poniedziałek, 31 sierpnia 2020

Pełnia w Rybach - 2 września 2020





Pełnie tak mają, że podbijają energię zmian i emocje, które przez ostatnie tygodnie się rozwijały. To czas kiedy to, co w nas nabrzmiało potrzebuje wybrzmieć, czy to jako słowa, czy jako dzieła, projekty, z którymi wychodzimy w świat, czy też jako emocje, które w danym cyklu się w nas nagromadziły. Pełnie w Rybach zaś są często szczególnie emocjonalne ;) To dobry czas by sobie odpuścić wszystkie obowiązki, koncepcje działań i po prostu pobyć z naszymi emocjami, pozwolić by przepłynęły przez nas i użyźniły naszą duszę lub by po prostu głęboko odpocząć, pozwalając sobie odpuścić wszystkie oczekiwania rozpuścić się w tym co jest. Z puszczenia kontroli w tym czasie może się wyłonić wyjątkowa wena twórcza, wizje, doznania mistyczne, czy też inna magia. Jeśli jednak ten czas wykorzystamy „tylko” po to by dostroić się do samych siebie, uwolnić wszystkie zatrzymane emocje, pozwolić sobie być dokładnie w takim momencie naszej drogi w jakim jesteśmy i objąć siebie w tym miłością… to to będzie najważniejszy cud jakiego możemy doświadczyć :) Pełnia w Rybach to czas wewnętrznego oczyszczenia, uwalniania, obmywania siebie z czułością, łączenia ze światem w tym kolektywnym doświadczeniu, odczuwania jak jesteśmy połączeni kiedy tak fale doznań przepływają przez nas. Zmywamy z siebie doświadczenia tego lata z wdzięcznością, zmywamy zarówno przywiązania do tego co było pięknego, jak i żale i oczekiwania, że mogło być coś więcej… oczyszczamy się z napięć, w które ostatni czas obfitował, ale nie poprzez zaprzeczanie im, a poprzez pozwolenie by energia emocji popłynęła i te napięcia rozpuściła. 

Czas towarzyszący tej pełni będzie poruszał wiele czułych strun, bo na niebie dzieje się od pewnego czasu ciekawie ;) Więcej piszę o tym w cotygodniowym newsletterze, tutaj oszczędzę Wam astrologicznych szczegółów, a tylko zaznaczę niektóre wątki teraz aktywne. Sporo się może dziać w dniach okołopełniowych w relacjach, tematy nadużyć, rezygnowania z siebie dla relacji, manipulacji, ale też bunt przeciwko temu wszystkiemu. Możliwe ważne momenty zwrotne w relacjach, momenty przesileń, ale też wyznań i deklaracji. Mocna manifestacja napięć między kobietami i mężczyznami, ale też między dawnym hierarchicznym porządkiem, a tym nowym który się dopiero rodzi. Do tego jest to czas krótko przed retrogradacją Marsa, który przebywa w ognistym Baranie i mocno podgrzewa nam ostatnio atmosferę ;) To moment kiedy wciąż chcemy biec przed siebie, atakować takie czy inne cele, działać, walczyć, angażować się… ale coraz mniej w tym wszystkim sensu i łatwo się przegrzać ;) Pełnia w Rybach, znaku żywiołu Wody to czas który – jeśli wejdziemy w niego świadomie -pozwoli trochę ostudzić nasze rozgorączkowane głowy, zregenerować ciała, przygotować się na zmianę kierunku, która rysuje się przed nami. 

Wracając do symboliki pełni w Rybach, jest ona tradycyjnie czasem marzeń i śnienia. Jeżeli otworzysz się na sprawy duchowe, medytację, czy marzenia będzie to czas wyjątkowej magii. Jeżeli jednak będziesz z tym walczyć i próbować działać według ustalonego planu, możesz się pogubić w księżycowej mgle. Dobry czas by odpuścić sobie, nic nie planować, pobyć w tym co jest, dać się unieść uczuciom, wizjom i marzeniom. Zaufaj, że śniąc o tym co piękne przyciągasz to do siebie. Zaufaj, że przeżywając trudne emocje uwalniasz je i uwalniasz siebie. Zaufaj, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Jeśli czujesz, że wzbiera w Tobie fala – idź za nią.

Nadchodząca pełnia bardzo sprzyja nie tylko marzeniom, ale też budowaniu mostu pomiędzy śnieniem a rzeczywistością. Przypomnij sobie co jest największym pragnieniem Twojego serca. Jeśli nie wiesz wsłuchaj się w nie w medytacji i poproś swoją duszę o odpowiedź. Poczuj jakby to było, gdyby Twoje marzenie się spełniło, jakie odczucia w ciele towarzyszą tej wizji? Jakie emocje? Co możesz robić by częściej tak się czuć niezależnie od tego co się zadziewa w świecie? Jakie wybory sprzyjają temu by czuć się tak częściej? A jakie oddalają Cię od tego stanu? W ten sposób Twoje marzenie kontaktuje Cię z Twoimi głębokimi potrzebami i może Cię prowadzić poprzez zwątpienia. Jednocześnie czas tej pełni, kiedy Słońce jest w pragmatycznej Pannie pomaga nam też mocniej skonkretyzować nasze wizje i przekuć marzenia na konkretne kroki możliwe do zrealizowania tu i teraz. Sprowadzenie wzniosłych wizji w zwyczajność naszej codzienności. To według mnie najmocniejsza forma wysyłania na pełnię intencji – symboliczny lub więcej niż symboliczny pierwszy krok na drodze do celu ;)

Pełnia w Rybach uczy nas też tego w jaki sposób możemy uświęcić każdy swój dzień, wprowadzić sacrum w „szarą” codzienność, celebrować życie tu i teraz. Właśnie ta pełnia może nam pomóc nie tyle wpuścić magię do naszego codziennego życia, ile dostrzec, że ona zawsze tam była ;) Odkrywać duchowy wymiar tego co proste, zwykłe, naszych codziennych czynności i doświadczenia bycia częścią cykli natury, w której każdy moment jest święty :)


*

Powiązane teksty:

o tym kiedy ponosi nas fala niezrozumiałych emocji - tutaj
o tym dlaczego manipulujemy emocjami - tutaj
wiersz o eonach odrzucania siebie nawzajem - tutaj
kochanie to przyjmowanie? - tutaj

*

Jak co pełnię i co nów zapraszam Was serdecznie do udziału w grupowej medytacji na odległość dokładnie w momencie dopełnienia pełni, czyli o 07:22 w środę rano. Więcej o Medytacjach Księżycowych dowiesz się tutaj

Chcesz dostawać świeże newsy o tym co na niebie? Zapisz się do darmowego cotygodniowego newslettera! Zapisy na pod tym linkiem.

A dla spragnionych pełnych - bardzo bogatych - cotygodniowych informacji wraz z prognozą na każdy dzień możliwość subskrypcji Newslettera Premium tutaj.




niedziela, 16 sierpnia 2020

Nów w Lwie - 19 sierpnia 2020

 




Nów w ognistym Lwie przypada w środku mocnego czasu zmian i akcji. Ogień to również żywioł działania, a Lew lubi głośno wyrażać to co mu w sercu gra… to wszystko jednak w połączeniu z samym czasem nowiu tworzy szczególną symbolikę. Nów jest czasem zwrócenia do wnętrza, dbania o wewnętrzny ogień, a ten w Lwie szczególnie mocno kieruje nas w stronę serca i tego co ono do nas mówi. Wygasają więc te zmagania, w których nie było naszego serca, które były oparte na przyzwyczajeniu, koncepcjach umysłu, czy minionych już natchnieniach po to byśmy mogli skontaktować się z nowym ogniem w naszym sercu, wynieść na powierzchnię nowe pragnienie, nową ekspresję naszego ja, nowy ryk Lwa! Esencją znaku Lwa jest odczuwanie i wyrażanie miłości, tej do drugiej osoby czy do wielu osób, do siebie samego, do tego co robimy, do świata jako takiego, jednak by mogła ona popłynąć szerokim strumieniem musi wybrzmieć cała niezgoda, gniewny ryk lwa, po to byśmy uwolnili to wszystko co nas w ekspresji naszej miłości zatrzymuje, to co nam zalega w sercu, to co nas krępuje w wyrażaniu tego co czujemy. Każdy nów jest czasem śmierci i odrodzenia na pewnym poziomie – Lew wskazuje, że teraz szczególnie ważnym obszarem tego odrodzenia jest miłość, wyrażanie siebie, to na ile pokazujemy siebie prawdziwych sobie i światu. Odchodzą więc nieautentyczne wizerunki, konwenanse, że „nie powinno się”, zatrzymane emocje i wszystko to co zamyka nam serce. Teraz jest czas na otworzenie serca, ale to nie dzieje się poprzez słodkie zalewanie siebie i innych „miłością”, a poprzez totalną autentyczność, pełną ekspresję tego co w nas, ryk może nie koniecznie głośny, ale prawdziwy do rdzenia naszej istoty. Dopiero w przestrzeni autentyczności, zgody na siebie takiego jakim jestem i na każdą emocję, która się pojawia, Miłość może się czuć jak w domu :)

O tym co się ogólniej dzieje teraz na niebie, o wspomnianym wyżej mocnym czasie piszę jak zwykle więcej w Moonset Newsletterze i tutaj nie będę Was już zawalać astrologicznymi szczegółami. Tylko o jednym chcę jednak napisać. Tego samego dnia co nów ma miejsce kulminacja odczuwalnego ponad dwa tygodnie aspektu między Lilith a Plutonem (kwadratura). Upraszczając można powiedzieć, że oba archetypy są o seksie ;) Szerzej: o represjonowaniu sfery seksualnej, o zderzeniu między seksualnością a władzą, patriarchatem i hierarchią a światem relacji partnerskich i wyzwolonych. To aspekt silnego napięcia między paradygmatami, umierania jednych wizji, walki o inne, parcia do wyzwolenia z opresji, ale też dokręcania śruby tym co nie chcą ugiąć kolan… Na poziomie wewnętrznym ten mocny czas jest zaproszeniem nas do przyjrzenia się temu co w nas represjonuje naszą seksualność, ekspresję kobiecości czy męskości, na to jak my sami wpisujemy się w system stereotypów dotyczących płci, tego co nam jako kobietom / mężczyznom wypada i gdzie mamy już palącą potrzebę by poza te ograniczenia wyjść. Ryk Lwa jest więc też zawołaniem do wyzwolenia z okowów patriarchalnych i systemowych norm i modelów, które blokują naszą autentyczność i odcinają nas od wyrażania tego co w naszym sercu.

Wracając do samego nowiu w Lwie, który jest czasem kiedy zwracamy się do wnętrza po to by odnaleźć to co w nas wymaga wyrażenia, twórczej ekspresji, zasilenia energią ognia. To dobry moment na to by wsłuchać się w to, co mówi nam serce, wsłuchać się w swoje uczucia, przypomnieć to co jest dla nas naprawdę ważne i co nas odżywia. Pomaga w tym medytacja polegająca na trzymaniu dłoni na sercu i słuchaniu jego bicia. Celem tej medytacji jest uwolnienie się od myśli, zejście świadomością do poziomu serca i zanurzenie w jego ciszy. Będąc w tym miejscu możesz zadać sercu pytanie o coś, co jest dla Ciebie ważne. Kontaktujemy się z samym centrum naszej istoty, miejscem gdzie drzemie odpowiedź na pytanie: kim tak naprawdę jestem? Co pragnę wyrazić? Jak manifestuję swoją obecność w świecie i jak celebruję życie? Czy jest jakieś pragnienie, marzenie, tęsknota, która domaga się wyrażenia? To wspaniały czas na twórczość i odkrywanie nowych sposobów wyrażania siebie. To również idealny czas na rytuały miłosne i zapraszanie ognistej namiętności :)

Lew to znak skłaniający do stanięcia w miejscu swojej osobistej mocy, kiedy wydobywamy prawdę o nas i z zaufaniem ukazujemy ją światu. Jestem właśnie taka/taki! To jest to czego chcę! To jest to co kocham! Jest to więc czas na odkrycie siebie w pierwszym rzędzie przed sobą samym. Oraz na docenienie siebie, pokochanie siebie jako doskonałej manifestacji Życia. Możemy to robić poprzez mówienie sobie doceniających słów, wypisanie tego co w sobie kochamy na kartce, malowanie, śpiewanie, tańczenie… i wszystko to co nam przyjdzie do głowy :) Ogień, który płonie w naszym sercu potrzebuje pokarmu w postaci miłości do siebie i przestrzeni na ekspresję w świecie by ożywić całe nasze życie. Rozpalmy go mocno w ten nów i powierzmy mu nasze marzenia!


*

Powiązane teksty:

  • O Czerwonym Kapturku inaczej, czyli o patriarchacie i traumach rodowych, oraz wyzwoleniu naszej dzikiej strony - tutaj
  • O sile jaką daje przyjęcie swojej autentyczności, czyli o pewności siebie inaczej - tutaj
  • O kreatywności - tutaj
  • O otwartym sercu i bólu - tutaj

*

Jak co pełnię i co nów zapraszam Was serdecznie do udziału w grupowej medytacji na odległość dokładnie w momencie kulminacji nowiu, czyli tym razem o szalonej godzinie 04:42 w środę rano ;) Więcej o Medytacjach Księżycowych dowiesz się tutaj

Chcesz dostawać świeże newsy o tym co na niebie? Zapisz się do darmowego cotygodniowego newslettera! Zapisy na pod tym linkiem

A dla spragnionych pełnych - bardzo bogatych - cotygodniowych informacji wraz z prognozą na każdy dzień możliwość subskrypcji Newslettera Premium tutaj

poniedziałek, 3 sierpnia 2020

Czerwony Kapturek - powrót do dzikości i do połączenia

grafika: Piotr Jör Grabowski



Czerwony Kapturek – o tej baśni napisano już bardzo dużo i porywali się na nią najznakomitsi psychoanalitycy. Dużo więc było o seksie ;) Ważny wątek czerwieni jako dziewczęcej menstruacji też już został opisany w tę i nazad. Chciałabym opisać to co nam się odsłoniło, gdy wraz z Piotrem Jör Grabowskim pochylaliśmy się nad tym tematem. Owszem będzie o seksie, ale jeszcze więcej o traumach rodzinnych i patriarchacie. 

Na poziomie uzgodnionej rzeczywistości Wilk reprezentuje dziką męską stronę, a Czerwony Kapturek niewinną kobiecą, dziewczęcą. Oczywiście to nie jest tak, że dzikość przynależy tylko do męskości, a niewinność do kobiecości i w moim odczycie ta bajka ukazuje drogę do integracji elementów przypisanych stereotypowo przeciwnej płci.

Można na nią patrzeć z dwóch kluczowych perspektyw: z perspektywy kobiecości, reprezentowanej przez Kapturka i z perspektywy męskości, reprezentowanej przez Wilka. Są to wtedy dwie całkiem różne, choć splecione ze sobą opowieści. 

Opowieść kobieca jest o tym jak niewinna dziewczęca kobiecość spotyka swoją dziką i seksualną stronę w postaci „groźnego” Wilka – istoty wyraźnie spoza naszej cywilizacji i norm. Jednocześnie Wilk reprezentuje tutaj również Kochanka, tego który jest jednocześnie pożądany i niebezpieczny (bo nie wiadomo co z tego wyniknie... wchodzimy przecież na nieznane terytorium). Stąd dziewczę pozwala sobie na flirt, daje na siebie namiary, ale też zachowuje pozory. Wilk jako mężczyzna i jako własna kobieca seksualność został zobaczony, ale nie został przyjęty – najpierw musi iść do Babci. Dlaczego do Babci? Kryje się w tym dla mnie clue tej opowieści. Kobieta zanim spotka się z mężczyzną musi odwiedzić swoją Babcię, czyli spotkać się z kobietami z rodu. Po co? Gdy Czerwony Kapturek przychodzi do Babci zauważa w niej coś niepokojącego. Niby wygląda jak Babcia, ale coś jest nie tak – Babcia została pożarta i zastąpiona przez Wilka. Wilk i tutaj reprezentuje dziką i niebezpieczną męskość, ale tą która w przeszłości zagrażała i raniła kobiety. „Zjedzona” Babcia to te kobiety z naszego rodu, które doświadczyły prawdziwych traum w relacjach z mężczyznami, które doświadczyły destrukcyjnej strony ich dzikiej mocy. Babcia więc nie jest sobą, bo mówi przez nią historia zranienia, przemocy i lęku (wielkie oczy, wielkie zęby...). To jest ta historia, którą dziewczyna dorastając do związku z mężczyzną musi najpierw zobaczyć, rozpoznać, a potem zintegrować. Spotkać się z demonami – wilkami naszych przodkiń, oraz z tym co powoduje, że one i własną seksualność mogły zamknąć w klatce i przestrzegać przed nią kolejne młode kobiety, jak matka CK przestrzegała ją przed Wilkiem.

Zostawmy tą stronę historii w dramatycznym momencie, gdy rozpoznany Wilk rzuca się na Kapturka by go pożreć, lub też (w naszej wersji historii) sam Kapturek pozwala się pożreć by zintegrować w sobie historię i spotkać z prawdziwą Babcią w jaskini ciemności ;) i spójrzmy na męską stronę opowieści.

Mężczyzna – Wilk, pragnący spotkania z kobietą również udaje się do Babci. Na poziomie baśni nigdy nie było to bardzo jasne: jeśli i tak chce się rzucić na niewinną CK, to czemu nie od razu przy pierwszym spotkaniu? Lub czemu nie idzie za nią i nie atakuje jej gdzieś w krzakach znienacka? Po co ta cała maskarada z Babcią? Moja odpowiedź jest taka, że on wcale nie udaje się do babci dziewczynki... a do swojej własnej. Tak jak młoda kobieta przed połączeniem z mężczyzną potrzebuje spotkać się z traumami swoich przodkiń związanymi z mężczyznami, tak i mężczyzna przed połączeniem z kobietą potrzebuje spotkać się z doświadczeniami swoich przodkiń... tych, które często padały ofiarami męskich wilków. Zjedzenie Babci i przebranie za nią ma więc tu wymiar niezwykle symboliczny... Wilk dosłownie zakładając babcine okulary przyjmuje jej perspektywę. Jest to zgoda na to by przyjąć doświadczenie kobiet, zobaczyć to co one widziały, dostrzec tą często wypieraną „kobiecą” stronę historii by móc połączyć się z kobietą już nie z miejsca oprawcy, nie jako aktor odgrywający wciąż tą samą rolę przekazywaną z pokolenia na pokolenie, a jako mężczyzna zintegrowany z własną kobieca stroną i z przekazem swoich babek.

I tutaj następuje w baśni spotkanie „oświeconego” Wilka z „oświeconym” Czerwonym Kapturkiem. Ona go dostrzega zrzucając z niego maski swoich przodków, a on wychodzi do niej spod warstw przeszłości, w której tkwił tak długo, jak długo nie chciał jej przyjąć. I następuje to na co wszyscy czytelnicy czekali, czyli konsumpcja seksualna ;) Ale nie taka tam, że on ją zniewala, a ona się poddaje... oboje uwalniają swą dzikość, seksualność i niewinność jednocześnie. W tym spotkaniu, kiedy ona jego rozpoznaje, a on poddaje się jej rozpoznaniu oboje stali się równymi partnerami, tak samo świadomymi i równymi zarówno w pożądliwości, jak i w odpowiedzialności za swoje czyny... i byłby happy end, wszyscy zintegrowani ze swoją przeszłością i ze sobą... gdyby nie... no właśnie wkroczenie Myśliwego! 

Myśliwy bezpardonowo wkracza w tą sytuację, reprezentuje bowiem prawo, zasady, które mówią kto, kiedy, z kim i jak... innymi słowy reprezentuje patriarchat. Wilk ze swoją nieokiełznaną dzikością i pożądliwością jest tu persona non grata podobnie jak kobieta będąca mu partnerką a nie ofiarą. Nóż Myśliwego rozcina więc tą unię, tworząc za jednym cięciem cały trójkąt dramatyczny – kata, ofiarę, oraz siebie jako ratownika. Jest to układ, który będzie hołubiony przez patriarchat do dziś w niezliczonych książkach, filmach, a nawet reklamach. Ona bezwolna ofiara i ich dwóch – ten zły i ten dobry, który ją od złego ratuje. A ratując rozdziela. Nie tylko oddziela kobietę od jej własnej mocy i możliwości samostanowienia, oraz od jej dzikiej seksualności, ale też rozdziela ją z jej Babcią, siłą wyciąga z tej jaskini cienia, w której mogły się porozumieć i wzajemnie uzdrowić. Odtąd kobiety mają milczeć o swoich krzywdach i bólu do swoich córek i wnuczek, które wysyłać będą „na żonę” do zwycięskich Myśliwych udając, że to najlepsze co może je spotkać. Myśliwy też oddziela Wilka – reprezentującego współczesnych mężczyzn - zarówno od swojej dzikości, czyniąc z niego poddanego swojej mocy, ale też od połączenia z jego własnymi przodkiniami. Odtąd ich ból i zranienia ze strony mężczyzn mają być dla niego niewidoczne, a zakładanie kobiecych okularów i inne takie „przebieranki” śmieszne. Kobiecość zostaje oddzielona od męskości tak jakby nie było nic co łączy. To co męskie w kobiecie i to co kobiece w mężczyźnie zostaje zakazane. Myśliwy jest tutaj figurą władzy, który jak będzie chciał to weźmie sobie Czerwonego Kapturka za żonę, która z tego powodu będzie musiała być uszczęśliwiona. I pewnie jako żona już nie będzie mogła chodzić po lesie sama w czerwonym płaszczu niczym wielkiej jaskrawej płachcie na wilki ;) 

Końcówka wydaje się być smutna, ratuje nas jednak to, że opowieści żyją i zmieniają się wraz ze świadomością ludzi. Możliwe, że kiedyś ta bajka kończyła się „pożarciem”, a Myśliwy pojawił się w niej później by zaprowadzić (nowy) porządek. Być może możemy mu teraz podziękować za troskę, zwłaszcza jeśli pojednamy się z naszą dziką stroną, z seksualnością i zobaczymy, że nie potrzebujemy tu nikogo, kto by nas strzegł. A może dopiszemy dalsze rozdziały, np o tym jak Myśliwy porzuca rolę Ratownika i rusza w podróż by spotkać się ze swoją Babcią, a może i Dziadkiem? Ratownicy ratując, często tak naprawdę nie wprost wołają o miłość, na którą próbują swoimi bohaterskimi czynami „zasłużyć”. Może Myśliwy spotykając Dziadka, odkryłby w nim (i w sobie) tego chłopca co kochał i pragnął miłości, zanim z lęku czy konieczności sięgnął po broń, zbroję odcinającą od ciała i uczuć. Może odkryłby, że to co ma go chronić i utwierdzać jego pozycję, tak naprawdę go obciąża i więzi. Może też zrozumiałby, że Wilk, którego zdusił w sobie, stał się jego Demonem, agresją i uprzedmiotawiającą seksualnością i że może wrócić do źródeł swej męskiej siły tylko poprzez ponowne spotkanie z Wilkiem w sobie. Tym, który wyje do Księżyca z głębi swoich trzewi, który zna drogę przez ciemny las i drogę do serca kobiety, która wiedzie przez własne otwarte serce.


 
Tekst ten nie powstałby, gdyby nie rozmowa z prawdziwie zintegrowanym Wilkiem ;) Piotr, który  pracuje z mężczyznami i z męską seksualnością, między innymi prowadząc Wspólnotę Mężczyzn i warsztaty Mężczyzna Ekstatyczny (zainteresowani znajdą info tutaj), eksplorował na wiele sposobów ten temat już wcześniej, muzycznie wyraził go chwilę przed naszą rozmową poprzez utwór Running Wolf co było bezpośrednią inspiracją, zaś słowami po części w tym tekście