poniedziałek, 3 sierpnia 2020

Czerwony Kapturek - powrót do dzikości i do połączenia

grafika: Piotr Jör Grabowski



Czerwony Kapturek – o tej baśni napisano już bardzo dużo i porywali się na nią najznakomitsi psychoanalitycy. Dużo więc było o seksie ;) Ważny wątek czerwieni jako dziewczęcej menstruacji też już został opisany w tę i nazad. Chciałabym opisać to co nam się odsłoniło, gdy wraz z Piotrem Jör Grabowskim pochylaliśmy się nad tym tematem. Owszem będzie o seksie, ale jeszcze więcej o traumach rodzinnych i patriarchacie. 

Na poziomie uzgodnionej rzeczywistości Wilk reprezentuje dziką męską stronę, a Czerwony Kapturek niewinną kobiecą, dziewczęcą. Oczywiście to nie jest tak, że dzikość przynależy tylko do męskości, a niewinność do kobiecości i w moim odczycie ta bajka ukazuje drogę do integracji elementów przypisanych stereotypowo przeciwnej płci.

Można na nią patrzeć z dwóch kluczowych perspektyw: z perspektywy kobiecości, reprezentowanej przez Kapturka i z perspektywy męskości, reprezentowanej przez Wilka. Są to wtedy dwie całkiem różne, choć splecione ze sobą opowieści. 

Opowieść kobieca jest o tym jak niewinna dziewczęca kobiecość spotyka swoją dziką i seksualną stronę w postaci „groźnego” Wilka – istoty wyraźnie spoza naszej cywilizacji i norm. Jednocześnie Wilk reprezentuje tutaj również Kochanka, tego który jest jednocześnie pożądany i niebezpieczny (bo nie wiadomo co z tego wyniknie... wchodzimy przecież na nieznane terytorium). Stąd dziewczę pozwala sobie na flirt, daje na siebie namiary, ale też zachowuje pozory. Wilk jako mężczyzna i jako własna kobieca seksualność został zobaczony, ale nie został przyjęty – najpierw musi iść do Babci. Dlaczego do Babci? Kryje się w tym dla mnie clue tej opowieści. Kobieta zanim spotka się z mężczyzną musi odwiedzić swoją Babcię, czyli spotkać się z kobietami z rodu. Po co? Gdy Czerwony Kapturek przychodzi do Babci zauważa w niej coś niepokojącego. Niby wygląda jak Babcia, ale coś jest nie tak – Babcia została pożarta i zastąpiona przez Wilka. Wilk i tutaj reprezentuje dziką i niebezpieczną męskość, ale tą która w przeszłości zagrażała i raniła kobiety. „Zjedzona” Babcia to te kobiety z naszego rodu, które doświadczyły prawdziwych traum w relacjach z mężczyznami, które doświadczyły destrukcyjnej strony ich dzikiej mocy. Babcia więc nie jest sobą, bo mówi przez nią historia zranienia, przemocy i lęku (wielkie oczy, wielkie zęby...). To jest ta historia, którą dziewczyna dorastając do związku z mężczyzną musi najpierw zobaczyć, rozpoznać, a potem zintegrować. Spotkać się z demonami – wilkami naszych przodkiń, oraz z tym co powoduje, że one i własną seksualność mogły zamknąć w klatce i przestrzegać przed nią kolejne młode kobiety, jak matka CK przestrzegała ją przed Wilkiem.

Zostawmy tą stronę historii w dramatycznym momencie, gdy rozpoznany Wilk rzuca się na Kapturka by go pożreć, lub też (w naszej wersji historii) sam Kapturek pozwala się pożreć by zintegrować w sobie historię i spotkać z prawdziwą Babcią w jaskini ciemności ;) i spójrzmy na męską stronę opowieści.

Mężczyzna – Wilk, pragnący spotkania z kobietą również udaje się do Babci. Na poziomie baśni nigdy nie było to bardzo jasne: jeśli i tak chce się rzucić na niewinną CK, to czemu nie od razu przy pierwszym spotkaniu? Lub czemu nie idzie za nią i nie atakuje jej gdzieś w krzakach znienacka? Po co ta cała maskarada z Babcią? Moja odpowiedź jest taka, że on wcale nie udaje się do babci dziewczynki... a do swojej własnej. Tak jak młoda kobieta przed połączeniem z mężczyzną potrzebuje spotkać się z traumami swoich przodkiń związanymi z mężczyznami, tak i mężczyzna przed połączeniem z kobietą potrzebuje spotkać się z doświadczeniami swoich przodkiń... tych, które często padały ofiarami męskich wilków. Zjedzenie Babci i przebranie za nią ma więc tu wymiar niezwykle symboliczny... Wilk dosłownie zakładając babcine okulary przyjmuje jej perspektywę. Jest to zgoda na to by przyjąć doświadczenie kobiet, zobaczyć to co one widziały, dostrzec tą często wypieraną „kobiecą” stronę historii by móc połączyć się z kobietą już nie z miejsca oprawcy, nie jako aktor odgrywający wciąż tą samą rolę przekazywaną z pokolenia na pokolenie, a jako mężczyzna zintegrowany z własną kobieca stroną i z przekazem swoich babek.

I tutaj następuje w baśni spotkanie „oświeconego” Wilka z „oświeconym” Czerwonym Kapturkiem. Ona go dostrzega zrzucając z niego maski swoich przodków, a on wychodzi do niej spod warstw przeszłości, w której tkwił tak długo, jak długo nie chciał jej przyjąć. I następuje to na co wszyscy czytelnicy czekali, czyli konsumpcja seksualna ;) Ale nie taka tam, że on ją zniewala, a ona się poddaje... oboje uwalniają swą dzikość, seksualność i niewinność jednocześnie. W tym spotkaniu, kiedy ona jego rozpoznaje, a on poddaje się jej rozpoznaniu oboje stali się równymi partnerami, tak samo świadomymi i równymi zarówno w pożądliwości, jak i w odpowiedzialności za swoje czyny... i byłby happy end, wszyscy zintegrowani ze swoją przeszłością i ze sobą... gdyby nie... no właśnie wkroczenie Myśliwego! 

Myśliwy bezpardonowo wkracza w tą sytuację, reprezentuje bowiem prawo, zasady, które mówią kto, kiedy, z kim i jak... innymi słowy reprezentuje patriarchat. Wilk ze swoją nieokiełznaną dzikością i pożądliwością jest tu persona non grata podobnie jak kobieta będąca mu partnerką a nie ofiarą. Nóż Myśliwego rozcina więc tą unię, tworząc za jednym cięciem cały trójkąt dramatyczny – kata, ofiarę, oraz siebie jako ratownika. Jest to układ, który będzie hołubiony przez patriarchat do dziś w niezliczonych książkach, filmach, a nawet reklamach. Ona bezwolna ofiara i ich dwóch – ten zły i ten dobry, który ją od złego ratuje. A ratując rozdziela. Nie tylko oddziela kobietę od jej własnej mocy i możliwości samostanowienia, oraz od jej dzikiej seksualności, ale też rozdziela ją z jej Babcią, siłą wyciąga z tej jaskini cienia, w której mogły się porozumieć i wzajemnie uzdrowić. Odtąd kobiety mają milczeć o swoich krzywdach i bólu do swoich córek i wnuczek, które wysyłać będą „na żonę” do zwycięskich Myśliwych udając, że to najlepsze co może je spotkać. Myśliwy też oddziela Wilka – reprezentującego współczesnych mężczyzn - zarówno od swojej dzikości, czyniąc z niego poddanego swojej mocy, ale też od połączenia z jego własnymi przodkiniami. Odtąd ich ból i zranienia ze strony mężczyzn mają być dla niego niewidoczne, a zakładanie kobiecych okularów i inne takie „przebieranki” śmieszne. Kobiecość zostaje oddzielona od męskości tak jakby nie było nic co łączy. To co męskie w kobiecie i to co kobiece w mężczyźnie zostaje zakazane. Myśliwy jest tutaj figurą władzy, który jak będzie chciał to weźmie sobie Czerwonego Kapturka za żonę, która z tego powodu będzie musiała być uszczęśliwiona. I pewnie jako żona już nie będzie mogła chodzić po lesie sama w czerwonym płaszczu niczym wielkiej jaskrawej płachcie na wilki ;) 

Końcówka wydaje się być smutna, ratuje nas jednak to, że opowieści żyją i zmieniają się wraz ze świadomością ludzi. Możliwe, że kiedyś ta bajka kończyła się „pożarciem”, a Myśliwy pojawił się w niej później by zaprowadzić (nowy) porządek. Być może możemy mu teraz podziękować za troskę, zwłaszcza jeśli pojednamy się z naszą dziką stroną, z seksualnością i zobaczymy, że nie potrzebujemy tu nikogo, kto by nas strzegł. A może dopiszemy dalsze rozdziały, np o tym jak Myśliwy porzuca rolę Ratownika i rusza w podróż by spotkać się ze swoją Babcią, a może i Dziadkiem? Ratownicy ratując, często tak naprawdę nie wprost wołają o miłość, na którą próbują swoimi bohaterskimi czynami „zasłużyć”. Może Myśliwy spotykając Dziadka, odkryłby w nim (i w sobie) tego chłopca co kochał i pragnął miłości, zanim z lęku czy konieczności sięgnął po broń, zbroję odcinającą od ciała i uczuć. Może odkryłby, że to co ma go chronić i utwierdzać jego pozycję, tak naprawdę go obciąża i więzi. Może też zrozumiałby, że Wilk, którego zdusił w sobie, stał się jego Demonem, agresją i uprzedmiotawiającą seksualnością i że może wrócić do źródeł swej męskiej siły tylko poprzez ponowne spotkanie z Wilkiem w sobie. Tym, który wyje do Księżyca z głębi swoich trzewi, który zna drogę przez ciemny las i drogę do serca kobiety, która wiedzie przez własne otwarte serce.


 
Tekst ten nie powstałby, gdyby nie rozmowa z prawdziwie zintegrowanym Wilkiem ;) Piotr, który  pracuje z mężczyznami i z męską seksualnością, między innymi prowadząc Wspólnotę Mężczyzn i warsztaty Mężczyzna Ekstatyczny (zainteresowani znajdą info tutaj), eksplorował na wiele sposobów ten temat już wcześniej, muzycznie wyraził go chwilę przed naszą rozmową poprzez utwór Running Wolf co było bezpośrednią inspiracją, zaś słowami po części w tym tekście