poniedziałek, 22 czerwca 2015

Baśń o życiu - perspektywa astrologii pełni





Na znaczenie Słońca, Księżyca i planet w astrologii można patrzeć z różnych perspektyw. Oznaczają one funkcje życiowe człowieka ( i innych istot), podstawowe rodzaje energii jakimi dysponujemy, a także archetypy pochodzące z nieświadomości zbiorowej. Przykładowo Wenus reprezentuje m.in. potrzebę wchodzenia w bliskie relacje, umiejętności interpersonalne, a także zdolność do przyciągania tego co pragniemy: miłości, obfitości czy przyjemności. Odpowiada archetypowi Bogini Miłości – Afrodyty, zmysłowej uwodzicielki lub pięknego obiektu pożądania, a także naszemu osobistemu wzorcowi Wewnętrznej Kobiety, czy Animy u mężczyzn. W artykule „Teatr Wewnętrznych Postaci" oraz podczas zajęć z cyklu Astrologiczne Opowieści mówię dużo o planetach jako naszych wewnętrznych postaciach, subosobowościach prowadzących dialog. W tym artykule będę chciała pokazać jeszcze inną perspektywę patrzenia na te postaci – perspektywę baśni, którą jest nasze życie i nasza droga do samych siebie. Kiedy traktujemy planetarne wewnętrzne postaci jako bohaterów w baśni naszego życia, okazują się one istotami i wyzwaniami jakie spotyka nasze „Ja” w drodze do pełni, a metafora baśni pozwala ukazać wewnętrzne procesy w sposób bardziej interesujący niż psychologiczny wywód ;)

Tak więc jak to w baśni, za górami za lasami przychodzi na świat cudowne dziecko – Ty sam/a :) Jak każdy z nas dostaje ono w darze od kosmosu (czy też dobrych wróżek) naręcze darów, talentów, błogosławieństw, oraz pakiet wyzwań specjalnie dla niego, misję do wykonania, zadanie, które może wykonać tylko ono na całym świecie.  Dziecko jest wyczekiwanie przez Wszechświat z niecierpliwością, bo tylko ono może swoją wyjątkowością wypełnić to miejsce, które na niego czeka. Tylko ono z tym niezwykłym kompletem darów i możliwości, których odbicie widzimy w kosmogramie urodzeniowym, a które często są postrzegane jako błogosławieństwa i przekleństwa może zrealizować plan jaki kosmos zaplanował. Jak pisze Osho:

„Nie jesteś tutaj przypadkiem. Egzystencja cię potrzebuje. Bez ciebie Egzystencji będzie czegoś brakować i nikt nie będzie w stanie wypełnić tej luki. (…) Gwiazdy, słońce i księżyc, drzewa, ptaki i zmienia – wszystko w całym Wszechświecie czułoby pustkę w tym miejscu, którego nikt prócz ciebie nie może wypełnić.”





Przychodzi więc Dziecko na świat, hojnie obdarzone przez kosmos, wzrasta i gdy jest już gotowe wyrusza w podróż. Nasza podróż zawsze zaczyna się w domu. Wielu z nas nigdy z tego domu nie wychodzi, wciąż tkwimy w emocjonalnym splątaniu z rodzicami, w zależności od nich lub przeciwnie, w gniewie i żalu do nich. Wciąż z nimi dyskutujemy w głowie lub też na poziomie duszy. By wyjść z domu w drogę naszego życia potrzebujemy przyjąć ich do serca takimi jacy są i przyjąć ich błogosławieństwo z poziomu duszy, jako rzecze Hellinger ;). Bez tego nawet jeżeli wyruszamy w drogę to wciąż ich spotykamy na swojej drodze, wiążemy się z partnerami, którzy nam ich
przypominają, zderzamy się z podobnymi sytuacjami, które znamy z domu. Tak naprawdę, na poziomie duszy właśnie, wcale nie wyruszyliśmy z domu, wciąż w nim tkwimy czekając aż coś się wydarzy, aż coś zostanie wybaczone lub zadośćuczynione. Tu trzeba przyjąć, że już nie mamy na co czekać i czego wyczekiwać od rodziców, bo to co się między nami wydarzyło było właśnie tym, co było nam potrzebne byśmy stali się tym kim mieliśmy się stać. Astrologicznie oznacza to przyjęcie, że nasze Słońce i Księżyc – astrologiczni reprezentanci naszych rodziców -  są idealnie takie jakie nam są potrzebne i że właśnie takie są naszymi bramami do energii yang i yin, do mocy aktywnej mocy Słońca i receptywnej mocy Księżyca. Do mocy stwórczej i do mocy przyjmowania darów świata.

Dla wielu osób interesujących się astrologią to wcale nie jest takie oczywiste. Można myśleć, że fajniej byłoby np. mieć Słońce w „przebojowym” Lwie niż w „nieśmiałym” Raku. Często ci nasi wewnętrzni rodzice, Słońce i Księżyc odbierają „raniące” nieharmonijne aspekty od innych planet, które wydają się oddzielać nas od miłości, opieki czy wsparcia rodziców. Wydają się, ponieważ na głębszym poziomie każdy z nas ma w sobie Słońce – źródło miłości ojcowskiej i energii do życia, oraz Księżyc – źródło miłości macierzyńskiej, bezpieczeństwa i poczucia, że świat zaspokaja nasze potrzeby. Przeszkody, symbolizowane przez nieharmonijne aspekty, są tylko na wierzchu, na poziomie zdarzeń i interakcji ze światem. W matrixie, który nam opowiada historię o tym jak zostaliśmy odrzuceni, nadużyci, czy zaniedbani. To tylko załamania światła, chmury, który przesłaniają niezmienne i odwieczne Słońce miłości, z której powstaliśmy i która nas wypełnia. To nasz wybór czy uwierzymy, że ponad chmurami zranień i traum jest Słońce, czy też uwierzymy chmurom, że są całym niebem.

Wyruszamy z domu, zabieramy w sobie Wewnętrznego Ojca i Wewnętrzną Matkę, którzy w postaci zintegrowanej stają się naszymi sprzymierzeńcami. Słońce staje się Wewnętrznym Bohaterem/ką – tą częścią nas, która chce wyrażać się, tworzyć, jaśnieć w świecie. Jest to męska zasada, która pragnie odcisnąć swój ślad na świecie, by świat odzwierciedlił, odbił jego blask. Księżyc zaś jest naszym Wewnętrznym Dzieckiem (które potrzebuje Wewnętrznej Matki – są tak naprawdę jednym), które daje nam dar czucia, reagowania na świat, zachwycania się nim, bycia z ludźmi w żywej relacji, słowem odbijania w sobie świata i doświadczania go. Tak więc odbijamy w sobie świat i jesteśmy przezeń odbijani, widzimy i jesteśmy widzeni, kreujemy i doświadczamy boskiej kreacji świata. Ruszamy dalej! :)



Droga przynosi nowe wyzwania, poznajemy nowe miejsca i ludzi, uczymy się radzenia sobie w nowym otoczeniu i zdobywania informacji. To wszystko są umiejętności właściwe dla Merkurego, a on sam pojawia się wielokrotnie na naszej drodze, jako „przypadkowy” przechodzień, ktoś kogo pytamy o drogę lub kto zagaduje nas na postoju i opowiada ciekawą historię. Spotkamy go na każdym rozstaju, zawsze gdy przystaniemy zastanowić się co dalej. Informacji jest dużo, często sobie przeczą lub pokazują niemożliwe do pogodzenia kierunki. Merkury – bajarz opowiada nam o skarbie ukrytym w górach i o księżniczce w wieży na końcu świata, o piratach i potworach… a każda z tych opowieści wciąga i rozpala wyobraźnię. Merkury – trickster w ten sposób może bawić się nami popychając nas w coraz to innym kierunku i uniemożliwiając osiągnięcie jednego celu. Tak działa umysł – zasada Merkurego: jest ciekawski i wciąż zmienny, ale bez Jaźni, która nim kieruje może nas miotać od myśli, do myśli i od zajawki do zajawki. By wyjść ze wzorca wiecznej pogoni za niewiadomym potrzebujemy wykształcić w sobie inne jakości Merkurego – umiejętność logicznego myślenia i analizy by nauczyć się oddzielać informacje potrzebne i niepotrzebne, ważne i zbyteczne, prawdziwe i niepewne. Stajemy się w ten sposób mniej podatni na wpływy innych, przestajemy ślepo podążać za słowami i uczymy się jak sami możemy poznawać i opisywać świat. Sami stajemy się bajarzami, którzy słowem tworzą własne życie. Uczymy się, że słowa mają moc i wyrzucamy z głowy wszystkie te niesprzyjające nam przekonania, które Merkury-zgrywus przebrany za różnych towarzyszy podróży włożył nam do głowy. Teraz sami decydujemy o tym co jest naszą rzeczywistością.

Idąc dalej naszą drogą spotykamy kolejne postaci, budzące w nas coraz silniejsze emocje… pojawiają się osoby, które pragniemy bliżej poznać, przyciągnąć do siebie, obdarzyć miłością lub też rozkochać w sobie, a także takie, które z nami walczą, rywalizują lub które my postrzegamy jako naszych przeciwników. Te postaci to emanacje Wenus i Marsa, które jeżeli nie będziemy uważni mogą zatrzymać nas w naszej podróży. Wojownik może w łożu pięknej heroiny zapomnieć o bożym świecie i o swojej misji, Wojowniczka może wdać się w niekończący się bój ze światem, który przesłoni jej wszystko inne. Albo odwrotnie – to bez znaczenia :) Nie o to chodzi by nie kochać, ani nie walczyć o swoje, ale o to by rozpoznać, że zarówno obiekt miłości jak i złości jest w nas. Jeżeli nie kochamy siebie, to będziemy się kurczowo trzymać każdego, kto nam miłość „obieca”. Jeżeli nie mamy zgody na siebie, to będziemy w niezgodzie z całym światem. Gdy przyjmiemy, że te postaci to nasze zwierciadła pokazujące nam kolejne kawałki siebie, zintegrujemy jakość Wewnętrznej Kobiety i Wewnętrznego Mężczyzny, wtedy ani miłość ani walka nie będą już przeszkodami na naszej Drodze. Będą nam towarzyszyć jako nowe jakości: Bezinteresowna Miłość i Działanie w zgodzie z sercem. 

W tej sposób integrujemy w sobie kolejne jakości, do supermocy Słońca i Księżyca dochodzą supermoce Merkurego, Wenus i Marsa ;). Tak na prawdę wszystko to co się do tej pory wydarzyło, to była dopiero rozgrzewka, pierwsze spotkania ze światem. Prawdziwe przygody dopiero się zaczną :)




Artykuł jest zapowiedzią powstającej książki o Teatrze Wewnętrznych Postaci :)

Chętnych by dowiedzieć się więcej i zgłębić istotę własnej życiowej baśni, zapisanej w horoskopie urodzeniowym zapraszam na zajęcia poświęcone każdej z Wewnętrznych Postaci i każdemu baśniowemu wyzwaniu, czyli na Astrologiczne Opowieści! :) Nowy cykl zajęć zaczyna się już w tym tygodniu - w środę 24 czerwca od opowieści o Słońcu - źródle naszej wewnętrznej siły, zdolności do tworzenia i do znalezienia oparcia w sobie. To również będzie opowieść o tym jak przyjąć energię ojcowską i jak stać się Bohaterem swojego życia. Więcej szczegółów znajdziecie tutaj, a bieżące informacje o zajęciach możecie śledzić na facebooku i zapisując się do cotygodniowego newslettera. Serdecznie zapraszam! :)









1 komentarz: