gdzie chcę, czy też spalam w sprawach nieistotnych i bezsensownych potyczkach z innymi? Co budzi mój zapał i chęć do działania? Czy potrafię przekuć taki zapał od razu w czyn, czy też odkładam działanie czekając na „bardziej sprzyjające” okoliczności? - to są pytania, które warto sobie w tym czasie zadać. Szczególnie ważne jest przyjrzenie się temu co nas porusza do działania, na poszukiwanie takich aktywności, do których wcale nie musimy się motywować. Mogą do nas w tym okresie wracać aktywności, które były dla nas istotne w przeszłości, dawne projekty i pomysły. To również okres kiedy ważne jest to by zadbać o swoją energię fizyczną, a zwłaszcza o ruch – możemy poczuć ochotę do powrotu do zarzuconych aktywności fizycznych.

Jeśli w przoszłości porzuciliśmy jakiś temat, bo nie mieliśmy dośc odwagi czy pewności siebie, to teraz może wrócić, niczym wyrzut sumienia ;) Takie wracające wątki są ważne nie tylko dlatego, że mogą to być idee warte realizacji, ale też dlatego, że jeśli coś takiego wciąż do nas wraca to znaczy, że utknęło tam sporo naszej uwagi i serca…. Może warto przyjrzeć się temu czemu wciąż sobie czegoś odmawiamy lub nie znajdujemy na to czasu, skąd biorą się nasze ruchy unikowe czy sabotujące i co się wydarzy jeśli raz spróbujemy coś zrobić mimo wszystko? :)

Pięknego czasu retrogradacji i odzyskiwania siebie Wam życzę! :)





Chcesz dostawać cotygodniowy raport o tym co na niebie? Zapisz się do darmowego cotygodniowego Newslettera Free! Zapisy tutaj

A dla spragnionych pełnych - bardzo bogatych - cotygodniowych informacji wraz z prognozą na każdy dzień możliwość subskrypcji Newslettera Premium tutaj