poniedziałek, 19 sierpnia 2019

Kopciuszek jako opiekunka świętego ogniska




Kluczem do baśni o Kopciuszku jest popiół. Jej życie kręci się wokół niego: zajmuje się ogniskiem, gotowaniem, rozdziela soczewicę od popiołu, ale też w czasie wolnym lubi siedzieć w kominie i śpi zakopana w popiół. Co więcej również jej imię pochodzi od popiołu (po polsku jest to może mniej oczywiste, ale baśń wyraźnie podkreśla skąd wzięło się to przezwisko). Co więcej drugi kluczowy atrybut baśni - pantofelek (o którym więcej napisze w kolejnym tekście) w pierwotnej wersji Perraulta był nie szklany, a z popielicy, gryzonia, który z popiołem jest powiązany nie tylko nazwą (w języku polskim), ale i barwą. Popiół wiązany jest ze śmiercią, żałobą, pokutą, co w baśni jest jasnym sygnałem tego jak mocno Kopciuszek jest zanurzona w żałobie po matce. Jest on też symbolem oczyszczenia duchowego i odrodzenia, co można potraktować jako zapowiedź przyszłych wydarzeń. Brudzący popiół, będący powodem pogardliwych żartów ze strony sióstr, jest esencją Cienia, zanurzenia w mroku, w trudnych emocjach, doświadczania przemijania i śmierci, które to tematy są Kopciuszkowi tak bliskie, jak próżnym siostrom bliskie są suknie i klejnoty. 




Popiół jednak ma jeszcze jedno znaczenie – to pozostałość po ogniu, który płonął i prawdopodobnie zgasł. I tu możemy popatrzeć na Kopciuszka, który z jednej strony zajmuje się rozpalaniem i podtrzymywaniem ognia, a z drugiej zanurzaniem się w popiele, jako na reminiscencję opiekunek domowego ogniska, na kapłankę ognia, a może nawet na wcielenie pogańskich bogiń takich jak grecka Hestia, rzymska Westa – opiekunki domowego ogniska (polecam też ten artykuł o Weście i Hestii), czy litewska Gabija, która strzegła domowego paleniska. O tej drugiej zachowało się powiedzenie, że chowanie żaru pod popiołem to "szykowanie łóżka dla Gabiji" (za Mariją Gimbutas), która identycznie jak Kopciuszek w palenisku miała swoją sypialnię... :) Kopciuszek przypomina też grecką Hestię tym, że wybiera życie wewnętrzne, wycofuje się z rywalizacji bogów i bogiń, skupia na dbaniu o ogień – ten wewnętrzny czy ten domowy. W starożytności opiekunki domowego ogniska były niezwykle istotnymi boginiami dbającymi o spokój domowego ogniska, o dobro rodziny. Były czczone jako fundament rodziny, miasta, społeczności, a poświęcony im święty ogień był tym co zamieniało budynek w dom. Podobnie Kopciuszek jest fundamentem życia rodziny, pomijanym i wyśmiewanym, lecz niezbędnym – tą która karmi, sprząta, dba o palenisko. Poświęcona jednocześnie sprawom doczesnym i duchowym jest uosobieniem cech Hestii, która według Jean Sinody Bolen ukazuje drogę duchową, której esencją jest cicha służba dla innych, prace domowe taktowane jak medytacja i niezwykle silne skupienie na wnętrzu i na świętym Ogniu. 


Niezależnie od tego czy uznamy Kopciuszka za wcielenie samej Hestii lub Gabiji (pamiętajmy, że prawdziwego imienia Kopciuszka nie znamy, mogło więc ono brzmieć Gabija... ;) ) czy też za wspomnienie po ważnej niegdyś roli kapłanki świętego ognia baśń ta pokazuje proces porzucenia tego kultu, poniżenie bogini i uznanie opieki nad ogniem za coś niegodnego, czegoś co brudzi i co jest poniżej godności. Ogień i jego strażniczki z miejsca centralnego domu i społeczności zostały zepchnięte na margines, podobnie jak cała „kobieca” służba dla domu i rodziny, a wyniesione zostały wartości patriarchatu, które od kobiet wymagają przede wszystkim podobania się mężczyznom i zabiegania o dobre zamążpójście. Utrata statusu przez bohaterkę nie polega więc na tym, że została zmuszona do podrzędnych prac, a na tym, że jej rola – tożsama z rolą bogiń ogniska domowego została obdarta z szacunku i czci. Kopciuszek dalej spełnia swoją rolę, choć staje się ona dla rodziny / kobiet / świata niewidoczna, a jednocześnie pielęgnuje swą żałobę po matce, której odejście doprowadziło do jej degradacji, a którą patrząc z tej perspektywy możemy utożsamić albo z samą Hestią / Gabiją i jej Świętym Ogniem, który zgasł pozostawiając po sobie popioły, albo nawet z Wielką Boginią Matką zepchniętą na margines przez patriarchalnych bogów i ich wiernych. 




Dalszą opowieść i przemianę bohaterki można rozumieć dwojako. Po pierwsze jako przeistoczenie się Hestii w Herę – dużo bardziej kompatybilną z patriarchatem wersję Bogini, dla której najwyższą wartością jest związek i to nie z byle kim – ze swym boskim odpowiednikiem, władcą, przywódcą. Co ciekawe to przeistoczenie zadziewa się dzięki pomocy duchów przyrody, świętego drzewa, zmarłej matki, czy też bardziej disneyowsko – magii. Związek Hestii z naturą i z przodkami wydaje się jasny, zresztą na wcześniejszym etapie baśni Kopciuszek jako prezent wybiera gałązkę drzewa, zamiast drogich klejnotów i sukien, które zażyczyły sobie siostry. Był to moment wyboru roli Hestii i odrzucenia patriarchatu na rzecz wartości duchowych, związanych z kultem natury, przodków i Wielkiej Bogini (tu występującej pod postacią zmarłej matki czy też u Disneya – Matki Chrzestnej). Niełatwo zrozumieć dlaczego w dalszym etapie baśni ten wybór się odwraca i Kopciuszek zdaje się pragnąć dostosować się do patriarchalnych reguł, czyli odstawić się i pójść na bal by wyrwać najlepszą partię ;) Prostsze interpretacje mogłyby dotyczyć jej dojrzewania płciowego, czy też dopełnienia się okresu żałoby po matce, kiedy jednak mówimy o zdegradowanej Bogini powinno tu chodzić o coś więcej. Tutaj możemy zaproponować drugą interpretację przemiany bohaterki, która z odrzuconej i zapomnianej bogini staje się boginią odrodzoną. Dary otrzymane od świętego drzewa czy też Matki Chrzestnej, są owocami jej duchowej drogi, poświęcenia, ukochania dla Matki – Bogini i można je rozumieć nie tylko jako atrybuty próżności i patriarchalnej rywalizacji kobiet, ale jako przywrócenie jej godności Królowej – Wielkiej Bogini, czyli jedynej, która naprawdę może olśnić Księcia, będącego tu reprezentacją najwyższego męskiego bóstwa. Jej wkroczenie na bal jest więc w tym ujęciu powrotem Bogini... ale tylko na chwilę. Co znamienne oczarowawszy Księcia bohaterka ucieka, w jednej z wersji baśni nawet trzykrotnie. Wytłumaczeniem jest to, że nie chce by zobaczył ją w postaci obdartej z godności kiedy magia pryska. Można też to jednak interpretować jako niedostępność kobiety-bogini i to, że bohater by ją poślubić musi ją najpierw odnaleźć i rozpoznać odkrywając także jej ukrytą naturę. Zgodnie z opisem Sinody Bolen Hestia jest boginią skupioną na swoim wnętrzu, oddaną pielęgnacji wewnętrznego ognia. Być może ucieczki Kopciuszka były więc jej powrotami do siebie, wyrazem wierności samej sobie i dbania o własny ogień nawet w obliczu zachwycającego mężczyzny? W efekcie to on musi ją odnaleźć, dotrzeć do miejsca gdzie płonie jej ogień, rozpoznać jej prawdziwą naturę. 



W dalszej części opowieści Kopciuszek jest więc już bierny, czekający na Księcia. To mężczyzna poszukuje (swojej) bogini, a siostry usiłują się pod nią podszywać, jednocześnie ukrywając tą prawdziwą i odmawiając jej wartości. To opowieść o kobietach, które się wyparły swoich bogiń, kiedy dążenie do wyższego statusu wymagało uklęknięcia przed męskimi bogami, a nawet odcinania części siebie (palce, pięty – masakryczny przykład dostosowywania się do systemu rozwinięty przeze mnie w kolejnym artykule o Kopciuszku). W tej opowieści jednak Książę nie daje się zwieść, zresztą przy wsparciu mocy natury (ptaki podpowiadające, że na buciku jest krew) i wytrwale szuka tej Prawdziwej, aż wydobywa ją z mroku, klęka przed nią z pantofelkiem mimo jej upokarzającego wyglądu i dalej wiadomo – zabiera do zamku i żyli długo i szczęśliwie ;) 



O tym jak bardzo patriarchalna jest ta opowieść z biednym Kopciuszkiem i ratującym ją z niedoli Księciem pisało już wiele feministycznych autorek, dlatego pozwolę sobie na pominięcie tych oczywistości i zinterpretowanie tego jako dwóch etapów powrotu Bogini do zamku, gdzie staje się ona Królową i partnerką Boga. Pierwsza część jak już opisałam wymagała od niej pracy duchowej i wierności swym duchowym korzeniom, czyli powrót kobiet do swojej boskiej kobiecości. Druga część to odkrycie przez Księcia (mężczyzn) owej boskiej kobiecości i docenienie jej, oraz wytrwałe podążanie za wizją związku nie z podporządkowaną jemu samookaleczającą się kobiecością, a z taką która jest wierna sobie i równa mu w boskości. Zresztą to wcale nie muszą być następujące po sobie etapy – lubię patrzeć na baśni jako na splot dwóch lub więcej opowieści, a Kopciuszka można opowiedzieć albo z perspektywy kobiety, która odzyskuje właściwe sobie miejsce i godność, albo z perspektywy Księcia, który szuka żony i który wybiera tą, którą inni wykluczyli. Można powiedzieć, że w tej historii obydwoje, każde na swój sposób, wydobywają boską kobiecość z popiołu, którego symbolika jest tutaj niezwykle trafna jako z jednej strony zgliszcza po dawnych wierzeniach i związku z naturą, a z drugiej jako ten popiół z którego odradza się Feniks.



Wspominana już parokrotnie Jean Sinoda Bolen pisze w swej książce „Bogini w każdej kobiecie”: „(...) dziś Hestia jako archetyp została zdewaluowana i zapomniana. Nikt już nie dba o święty ogień, a to czego była symbolem, przestało być przedmiotem szacunku. Gdy kobiece wartości Hestii są wykluczane, zmniejsza się znaczenie „wewnętrznej świątyni” - tych momentów i okresów w życiu, kiedy spogląda się w głąb siebie, by odnaleźć poczucie najgłębszego sensu. Znika też znaczenie rodziny jako świątyni i źródła ciepła. Co więcej, ginie potrzeba więzi duchowej między mieszkańcami miast, państw i całej Ziemi.”. Od siebie dodam, że „podziękowanie” za usługi strażniczki ognia, przyniosło nam eskalację ognia niestrzeżonego, nieświętego i destrukcyjnego. Począwszy od wypalania ziemi pod uprawę po dzisiejsze masowe spalanie paliw kopalnych i związaną z tym destrukcję całej planety, ten ogień już dawno przestał być tym co nas jednoczy i kieruje ku świętości. Być może potrzebujemy powrotu strażniczek i kapłanek ognia, ale bynajmniej nie po to by tego ognia palić więcej – a by znów go uświęcić i przywrócić mu dobrą dla nas i dla Ziemi miarę. Baśń o Kopciuszku, poniżanej opiekunce ognia przypomina jak ważnym elementem wewnętrznej przemiany jest ogień, ale też że prawdziwa przemiana dzieje się poza zewnętrznym światem, w naszej wewnętrznej świątyni, gdzie spotykamy się czasem z tym co trudne i dokonujemy alchemicznej przemiany popiołu w złoto. Przywołanie świętego ognia to więc nie rozpalenie wielkiego ogniska, a podtrzymywanie wewnętrznego płomienia i wierność sobie, oraz dbanie o to co jest świątynią dla naszej duszy.



Ten artykuł jest częścią pierwszą tzw. szumnie Trylogii o Kopciuszku :) 

Pozostałe dwie części opisują baśń z perspektywy kolejnych dwóch kluczowych symboli: 

Poza tym nagrałyśmy wraz z Anią Rogowską rozmowę o Kopciuszku rozwijającą te wątki i łączącą nasze różne perspektywy, którą to rozmowę możecie obejrzeć tutaj. :)


Mars w Pannie: 18 sierpnia - 4 października 2019



Wczoraj Mars wyszedł z efekciarskiego znaku Lwa i wkroczył do pracowitej Panny. Oznacza to czas, kiedy wspaniałe idee i kreatywne pomysły z poprzedniego okresu zaczniemy pieczołowicie wprowadzać w życie lub kiedy po okresie zabaw i romansów, wrócimy do naszych obowiązków i zaczniemy nadrabiać zaległości ;) Trend ten się wzmocni od piątku kiedy także Słońce przejdzie do Panny. Będzie to okres korzystny dla spraw zawodowych i dla wszystkich tych działań, które wymagają cierpliwości, systematyczności i skrzętnej dłubaniny przy szczegółach. Czas sprzyja braniu dotychczasowych naszych projektów pod lupę, wyłapywaniu wszelkich błędów, korektom, analizom skuteczności i rentowności oraz innym podobnym działaniom. To również dobry czas na wszelkie naprawy w domu, majsterkowanie, porządkowanie przestrzeni w domu i ogrodzie. Mars w Pannie nie należy do najbardziej spektakularnych Marsów i nie musi dawać nam szalonych wystrzałów entuzjazmu do działania, za to zazwyczaj jest bardzo efektywny, pracuje po cichu, na spokojnie i z dużym zaangażowaniem. Pułapką może być natomiast przesadne rozbieranie wszystkiego na czynniki pierwsze, marudzenie i szukanie dziury w całym. Poszukaj spraw, które warto w tym okresie naprawić czy ulepszyć, ale dbaj też o to by każde Twoje działanie służyło określonym celom, zamiast jedynie niedookreślonemu bóstwu perfekcjonizmu ;) Jeśli tylko nie pozwolimy by wewnętrzny perfekcjonista albo malkontent zabierał nam energię na działanie, to ten czas może przynieść bardzo konkretne owoce :)

 Dobrego czasu Pszczoły Wam życzę! :)