niedziela, 21 lipca 2013

Pochwała receptywności cz.I - Tantra czyli zmiana perspektywy








Gdy ktoś kto jest „w” tantrze ma opowiedzieć komuś „poza” o co w tym wszystkim chodzi, pojawiają się typowe problemy znane z komunikacji międzykulturowej. To co jest wartością dla tantryków zupełnie nie znajduje zrozumienia w świecie zewnętrznym. Dla typowego reprezentanta nastawionej na osiągnięcia kultury Zachodu opowieści o bliskości, odczuciach, doświadczeniach mistycznych to takie niewiele znaczące lanie wody, a interesujące jest tyko to co i jak się robi. No i oczywiście po co? Co mi to daje? Kiedy sprowadza się tantrę do technik i informacji o tym jak wydłużyć erekcję czy uzyskać kobiecą ejakulację, to tak jakby sprowadzać miłość do produkcji hormonów. Gorzej. Nastawienie na techniki i efekty w rzeczywistości uniemożliwia poznanie czym jest tantra. Tantra pojawia się wtedy gdy nie ma oczekiwań i jest otwartość na doświadczenie. Istota tantry bowiem jest mocno powiązana z receptywnością czyli z aspektem yin. Nie piszę, że równoważna, bo i tu znajdziemy aspekt yang – w końcu na równoważeniu pierwiastka męskiego i żeńskiego zazwyczaj opiera się ideę tantry! Jednak gdy żyjemy w świecie tak mocno nastawionym na aspekt działania i wypierającym odczuwanie, dotknięcie tego czym jest tantra wymaga odkrycia przestrzeni receptywności, która jest wspierana przez aspekt yang, ale mu nie służy. Receptywność nie jest po coś. Choć oczywiście możemy mnożyć korzyści z rozwijania jej. Patrząc na świat z perspektywy yin wyzbywamy się ambicji i pragnień i odkrywamy, że to co jest tu i teraz jest fascynującym doświadczeniem. Przestajemy oceniać. Zanurzamy się w byciu, odkrywamy przyjemność, radość, miłość… nie „wypracowujemy” je, ale odkrywamy. Odkrywamy też to co bolesne, traumy i wspomnienia, które najczęściej są prawdziwą przyczyną odrzucania receptywności. Z perspektywy yang te wspomnienia niczemu nie służą, są złe. Nawet jeżeli już wiem, że pomijanie ich nie sprawi, że same znikną, to będę szukać technik by się ich pozbyć, „przepracować”, a w efekcie osiągnąć jakieś swoje cele. Z perspektywy yin po prostu je przyjmujemy, pozwalamy się im ponieść i nie oceniamy tego. Paradoksem jest to, że ta „technika” jest dużo skuteczniejsza niż jakiekolwiek działanie. Tu nie działamy. Dajemy sobie przestrzeń na doświadczanie. Ci co tego doświadczyli wiedzą jakie to piękne i ważne. Choć na chwilę uwalniamy się od świata pośpiechu, osiągnięć i masek, które są niezbędne by w tym świecie przetrwać. I nagle się okazuje, że wszystko to czego NAPRAWDĘ pragnęliśmy jest na wyciągnięcie dłoni. A nawet lepiej, bo nie trzeba wyciągać dłoni by sięgnąć wgłąb siebie. Kto doświadczył ten wie, a dla innych to nadal pozostaną puste frazesy.
 



 Z cyklu "Pochwała receptywności" zobacz także:



Polecam też inspirujące video eksperta od receptywności - Piotra Grabowskiego  "O receptywności i uwadze czuciowej" oraz jego medytację receptywności (przystępny opis, jak samemu przeprowadzić medytację)

cover photo by Tyler Shields 

Przeczytaj  tekst o zasadach kopiowania, zanim wykorzystasz ten materiał.