poniedziałek, 20 kwietnia 2020

Nów w Byku - 23 kwietnia 2020




Nadchodzący nów w Byku (noc z środy na czwartek, kulminacja nad ranem) w koniunkcji z Uranem będzie łączył dwie nieco kontrastowe jakości. Byk wysuwa na pierwszy plan potrzeby ciała, odpoczynku, przyjemności czy uziemienia, zaś Uran dodaje do tego także potrzebę buntu, rewolucji, zmian ;) W połączeniu może to być potrzeba zmiany w naszym stosunku do ciała, do przyjemności, czy do natury. Zagłębienia się w sobie po to by odkryć to co rewolucyjnie nowe, choć jednocześnie co zawsze było w nas. Głębokiej regeneracji także dla naszego przeciążonego układu nerwowego. To ostatnie może być w tym czasie szczególnie potrzebne i warto o to zadbać. Gdyby nie Uran, nów w Byku byłby bardzo o odpoczynku i kontakcie z ciałem – i pewnie dla większości z nas będzie. Dla niektórych może jednak podbić potrzebę buntu, zmian, burzenia starych struktur, co naturalne w tym czasie napięć. W takich sytuacjach warto wracać do ciała, do tego co konkretne, namacalne, by nie ulec uranicznemu przeciążeniu nerwowemu. I niech to ciało nas prowadzi :)

Znak Byka przypomina nam o naszym ciele, o umiejętności uziemienia, a także o tym na ile umiemy przyjmować od życia to co najlepsze – właśnie przyjmować, a nie brać! :) . Przyjmowanie jest otwarciem się na to co jest, na doświadczanie przyjemności, na cieszenie się byciem z ludźmi, kontaktem z naturą, tym co się wydarza, a także tym czymś świat sam chce nas obdarować, tylko często my sami skupieni na brakach i walce o to by coś innego „zdobyć” nie zauważamy ;) (żeby nie było, nie neguję wartości działania czy nawet walki – o tym jednak uczą nas inne znaki ;) ) Więcej o przyjmowaniu piszę m.in tutaj.

Otwarcie zaczyna się od rozluźnienia. Jeśli to możliwe warto skorzystać z czasu nowiu i przed nowiem na odpoczynek, regenerację ciała i na doświadczanie przyjemności. Nowie generalnie zazwyczaj są czasem pewnego osłabienia, a ten w Byku może do tego dołączyć błogie rozleniwienie. Dobrze zatroszczyć się o swoje ciało i przypomnieć sobie co sprawia nam największą przyjemność. Budzi się nasza zmysłowa natura i potrzeba celebrowania życia w jego najdrobniejszych przejawach: widoki, smaki, zapachy, dźwięki…. To wszystko przypomina nam że jesteśmy żywi i że możemy czerpać ze świata to co najpiękniejsze.

Nów jest czasem na to by skontaktować się z intencjami na nowy cykl księżycowy i zasiać ziarno, które będzie wzrastać do pełni. W czasie nowiu część nas umiera po to by się odrodzić. Właśnie w tym miejscu, kiedy stare już odeszło, a nowe jeszcze nie wypełniło tego miejsca jest miejsce na skontaktowanie się ze sobą i z tym co dla nas w tym czasie najważniejsze. Znak Byka wskazuje na to, że ważnym pośrednikiem w tym procesie będzie nasze ciało. Wsłuchajmy się w jego głos i dajmy mu to czego potrzebuje. Głowa może wymyślać wyrafinowane wizje, ale jeżeli naprawdę posłuchasz ciała, to zazwyczaj okazuje się, że jego potrzeby są najprostsze: czuły dotyk (partnera lub Twój własny!), kąpiel, spacer, relaks w łóżku, ulubiony smakołyk… wszystko to co sprawi, że Twoje ciało poczuje się zadbane i dopieszczone. Można wejść głębiej i popracować z ciałem, podążając za jego spontanicznym ruchem. Z tego ruchu może wyłonić się jakaś postać, która ma Ci coś ważnego do powiedzenia lub jakaś czynność, za którą Twoje ciało tęskni. Wszystkie techniki medytacyjne i relaksacyjne, które pomogą Ci pełniej poczuć i rozluźnić ciało będą tutaj bardzo pomocne. Gdy już będziesz w pełni odprężona/y i nasycona/y tym co dobre pozwól sobie na poleżenie z zamkniętymi oczami obserwując jak poczucie przyjemności pojawia się i przemieszcza po Twoim ciele. W tym właśnie miejscu pełnej przyjemności i rozluźnienia zapytaj siebie czego pragniesz dla siebie na nadchodzący cykl księżycowy. Pozwól sobie by odpowiedź jaka się pojawi objęła całe Twoje ciało i wypowiedź głośno intencję. Tak rodzi się nowe w nas :)

Czas nowiu w Byku służy rytuałom przywołującym do naszego życia dostatek i przyjemność, a także zdrowe uziemienie w sprawach materii. Możemy w tym czasie skontaktować się z naszymi postawami wobec dóbr jakie świat ma dla nas, z tym co potrzebujemy w tej materii zmienić. Przed kulminacją warto więc przyjrzeć się przekonaniom wobec finansów, postawom i zachowaniom, którymi sobie szkodzimy i popracować nad uwolnieniem stojących za nimi doświadczeń i emocji. Ważnym wątkiem jest również nasza umiejętność przyjmowania i cieszenia się darami świata, wdzięczność za to co mamy i korzystania z tego co jest dostępne tu i teraz. To czas na głębokie przewartościowania tego co jest dla nas wartością, oraz na odkrywanie tego jak możemy się cieszyć życiem i sycić się pięknem świata bez kupowania, konsumowania i biegania za kolejnymi ekscytacjami – jak tą ekscytację i nasycenie znajdować w sobie tu i teraz :)

W szerszej perspektywie ten nów aktywujący Urana w Byku wpisuje się w siedmioletni czas zmiany świadomości o naszej relacji z Ziemią, z cielesnością, z zasobami, posiadaniem, czy konsumpcją. Pisałam o tym tutaj i jest to proces, który teraz przyśpiesza i się uwypukla. Nawet jeśli nie czujemy teraz jakbyśmy mieli duży wpływ na procesy globalne (zresztą nów nie jest od wpływania na świat, a od spotkania ze sobą), możemy wesprzeć ten proces wewnętrznie poprzez zmianę lub pogłębienie naszej relacji z ciałem. Traktując swoje ciało jak przedmiot, który ma spełniać określone warunki, który jest nie taki jak trzeba, który powinien być efektywny, nawet gdy o niego nie dbamy - wprowadzamy do naszej relacji z ciałem to samo wyzyskujące uprzedmiotowienie, które widzimy w relacji człowieka z planetą i innymi istotami. Medytując i kontaktując się z ciałem, łączymy się też z tą cząstką Ziemi, którą jesteśmy i oddajemy jej szacunek jakiego potrzebuje. Jest to pierwszy krok do uszanowania całej Ziemi i pojednania z nią.

Pięknego czasu jednania się, przyjmowania, odpuszczania i sycenia się Wam życzę!


grafika: Piotr Jör Grabowski



Medytacja Księżycowa - w godzinie kulminacji nowiu, o 04:26 w czwartek rano - zobacz tutaj

Cotygodniowe prognozy w Moonset Newsletterze - zapisz się tutaj


Powiązane teksty:

  • o przyjmowaniu - krótka impresja - tutaj
  • o buncie, o tym jak zgodzić się na niego w ciele i o tym, że trudno przyjmować kiedy się jest na nie ;) - tutaj
  • o poczuciu niezaspokojenia i o pułapkach afirmacji - tutaj
  • o znaczeniu rozluźnienia w medytacji i o tym jak sobie radzić z nerwowymi myślami - tutaj
  • o 7-letniej epoce z Uranem w Byku i jak zmienia się nasza świadomość w tym czasie - tutaj
  • o znamiennym roku 2020 z perspektywy astrologicznej - tutaj

poniedziałek, 6 kwietnia 2020

Pełnia w Wadze - 8 kwietnia 2020



Nadchodząca pełnia będzie największą i najjaśniejszą tego roku. Media i duchowe portale lubią epatować ostatnio modnym słowem Superksiężyc, ale co to właściwie oznacza? Księżyc jest w okolicy najbliższego Ziemi punktu swojej orbity, zaś Słońce będąc (jak co pełnię) po przeciwnej stronie Ziemi, jest w okolicy punktu zwanego w astrologii Lilith (czyli najdalszego od Ziemi punktu orbity księżycowej). Nie wchodząc w obszerne dywagacje o Lilith, można więc powiedzieć, że najjaśniejsza pełnia to jednocześnie czas kiedy najwyraźniej widzimy to co wyparte, tłumione, odrzucone, kiedy najmocniej odczuwamy napięcie między tym co łączy się dla nas z komfortem i bezpieczeństwem, a tym co temu komfortowi wydaje się zagrażać. I jednocześnie jest to idealny czas na to by te wyparte jakości zintegrować, połączyć pozornie sprzeczne jakości w sobie. Z tym wątkiem mocno wiąże się znak Wagi, bo każda pełnia w Wadze to wołanie o równowagę. Najczęściej ten temat rozgrywa się w obszarze relacji, gdzie to czego chcę ja (w trybie natychmiastowym – Baran), zderza się z potrzebami partnera, innych ludzi oraz z konwenansami (Waga). Równowaga to uwzględnianie obu biegunów, równowartość tego co moje i co Twoje, co oznacza, że ani nie prę do mojego za wszelką cenę, ani nie rezygnuję z moich potrzeb dla „dobra” relacji – a razem szukamy czegoś co łączy. W obecnej, i tak już napiętej sytuacji, może to być jednak mieszanka wybuchowa ;)

Dwa dni przed pełnią (poniedziałek) Mars robi kwadraturę do Urana podbijając naszą niezgodę na wszelkie ograniczenia, potrzebę wolności i niechodzenia na kompromisy. Pełnia w Wadze prawdopodobnie skonfrontuje nas z konsekwencjami takich postaw, bo okazuje się, że każda akcja przynosi reakcję, a każde nadużycie i egoistyczne zagranie najczęściej do nas wraca w tej czy innej postaci. Sytuacja kwarantanny powoduje, że temat tej pełni będzie się rozgrywał nieco inaczej niż zazwyczaj. Dla jednych będzie to spotkanie z tęsknotą za związkiem i bliskością, dla innych kulminacja napięć relacyjnych, które zdążyły się w tym czasie nagromadzić, zwłaszcza wśród osób mieszkających razem. Dlatego warto uważnie podejść do rozładowywania tych napięć zawczasu i zadać sobie parę istotnych pytań. Co faktycznie powoduje moje emocje? Jakie niezaspokojone potrzeby za tym stoją? Jak mogę o nie zadbać w tym czasie? O co mogę poprosić partnera? Co on może czuć? Jakie mogą być jego niezaspokojone potrzeby? Jak mogę go wesprzeć? Pełnia w Wadze to czas kiedy możemy znacząco poszerzyć naszą perspektywę o perspektywę drugiej osoby, zobaczyć tą samą sytuację z różnych stron, ale by mogło to się zadziać musimy najpierw w pełni zrozumieć to co się dzieje w nas samych, bo tak długo jak wychodzimy z postawy typu „przestań tak głośno oddychać!”, to trudno o tym rozmawiać ;) Kluczową dla mnie kategorią w tym kontekście jest temat szacunku, o którym więcej w tym tekście.

Ważnym tematem z jakim wychodzi do nas znak Wagi to nasza gotowość do wchodzenia w relacje: do zakochiwania się, flirtowania, ale też do podejmowania odpowiedzialności za nasze relacje, mówienia o swoich potrzebach i słuchania potrzeb drugiej osoby, budowania kompromisów, które naprawdę są w połowie drogi i które pozwalają obu stronom poczuć się uwzględnionym i równie ważnym w relacji. Ważnym tematem może być też to co nas powstrzymuje przed wchodzeniem w bliskie relacje, jakie są nasze potrzeby w tym temacie, jakie lęki i przekonania. Niezwykle istotnym jest też temat równowagi między pierwiastkiem męskim i kobiecym, tańca przeciwieństw i odnajdowania w sobie również tych pozornie nam odległych jakości. Polaryzowanie się i przeglądanie w zwierciadle naszych relacji – taka dynamika może nam towarzyszyć w tym czasie. Niezwykle ważna jest w tym czasie komunikacja i wzajemne słuchanie, oraz uczenie się innego sposobu wyrażania swoich myśli, emocji i potrzeb – tak by faktycznie mogły być one zrozumiane.
Na pierwszy plan ta pełnia wydobywa poczucie nierównowagi w relacjach, a także braku równowagi w innych dziedzinach naszego życia. Często na drodze do odzyskania balansu, jest nasze przekonanie o tym czym jest harmonia. Uważamy, że harmonijne relacje to takie, gdzie partnerzy sobie ustępują, dostosowują się do siebie i są mili bez względu na to co dzieje się „pod powierzchnią”. Takie postawienie sprawy zazwyczaj prowadzi jednak do zaburzenia równowagi, bo ustępując partnerowi w imię „harmonii”, jednocześnie oczekujemy wyrównania, które niewyrażone, rzadko przychodzi. Prawdziwa harmonia zabrzmi jedynie pomiędzy „prawdziwymi” ludźmi, a więc tam gdzie o pragnieniach, uczuciach i granicach mówi się otwarcie nie czekając aż silne emocje utrudnią komunikację. Pełnia pokazuje wewnętrzną polaryzację, uaktywniają się konflikty wewnętrzne i to co nazywamy Cieniem. Przy pełni w Wadze szczególnie łatwo rozegrać wewnętrzne napięcia w relacjach z innymi ludźmi, doszukując się w nich tych cech, których sami nie chcemy dostrzec w sobie. Osoby, które nas irytują często są lustrami ukazującymi to co w nas niezintegrowane i odrzucane. Równowaga w tym przypadku, to dopuszczenie do głosu obu skonfliktowanych części, uznanie ich znaczenia w naszym rozwoju i pozwolenie im na znalezienie nowej równowagi. Może to się zadziać w rozmowie lub wyrazić np. w tańcu czy w sztuce.

Czas ten bardzo sprzyja rytuałom miłosnym oraz wyrażaniu siebie przez sztukę i muzykę. To dobry moment również na pracę z wewnętrznym obrazem związku jaki nosimy w sobie, na uwalnianie od tego co zaciemnia nam obraz i na zobaczenie naszych prawdziwych potrzeb.

Pięknej pełni uwewnętrznionej miłości Wam życzę! :)



Powiązane teksty:


  • mój krótki tekst o szacunku w relacji - tutaj
  • i drugi o zagarnianiu siebie nawzajem - tutaj
  • lista ciekawych inicjatyw online na ten tydzień - w większości bezpłatnych - tutaj
  • rozmowa live Moonset i Jöra o tym czym jest kultura nadużywania siebie i jak obecna sytuacja pomaga nam ją dostrzec i zmienić - czyli jakby nie mówić dużo o balansie ;) - tutaj
  • astrologia o tym co się teraz dzieje w świecie, czyli o tym jak koniunkcja Saturna i Plutona wkroczyła z przytupem - tutaj

Jak co pełnię i co nów zapraszam Was serdecznie do udziału w grupowej medytacji na odległość dokładnie w momencie dopełnienia pełni, czyli o 04:35 w środę przed świtem ;) . Więcej o Medytacjach Księżycowych dowiesz się tutaj

Chcesz dostawać świeże newsy o tym co na niebie? Zapisz się do darmowego cotygodniowego Newslettera! Zapisy na pod tym linkiem

A dla spragnionych pełniejszych cotygodniowych informacji wraz z prognozą na każdy dzień możliwość subskrypcji Newslettera Premium tutaj

O różnych obliczach lęku



Lęk ma różne oblicza. Jest ten odczuwany w ciele i ten wypierany, projektowany, poprzebierany w iluzje. Jest lęk wysłuchany, który jest przewodnikiem i ten niechciany, który chowa się w naszym cieniu.

Lęk doświadczany w ciele to często drżenie, wibrowanie, ciało chwiejące się jakby brakowało mu stabilnej podstawy. Kiedy za tym szłam w spotkaniu z lękiem przed wysokością, lęk poprowadził mnie na ziemię, w doświadczenie głębszego ukorzenienia, w mocniejszego osadzenia w sobie. Lęk w ciele to dla mnie silne odczucie bycia żywym i jednocześnie poczucie tego jak to życie jest cenne. Życie i śmierć przestają być konceptami mentalnymi, czujesz ich połączenie w sobie, tą kruchą granicę i w tym momencie Twoje ciało mówi Ci wyraźnie co wybierasz. Lęk mówi, że wybierasz życie.

Lęk zatrzymany w ciele, niechętnie widziany ze względu na jego niewygodę czy „obciachowość”, albo też po prostu zbyt wielki by go unieść – staje się zamrożeniem. Odcięciem od czucia, działaniem automatycznym. Czasem działaniem kompulsywnym. Czasem zawieszeniem, zablokowaniem, nawet wycofaniem z życia. Nie chcemy być tam, gdzie jest lęk, więc coraz mniej nas w sobie.

Lęk odrzucany, jest też odrzucaniem tych co się boją. Jest lękiem przed lękiem i przed wszystkim co może być jako lęk odczytane. Świat staje się dwuwymiarowy: jest tylko to co z lęku i to co z jego przeciwieństwa – miłości, spokoju, siły, czy jakkolwiek tego na swoje potrzeby nie nazwiemy. Pojawia się poczucie zagrożenia naszych wartości, tego, że ktoś, jakieś idee czy emocje na nie czyhają. Wtedy lęk staje się walką. W sumie nie jest istotne kto jest w tej walce przeciwnikiem, historia zna wiele kozłów ofiarnych, a teorie spiskowe wiele koncepcji naszych "oprawców". Ważne jest to, że walcząc czujemy rozładowanie naszego napięcia. Drżenie lęku stłumione w naszych ciałach może się wydostać jako oburzenie, obelga, czy nawet rękoczyn. Z jakiegoś powodu jest to przez naszą kulturę lepiej widziane niż lęk.

Lęk jest wołaniem o uziemienie. Wezwaniem do zadbania o siebie i o podstawowe potrzeby. Siłą służącą do przetrwania w trudnych warunkach i przypomnieniem gdy podejmujemy niepotrzebne ryzyko. Jest potrzebny tak jak każda emocja i tak jak one szybko przemija, gdy tylko da mu się uwagę i przestrzeń. Przypomina o tym jak cennym darem jest nasze życie, bezpieczeństwo, obecność bliskich. Wszystko to co kojarzy nam się z negatywnymi konsekwencjami lęku: ataki paniki, zamrożenie, zablokowanie, ksenofobia etc. to efekty lęku, którego nikt nie chciał zbyt długo. Który nie mógł po prostu przepłynąć i zostać wysłuchany. Na który nie było miejsca w iluzji naszej niezniszczalności, siły, dzielności. Lęk przypomina, że nie jesteśmy maszynami, że nasze życie jest cenne, że czasem trzeba zadbać o bezpieczeństwo. I dzięki mu za to <3