To jak traktujesz
swoje emocje pokazuje to jak traktujesz siebie. To czy dajesz sobie
do nich prawo, czy pozwalasz im się wyrazić pokazuje to na ile
pozwalasz sobie być sobą, wyrażać się, żyć pełnią życia, a
nie tylko trochę, na tyle na ile okoliczności pozwalają, na tyle
na ile wypada. Kontrolowanie emocji, to zatrzymywanie przepływu
życia. Zatrzymywanie emocji „negatywnych”, to blokowanie również
tych emocji upragnionych. Nurt życia, którego doświadczamy zawsze
poprzez emocje, jest jeden. To my tworzymy sztuczne podziały na to
co chcemy czuć i na to czego nie chcemy lub co pozwolimy sobie
poczuć później, „w lepszych okolicznościach”. W ten sposób
na nurcie życia stawiamy kolejne tamy. Niektóre faktycznie tylko na
chwilę, tak jak pień drzewa rzucony w nurt, który woda szybko
omija i płynie dalej. Często jednak tworzymy całe tamy, które
rozbudowujemy przez lata. Zamykamy nurt życia w klatce, a potem
dziwimy się, że nic nas nie cieszy, że nic się nie chce, że
wszystko takie bez sensu... a jednocześnie strach przed uwolnieniem
tych ton emocji spiętrzonych tuż za tamą naszej świadomości
ciągle rośnie. Wcale więc nie czujemy się dzięki naszym tamom
bezpieczniej ;) Paradoksalnie prawdziwe bezpieczeństwo daje nam
jedynie zaufanie nurtowi życia i zaufanie własnym emocjom. Kiedy
pozwalamy sobie na czucie tego co czujemy, nie oceniamy tego, nie
mówimy „ok, ale trochę ciszej”, „ok, ale później”, nasze
Wewnętrzne Dziecko wreszcie zaczyna czuć się z nami kochane i
bezpieczne. Dając sobie prawo do czucia, dajemy sobie prawo do
bycia. Przestajemy sobie stawiać warunki, a wtedy również inni
przestają się wydawać tacy wymagający ;) Kiedy uwalniając się
od wewnętrznych tam, ponownie łączymy się z nurtem życia,
wszystko zaczyna nabierać barw :)