photo: Diggie Vitt |
Czasem nie obejmujemy świadomością obu tych części, wzmacniamy ból, epatujemy nim przed samym sobą, dodajemy do niego cierpienie, odcinając się od widzenia tego co w tym dobre i radosne. Ale gdy to jest właśnie ból, to gdy odrzucimy tą pozę i będziemy ze sobą naprawdę uczciwi, to przyznamy, że tak, to co się dzieje jest potrzebne, nawet jeśli bardzo bolesne. Że to coś w nas zmienia i że to jest dobra zmiana. Cierpienie jest czymś przeciwnym. Tu tylko umieramy coraz bardziej. Tu nie ma pod spodem ani odrobiny radości, ulgi, czy uwalniania. Jak trafnie powiedziała Dominika, cierpienie oznacza, że robisz coś wbrew sobie, wbrew swojemu sercu. Umysł podsuwa po temu wiele powodów i czasem faktycznie są one istotne. Choć często tak naprawdę nie są ;) Im dłużej robimy coś wbrew sobie, tym głębiej wchodzimy w cierpienie, tym ciemniej jest wokół nas, mniej widzimy radości, mniej mamy energii i coraz bardziej walczymy ze sobą, oceniając nasze tendencje do „uciekania” z tego co przynosi nam cierpienie. Uważamy, że mamy wytrwać i że to nam przyniesie jakieś owoce, kiedyś. Ale kompletnie tego nie czujemy tu i teraz – jest coraz gorzej. Napięcia w ciele nie puszczają, a wręcz przeciwnie – narastają w dużym tempie. Napięcia emocjonalne nie wypływają na powierzchnię, a są tłumione i zamrażane. To właśnie jest cierpienie. Tam nie ma nic dla nas poza informacją: to nie jest Twoja droga – zawróć – idź tam gdzie Cię prowadzi serce, tam jest radość, tam jest miłość, tam może być ból, ale jest też ulga :)
Inspiracja tekstu: Dominika Radwańska - Świadomość poprzez jedzenie
Inne moje teksty o emocjach i rozwoju poprzez obejmowanie wszystkich aspektów siebie znajdziesz tutaj.
Inne moje teksty o emocjach i rozwoju poprzez obejmowanie wszystkich aspektów siebie znajdziesz tutaj.