Umiejętność odkładania gratyfikacji była ważnym osiągnięciem
w naszym rozwoju. Robię coś po to żeby uzyskać coś innego, będę grzeczny to
dostanę nagrodę, będę pracować to dostanę pieniądze… Cała nasza kultura zwana
„konsumpcyjną” jest oparta na odkładaniu gratyfikacji. Zarówno „praca” jak i
„nagroda” stały się rytuałami, w których nie pytamy się o sens. Cokolwiek
robię, robię „po coś”. A z drugiej strony, jak już tyle pracuję, to coś z tego
muszę mieć! Ciastko, sukienkę, nowy telewizor. Nagrody są też rytualne, a do
tego podlane sosem „za to wszystko mi się należy” oraz później „czy naprawdę
było warto?”. Radość więc jest umiarkowana. Nie ma to nic wspólnego z dziecięcą
radością, nieodkładaną na później i przeżywaną w pełni.
Wszystko robimy po coś, wszystko ma czemuś służyć… nawet
odpoczynek jest po to by się zregenerować
przed dalszą pracą, oglądanie
telewizji jest po to, by się „odmóżdżyć” a wyjście na piwo – by się odstresować.
Szukanie powodów i celów każdej czynności stało się nawykiem. Dlaczego musimy się sami przed sobą
tłumaczyć, gdy robimy coś na co mamy ochotę? Dziecko bawi się zupełnie bez
powodu. Dziecko biega, choć nie ma to najmniejszego sensu. Dziecko wręcz kipi
szczęściem i nie chce zrozumieć gdy mu mówimy „pobawisz się później, teraz
trzeba….”. Ono wie, że ta jedyna chwila nie wróci. My tego nie wiemy, odkładamy
życie na później, a przyjemność ma być po obowiązkach. Jak mało przewidujący
jesteśmy w tym naszym wszechobecnym planowaniu! Przecież zazwyczaj, gdy już
uporamy się z obowiązkami, nie mamy ochoty na nic i nawet odpoczynek jest
umiarkowaną przyjemnością…. Po prostu nie wiele już czujemy. A zresztą zawsze
pojawiają się nowe obowiązki, one nigdy się nie kończą. Myślenie z perspektywy celów ciągle stawia przed nami nowe zadania. Nawet gdy już zarobię na życie
i ogarnę dom, to jeszcze powinienem się rozwijać, podnosić kompetencje, obcować
ze sztuką, wypoczywać aktywnie…. Dziecko robi to wszystko mimochodem: rozwija
się, zachwyca, szaleje. My sobie z tej frajdy robimy kolejne obowiązki. Po co?
Stop! To to myślenie nas tu doprowadziło! Z łatwością wynajdziemy szereg
powodów i przyczyn. Tylko co jest alternatywą?
Spontaniczność dziecka, nad którymś ktoś czuwa? Słynne bycie
„tu i teraz”, które samo staje się celem, nieosiągalnym tak jakbyśmy mówili o
„na księżycu w przyszłym tysiącleciu”? Owszem „tu i teraz” jest dobrą
odpowiedzią na „kiedyś tam, po studiach, na emeryturze….”, ale tak mocno
jesteśmy w planowaniu, że nie bardzo wiadomo jak się do tego zabrać. Gdy przestajemy biegać w kółko za kolejnymi celami, natychmiast pojawia się wyrzut sumienia, że nic „sensownego” nie robię, że „tracę
czas”. Tu potrzeba zmiany myślenia, albo nawet zostawienia myślenia na boku i
powrotu do ciała, gdzie wszystko jest w naturalny sposób tu i teraz. W ciele, gdzie emocje pojawiają się i mijają, gdzie właśnie w tej chwili doświadczam wrażeń
zmysłowych i gdzie w każdej chwili dostępna jest przyjemność. Taka chwila zatrzymania, posłuchania swojego ciała oraz swojego serca (jakby to górnolotnie nie brzmiało serce mówi do nas ciągle, tylko często nie mamy czasu go słuchać...) może sprawić, że przypomnimy sobie kim jesteśmy i o co nam w życiu chodzi. W części I tego cyklu piszę o tym, że kontakt z tym co czujemy jest źródłem kreatywności i poczucia sensu życia, których nie dadzą nam żadne osiągnięcia. Wsłuchanie się w ciało może nam pokazać, co jest dla nas niedobre i z czym musimy skończyć, oraz czego właśnie teraz potrzebujemy i co sprawiłoby nam radość. Tylko zróbmy to wtedy od razu, bo znów się przerodzi w "muszę dziś dokończyć projekt, bo przecież jutro miałam się wyspać". ;)
P.S. Żeby było jasne odkładanie gratyfikacji i planowanie są
bardzo potrzebne w życiu, po to by móc samodzielnie przetrwać w świecie, gdzie
jedzenie nie spada samo z nieba… Spontaniczne Dziecko musi być wspierane przez
rozsądnego Dorosłego. Tekst ten opowiada o sytuacji nierównowagi, gdy na nasze
wewnętrzne Dziecko nie mamy miejsca, a pytanie „po co?” zabija każdą
przyjemność. Aż do momentu, gdy sytuacja się odwraca i uciskane Dziecko przejmuje
kontrolę.
Z cyklu "Pochwała receptywności" zobacz także:
- Wprowadzenie - Yin & Yang
- Cz. I - "Tantra czyli zmiana perspektywy"
- Cz. III - O depresji, czyli kiedy nieprzeżyte emocje stają się ciężarem
- Cz.IV - Jak być pewnym siebie i nie zwariować?