piątek, 22 sierpnia 2025

Nów w Pannie: 23 sierpnia 2025 - (pierwsza) Inicjacja

 



Nadchodzący nów w Pannie (kulminacja o 8:06 w sobotę rano) ma w sobie mocną jakość inicjacji, rytuału przejścia wprowadzającego nas w nowy etap w życiu i jednocześnie czasu, kiedy zrzucamy “szaty” starych ról i nawyków. Okres Panny w roku, to czas ścinania tego co urosło, czas pracy, czas oddzielania ziaren od plew - wybierania tego co dojrzałe spośród tego co jeszcze nie dorosło lub czego czas już przeminął. W tym roku sierp, którym Panna ścina kłosy, będzie ciął ostrzej niż zazwyczaj, jako że dodaje mu nieprzewidywalnej radykalności kwadratura Urana. Wpisanie dynamiki Urana w czas nowiu, oznacza, że będzie on nam towarzyszył przez cały otwierający się miesiąc księżycowy - choć raczej już nie tak intensywnie jak w pierwszych dniach nowego cyklu :) A będzie to cykl szczególny, zainicjowany i zamknięty przez nów w znaku Panny, za drugim razem połączony z zaćmieniem Słońca! 

Raz na rok-dwa przydarza się taka sytuacja, gdy kolejne nowie (lub pełnie) zamiast wypaść jak zazwyczaj w kolejnych znakach zodiaku, co reprezentuje naszą cykliczną podróż po kole życia, powtarzają ten sam znak dwukrotnie, jakby dla podkreślenia, że warto na tym konkretnym etapie - znaku zatrzymać się chwilę dłużej ;) Pierwszy z dwóch nowiów wypada wtedy - tak jak teraz - na samym początku znaku, zaś drugi wypadnie na samiutkiej końcówce, co oznacza, że to co teraz zaczynamy, będziemy rozwijać przez cały miesiąc i zbierzemy dojrzałe owoce wraz z drugim nowiem (zwanym też “niebieskim”).  Fakt, że znak Panny nie tylko został “wskazany” jako ten, który potrzebuje głębokiej pracy, ale też jednocześnie jako ten, który doświadczy transformacji typowej dla sezonu zaćmień pokazuje, że lekcje, których uczy nas Panna, będą teraz kluczowe i że możemy dokonać potężnych zmian tam, gdzie od dawna mogliśmy czuć, jakbyśmy utknęli. Panna symbolizuje m.in naszą koncepcję porządku, ładu i rutyny w życiu, które mogą w ciągu nadchodzącego miesiąca doświadczyć mocnych wstrząsów ;) Jednak celem jest odkrycie tego, kiedy nasza koncepcja ładu i powinności nas więzi, a kiedy nasze nawyki działania już nie pasują do rzeczywistości i dopiero kiedy ktoś nam wytrąci z automatyzmów, odkrywamy, że w sumie możemy zacząć robić coś inaczej, a może nawet zostawić to co robiliśmy i zacząć coś nowego? ;)





Sezon Panny jest, jak już wspomniałam, okresem zbiorów, selekcji naszych plonów i czasem przygotowywania się na zimniejszą część roku. Nów w Pannie to zaś czas wewnętrznego oczyszczenia, jak i porządków w “naszej zagrodzie”, czas detoksu i symbolicznego zdejmowania z głowy kwietnych wianków lata, po to, by przejść z roli niewinnej “Panny” do roli osoby “zaślubionej” - czasem dosłownie (przed nami sezon ślubów - czas Wagi ;) ), czasem poprzez zaślubienie bóstwu czy innej świętej idei, jako Kapłanka (archetyp Panny oznaczał dawniej kobietę niezależną, która wybrała służbę bóstwom), a czasem poprzez zwyklejszą zmianę zajęć, ubiorów, ról, związaną z nadchodzącą jesienią. Nawet dzisiaj możemy to wyraźnie zobaczyć, kiedy dzieci z początkiem września wracają do szkoły, przybierając znów rolę uczniów, podczas gdy ich rodzice również wracają do funkcjonowania dyktowanego przez rytm szkolny. Panna uczy nas cenić powracający po wakacjach rytm i pracę, która przynosi owoce - choć tym razem miesiąc Panny może przewrócić wiele z tych norm i rutyn na lewą stronę, po to, by zbudować taki, który będziemy cenić bardziej ;)

Powtórzenie nowiu w Pannie może dziwić: jak możemy powtórzyć rytuał inicjacji? Do prostszych rytuałów przejścia ta podwójność nie pasuje: zboże ścinamy raz, dzieci raz wracają do szkoły, panna młoda raz ścina swój warkocz, czy przechodzi "oczepiny". Jednak, gdy myślimy o rytuałach przejścia, to często miały one dwa kluczowe momenty: czas separacji, czyli symboliczne zrzucanie starych ubrań, imion i ról, oraz czas włączenia, kiedy osoba inicjowana otrzymywała nowe imię, nowe atrybuty, nową rolę - a także kluczowy czas pomiędzy tymi dwoma etapami, w którym inicjowana/y przebywał w "zawieszeniu", pomiędzy światami, czyli czas liminalny (o którym pisałam ostatnio jako tym, co teraz przechodzimy także globalnie z wszystkimi wolniejszymi planetami będącymi w procesie zmiany znaków). Właśnie tak widzę najbliższy miesiąc, w którym dodatkowo czekają nas dwa zaćmienia, by jeszcze bardziej pogłębić proces transformacji i dodać mu karmicznej aury ;) 

Wchodzimy więc, wraz z tym pierwszym nowiem w Pannie, w księżycowy cykl oczyszczania na każdym poziomie naszych ciał, dusz, w którym ceremonialnym obmyciem zarówno zainicjujemy, jak i zakończymy cały miesięczny proces. Zaś pomiędzy dwoma nowiami czeka nas przestrzeń liminalna, święta, od-świętna - choć jednocześnie jest to czas, kiedy najważniejsze jest to co małe, “zwykłe”, codzienne i to jak możemy spotykać sacrum w naszej codzienności, w cielesności, w pracy i w dbaniu o innych. Szczególnie warto skorzystać z tego miesiąca Panny-Kapłanki, jeśli potrzebujemy wprowadzić zmiany dla naszego zdrowia lub w obszarze naszej pracy. 





Urany i zaćmienia mogą przynieść zmiany gwałtowne i niespodziewane, szczególnie teraz w sobotę i niedzielę kwadratura Słońca do Urana może nieść ze sobą dużą presję zmian, wyzwalania się od starych nawyków i zobowiązań, przełomy mentalne i społeczne, protesty, rewolucje, innowacje burzące status quo... Wszystko to razem, niezależnie od tego na, ile będziemy podpięci pod te wydarzenia i potrzeby, może nam utrudniać skupienie na tym co wewnętrzne i na procesie inicjacji, do którego jesteśmy zapraszani i nieść poczucie przeciążenia, szczególnie mentalnego i informacyjnego. Pod wpływem Urana możemy też poczuć ekscytację, przełomowe wglądy, bunt i pragnienie absolutnej wolności - o ma swoje dobre i gorsze strony ;) Możemy mieć poczucie, że zmiany musimy wprowadzać "teraz albo nigdy!", radykalnie i szybkim cięciem. Przykładowo możemy mieć pokusę podjęcia się ryzykownej terapii mającej “uleczyć wszystko” za jednym bolesnym zamachem ;) Być może dla niektórych będzie to dobre, pamiętaj jednak, że “diabeł” tkwi w szczegółach i w tym jak później adaptujemy się do zmian - czego uczy nas właśnie znak Panny. A do tego niezależnie od tego jak szybko chcemy mieć coś z głowy teraz, proces ten będzie trwał co najmniej cały ten miesiąc i po drodze zaliczymy dwa potencjalnie wyrzucające nas z kolein naszych koncepcji zaćmienia, więc lepiej nie zaczynać od dokładania sobie “oczyszczania”, jeśli nie jesteśmy gotowi na to, by ten proces się trochę przeciągnął i domknął dopiero za miesiąc ;) Z drugiej strony jeśli jesteśmy gotowi na miesięczną “kurację”, praktykę, eksperyment z wdrażaniem się w nowy sposób funkcjonowania czy głęboki proces inicjacji i oczyszczania przeszłych wzorców (karmicznych i nie tylko) dotyczących tematu zdrowia, pracy, służenia innym, zależności vs niezależności, oraz jesteśmy gotowi na to by proces prowadził nas poprzez nieoczekiwane wyboje i magiczne wolty - to ten czas jest wyjątkowy w skali dekad :) Panna to znak wiązany z pracowitością i pracowitość nagradza, jednak o ile nie jest to pracowitość obsesyjna, “ślepa”, nakierowana na iluzję perfekcjonizmu, a taka, która z uważnością wykonuje każdy gest i zawsze pamięta komu / czemu dedykuje swoją pracę. Znak ten uczy nas też praktyczniejszego podejścia do wprowadzania zmian i skupiania się mniej na zmianie tego co robimy, a tego jak to robimy i jak możemy to robić zdrowiej, prościej, efektywniej. To samo dotyczy pracy wewnętrznej tak samo jak tej zewnętrznej - nie szybkość i “profity” są tu istotne, a poczucie połączenia z tym co robimy, przyjemność znajdowana w drobnych gestach i rutynach, oraz satysfakcja z tego co nasza praca przynosi - gdy widzimy jak nasze spichlerze się zapełniają :)






Przed nami więc wyjątkowo oczyszczający, rewidujący nasze nawykowe funkcjonowanie, rewolucjonizujący różne poziomy życia i inicjujący nowe idee miesiąc - a jeśli nie skorzystamy z tego czasu tyle, ile byśmy chcieli, to na pociechę mamy jeszcze jedną okazję za miesiąc ;) A cały czas pomiędzy będzie nas prowadził ku lepszemu zrozumieniu tego, jakich zmian potrzebujemy i co nam służy. 

Pięknego nowiu oraz całego odnawiającego cyklu księżycowego! :) 


Więcej o tym co się dzieje teraz na niebie (a dzieje się dużo! ;) ) piszę w cotygodniowym Moonset Newsletterze. Do darmowego Moonset Newslettera Free zapiszesz się tutaj, zaś pogłębioną wersję Premium wykupisz tutaj. Obie wersje wysyłam nieco po północy w nocy z poniedziałku na wtorek, więc już niebawem :) 

piątek, 8 sierpnia 2025

Pełnia w Wodniku: 9 sierpnia 2025

 





Dziś w nocy czeka nas pełnia w Wodniku (dopełnienie w sobotę o 9:55 nad ranem).

Głównym zadaniem Księżyca w pełni jest wydobywanie na powierzchnię tego co dotąd było nieświadome, nie nazwane, polaryzacji i napięć, które dopiero kiedy zostaną nazwane, mogą zostać rozwiązane - dlatego też każda pełnia będzie inna, ponieważ to, co nam pokazuje zależy od tego co się akurat w naszym życiu dzieje. Astrologicznie zaś pełnia jest jak reflektor jasno oświetlający inne, “ważniejsze”, układy na niebie i nieraz działająca jako “trigger” tam, gdzie napięcie się skumulowało. Księżyc “tylko” odbija światło, a pełnia tylko podtyka nam pod nos lustro, pokazujące gdzie jesteśmy i co się z nami dzieje, nawet jeśli początkowo bierzemy nasze odbicie za przeciwnika ;) Tym razem pełnia w Wodniku zdecydowanie ma co odbijać, podkreślać i wydobywać, ponieważ przydarzy się w samym centrum astrologicznego tumultu, układów, które wielu z nas mogą przynieść konfrontację z tym co trudne, co nas ogranicza i z tym co iluzoryczne lub fałszywe, a na poziomie globalnym mogą przynieść ścieranie się sił i rozbijanie działań o rafy potęg, których nie możemy kontrolować. Ma to związek z opozycją Marsa do koniunkcji Saturna i Neptuna, która może przynieść ważne punkty zwrotne w procesach głębokich przemian trwających już od paru miesięcy (od maja, a może nawet od lutego), o której więcej pisałam w newsletterze. W kontekście pełni oznacza to, że może być więcej napięć do rozładowania, ważnych decyzji do podjęcia, odważnych kroków do wykonania i emocji oraz odczuć do wyrażenia. Jednocześnie warto pamiętać, że mamy jeszcze ostatnie dwa dni retrogradacji Merkurego (rusza do przodu w poniedziałek!), więc o ile mamy wszelkie zasoby, by podejmować decyzje o zakończeniu czegoś czy na to coś w końcu doprowadzić do końca, to na inicjowanie nowych działań lepiej jeszcze poczekać te 2-3 dni - wtedy zresztą będziemy mieć potężne wsparcie dobroczynnej koniunkcji Wenus i Jowisza (o tym więcej w nadchodzącym newsletterze :) ). W czasie tej pełni myślę, że najważniejsze jest, by świadomie obserwować narastające polaryzacje w nas, w naszym życiu i wokoło, rozpoznając, jakie zmiany są potrzebne i jak możemy uwzględnić oba bieguny bez rezygnacji z siebie, ale też bez zacietrzewienia w naszych racjach. To też czas na to by w konfrontacji z tym co nas przeciąża, męczy, ogranicza czy stresuje, rozpoznać co możemy zmienić i jak możemy działać uwzględniając warunki i wymagania rzeczywistości. Pełnia w Wodniku kieruje nas ku różnego rodzaju wyzwalającym epifaniom, buntom przeciw temu co “nie-nasze”, potrzebnie zamanifestowania swojej odmienności i autentyczności, jednak w połączeniu z pozostałymi układami na niebie ważne jest, by nie iść w pułapkę buntu dla buntu, ale by użyć tej energii do świadomego wyboru naszej indywidualnej drogi, rozróżnienia tego co chcemy “popychać” mimo przeciwności, a co wolimy odpuścić. Wolność rodzi się nie w sytuacji, gdy możemy wszystko, a wtedy gdy każda decyzja ma swoje słabe strony i potrzebujemy wyważyć, co jest dla nas najważniejsze, choć wszak łatwiej byłoby zadziałać impulsywnie tak jak inni lub wbrew nim ;)
 





Nadchodząca pełnia w Wodniku będzie więc wydobywać na powierzchnię emocje związane z wyzwaniami ostatniego tygodnia (lub dwóch ;) ), szczególnie podkręcając potrzebę wyzwolenia, zmiany systemów, tworzenia lepszej przyszłości razem i ogólnie podkręcając buntowniczo-innowacyjny aspekt tego co się dzieje :) Księżyc w pełni będzie jak ten reflektor rzucający światło na to się dzieje w nas i w świecie, dodając dramatyzmu i idealizmu, a także wzmagając intelektualne i towarzyskie ożywienie. W jego świetle możemy ujrzeć przebłysk przyszłości, poczuć smak wspólnoty czy też przeciwnie poczuć się bardziej outsiderem, który odrzuca zasady tłumu.

Temat naszych relacji z różnymi grupami to standardowy wątek każdej pełni w Wodniku, co w związku z tym, że wypada ona zawsze w wakacje, jest szczególnie ciekawe - zwłaszcza jeśli akurat trafiamy na jakiś festiwal, czy większą imprezę ;) To czas, kiedy potrzeba bycia w grupach rośnie, ale też kiedy mocniej odczuwalne są wszelkie trudności, jakie z byciem częścią grupy mamy. Tak i tym razem temat dostosowywania się do innych vs imperatyw bycia sobą mogą się ścierać i motywować nas do wprowadzania zmian. To czas zadawania sobie pytania o to kiedy rezygnuję ze swojej autentyczności i jak mogę działać z innymi szanując ich i swoją wolność? 




Pełnia w Wodniku często przynosi nam bunt, ale jednocześnie potrzebę, by przeżywać ten bunt z grupą osób czujących podobnie, by coś razem zrobić, działać na rzecz zmian w świecie, a nie tylko zamykać się w sobie z poczuciem “niepasowania”. Ta pełnia mówi o tym wszystkim jeszcze głośniej, dodając energię do działania nawet w obliczu największych wyzwań (często właśnie dzięki nim!), a także możliwość spojrzenia na nasze wyzwania z szerszej perspektywy, zobaczenie jakim narracjom i regułom nieświadomie ulegamy i jakie opowieści wspierają niesprawiedliwość i opresję społeczną. To czas gdy możemy doświadczyć przeróżnych epifanii, przebłysków z przyszłości, do której zmierzamy, tudzież “zwykłych” innowacyjnych pomysłów i wglądów ;) 

Rozsądnie patrząc to nie jest dobry czas na podejmowanie ryzyka - nie możemy się spodziewać, że coś pójdzie łatwo, a do tego Merkury jeszcze retrograduje i łatwo o pomyłki. Z drugiej strony czasem po prostu trzeba podjąć ryzyko, wyrazić siebie lub dołączyć do protestu w słusznej sprawie - taki właśnie może być ten dzień.




Na szczęście w tych wszystkich procesach wspierają nas pokoleniowe układy na niebie - dwa Latawce połączone w Kopertę - wszystko to kipi kreatywnością i potężnymi zmianami na poziomie kolektywnym, a dzieci, które się teraz rodzą mają wybitność gwarantowaną ;) . Jest to czas wielkich idei i ich testowania, ale też na przepychanie agendy z wielką promocyjną pompą ;) (to jest to czego chcesz ;) ). Wszystko to stanie się łatwiejsze już od przyszłego tygodnia, gdy Merkury ruszy do przodu, a rządy na niebie przejmie dobroczynna Wenus z Jowiszem :) Tymczasem mamy kolektywnie do wykonania jakąś prace Herkulesa - nie koniecznie każdy będzie w nią zaangażowany, ale możemy poczuć jej ciężar nawet leżąc na kanapie ;)


Pięknej, owocnej i wyzwalającej pełni Wam życzę! :)


Więcej o cudach przyszłego tygodnia będę pisać w poniedziałkowym (czy raczej wtorkowym - wysyłanym już po północy) Moonset Newsletterze (dostępna wersja darmowa i Premium). Zaś o tym co działo się (dzieje) w tym nader istotnym (i możliwe, że wymagającym) tygodniu pisałam w ostatnim - jeśli wykupisz subskrypcję Premium do końca soboty możesz dostać dosyłkę w bonusie.

czwartek, 24 lipca 2025

Nów w Lwie - 24 lipca 2025

 


Nów w Lwie (kulminacja o 21:11) jest czasem otwierania serca i mocnego wyrażania tego co czujemy, co czasem oznacza hojne obdarzanie świata naszą miłością i kreatywnością, a czasem potężny ryk lwa, który mówi, na co nie ma miejsca w jego królestwie! ;) W tym rok proces otwierania będzie szedł głębiej niż zazwyczaj, a ryk może być potężniejszy, jako że temu nowiowi towarzyszą też układy podkręcające temat społecznej i politycznej presji i opresji, gestów tłumienia tego, co indywidualne i autentyczne, a także ukazujących ciemne strony liderów i wszystkich, którzy, by świecić jasno, starają się “gasić” innych. Przede wszystkim jest to ścisła opozycja Słońca i Księżyca do Plutona, która może przynosić wyzwania na poziomie kolektywnym i indywidualnym, ale też daje okazję do tego, byśmy zobaczyli, co (kto) zabiera nam moc i jak możemy ją odzyskać. Na poziomie kolektywnym możliwe są teraz mocne przetasowania w systemach władzy, obalanie jednych przywódców, wynoszenie innych, zderzanie woli ogółu z ambicjami jednostek. Na poziomie bardziej indywidualnym możemy czuć napięcie między naszą potrzebą bycia sobą a presją społeczną czy polityczną, między staniem razem a staniem osobno. Poziomy te jednak mogą się nakładać i nasza potrzeba ekspresji zderzać się może z oporem systemu na zmiany.





Jest to czas, kiedy lwia potrzeba bycia sobą i swobodnej ekspresji może przybierać formy mocno konfrontacyjne, a nonkonformizm może sięgać kontrarianizmu i ustawiania się samemu przeciw światu. Nie tylko w czasie tego nowiu, ale w czasie całego tego tygodnia, ważne jest więc by świadomie rozróżniać, które bitwy są tego warte, gdzie faktycznie potrzebujemy głośno wyrażać nasze prawdy, a gdzie bycie sobą oznacza raczej wycofanie się z linii walki. Co jest centralną dla nas sprawą, a co tylko dekoracjami, które możemy zignorować - tematami, które mogą być ważne dla innych w naszej społeczności, czy ludzi “po naszej stronie barykady”, które jednak dla nas osobiście nie są warte poświęcania energii.

Jest to kluczowe także dlatego, że towarzyszy nam retrogradujący Merkury w Lwie, który z jednej strony wzmacnia wszystkie opisane wyżej tematy tego nowiu i nadaje im głębi, a z drugiej wzmaga tendencję do nieporozumień - możemy więc łatwo coś niewinnego uznać coś z powód do ryku i ekspresji naszego zdania, a układy na niebie raczej sprzyjają eskalacji nieporozumień niż zatrzymaniu ;) Wszystkie tego rodzaju napięcia wokół nas mogą nas odciągać od tego co jest kluczowe w czasie nowiu - od skupienia na wnętrzu i tym czego na prawdę potrzebujemy, co kochamy, co budzi w nas pasję i rozpala w nas ogień, a co go gasi. To nie oznacza, że angażowanie się w sprawy kolektywne nie ma teraz sensu, przeciwnie wiele ważnych rzeczy może teraz się wydarzyć w kształtowaniu i transformowaniu zbiorowej świadomości, m.in. poprzez odwagę jednostek, by mówić to, co naprawdę czują i by działać zgodnie z sercem. Niemniej warto się najpierw upewnić, że jest to nasza własna potrzeba, a nie wentyl dla buzujących emocji i niezrealizowanych pragnień w naszym prywatnym życiu.


 

Nów ten może być więc potężnym czasem kiedy opadają maski, odsłaniany jest zarówno ukryty pod nimi egoizm, jak i złość związana z pozwalaniem na to by ktoś nas nadużywał. Może być to czas uwolnienia wielkich pokładów energii, pasji, siły woli, kreatywnych mocy i twórczych wizji, które warto świadomie pokierować jako energię twórczą i zwiększającą naszą autentyczną ekspresję w świecie, na to co pozwala zasilać nasz wewnętrzny ogień, a nie tylko odgrywać kogoś pewnego siebie ;)

Ważne mogą się okazać tematy związane z autorytetami, liderami, a także z figarami ojcowskimi w naszym życiu - jako tymi, które możemy rozpoznawać jako nie dość wspierające naszą indywidualność i rozwój lub wręcz je tłumiące. Opozycja Plutona do Słońca wraz z retrogradacją Merkurego w Lwie może przypominać nam doświadczenia nadużyć, traum i to wszystko, co kiedyś zablokowało naszą odwagę, pewność siebie, autentyczność, kreatywność czy zdolność do kochania. Tak silne układy, jakie mamy w ten nów, są czasem, gdy nawet najmocniej stłumiona energia może zostać uwolniona, nie zawsze w miły i ładny sposób, ale za to nieodwracalnie :) Dlatego ten czas ryku Lwa ma tym większe znaczenie, im trudniejsze jest dla Ciebie, by zaryczeć, wiedząc, że nie każdemu to się spodoba ;) To czas uwalniającej ekspresji tego co w nas i jednocześnie odkrywania, że paradoksalnie jest to coś, co możemy wnieść do szerszej społeczności, kiedy przestaniem się oglądać na tych, co kiedyś nauczyli nas milczeć.



Pięknego nowiu rozpalania wewnętrznego Ognia Wam życzę!


Więcej o tym co się dzieje teraz na niebie (a dzieje się dużo! ;) ) piszę w cotygodniowym Moonset Newsletterze. Do darmowego Moonset Newslettera Free zapiszesz się tutaj, zaś pogłębioną wersję Premium wykupisz tutaj. Obie wersje wysyłam nieco po północy w nocy z poniedziałku na wtorek, aczkolwiek przy zakupie Premium jest możliwość dosyłki ostatniego newslettera w bonusie :).

poniedziałek, 21 lipca 2025

Retrogradacja Merkurego we Lwie: 18 lipca - 11 sierpnia 2025

 

photo  Elke Vogelsang



W piątek rano Merkury w Lwie wszedł w retrogradację, co zwykł czynić trzy razy do roku i o czym coraz mniej lubię pisać, bo po pierwsze cały internet już wie, po drugie stało się to mocno cliché i co jeszcze można dodać, a po trzecie: to jedyny element w mojej pracy, który regularnie skutkuje utratą czytelników, ponieważ o retrogradacji nikt nie chce czytać - w każdym razie nie wtedy, gdy się ona dopiero zaczyna, a my chcemy wierzyć, że tym razem nas to nie będzie dotyczyć i a w ogóle to bzdury są ;) Trend ten odwraca się pod koniec retrogradacji, kiedy dla odmiany chętnie chcemy wierzyć, że wszystko, co nam nie wychodziło to “wina retro” ;) Tekst jednak napisać należałoby na początku, by dać jakieś wskazówki typu “co robić, jak żyć” tym, co zechcą przeczytać… Zacznijmy jednak tym razem inaczej i spróbujmy spojrzeć na samą retrogradację Merkurego świeżym okiem :)

Retrogradacja Merkurego zaczyna się zawsze wtedy, gdy wyprzedza on mocno Słońce, często przebywając już w następnym znaku - tak jak ma miejsce teraz, gdy Słońce jeszcze jest w Raku, a Merkury już dawno w Lwie. Merkury symbolizuje nasz umysł, podczas gdy Słońce to rdzeń naszej osobowości, nasze “Ja”, to kim jesteśmy “w sercu”, a nie tylko w głowie ;) To wyprzedzanie Słońca przez Merkurego oznacza, że możemy trochę za bardzo żyć w przyszłości, w tym czego jeszcze fizycznie nie ma, a także próbować działać tak, jakbyśmy już byli na kolejnym etapie, nie uwzględniając tego, co realnie jest naszym doświadczeniem tu i teraz. Wybieganie mentalne do przodu dochodzi do puntu przesilenia, kiedy nie da się już tak dalej (choć nam zazwyczaj wydaje się, że nasze koncepcje są super, tylko ta głupia rzeczywistość jakoś za nimi nie nadąża ;) ) i wtedy zaczyna się retrogradacja Merkurego, czyli jego cofanie się po własnych krokach z powrotem do Słońca. Możemy to sobie wyobrazić jak psa na spacerze biegającego wokół właściciela, który (pies nie właściciel) wybiega zbyt daleko do przodu i przestaje “pilnować się”, co staje się niebezpieczne, ponieważ może wybiec na ulicę czy gdzieś się zgubić (choć z perspektywy psa to pewnie czas świetnej zabawy, podobnie jak z perspektywy naszego rozbrykanego przed retrogradacją umysłu ;) ). Właściciel więc przywołuje psa i ten, jako że jest związany z nim dość ciasną orbitą, po chwili oporu wraca, biegnąc ku niemu. Ten opór jest mocniejszy, gdy przedtem podążał za jakimś ciekawym tropem, który teraz ma porzucić - nawet jeśli wie, że za jakiś czas wraz ze swoim ślamazarnym człowiekiem wróci w to samo miejsce. A wie to, bo Słońce z Merkurym spacerują co roku dokładnie tą samą ścieżką, zwaną ekliptyką, która podzielona jest na 12 odcinków, znanych nam jako znaki zodiaku :) Początkowy opór pozostawiania tropu zastępowany jest powoli przez radość ze spotkania z bliskim psiemu sercu dwunogiem, a w przypadku Merkurego jest to radość ze spalenia się w płomieniach Słońca i odrodzenia po drugiej stronie (kazimi)… cóż podobny schemat inne smaczki ;) Słońce reprezentuje takie wzniosłe jakości jak Miłość, Światłość, iskra życia czy serce, więc powrót do Słońca jest dla Merkurego całkiem podobny do powrotu do kochającej centralnej istoty psiego Wszechświata.



 

Druga część retrogradacji, ta po kazimi, to jak psiak zostający coraz bardziej w tyle za człowiekiem i stopniowo tracący “kontakt z bazą” tylko od drugiej strony… W naszym przypadku oznacza to czas, kiedy po zanurzeniu we wglądach i iluminacjach Słońca cofamy się myślami jeszcze dalej w przeszłość, jeszcze więcej znajdujemy ciekawych wątków, które wcześniej przegapiliśmy i nie zauważamy, że nasz rozwój poszedł już do przodu i nie jesteśmy już tym, kim byliśmy nawet te parę miesięcy temu. I znów Słońce - opiekun nas przywołuje, co oznacza sygnał do wyjścia z retrogradacji i pobiegnięcia znów do przodu, a nawet niebawem złapania tych tropów, które wcześniej niechętnie porzuciliśmy ;) To perspektywa psa, zaś z perspektywy Słońca, czyli naszej świadomej jaźni, jest nieco inaczej: frywolny umysł czasem pędzi zbyt szybko, potem zwalnia zbyt mocno i trzeba mu przypominać, że nie jest tu sam - ma służyć rozwojowi naszej świadomości, a nie biegać sobie za każdym kolejnym kotkiem w internecie ;) Retrogradacja to więc czas przypominania sobie o tym, kim jesteśmy, o co nam chodzi, co jest dla nas najważniejsze - co jest w Centrum, a także wyłapania tego wszystkiego, co wcześniej pędząc przegapiliśmy (być może nie tylko w ostatnich miesiącach, ale też w dalszej przeszłości, tak jakby pies tropiący ślady mógł przypominać nam co czymś ważnym, co wydarzyło się na poprzednich “spacerach” przy tym samym kamieniu, czyli w poprzednich cyklach, czasem wiele lat temu. Czasem bywają to trudne wspomnienia do zintegrowania (obsikania ;) ), a czasem przyjemne: o czymś, co ważne i co chcemy zabrać dalej ze sobą (tu niech każdy sobie wyobrazi taki przedmiot ;) ). Ot i cała “straszna” retrogradacja! :)






Rozpoczynająca się teraz retrogradacja będzie stosunkowo łatwym “spacerkiem”, jako że Merkury nie cofa się do poprzedniego znaku i w związku z tym nie będzie od nas wymagał aż tak głębokich rewizji, a do tego nie spotka na swojej drodze szczególnie wymagających przeszkód. Oczywiście retrogradacja to nie wszystko i przed nami chociażby potężny nów w Lwie mocno aktywujący Plutona, ale o tym piszę gdzie indziej (w Moonset Newsletterze i zapewne też w osobnym tekście na blogu).

Do czego więc wracamy, gdy Merkury wchodzi w retrogradację w znaku Lwa? Znak ten reprezentuje m.in. serce, więc Słońce przebywając w tym znaku przywołuje nasz umysł by połączył się ponownie z tym czego nasze serce pragnie, co kocha, co rozpala w nim ogień pasji czy radości. Gdzie myśląc zbyt dużo zapomnieliśmy o tym co nas cieszy? Czy jest jakiś kreatywny zew, który odłożyliśmy na później, ogień pasji, który zapomnieliśmy w nas karmić? A może biegnąc do przodu, zapomnieliśmy kim jesteśmy i zagubiliśmy gdzieś autentyczność i swobodę w byciu sobą? Może zapomnieliśmy o zabawie, o robieniu rzeczy tylko dlatego, że nas cieszą, o wyrażaniu siebie bez żadnych “celów”? Może wreszcie zapomnieliśmy o tym jak to jest kochać lub jak okazywać nasze uczucia? Jak stawiać to co czujemy na pierwszym miejscu? Jak podążać za tym co kochamy i czego chcemy w życiu więcej - i jak pomnażać tę miłość wewnętrznym ogniem, zamiast czekać na aprobatę z zewnątrz? 

Te tematy mogą do nas przyjść w różnej formie, czasem po prostu jako przypomnienie sobie tego, co już wiedzieliśmy, a czasem jako zmierzenie z tym co nas odgradza od swobody w byciu sobą, kochaniu, czy wyrażaniu siebie i jak reagujemy na ekspresję innych. Ważny może być temat ego, zachowań narcystycznych, z jednej strony a potrzeby uwagi, docenienia i miłości z drugiej. Merkury pomoże nam zdejmować kolejne warstwy masek, odkrywać co leży pod pychą czy chęcią popisywania się lub też pod naszą silną reakcją na ludzi przejawiających te zachowania, czy też po prostu odważnie wyrażających siebie. Będziemy odkrywać, co nas hamuje przed odsłanianiem siebie w świecie, ujawnianiem naszych talentów, poglądów, reakcji emocjonalnych, a także przed promowaniem swojej działalności zawodowej lub artystycznej. Z drugiej strony będziemy odkrywać kiedy nadmiernie gramy, by uzyskać aprobatę, gdzie rezygnujemy ze swojej autentyczności i wciskamy się w role, kiedy mówienie o sobie jest dzieleniem się z serca, a kiedy jest przechwalaniem się, by osiągnąć jakiś cel. Ważne będzie rozróżnienie między myślami, działaniami i wyborami, które płyną z miłości od tych, które płyną z odrzucenia (siebie, kogoś, z lęku przed byciem odrzuconym ). Wszystkie te ruchy mają przybliżyć nas do bardziej autentycznego sposobu wyrażania siebie, oraz do bardziej adekwatnego widzenia naszej roli w świecie.


photo Pouka Art & Photography



Na poziomie kolektywnym retrogradacja w Lwie może przynieść rewizje i rewelacje dotyczące osób "na świeczniku", liderów, autorytetów, celebrytów i wszystkich, którzy świecą albo przykładem, albo czymś zgoła odmiennym ;) Na poziomie indywidualnym również możemy się spotkać z tematem autorytetów, a także z tematem naszych relacji z ojcem i innymi osobami pełniącymi rolę "ojcowską". Często to właśnie w tych relacjach możemy znaleźć przyczyny braku pewności siebie czy zabiegania o akceptację innych - i takie mechanizmy teraz będzie nam łatwiej rozpoznać i odkryć to co ukrywaliśmy pod wstydem lub pozorną pewnością siebie. Merkury w retrogradacji niesie możliwość opowiedzenia sobie na nowo historii o naszym życiu, kim jesteśmy, co nam się przytrafiło i dokąd zmierzamy, rozpoznając jak powtarzaliśmy cudze słowa i krytykę pod naszym adresem, możemy poszukać własnych, takich, które będą prawdziwe, ale też empatyczne i wspierające. 

Może to być też czas powrotu do ważnych dla nas projektów kreatywnych, potrzeb serca, namiętności. Być może jakieś romanse wakacyjne (albo i wcześniejsze) do nas wrócą, może okaże się, że czegoś nie wyraziliśmy, jakieś emocje nadal domagają się ekspresji, jakieś myśli i idee wciąż do nas wracają. Retrogradacja ta może dać nam wgląd w blokady z przeszłości, które powstrzymują nas przed byciem sobą, robieniem tego co kochamy, twórczością, a przede wszystkim przed kochaniem – siebie, innych i świata. Dopiero z tego miejsca możemy wrócić do planów na przyszłość i strategii z miejsca głębszej integracji przeszłości i teraźniejszości, serca i działania, wizji i konkretu.

Jakie dziedziny życia będzie dotyczyć ta retrogradacja i gdzie możemy szczególnie potrzebować przyjrzeć się temu co może tłumić nasze wewnętrzne światło, a także gdzie moga pojawić się typowe retrogradacyjne opóźnienia, utrudnienia i nieporozumienia - opisuje dom w naszych horoskopie urodzeniowym, który Merkury w retrogradacji aktywizuje. Jeśli nie znasz swojego horoskopu na tyle by wiedzieć gdzie wypada pierwsza połowa znaku Lwa, albo po prostu chcesz przeczytać mój krótki opis, możesz zamówić fragment Osobistego Astrokalendarza z opisem tej retrogradacji, albo też cały Astrokalendarz ze wszystkimi retrogradacjami w ciągu nadchodzącego roku i innymi ciekawostkami ;) (konieczna znajomość godziny urodzenia!). Zamówienia można składać na maila a szczegóły znajdziesz tutaj. 


Łagodnej, owocnej i twórczej retrogradacji!




czwartek, 10 lipca 2025

Pełnia w Koziorożcu: 10 lipca 2025

 



Pełnia w Koziorożcu (dopełnienie o 22:37 w czwartek) to czas budowania połączeń między przeszłością a przyszłością, między tym, kim byliśmy i kim będziemy, tym czego potrzebujemy, a do czego dążymy. W tym roku pełnia ta przypada na krótkie “okienko przyszłości”, czyli czas kiedy możemy niejako podglądać otwierającą się nową erę, zanim planety zrobią “w tył zwrot” i będziemy potrzebowali jeszcze trochę podomykać sprawy z przeszłości ;) (o tych nowych erach, czyli zmianie znaków przez wszystkie powolne planety "na raz" piszę regularnie w Moonset Newsletterze). Już w niedzielę taki “w tył zwrot” wykona Saturn, wchodząc w retrogradację, co jest ważne w kontekście tej pełni, ponieważ Saturn jest władcą znaku Koziorożca więc też niejako "kieruje" też samą pełnią dodając jej "wagi ciężkiej". Oznacza to, że ten czas może być ważnym punktem zwrotnym, momentem istotnych decyzji determinujących naszą przyszłość, rewidowania czegoś po to, by móc się zadedykować czemuś innemu. 

Jednocześnie jednak Saturn przebywa teraz w ścisłej koniunkcji z Neptunem, co może przekładać się na coraz większą trudność w rozróżnieniu tego co prawdziwe od tego co iluzoryczne, pogubienie w naszych celach, brak dyscypliny i klarowności tego, dokąd idziemy. Czas tej pełni może nam przynieść pik emocji związanych z potrzebą “określenia się” i klarowności, oraz frustrację związaną z brakiem efektów i motywacji do realizacji konkretnego planu. To naturalne na tym etapie - zanim nowe cele i realia się wyłonią, pływamy w "pierwotnej zupie", w której już niby wszystkie elementy przyszłości są obecne, ale jeszcze nie tworzą wyraźnych kształtów. Innymi słowy, możemy jeszcze nie wiedzieć, do czego zmierzamy, ponieważ jesteśmy w czasie głębokim globalnych przemian i zwyczajnie nikt tak do końca tego nie wie ;) 

To, na czym warto się teraz skupić, to rozpoznawanie tego, co już przestało być dla nas pewne lub ważne. Co już odchodzi, co okazało się iluzją, co zrealizowaliśmy już w wystarczającym stopniu, co przestało być dla nas istotne, co oddziela nas od tego co ważne? Jakie decyzje potrzebujemy podjąć by móc stworzyć miejsce na coś nowego? Jeśli faktycznie doświadczamy teraz poczucia pogubienia, zawieszenia, niejasności, czy wątpliwości, to  pierwszym krokiem, by coś zmienić, jest przyznanie się przed sobą samym, że tak jest i zaprzestanie udawania pewności, gdy jej nie ma. Odkładając na bok wszystko to co niepewne, możemy dojść do tego co pozostaje, co bezdyskusyjnie dla nas ważne lub jest naszą kotwicą w tym niepewnym czasie. Pełnia ta jest jak wezwanie do znalezienia swojej kotwicy i bazy, z której w przyszłości będziemy mogli wyruszyć w nowe. To też czas przywoływania obrazów i marzeń dotyczących tego nowego, nowych dążeń, które mogą nas samych zaskoczyć, które mogą w przyszłości być gwiazdami pomagającymi nam w nawigacji, gdy już morze się uspokoi ;) Koziorożec lubi planować i wdrażać swoje strategie w działanie, ta pełnia też może temu służyć, jeśli zamiast próbować tych samych strategii co zawsze i napierać na te same cele wbrew oporowi, skupimy się bardziej na tym, na jakie odległe gwiazdy chcielibyśmy pokierować naszą łodzią w nadchodzących dekadach i na tym jak możemy się przygotować do spotkania z nieznanym i nauczyć się jak wracać do bezpiecznego portu, ilekroć tego potrzebujemy. 

Innym ważnym symbolem na ten czas jest Drzewo. Pisałam o nim już w czasie nowiu, czas pełni w Koziorożcu to jednak czas, kiedy możemy się skontaktować z Drzewem Życia, Axis Mundi - tym co jest dla nas filarem, osią, drogą od przeszłości do przyszłości. 







Jeśli mamy coś, co chcemy niedługo dokończyć, ta pełnia to dobry czas na domykanie spraw i doprowadzenie do zwieńczenia jakiegoś tematu, po to, by za spokojem przygotować się na nadciągający czas spowolnienia i retrogradacji Merkurego (dopiero przyszły piątek, ale pełnia dodaje nam energii i motywacji, z których warto skorzystać ;) ). Koziorożec często daje nam motywację, ale też tendencję, by przeć do przodu niezależnie od kosztów, co bywa wyzwaniem pełni w tym znaku, kiedy naprzeciwko Księżyca w Koziorożcu ustawia się Słońce w Raku przypominające nam o naszych potrzebach i emocjach. Wakacyjny miesiąc Raka jest tym czasem kiedy łatwo nam się emocjonalnie rozpuścić, trawiąc wydarzenia minionego roku, co często oznacza, że często nam się zebrać do pracy i znaleźć w sobie dyscyplinę, o której nam ta pełnia przypomina. Napięcie między naszymi potrzebami i celami bywa wyzwaniem i powodem frustracji, ale też jest okazją, by nauczyć się działać łącząc bieguny. Lekcją tego czasu jest to by zaczynać dążenie ku nowym gwiazdom od upewnienia się, że mamy na to emocjonalne zasoby i nie robimy tego wbrew sobie. Jeśli więc będzie pojawiał się opór, to jest to kluczowy znak pokazujący, gdzie coś jest niezadbane lub kiedy staramy się realizować cele, które już nie są nasze - lub nigdy nie były. Ważniejsze od postępów jest więc rozpoznanie tego co i dlaczego robimy i kiedy należy już coś zakończyć. Pełnia ta może przynieść wiele takich rozpoznań, które pozwolą nam zrobić miejsce na to co ma dla nas przyszłość.










Pięknej pełni Wam życzę i niech przyniesie ona Wam poczucie zakorzenienia i zakotwiczenia w sobie niezbędne do dalszej pięknej podróży!


wtorek, 24 czerwca 2025

Nów w Raku: 25 czerwca 2025 - Powrót do Źródła

 



Co roku nów w Raku jest czasem symbolicznego powrotu do Domu, do tej przestrzeni w nas i w świecie, gdzie czujemy się bezpiecznie, gdzie przynależymy, gdzie jest to co nas karmi, a także do źródła dawnej mądrości w nas. 




W tym roku nów ten będzie jednak czymś więcej: potężnym momentem inicjacji rocznego procesu poszerzania naszej przestrzeni bezpieczeństwa, uzdrawiania i kojenia delikatnych miejsc w nas, które w czasie minionej retrogradacji Marsa w Raku (styczeń-kwiecień 2025, a szerzej także wrzesień i październik 2024), mogły dostać mocno w kość i gdzie mogliśmy utracić poczucie bezpieczeństwa. Proces ten ma związek z dobroczynnym Jowiszem, który 9 czerwca przeszedł do Raka, gdzie zostanie cały rok, co po roku jego pobytu w Bliźniętach może nam przynieść ugruntowanie po rozproszeniu, powrót nadziei, tam, gdzie były tylko wątpliwości, a także zadbanie o siebie, o emocje i ciało, po okresie nadmiernego mentalnego pobudzenia i odcięcia od tychże. 

Nadchodzący nów jest jednocześnie mocnym powitaniem Jowisza w Raku, ponieważ wypada krótko po jego połączeniu ze Słońcem (we wtorek), co oznacza moment domknięcia starego cyklu jowiszowego i otwarcia nowego, poprzez odrodzenie Jowisza w ogniu Słońca i rozpalenie słoneczną iskrą nowych jowiszowych idei. W czasie nowiu będziemy więc mieli Słońce, Księżyc i Jowisza tuż obok siebie, a typowe tematy Raka otrzymają w ten sposób jowiszowe wzmocnienie - to tak, jakbyśmy podkreślili je podwójną kreską, dodali parę wykrzykników i celebracyjnych emoji ;) Zazwyczaj zwiastuje to przyjemny, karmiący, inicjujący dobre dla nas zmiany nów, choć czasem może to oznaczać również spektakularne uwolnienie od czegoś, co nam zagracało wewnętrzną lub zewnętrzną przestrzeń, poszerzenie horyzontów, spotkanie z czymś nieznanym, a co nie musi być już źródłem lęku. Czas ten jest jak otwieranie szeroko okien w naszym domu, przewietrzenie zatęchłych kątów, uwolnienie od tego co już nas nie cieszy i nie inspiruje. Możemy to zrealizować dosłownie jako porządki z rozmachem, ale też na planie wewnętrznym. To czas pytania o to, czym jest dla nas Dom i czym chcemy, by był. Co nam daje poczucie bezpieczeństwa, połączenia, ukorzenienia w świecie? 

Wbrew popularnym tezom, prawdziwy rozwój to nie wychodzenie ze strefy komfortu, a jej poszerzanie. To oznacza, że na początku potrzebujemy nawiązać dobry “kontakt z bazą”, czyli poznać dobrze czym jest nasza strefa komfortu i jak możemy ją odnaleźć, gdy coś nas z niej wyrzuci, zanim zaczniemy cokolwiek majstrować przy jej granicach ;) Jest to dokładnie to, czego będzie nas przed nadchodzący rok uczył Jowisz w Raku: jak możemy się rozwijać i poszerzać naszą życiową przestrzeń, bez tracenia połączenia z naszą bazą bezpieczeństwa, z ciałem, emocjami i tym, co nas karmi. Jednym ze źródeł inspiracji w tym temacie może być poznanie lepiej pozycji Księżyca w naszym horoskopie urodzeniowym - w tym artykule napisałam na ten temat więcej i opisałam, czym dla różnych księżycowych znaków jest baza bezpieczeństwa i jak bardzo się pod tym względem różnimy ;)





Połączenie instynktowej i połączonej ze Źródłem mądrości Raka z Jowiszem, który w astrologii patronuje systemom wiedzy, obejmującej szeroką perspektywę mądrości, wierzeniom i światopodglądom dającym poczucie sensowności świata, w którym żyjemy, oznacza, że w czasie tego nowiu może do nas przyjść niespodzianie to, co nazywać możemy "mądrością przodków", "mądrością Ziemi", "starodawną mądrością", czy jakoś w ten deseń ;) To czas kiedy możemy czerpać ze studni mądrości wewnątrz nas, do której docieramy kiedy skupiamy się na wewnętrznym prowadzeniu, zamiast podążania za zewnętrznymi nauczycielami i intelektualnymi konceptami.  To czas, gdy możliwe jest zrozumienie i rozwikłanie rodowej karmy, a także odnalezienie tego, za czym tęskniliśmy w sercu, jak idea domu, rodziny, bliskości, bezpieczeństwa, wsparcia, które dotąd wydawały się w jakiś sposób nieosiągalne, “nie dla nas”. To czas poszerzania zasięgu tego co “dla nas”, tego gdzie możemy się czuć “u siebie” i jak postrzegamy nasze ukorzenienie w świecie. Jednym z wielu symboli, które odzwierciedlają esencję Jowisza w Raku, jest piękny stary Dąb, z głęboko sięgającymi korzeniami i szeroko otwartą koroną :) W czasie tego nowiu możemy poczuć, jak ukorzeniamy się głębiej i jednocześnie otwieramy się na więcej w życiu - właśnie dzięki temu, że mamy coraz lepsze oparcie :)

Inne symbole i wątki powiązane z Jowiszem w Raku, które mogą być teraz dla nas karmiące to m.in.: źródło, studnia, róg obfitości, uczta całego plemienia, życiodajna rzeka, żyzna, wilgotna ziemia, karmienie piersią, upragniony deszcz po okresie suszy, łagodzący balsam na rany, gniazdo, ziemia przodków, stara mądra kobieta - Babcia, Bogini-Matka, Cesarzowa (w tarocie i nie tylko ;) ), pełny kielich, Święty Graal, święty Gaj pełen duchów przyrody, mądrość i pamięć Wody, mądrość zwierząt i natury,  Gaja - Matka Ziemia, Potrójna Bogini - Księżyc i jego cykle... i wiele więcej symboli z niezliczonych starych tradycji :) 

Jeśli czujesz, że chcesz zadedykować się jakiejś praktyce duchowej z naszkicowanej powyżej rodziny symbolicznej, to ten nów może być idealnym czasem inicjacji (zaczynamy nim zarówno miesięczny cykl księżycowy, jak i roczny cykl jowiszowy - do wyboru do koloru ;) ). Nadchodzący rok będzie szczególnie dobrym czasem na śledzenie rytmu księżycowego i tego, jak odczuwamy go poprzez ciało i emocje (chociażby prosty księżycowy journaling, czy stare dobre medytacje księżycowe ;) ), a także na praktyki z żywiołem Wody. Może będę więcej o tym pisać, stay in touch ;) (najlepiej via Moonset Newsletter :) ). 

Nów ten jest również dobrym czasem na intencje dotyczące domu, rodziny, rodzicielstwa, znalezienia swojego miejsca, pogłębienia bliskich i wspierających relacji, a także uzdrowienia historii rodzinnych i ukojenia familijnych zadr ;) 






Pięknego kojącego nowiu i powrotu do Źródła w nas Wam życzę! :) 

Więcej o tym co się dzieje teraz na niebie (a dzieje się dużo! ;) ) piszę w cotygodniowym Moonset Newsletterze. Do darmowego Moonset Newslettera Free zapiszesz się tutaj, zaś pogłębioną wersję Premium wykupisz tutaj. Obie wersje wysyłam nieco po północy w nocy z poniedziałku na wtorek, aczkolwiek przy zakupie Premium jest możliwość dosyłki ostatniego newslettera w bonusie :).

wtorek, 10 czerwca 2025

Pełnia w Strzelcu: 11 czerwca 2025

 



Pełnia w Strzelcu, która dopełni się w środę o 09:44 rano, zazwyczaj jest fajerwerkiem optymizmu i rozpala w nas ogień ciekawości świata i pragnienia przygody! Tym razem również możemy mocno poczuć ten ogień, optymizm i ogólniej: zew eksploracji Nowego, niemniej wszystko to dzieje się w kontekście głębokich przemian, domykania epok, otwierania nowych - a także pokonywania konkretnych wyzwań na tej drodze. Szczególnie miniony poniedziałek mógł nam przynieść sporo emocjonalnych i komunikacyjnych wyzwań, po których ta pełnia może być okazją do ekspresyjnego wyrażenia tego co myślimy i kim jesteśmy, do śmiechu i zabawy rozładowujących  napięcia, ale też może być czasem, gdy zechcemy postawić wszystko na jedną kartę, zagrać "va bank", z czymś przeszarżować na fali ostatnich emocji. Z drugiej strony może to być niezwykle wyzwalający czas, gdy czujemy, że już nie mamy ochoty czekać, aż ktoś nam pozwoli rozłożyć skrzydła i wzlecieć w nieznane ;) Co by się nie działo ważne, by pamiętać, że wszystko, co się teraz dzieje będzie miało długofalowe znaczenie i  ze pojawiające się znaki, mądrości, nowe sensy i wglądy będą miały wielkie znaczenie w nadchodzących latach. Podobnie jak podjęte teraz działania i decyzje - to na co się odważymy i to na co nie; ogniste strzały Strzelca wystrzelone do odległego celu i te pogubione w bitwie o to, kto ma rację ;) 





Zanim więc wystrzelimy nasze ogniste strzały, dobrze poznać szerszą perspektywę, dlatego wróćmy jeszcze na chwilę do tego co dzieje się teraz na astrologicznym "szerszym planie". Jak regularnie piszę w Moonset Newsletterze jesteśmy teraz w pikowym okresie wielkiego przetasowania na niebie, gdy w ciągu ok 3 lat wszystkie powolne planety tzw. pokoleniowe (zwane tak, ponieważ ich pobyt w jednym znaku wyznacza całe pokolenia) zmieniają znak: Pluton już na jesieni ostatecznie przeszedł do Wodnika, Neptun pod koniec marca po raz pierwszy wkroczył do Barana, gdzie dołączył do niego w maju Saturn, Uran zaś przejdzie do Bliźniąt w lipcu. Do tego ledwie wczoraj (w poniedziałek wieczorem) Jowisz przeszedł do Raka, do czego jeszcze wrócę. Wszystko to razem oznacza, że jesteśmy w mocnym okresie pomiędzy epokami, gdy stare odchodzi, a nowe ledwie przebłyskuje na horyzoncie - a to oznacza, że wszystko to, co się teraz wydarza, może z perspektywy czasu okazać się punktem zwrotnym. Tyle w skrócie, więcej w newsletterach :) 

Piszę o tym, ponieważ czasem bywa tak, że w okresie intensywnych zmian i przetasowań w naszej rzeczywistości, trochę nam zajmuje rozpoznanie, co tak naprawdę się zmieniło i co to oznacza. Jesteśmy jak ten ptak w klatce, poruszający się po znanych trajektoriach, zanim dotrze nagle do niego, że drzwi do klatki są otwarte - i co to oznacza :). Czas tej pełni może nam przynieść wiele takich rozpoznań, uświadomienie sobie tego jak poszerzyły się nasze możliwości, czego już nie musimy się trzymać, jak bardzo może zmienić się nasze życie, jeśli tylko się odważymy na zmianę. Jasne, hasła typu “sky is the limit” i “możesz więcej” słyszymy często i namolnie, a ich sensowność jest ograniczona do tego, o ile faktycznie w danej chwili możemy poszerzyć granice naszego świata i jakie koszty tych zmian jesteśmy skłonni ponieść. To, co nas realnie ogranicza, to często nie tylko coś “w naszych głowach”, ale twarde ściany materialnej rzeczywistości, naszych zobowiązań, a także troska, którą obdarzamy bliskie nam istoty. A jednak teraz kiedy jesteśmy w mocnym okresie przejściowym między astrologicznymi epokami, to powoli acz nieuchronnie ściany te zaczynają się przesuwać i mogą pojawiać się wyrwy w tym, co dotąd było “niezmienne”. Być może coś, co było dla Ciebie ważne - już przestało takim być? Być może coś, czego doświadczasz teraz jako straty, jednocześnie otwiera drzwi do możliwości, których dotąd nie brałaś pod uwagę? Być może zmiana w jednym obszarze życia pociąga za sobą możliwości kolejnych zmian? Jeśli na chwilę się zatrzymamy i rozejrzymy wokoło, możemy zobaczyć, jak bardzo zmieniła się nasza perspektywa i pragnienia. Co roku pełnia w Strzelcu jest zaproszeniem do wprowadzenia więcej wolności i otworzenia się na nowe możliwości, jednak w tym roku dzieje się to na tle radykalnych kosmicznych “przetasowań”, które sprawiają, że wiele drzwi, które dotąd były zamknięte lub wręcz nie wiedzieliśmy o ich istnieniu, okazują się otwarte. Jest to również czas, gdy mocno możemy poczuć powrót nadziei i optymizmu, oraz nowych motywujących do rozwoju idei, jako że władca tej pełni, Jowisz wszedł dopiero co do Raka, gdzie jest bardzo silny i dużo stabilniejszy niż przez ostatni chaotyczny rok, gdy był w Bliźniętach.


Jednak, pomimo, że możemy w czasie tej pełni poczuć powrót zaufania do siebie i świata, o który wcześniej było nam trudniej, to towarzysząca nam w tym miesiącu kwadratura Jowisza do Saturna, mocno przypomina nam też o drugiej stronie - o konsekwencjach naszych wyborów. Jeśli wylecimy z klatki w szeroki świat, to będziemy musieli nauczyć się żyć inaczej. Możemy żyć lepiej, wolniej, bardziej ekscytująco, ale to oznacza też, że o wiele spraw będziemy musieli sami zadbać. Skok na głęboką wodę może nas teraz kusić, ale przecież nie musimy tego robić na ślepo. Przygotowanie do skoku tak, by dobrze wylądować i wiedzieć, gdzie popłynąć dalej, nie odbierze nam wolności, a może sprawić, że nasze możliwości będą tylko większe.

Hasłem przewodnim pełni w Strzelcu jest życie jako Podróż. Wezwanie do podróży poza horyzont - zarówno ten fizyczny, jak i mentalny czy metafizyczny. Jowisz w Raku nieco mocniej kieruje nas ku podróżom duchowym, oraz poszukiwaniu miejsca, gdzie możemy poczuć się jak w domu, gdzie czujemy połączenie z naturą i innymi istotami, z przeszłością i Przodkami, ale też odkrywania tego, z co chcemy zasiewać, karmić, wspierać w świecie i w nas samych. To czas stawania się dla samych siebie i dla innych Czułymi Narratorami, a ta pełni może nam przynieść multum inspiracji i motywacji do tej podróży :) 





Pięknej podróży w Nieznane i otwarcia szeroko drzwi do nowej wolności Wam życzę! :) 

Więcej o tym co się dzieje teraz na niebie piszę w cotygodniowym Moonset Newsletterze. Do darmowego Moonset Newslettera Free zapiszesz się tutaj, zaś pogłębioną wersję Premium wykupisz tutaj. Obie wersje wysyłam nieco po północy w nocy z poniedziałku na wtorek, aczkolwiek przy zakupie Premium jest możliwość dosyłki ostatniego newslettera. 

poniedziałek, 26 maja 2025

Nów w Bliźniętach: 27 maja 2025

 



Po intensywności ostatnich miesięcy nadchodzący nów w Bliźniętach (kulminacja o 5:02 we wtorek rano) wydaje się tchnąć lekkością :) 

Nadal jesteśmy w centrum całej serii kosmicznych rytuałów przejścia, gdy jedne epoki się kończą, a drugie zaczynają, ale w czasie tego nowiu możemy odczuć bardziej zabawną czy inspirującą stronę tego procesu. O tych wszystkich końcach i początkach pisze ostatnio głównie w Moonset Newsletterze (zmiana znaku przez Plutona, Neptuna, Saturna, Urana i Jowisza - w bardzo krótkim okresie). Tam też więcej o innych układach mocno aktywnych w czasie tego nowiu i mogących dodać nieco innych jakości niż czysta lekkość ;) A więc o potężnej koniunkcji Saturna i Neptuna na początku Barana (m.in. rodzenie nowych kolektywnych mitów, snów i marzeń często poprzez konfrontacje z ograniczeniami), a także o niezwykłej koniunkcji Chirona (archetyp Zranionego Udrowiciela) i Eris (zbuntowane oblicze Gai - Ziemi ;) ) dokładnie w czasie nowiu. Układy te mocno podkręcają potencjał uzdrowienia poprzez opowiadanie naszych historii, wyrażanie tego co “utknęło nam w gardle”, czy opowiadania nowej, bardziej sprawiedliwej czy prawdziwie inspirującej opowieści o nas i o świecie.





Nadchodzący nów jest jak istna celebracja znaku Bliźniąt, w którym przebywa nie tylko Słońce i Księżyc, ale też władca tego znaku Merkury (dodając mocy!), a także jeszcze przez niecały miesiąc dobroczynny Jowisz. A to oznacza też celebrację wszystkiego, co Bliźnięta reprezentują i wnoszą w nasze życie: mocy słowa i opowieści, ciekawości, lekkości, komunikatywności, poczucia humoru, łatwości nawiązywania kontaktów, czy zdobywania informacji. Jeśli mamy potrzebę zrobić coś, co wymaga tych cech, to warto skorzystać z tych dni (szczególnie od poniedziałku wieczorem do środy, choć i potem celebracja Bliźniąt będzie się rozwijać - więcej o tym w newsletterze). To wspaniały czas, by zakomunikować coś, co dawno powinno być zakomunikowane, coś napisać, coś “rozkminić”, poszukać odpowiedzi na pytania, czy porozmawiać z kimś o odmiennej perspektywie. A także po prostu, by skorzystać z turbodoładowania naszych intelektów, kierując energię mentalną na jakieś ważne dla nas tematy. Minusem tego czasu może być nadpobudliwość mentalna, natłok pomysłów i słów, a także przeciążenie pojawiającymi się w obfitości bodźcami. Każdy nów uczy nas tego, by zadbać o siebie poprzez skupienie uwagi na tym co w nas i na regeneracji ciała i umysłu, zaś nów w Bliźniętach stawia duży wykrzyknik przy tym ostatnim: czasem potrzebujemy ciszy, by pojawiły się nowe myśli, albo też cyfrowego detoksu i ciszy, by wrócić do naszego własnego głosu.

Być może właśnie odzyskanie własnego głosu jest największym darem, jaki może nam przynieść ten nów na progu tych wszystkich nowych er, co poprzedzić może jakaś forma oczyszczania gardła, gdy niekoniecznie estetycznie i logicznie wywalamy to co nam w nim od dawna zalegało ;) Pomocne i nadspodziewanie uwalniające w tym czasie mogą być wszelkie formy “pracy z głosem (wydawanie dźwięków, śpiewanie), z oddechem, oraz spontaniczne pisanie - cokolwiek do nas akurat “przemawia” ;) A jeśli akurat mocno doświadczamy przebodźcowania, nadmiaru myśli, czy ogólnego rozproszenia to warto zacząć od poszukania wewnętrznej ciszy, po pierwsze poprzez odpięcie od tego czemu nawykowo dajemy uwagę i od wszelkich rozpraszaczy, a potem przez pozwolenie by nakręcone myśli płynęły nam przez głowę bez ocen i wysłuchane umykały. Czasem bowiem wystarczy samego siebie wysłuchać, by chaos się uspokoił, tak jak czasem potrzebujemy, by ktoś nas wysłuchał bez ocen, przerywania czy porad :) Jeśli to dla Ciebie dziwna idea lub masz zbyt silny odruch, by myśli kontrolować czy cenzurować, to łatwiejsze może być właśnie spontaniczne pisanie, tak wy wydobyć wszystko to co w nas niewypowiedziane, a wciąż domagające się wysłuchania. Badania wskazują na to, że codzienne swobodne pisanie przez 15 minut o tym, co było w naszym życiu trudne, znacząco poprawia nie tylko stan psychiczny, ale też i zdrowie. Z drugiej strony dobrze robi na nasz dobrostan też pisanie o tym, za co jesteśmy wdzięczni :) Ten nów i jego okolice to czas, kiedy każda forma pisania będzie miała szczególną moc, podobnie jak słowa wypowiadane na głos, wyrażane w rozmowie, czy wyśpiewywane :) Obecność w tym czasie “power-couple” Eris-Chiron na niebie może być przypomnieniem, że jeśli chcemy uzdrowienia, potrzebujemy objąć wszystko: to co piękne i to, co trudne, perspektywę żalu, smutku i perspektywę wdzięczności, to co wzniosłe i to, co wulgarne, proste, niezbyt lotne ;) 




Znak Bliźniąt uczy nas tego, że mądrość może przychodzić do nas w bardzo prostej formie, czasem poprzez żarty, przekuwanie balona powagi, czasem poprzez podważanie “świętości” czy “oczywistości. Bliźnięta to trickster zodiaku, jego mocą jest wytrącanie nas z pewności, iluzji jednoznaczności, zbyt mądrych i aroganckich słów, po to, by przypomnieć nam o radości, jaką daje nam podążanie za ciekawością, zabawa konwencjami, słowami, pojęciami. Bliźnięta może nie są najpoważniejsze i zazwyczaj odżegnują się po pozycji “autorytetu”, ale jednocześnie prowadzą nas do rozwijania umiejętności prawdziwych mędrców: trzymania w umyśle dwóch pozornie sprzecznych idei, wytrzymywania związanego z tym dysonansu poznawczego i rozpoznawania dzięki temu ograniczeń naszej perspektywy, oraz piękna, jakie tkwi w złożoności świata. A także tego, że nie musimy walczyć o to, czyja racja jest racniejsza ;) Przyjęcie tej perspektywy również pomaga nam w odzyskaniu naszego głosu, ponieważ czasem to, co nas blokuje, to brak pewności czy na pewno mamy rację, tudzież czy ktoś nie zacznie podważać tego, co mówimy. Tymczasem wszystkie perspektywy mogą współistnieć, bo są głosami, a nie obiektywną prawdą (do której wszak nie mamy dostępu jako subiektywni ludzie ;) ), a co więcej możemy też sami sobie “przeczyć” i mieć wiele różnych, nawet sprzecznych reakcji na to czego doświadczamy. Obracanie w głowie różnymi opowieściami, najlepiej przeciwstawnymi, jest lepsze niż wybranie jakiejś opowieści “idealnej” - daje nam więcej wolności, elastyczności, zdolności adaptacji do zmian i jednocześnie lekkość związaną z tym, że nasza opowieść może się zmieniać z czasem i nastrojem, podobnie jak to, kim jesteśmy. Podobnie, jeśli naszą intencją jest odzyskanie głosu, w bardziej dosłownym sensie: pozwólmy sobie na zabawę, na dziwne dźwięki, na bycie "dzieckiem", czy też początkującym i cieszmy się wielością możliwości wydawania dźwięków zamiast oczekiwania, że pojawi się jakaś jego "idealna" forma :)

Nów ten jest więc bardziej o rozpuszczaniu ograniczeń w naszych głowach, zamykających nas w jednej opowieści, jednej “prawdzie”, jednym obrazie świata, niż o stworzeniu cudownej nowej opowieści na lata i dekady - choć niewykluczone, że się to przydarzy, ale raczej jako “przypadek” w czasie zabaw perspektywami, niż jako coś intencjonalnego i co roku czas Bliźniąt będzie nam przypominał, by wpuścić nieco luzu i humoru do tego co stało się dla nas zbyt “oczywiste” ;)

Jest to czas przewietrzenia przestrzeni w naszych głowach i otworzenia miejsca na nowe, a także zasiewania ziaren nowych myśli i idei, z których nie wiemy jeszcze co wyrośnie ;) 

Pięknego, uwalniającego i inspirującego nowiu Wam życzę! :) 

poniedziałek, 12 maja 2025

Pełnia w Skorpionie: 12 maja 2025





Pełnie zazwyczaj są momentami kulminacji emocjonalnej, oraz czasem dopełnienie i piku procesów zmian i konfrontacji ze światem. Pełnie w Skorpionie szczególnie na poziomie emocjonalnym zazwyczaj nie zawodzą ;) Jednak to, co ciekawe w pełni, której dopełnienie będzie o 18:56 w  poniedziałek 12 maja, to fakt, że bardziej niż domknięciem procesów, będzie ona ich odpaleniem, a najmocniejsze momenty zmian mogą przyjść dopiero w drugiej połowie tygodnia. Innymi słowy, będzie to pełnia, która coś ważnego odsłoni, uruchomi emocje lub głębokie katharsis, które będą zapalnikiem większych przełomów w najbliższym czasie. Dlatego jest ważne, by nic nie “kisić” w czasie tej pełni - przede wszystkim zaś nie ukrywać przed samym sobą tego co czujemy, czego pragniemy czy czego mamy już dość, nawet jeśli to wstydliwe, zaburzające status quo czy bolesne. O ile jednak pełnia może wynieść na powierzchnię ukryte emocje czy informacje, a także skonfrontować nas z doświadczeniem straty czy konieczności zrzucenia starej skóry, to przełomy, które z niej wynikną będą miały dużo bardziej “optymistyczny”, konstruktywny charakter, a układy nadchodzących tygodni będą nam pomagać poukładać sobie rzeczywistość w harmonijny i twórczy sposób. Pełnia w Skorpionie nieraz niespodziewanie odsłania to, co nas boli, czego oczywiście nikt tego nie lubi, ale kiedyś w końcu trzeba przestać unikać tej czy innej niewygodnej prawdy, by coś mogło się zmienić. Bardzo typowym dla opozycji Byk-Skorpion żalem, jest owo: miało być tak przyjemnie / relaksująco / spokojnie / komfortowo… a z jakiegoś powodu nie jest! Mieliśmy niczym ta Kora pląsać po łące pełnej pachnących kwiatków, a tu nagle, dosłownie spod ziemi wyskakuje jakiś brutal Hades i porywa nas w krainy mroku i co gorsza autorefleksji ;) Oczywiście to tylko jedna możliwa scenografia tej sceny, a jeśli akurat, zamiast odpoczywać, mamy w planie typowe poniedziałkowe zmagania, to możemy doświadczyć odwrotnej sytuacji: my tu niczym Hades w najlepszym garniaku od Prady ruszamy na podbój mrocznego świata wielkiego biznesu, a tu wyskakuje z jakiegoś zakamarka naszej świadomości “niewinne” dziewczę i każe nam wąchać kwiatki, czy w inny sposób przypomina nam o zmysłowej stronie naszej natury i o potrzebach naszego ciała ;) Czyli w skrócie: cielesne rozleniwienie ściera się z bolesną świadomością wiszących nad nami wyzwań, tudzież realizm konieczności odpoczynku walczy z lękami, o tym co będzie jak “puścimy kontrolę”, a także błogie “pomyślę o tym jutro” konfrontuje się ze świadomością, że pewnych rozważań nie możemy już odkładać na później.

Może to być czas emocjonalnego oczyszczenia i dopuszczenia do świadomości tego co działo się w ostatnich tygodniach, szczególnie jeśli był to bardzo intensywny i wymagający czas (co bardzo możliwe, szczególnie w końcówce kwietnia - co opisywałam w ostatnich newsletterach). Jeśli pojawiły się napięcia w relacjach, konfrontacje i walki z osobami próbującymi nas kontrolować (lub wyrwać się spod naszej kontroli ;) ), to ta pełnia może być czasem autorefleksji, nazwania czegoś po imieniu, sprzeciwienia się nadużyciom i odzyskiwania zablokowanej mocy - często poprzez emocjonalne katharsis, ale też poprzez wyrażanie słowami trudnych prawd.




Znak Skorpiona zazwyczaj nie pozwala nam odwracać oczu od tego co niewygodne, mroczne, czasem bolesne, lecz jednocześnie wyzwalające. Czasem może to oznaczać wstrząsy, żegnanie czegoś, puszczanie przywiązań, ważne jest jednak by pamiętać, że skorupy starego muszą odejść czasem tylko dlatego, że przed nami jest coś większego, coś czego nie przewidujemy i nie bylibyśmy w stanie pomieścić w dotychczasowych strukturach naszego życia, które nagle stają się zbyt ciasne ;) To więc czas robienia przestrzeni na nowe – wewnętrznie i zewnętrznie, poszerzania siebie, uwalniania energii paradoksalnie zatrzymanej w zatrzymywaniu czegoś, szukania sposobów na to, by odetchnąć głębiej, prawdziwiej, pełniej.

  
Jak wielokrotnie pisałam, jesteśmy w ok. trzyletnim okresie przełomu astrologicznych epok, kiedy po kolei wszystkie powolne planety zmieniają znaki, inicjując nowe wieloletnie cykle. Pluton już na jesieni ostatecznie rozpoczął 20-letni pobyt w Wodniku, Neptun na końcu marca po raz pierwszy wkroczył do Barana (ostatecznie wejdzie tam w przyszłym roku i pozostanie w nim 13 lat), Uran już w lipcu rozpocznie 7-letni pobyt w Bliźniętach, a jeszcze w maju Saturn przejdzie do Barana, zaś w czerwcu Jowisz do Raka… słowem czeka nas wielkie przetasowanie i inicjacja nowych rozdziałów, zarówno globalnie jak i indywidualnie. Czas tej pełni jest jak chwila zatrzymania na progu przed wejściem w Nowe. Możemy skorzystać z tego czasu, by lepiej się przygotować do pączkujących już zmian i spotkać z emocjami, które się pojawiają, gdy o nich myślimy. Może rozpoznajemy lęk, wahanie, zwątpienie, obawę przed tym, że stare wzorce nadal będą się powtarzać? Może sami podcinamy sobie skrzydła, poprzez samokrytykę czy nihilizm, albo poprzez udawanie, że nie mamy żadnych niepokojów i pchanie się bez przygotowania od razu na najbardziej stromą górę? Czy jesteśmy świadomi tego, dokąd zmierzamy, jak i trudności, które prawdopodobnie stoją przed nami? Jest duża szansa, że nie, bo nowe dopiero zaczyna się przed nami odsłaniać i naturalne jest nie wiedzieć jeszcze, dokąd zmierzamy i co właściwie się dzieje ;) 

Jeśli czujesz, że jesteś w czasie przejściowym, pomiędzy epokami, to, zamiast na siłę wybierać kierunek, lepiej skonfrontować z “potworem” niepewności i oswoić go, jako sprzymierzeńca, który nie pozwoli nam powtarzać błędów przeszłości i tracić energii na falstarty i iluzje. Pełnia w Skorpionie nie ułatwia nam tego zadania i możemy czuć presję, by jakoś “przejąć kontrolę”, wymusić na okolicznościach naszą wolę, coś “przepchnąć” mimo oporu. Jeśli jednak spotkamy się z kryjącymi się w przebraniu tej presji lękami, poczuciem winy czy wstydu, żalu czy innych trudnych, a nieprzeżytych emocji, wtedy możemy zrobić coś dużo konstruktywniejszego: pozostawić bagaże naszych napięć, traum i żalów na progu nowego (poprzez ich wyrażenie, przeżycie, opowiedzenie) i poczekać, aż nasze zasoby prawdziwie się zregenerują, zanim ruszymy w dalszą drogę. To ważny czas na to, by coś wybaczyć sobie lub innym, by puścić przekonanie, że ktoś (świat) jest nam coś winien, że coś “nie powinno się stać”. To zrozumiałe emocje po stracie czy rozczarowaniu, tyle tylko, że oznaczają utknięcie w momencie, gdy to się stało i niezgodę na pójście dalej. Jakbyśmy mogli, zatrzymując czas, ochronić siebie przed stratą lub żyjąc w iluzji mitycznego “czasu przywrócenia sprawiedliwości”, uchronić się przed tu i teraz i przed nieznaną przyszłością. Tylko my sami możemy siebie od tego piekła uwolnić i teraz jest na to idealny czas. Pomóc może głęboki oddech, pozwolenie by łzy płynęły, rozejrzenie się po tym jak piękny jest świat, który nie przestaje zachłystywać się życiem, mimo tego jak bardzo jest ono kruche… i decyzja: czy wybieramy życie mimo wszystko?




 
Jeśli poczujemy, że to się właśnie u nas wydarza, nie pośpieszajmy siebie w tym - to nie wyścigi, ani konkurs na najbardziej “uzdrowionego” ;) Jak wspomniałam wyżej, jesteśmy w okresie przejściowym, na progu nowego i pewnie jeszcze nie raz będziemy się zatrzymywać na tym progu, ruszać do przodu ku życiu i cofać ku temu co zbyt pośpiesznie odłożyliśmy na bok. Ta pełnia jest bardzo wspierającym czasem w tym procesie, nie tylko z powodu symboliki Skorpiona i powiązanego z nim odradzającego się z popiołów Feniksa, a także z przyczyn licznych układów towarzyszących nam teraz, o których szczegółowo piszę w poniedziałkowym newsletterze (wysyłam go w nocy wszystkim, którzy zapiszą się do ok. 23 w poniedziałek). Wiele może się teraz zadziać “samo”, kluczowe jednak jest byśmy dali sobie prawo do naszego tempa i do tego, by przeżywać emocje bez ocen i oczekiwań.

To czas uwalniania i kumulowania mocy, oczyszczania kanałów, którymi ta moc płynie, otwierania tam zaprzeczenia i iluzji “kontroli”, po to, by odzyskać połączenie z tym co w nas żywe i prawdziwe. Pełnia w Skorpionie uczy nas integrowania owej mocy z uziemiającymi jakościami Byka, a więc używania mocy bez przemocy, bez nadużywania siebie i innych, a także bez iluzji wszechmocy i kroczącej tuż za nią iluzji konieczności “uzdrawiania” wszystkiego wokoło i obracania w gruzy wszystkiego, co powinno zostać zmienione. Skorpion jest twardy, bo jego nauczycielką jest trauma i strata, ale Byk przypomina nam o tym, że mimo tych wszystkich trudnych doświadczeń, nasze ciała i serca pozostają delikatne, a łagodność jest konieczna jeśli chcemy wyjść z kręgu nadużyć i samo-nadużyć. Pamiętajmy więc, że ilekroć popłyną przez nas silne emocje czy doświadczymy czegoś trudniejszego, potrzebujemy potem odpocząć, zregenerować się, zintegrować nowe doświadczenie, zamiast galopować ku kolejnej “transformacji”.

Pięknej transformacji w łagodności Wam życzę!


Więcej o tym co się dzieje teraz na niebie piszę w cotygodniowym Moonset Newsletterze. Do darmowego Moonset Newslettera Free zapiszesz się tutaj, zaś pogłębioną wersję Premium wykupisz tutaj. Obie wersje wysyłam nieco po północy w nocy z poniedziałku na wtorek, aczkolwiek przy zakupie Premium jest możliwość dosyłki ostatniego newslettera. 

niedziela, 27 kwietnia 2025

Nów w Byku - 27 kwietnia 2025: Ugruntowanie w sobie

 



Po dość intensywnym okresie, nów w Byku w niedzielę (z kulminacją o 21:31) przynosi nam czas uziemienia, urealnienia, pogłębionego relaksu i spotkania z ciałem. Jest to czas gdy ziemia i cała rzeczywistość są szczególnie płodne, kiedy wszystko, co zasiewamy, wyrasta, rozkwita w przyśpieszonym tempie, obdarza nas obfitością. Jednak dobrze pamiętać o tym, że nie wszystkiego potrzebujemy w obfitości ;) Dlatego warto być uważnym na to, co zasiewamy, nie tyle jednak w samej intencji, ale w konkrecie – co faktycznie robimy, o co dbamy, jak wygląda nasze najbliższe otoczenie, czym się karmimy, jak traktujemy nasze ciało.

Nowie w Byku kojarzą się z wyjątkowo leniwym okresem roku, czasem dosłownego "byczenia się" i tarzania w wiosennych kwiatkach… tylko że tym razem trochę nam weszła w paradę zaostrzająca polaryzacje i wywlekająca na wierzch napięcia opozycja Marsa i Plutona, której kulminacja, akurat w dniu nowiu, dodaje rozkosznościom tego czasu pieprzu ;) Coś jak natarczywy szerszeń uprzykrzający nam wąchanie kwiatków - choć oczywiście jednym da się mocniej w kość, a dla innych będzie obecny marginalnie, coś jak dziwnie nerwowe zachowanie innych “wypoczywających” ;) Opisuję to dość frywolnie, bo szczegółowo już potraktowałam temat w ostatnim newsletterze, jednak jest duża szansa, że był (jest) to dla wielu z nas czas mocnych zmian i zmagań. Jeśli więc czas od świąt dał się Wam w kość, to już wiecie, jakie tematy będą się teraz, wraz z tym nowiem domykać i skąd jeszcze może wyskoczyć jakaś kąśliwa bestia… Natomiast, jeśli było do dziś spokojnie, to pewnie należycie do szczęściarzy, których obecne napięciowe układy na niebie nie ruszają (lub ruszają tylko “pozytywnie” jako mocna motywacja do działania i przypływ energii), a zatem i nów będzie dla Was bardziej przyjemnie byczy niż marso-plutonowy. Tylko lepiej jednak unikać w najbliższych dniach wchodzenia w ciemne zaułki i inne ryzykowne sytuacje, typu spotkanie z przemocowym znajomym, w nadziei, że tym razem “będzie miło” ;) . Na szczęście jednak nów w Byku sam z siebie niesie tendencje do ograniczania wysiłków i nieprzyjemności do minimum, co bardzo wspierające w tym kontekście. Więcej o wyzwaniach kończącego się tygodnia pisałam w Moonset Newsletterze, a jeszcze więcej w jego wersji odpłatnej, w poniedziałkowym Premium, który możesz dostać w bonusie, jeśli wykupisz subskrypcję do niedzieli wieczorem.

Kończąc temat układów towarzyszących, jeśli należysz do osób, które mocno poczuły nerwową energię ostatniego tygodnia i rozmaite wyzwania się piętrzyły, to ten nów będzie dobrym czasem, by coś pożegnać, domknąć, wrócić do tego co na prawdę dla nas ważne i odrodzić się poprzez powrót do ciała i życia. Nów w Byku przypomina nam o tym co najważniejsze i o tym, że nie będziemy się czuć dobrze, jeśli nie zadbamy o ciało i spokój ducha - nieraz przez redukcję zaangażowania w to co w “wielkim świecie” i skupienie się na naszej “zagrodzie”. I fakt, że ma miejsce w czasie, gdy wyzwania mogą pikować, jest ważną informacją o tym, jak sobie radzić z nadmiarem wrażeń.


Nów w Byku zatem pomaga nam nieco uziemić się po ostatnich dniach, odpocząć, zadbać o ciało i wrócić do siebie, także poprzez kontakt z przyrodą i wszelkimi przyjemnościami zmysłowymi. A także, by rozpoznać, które walki, układy, sytuacje nas męczą i że już w sumie to nam się nie chce ;) Silna Wenus, władczyni znaku Byka wspiera nas w tym wszystkim, a także w łagodzeniu niedawnych napięć i w osiąganiu klarowności co do naszych priorytetów. Nawet jeśli napięciowe okoliczności nie rozwieją się jak za machnięciem magicznej różdżki Wenus, to ten nów jest pierwszym krokiem na nowym bardziej stabilnym gruncie, oraz czasem zasiewania nowych ziaren w wyjątkowo żyznej ziemi tego czasu. Być może dobrze wiemy już, czego nie chcemy i to właśnie jest ten pierwszy krok do tego co progniemy, albo chociaż do powrotu do tak nielubianej przez piewców “rozwoju” przez samonadużywanie “strefy komfortu”. Nowe zgodne z działanie zaczyna się od zgromadzenia zasobów energii w ciele i od powrotu do stanu (względnej) regulacji emocjonalnej, gdy zaczynamy mieć ca coś ochotę, a nie tylko reagujemy impulsami walki i ucieczki na pojawiające się bodźce. Dla każdego taka regulacja może być czymś innym, po części opisuje ją znak Księżyca (a także Wenus) w naszym horoskopie urodzeniowym, o czym piszę tutaj. Jednak myślę, że dla każdej istoty żywej odpoczynek po wysiłku fizycznym, emocjonalnym czy mentalnym ostatniego czasu będzie pierwszym i nieodzownym krokiem. Nów w Byku zaś jest zachętą do odcięcia się od hałasu świata i zaszycia w najbardziej komfortowym otoczeniu, być może w naturze lub w pachnącej kąpieli - tam gdzie umysł nam się wyłącza, a ciało rozluźnia.









Jest to również czas zasiewania ziaren w wiosennej płodnej ziemi, czyli inicjowania tego, co chcemy pielęgnować w najbliższych miesiącach czy latach, czego "uprawie" chcemy się zadedykować, wiedząc że potrzebujemy w tym dużo wytrwałości, konsekwencji i spokojnej cierpliwości. O ile samo inicjowanie nowego lepiej zostawić na czas po kulminacji nowiu (czyli wieczór po 21:31 w niedzielę lub poniedziałek), to czas przed kulminacją dobrze spędzić na domykaniu przeszłych wątków, zrzucaniu z ciała napięć ostatnich dni, regenerację, a także na zadanie sobie pytań o to co właściwie chcemy budować trwałego w naszym życiu, czemu gotowi bylibyśmy poświęcić czas i wytrwały regularny wysiłek? Mamy ograniczony zasób sił fizycznych i nie mniej ograniczoną pojemność emocjonalną, więc siłą rzeczy taki wysiłek możemy utrzymać przez dłuższy czas tylko w jednym obszarze. Nie każdy z nas ma silnego Byka i lubi robić przez dłuższy czas to samo... jednak Byk nie jest wcale propagatorem orki - on nas uczy znajdowania sobie praktycznej aktywności, która sama w sobie nam sprawia przyjemność, albo też odkrywania przyjemności w codziennym pielęgnowaniu naszej "zagrody" i tego co w niej rośnie :) Uczy nas więc nie tylko wytrwałości, ale przede wszystkim łagodności w relacji z naszym ciałem i tym, co robimy, spokojnego rytmu i cieszenia się odpoczynkiem po wykonanej pracy :) 
 

Pięknego nowiu ugruntowania i zasiewu! :)