photo Elke Vogelsang |
W piątek rano Merkury w Lwie wszedł w retrogradację, co zwykł czynić trzy razy do roku i o czym coraz mniej lubię pisać, bo po pierwsze cały internet już wie, po drugie stało się to mocno cliché i co jeszcze można dodać, a po trzecie: to jedyny element w mojej pracy, który regularnie skutkuje utratą czytelników, ponieważ o retrogradacji nikt nie chce czytać - w każdym razie nie wtedy, gdy się ona dopiero zaczyna, a my chcemy wierzyć, że tym razem nas to nie będzie dotyczyć i a w ogóle to bzdury są ;) Trend ten odwraca się pod koniec retrogradacji, kiedy dla odmiany chętnie chcemy wierzyć, że wszystko, co nam nie wychodziło to “wina retro” ;) Tekst jednak napisać należałoby na początku, by dać jakieś wskazówki typu “co robić, jak żyć” tym, co zechcą przeczytać… Zacznijmy jednak tym razem inaczej i spróbujmy spojrzeć na samą retrogradację Merkurego świeżym okiem :)
Retrogradacja Merkurego zaczyna się zawsze wtedy, gdy wyprzedza on mocno Słońce, często przebywając już w następnym znaku - tak jak ma miejsce teraz, gdy Słońce jeszcze jest w Raku, a Merkury już dawno w Lwie. Merkury symbolizuje nasz umysł, podczas gdy Słońce to rdzeń naszej osobowości, nasze “Ja”, to kim jesteśmy “w sercu”, a nie tylko w głowie ;) To wyprzedzanie Słońca przez Merkurego oznacza, że możemy trochę za bardzo żyć w przyszłości, w tym czego jeszcze fizycznie nie ma, a także próbować działać tak, jakbyśmy już byli na kolejnym etapie, nie uwzględniając tego, co realnie jest naszym doświadczeniem tu i teraz. Wybieganie mentalne do przodu dochodzi do puntu przesilenia, kiedy nie da się już tak dalej (choć nam zazwyczaj wydaje się, że nasze koncepcje są super, tylko ta głupia rzeczywistość jakoś za nimi nie nadąża ;) ) i wtedy zaczyna się retrogradacja Merkurego, czyli jego cofanie się po własnych krokach z powrotem do Słońca. Możemy to sobie wyobrazić jak psa na spacerze biegającego wokół właściciela, który (pies nie właściciel) wybiega zbyt daleko do przodu i przestaje “pilnować się”, co staje się niebezpieczne, ponieważ może wybiec na ulicę czy gdzieś się zgubić (choć z perspektywy psa to pewnie czas świetnej zabawy, podobnie jak z perspektywy naszego rozbrykanego przed retrogradacją umysłu ;) ). Właściciel więc przywołuje psa i ten, jako że jest związany z nim dość ciasną orbitą, po chwili oporu wraca, biegnąc ku niemu. Ten opór jest mocniejszy, gdy przedtem podążał za jakimś ciekawym tropem, który teraz ma porzucić - nawet jeśli wie, że za jakiś czas wraz ze swoim ślamazarnym człowiekiem wróci w to samo miejsce. A wie to, bo Słońce z Merkurym spacerują co roku dokładnie tą samą ścieżką, zwaną ekliptyką, która podzielona jest na 12 odcinków, znanych nam jako znaki zodiaku :) Początkowy opór pozostawiania tropu zastępowany jest powoli przez radość ze spotkania z bliskim psiemu sercu dwunogiem, a w przypadku Merkurego jest to radość ze spalenia się w płomieniach Słońca i odrodzenia po drugiej stronie (kazimi)… cóż podobny schemat inne smaczki ;) Słońce reprezentuje takie wzniosłe jakości jak Miłość, Światłość, iskra życia czy serce, więc powrót do Słońca jest dla Merkurego całkiem podobny do powrotu do kochającej centralnej istoty psiego Wszechświata.
Druga część retrogradacji, ta po kazimi, to jak psiak zostający coraz bardziej w tyle za człowiekiem i stopniowo tracący “kontakt z bazą” tylko od drugiej strony… W naszym przypadku oznacza to czas, kiedy po zanurzeniu we wglądach i iluminacjach Słońca cofamy się myślami jeszcze dalej w przeszłość, jeszcze więcej znajdujemy ciekawych wątków, które wcześniej przegapiliśmy i nie zauważamy, że nasz rozwój poszedł już do przodu i nie jesteśmy już tym, kim byliśmy nawet te parę miesięcy temu. I znów Słońce - opiekun nas przywołuje, co oznacza sygnał do wyjścia z retrogradacji i pobiegnięcia znów do przodu, a nawet niebawem złapania tych tropów, które wcześniej niechętnie porzuciliśmy ;) To perspektywa psa, zaś z perspektywy Słońca, czyli naszej świadomej jaźni, jest nieco inaczej: frywolny umysł czasem pędzi zbyt szybko, potem zwalnia zbyt mocno i trzeba mu przypominać, że nie jest tu sam - ma służyć rozwojowi naszej świadomości, a nie biegać sobie za każdym kolejnym kotkiem w internecie ;) Retrogradacja to więc czas przypominania sobie o tym, kim jesteśmy, o co nam chodzi, co jest dla nas najważniejsze - co jest w Centrum, a także wyłapania tego wszystkiego, co wcześniej pędząc przegapiliśmy (być może nie tylko w ostatnich miesiącach, ale też w dalszej przeszłości, tak jakby pies tropiący ślady mógł przypominać nam co czymś ważnym, co wydarzyło się na poprzednich “spacerach” przy tym samym kamieniu, czyli w poprzednich cyklach, czasem wiele lat temu. Czasem bywają to trudne wspomnienia do zintegrowania (obsikania ;) ), a czasem przyjemne: o czymś, co ważne i co chcemy zabrać dalej ze sobą (tu niech każdy sobie wyobrazi taki przedmiot ;) ). Ot i cała “straszna” retrogradacja! :)
Rozpoczynająca się teraz retrogradacja będzie stosunkowo łatwym “spacerkiem”, jako że Merkury nie cofa się do poprzedniego znaku i w związku z tym nie będzie od nas wymagał aż tak głębokich rewizji, a do tego nie spotka na swojej drodze szczególnie wymagających przeszkód. Oczywiście retrogradacja to nie wszystko i przed nami chociażby potężny nów w Lwie mocno aktywujący Plutona, ale o tym piszę gdzie indziej (w Moonset Newsletterze i zapewne też w osobnym tekście na blogu).
Do czego więc wracamy, gdy Merkury wchodzi w retrogradację w znaku Lwa? Znak ten reprezentuje m.in. serce, więc Słońce przebywając w tym znaku przywołuje nasz umysł by połączył się ponownie z tym czego nasze serce pragnie, co kocha, co rozpala w nim ogień pasji czy radości. Gdzie myśląc zbyt dużo zapomnieliśmy o tym co nas cieszy? Czy jest jakiś kreatywny zew, który odłożyliśmy na później, ogień pasji, który zapomnieliśmy w nas karmić? A może biegnąc do przodu, zapomnieliśmy kim jesteśmy i zagubiliśmy gdzieś autentyczność i swobodę w byciu sobą? Może zapomnieliśmy o zabawie, o robieniu rzeczy tylko dlatego, że nas cieszą, o wyrażaniu siebie bez żadnych “celów”? Może wreszcie zapomnieliśmy o tym jak to jest kochać lub jak okazywać nasze uczucia? Jak stawiać to co czujemy na pierwszym miejscu? Jak podążać za tym co kochamy i czego chcemy w życiu więcej - i jak pomnażać tę miłość wewnętrznym ogniem, zamiast czekać na aprobatę z zewnątrz?
Te tematy mogą do nas przyjść w różnej formie, czasem po prostu jako przypomnienie sobie tego, co już wiedzieliśmy, a czasem jako zmierzenie z tym co nas odgradza od swobody w byciu sobą, kochaniu, czy wyrażaniu siebie i jak reagujemy na ekspresję innych. Ważny może być temat ego, zachowań narcystycznych, z jednej strony a potrzeby uwagi, docenienia i miłości z drugiej. Merkury pomoże nam zdejmować kolejne warstwy masek, odkrywać co leży pod pychą czy chęcią popisywania się lub też pod naszą silną reakcją na ludzi przejawiających te zachowania, czy też po prostu odważnie wyrażających siebie. Będziemy odkrywać, co nas hamuje przed odsłanianiem siebie w świecie, ujawnianiem naszych talentów, poglądów, reakcji emocjonalnych, a także przed promowaniem swojej działalności zawodowej lub artystycznej. Z drugiej strony będziemy odkrywać kiedy nadmiernie gramy, by uzyskać aprobatę, gdzie rezygnujemy ze swojej autentyczności i wciskamy się w role, kiedy mówienie o sobie jest dzieleniem się z serca, a kiedy jest przechwalaniem się, by osiągnąć jakiś cel. Ważne będzie rozróżnienie między myślami, działaniami i wyborami, które płyną z miłości od tych, które płyną z odrzucenia (siebie, kogoś, z lęku przed byciem odrzuconym ). Wszystkie te ruchy mają przybliżyć nas do bardziej autentycznego sposobu wyrażania siebie, oraz do bardziej adekwatnego widzenia naszej roli w świecie.
photo Pouka Art & Photography |
Na poziomie kolektywnym retrogradacja w Lwie może przynieść rewizje i rewelacje dotyczące osób "na świeczniku", liderów, autorytetów, celebrytów i wszystkich, którzy świecą albo przykładem, albo czymś zgoła odmiennym ;) Na poziomie indywidualnym również możemy się spotkać z tematem autorytetów, a także z tematem naszych relacji z ojcem i innymi osobami pełniącymi rolę "ojcowską". Często to właśnie w tych relacjach możemy znaleźć przyczyny braku pewności siebie czy zabiegania o akceptację innych - i takie mechanizmy teraz będzie nam łatwiej rozpoznać i odkryć to co ukrywaliśmy pod wstydem lub pozorną pewnością siebie. Merkury w retrogradacji niesie możliwość opowiedzenia sobie na nowo historii o naszym życiu, kim jesteśmy, co nam się przytrafiło i dokąd zmierzamy, rozpoznając jak powtarzaliśmy cudze słowa i krytykę pod naszym adresem, możemy poszukać własnych, takich, które będą prawdziwe, ale też empatyczne i wspierające.
Może to być też czas powrotu do ważnych dla nas projektów kreatywnych, potrzeb serca, namiętności. Być może jakieś romanse wakacyjne (albo i wcześniejsze) do nas wrócą, może okaże się, że czegoś nie wyraziliśmy, jakieś emocje nadal domagają się ekspresji, jakieś myśli i idee wciąż do nas wracają. Retrogradacja ta może dać nam wgląd w blokady z przeszłości, które powstrzymują nas przed byciem sobą, robieniem tego co kochamy, twórczością, a przede wszystkim przed kochaniem – siebie, innych i świata. Dopiero z tego miejsca możemy wrócić do planów na przyszłość i strategii z miejsca głębszej integracji przeszłości i teraźniejszości, serca i działania, wizji i konkretu.
Jakie dziedziny życia będzie dotyczyć ta retrogradacja i gdzie możemy szczególnie potrzebować przyjrzeć się temu co może tłumić nasze wewnętrzne światło, a także gdzie moga pojawić się typowe retrogradacyjne opóźnienia, utrudnienia i nieporozumienia - opisuje dom w naszych horoskopie urodzeniowym, który Merkury w retrogradacji aktywizuje. Jeśli nie znasz swojego horoskopu na tyle by wiedzieć gdzie wypada pierwsza połowa znaku Lwa, albo po prostu chcesz przeczytać mój krótki opis, możesz zamówić fragment Osobistego Astrokalendarza z opisem tej retrogradacji, albo też cały Astrokalendarz ze wszystkimi retrogradacjami w ciągu nadchodzącego roku i innymi ciekawostkami ;) (konieczna znajomość godziny urodzenia!). Zamówienia można składać na maila a szczegóły znajdziesz tutaj.
Łagodnej, owocnej i twórczej retrogradacji!