poniedziałek, 18 maja 2020

Nów w Bliźniętach: 22 maja 2020



Nadchodzący nów w Bliźniętach zapowiada się stosunkowo spokojny, acz niezwykle ważny w kontekście szerszych procesów, które teraz nam towarzyszą. Jak już pisałam w tym znaku retrograduje teraz Wenus (dlatego sporo wątków poruszanych w tym tekście będzie się pokrywać z tym co pisałam w tekście o tej retrogradacji ;) ), która dokładnie w dniu nowiu spotka się z Merkurym (władcą znaku Bliźniąt). Oznacza to, że w Bliźniętach tego dnia spotkają się aż trzy ciała niebieskie: Słońce, Księżyc, Merkury i Wenus, a do tego Węzeł Księżycowy (ten co nam serwuje karmiczne porządki i wyznacza cele dla rozwoju naszej duszy) również wkracza do tego znaku wyznaczając przestrzeń naszego duchowego rozwoju do końca 2021. I będą to wątki związane ze znakiem Bliźniąt właśnie, który „zajmuje się” tym jak postrzegamy rzeczywistość, jak nasze przekonania i uprzedzenia wpływają na to co widzimy, jak myślimy, jak komunikujemy to co myślimy, jak zbieramy informacje i jak je weryfikujemy, czy umiemy rozmawiać z innymi, czy umiemy jasno wyrażać nasze potrzeby, czy umiemy słuchać bez szufladkowania etc. To będzie czas uczenia się jak radzić sobie z chaosem informacyjnym, oraz z szumem w naszych głowach, a także uczenia się elastyczności, przyjmowania nowych informacji nawet jeśli przeczą naszym przekonaniom, zmieniania perspektyw, szukania nowych słów i narracji. Ten nów postrzegam jako czas otwierający ten proces i to co się zadzieje w jego czasie jako wskazówki dla nas wyznaczające nam drogę rozwoju. Jednocześnie jako, że jest to nów to mocno sprzyja oczyszczeniu, w tym przypadku szczególnie przewietrzeniu naszej głowy, puszczeniu męczących myśli (poprzez przyjrzenie się im, więcej o tym piszę tutaj), resetowi dla naszego umysłu, odcięciu od ciągłej kanonady wiadomości, mediów społecznościowych i komunikacji z innymi. Uwolnienia od napięć związanych z przywiązaniem do naszej racji, puszczenia przekonań i podziałów jakie budujmy w głowie i odważenia się na zanurzenie w stanie NIE WIEM. 

Jak to jest pozwolić sobie by nie wiedzieć? By dać sobie prawo do nie posiadania zdania na każdy temat? Dopuścić, że może być tak lub inaczej, a ja wcale nie muszę tego wiedzieć. Sokratejskie „wiem, że nic nie wiem”, pozwala się rozluźnić w tym co niepewne, puścić kontrolę tam gdzie panuje chaos i zacząć odkrywać to co jest, zamiast tego co być powinno. To ziarno ciekawości, zadawania pytań, szukania odpowiedzi, rozmawiania z innymi i ze samym sobą w sposób świeży, zaskakujący, bo uwolniony od tych frazesów i przywiązań, które powtarzaliśmy sobie i innym zazwyczaj, a przez to prowadzi nas do mądrości, która nie jest sztywna, „odwieczna” i „niezmienna”, a świeża, twórcza i odkrywcza. Ten nów więc zaprasza nas do rozluźnienia pospinanych przekonań i myśli oraz tego co za nimi stoi, uwolnienia się od zewnętrznego szumu i poszukania wewnętrznej ciszy, przestrzeni, otwartości na zmienność tą w nas i tą w świecie. Tym co może przyjść później to co zupełnie nowe pomysły, świeże perspektywy, inne zrozumienie tego co wokół nas… dużo ważniejsze jest jednak puszczenie i zrobienie w głowie przestrzeni na nowe, bo bez tego to co przyjdzie będzie pewnie wciąż jakąś formą powtórzenia tego co było.

Tym co może nam utrudniać w tym czasie wyciszenie umysłu mogą być sprawy relacyjne, które opisywałam już w tekście o retrogradacji Wenus, a które akurat w tym czasie mogą mieć jeden ze swoich pików, bo jak już wspomniałam Wenus spotka się tego dnia z Merkurym a do tego kwadraturą obie te planety raczy Neptun – władca emocjonalnych wirów, niezrozumiałych stanów, zakochań, iluzji i odlotów. Jeśli w Twoim przypadku silne, dziwne emocje przejmą dowodzenie a zawirowania relacyjne zdominują Twoje myśli, to zamiast się biczować, że daleko ci od zen, pozwól sobie również w ten obszar wpuścić zgodę na nie wiem. Wiem, że to bywa trudne, ale zazwyczaj to co nas naprawdę rani to nasze oczekiwania, a nie rzeczywistość, a ten czas może nam pozwolić odkleić się od fantazji jakby być mogło i jak być powinno, tak byśmy mogli w pełni cieszyć się tą jedną chwilą, tym co czujemy tu i teraz bez analizowania co będzie dalej.

Nów w Bliźniętach to czas, kiedy spoglądając w głąb siebie odkrywamy naszą złożoną naturę, czasem bliźniaczą, a czasem wręcz wieloraczą ;). Wiele głosów, wiele postaci, wiele myśli. Szum słów, które można obserwować. Podobno myślę, więc jestem, ale czasem im mniej myślę tym bardziej jestem. Bez względu na to jaką ścieżkę wybraliśmy, lubimy wartościować nasze doświadczenia i działania. Dla jednych myślenie jest ważniejsze niż brak myśli, inni wartościują wyżej wewnętrzną ciszę. Jedni medytują skupiając umysł na jednym punkcie czy idei, inni wsłuchują się w bicie serca, czy w rytm oddechu; jedni starają się pozbyć myśli, inni podążają za tym co się pojawia w głowie. Bliźnięta nas uczą tego, że wszystko ma swoje miejsce i nic nie jest lepsze ani gorsze. Czasem Słońce czasem deszcz, czasem myśli, czasem cisza. Istotą rzeczywistości jest zmienność. Właśnie w ten nów możemy poczuć swoją zmienną, wielopostaciową, nie dającą się zamknąć w prostych słowach naturę. Przyjrzyjmy się też tym słowom, które nam się pojawiają: o sobie i o świecie. Zobaczmy, że są tylko słowami i że równie dobrze możemy je zastąpić innymi. Co się stanie jeżeli użyję innych słów? Czym są słowa? I co istnieje poza słowami? Spotkanie Księżyca (to co zmienne, życie) i Słońca (to co stałe, świadomość) uczy nas, że będąc zmienny/zmienna wciąż pozostaję sobą. Nawet gdy zmieniam imię, nie zmieniam istoty. Ale za pomocą słów mogę się od tej istoty oddalić lub przybliżyć. Słowa, nazwy i imiona jednocześnie są i nie są ważne. Kierują naszym umysłem, opisują i tworzą rzeczywistość. Często odwracają naszą uwagę o tego co istotne, zaciemniają obraz i zbierają energię, która mogłaby być przeznaczona na działanie, kochanie, czy na doświadczanie. Myślenie to żywioł powietrza, który ma należne sobie miejsce wśród pozostałych żywiołów, choć w naszej przeintelektualizowanej kulturze często zajmuje zbyt dużo miejsca. Ten nów to czas poszukiwań własnego samoopisu, słów ważnych i zbyt ważnych, nowych nazw i imion, obserwowania myśli niczym chmur na niebie i odkrywania ciszy, która jest poza i ponad ich korowodem, niczym błękit nieba. Jest to również czas oczyszczenia naszej głowy, intelektualnego resetu i otworzenia się na nowe pomysły, kierunki działania, nowe wizje i idee.

Kolejnym wątkiem związanym z nowiem w Bliźniętach jest oczyszczenie naszego otoczenia z ludzi, informacji i sytuacji, które nam nie służą, które są odpowiednikiem intelektualnego szumu w zewnętrznym świecie. W tym czasie dużo może się zadziać w tym temacie „samo”, ale mimo to warto zadać sobie trud by przyjrzeć się swoim potrzebom lub negatywnym emocjom oraz by wprowadzać zmiany bardziej świadomie i intencjonalnie.

Ten nów otwiera nowy cykl naszej aktywności w świecie i warto skorzystać z jego energii by odkryć nowe kierunki, zainicjować nowe działania i skontaktować się z samym sobą. Wewnętrzne dialogi pod wpływami Bliźniąt mogą być szczególnie owocne ;)

Odnalezienia nowych słów i wewnętrznej ciszy Wam życzę w tym specjalnym czasie! :) 


Powiązane teksty:

  • o trwającej teraz retrogradacji Wenus i o Marsie w Rybach - tutaj
  • o tym po co są męczące, nawracające myśli i co z nimi "robić" - tutaj
  • moja perspektywa na medytację i kiedy mamy natłok myśli - tutaj
  • filmik po angielsku o tym dlaczego warto sobie czasem zrobić detoks od wszystkich komunikacyjnych (i nie tylko) używek, czyli co nam robi nadmiar dopaminy - tutaj

piątek, 15 maja 2020

Retrogradacja Wenus w Bliźniętach plus Mars w Rybach: 13 maja - 25 (28) czerwca 2020


photo: Laura Wiliams



Raz na ok. półtora roku przychodzi ten szczególny czas, kiedy bogini miłości Wenus wchodzi w ruch wsteczny na ok 6 tygodni... Moje podejście do retrogradacji w ogóle, to przyglądanie się im w kategoriach istotnej części cyklu życia, który nawet jeśli z zewnątrz wygląda na spowolnienie czy brak klarowności, to wewnątrz nas właśnie w czasie retrogradacji zachodzą największe zmiany. Retrogradacja to więc czas zwrócenia się do wnętrza, porządków w określonych sferach życia i przeanalizowania tego co jest moim kierunkiem na przyszłość, przed ruszeniem z kopyta w nowym cyklu. Retrogradacja Wenus daje nam czas na przyjrzenie się sprawom relacji, związków, kompromisów, wartości, a także finansów. To moment na zadanie sobie pytań, czego ja tak na prawdę chcę w relacjach, jakie są moje potrzeby, a także jak moje słowa i działania wpływają na partnera i vice versa. Okres odkrywania naszego relacyjnego Cienia, na pracę z wzorcami i rolami, które nieświadomie odgrywamy w kolejnych relacjach. Zamiast reagować impulsywnie w tym czasie lepiej przyjąć postawę obserwatora, który wszystko to co się dzieje postrzega jako informacje o sobie i przekazy o tym czego dotąd jeszcze nie nauczył się w temacie relacji. To ten moment, kiedy zamiast zareagować odruchowo na to co nas wytrąca z równowagi, możemy się zatrzymać, przyjrzeć temu co nas tak porusza i zobaczyć jak możemy zareagować inaczej, a także dać sobie przestrzeń na pożegnanie tej historii z przeszłości, którą naszymi odruchowymi reakcjami odtwarzaliśmy.

W tym roku Wenus będzie retrogradować w Bliźniętach i nie wróci do poprzedniego znaku, co często postrzega się jako łagodniejszą formę retrogradacji, sięgającą mniej głęboko i wprowadzającą raczej przejściowe perturbacje. Dawno takiej nie było, na tyle dawno, że moje notatki w taką przeszłość nie sięgają i mogę tylko wyrazić nadzieje, że faktycznie tak będzie ;) Z drugiej jednak strony mam tu pewną wątpliwość, bo jednocześnie mamy czas bardzo intensywnych przemian (pisałam o nich chociażby tutaj) i w takim czasie każde dodatkowe „przemeblowanie” może aktywować serię nieprzewidywanych wydarzeń ;) Dodatkowo retrogradację tą wzmacnia Mars w Rybach, który wszedł do tego znaku również w środę i pozostanie do końca retrogradacji. Mars w tym znaku sam w sobie jest trochę jak retrogradacja, czyli czas pewnego zawieszenia w działaniach, dziwnych wypadków i zbiegów okoliczności, wątpliwości i pewnego chaosu (więcej o Marsie dopiszę niżej). Z mojej perspektywy to nawet korzystne, bo jeśli odpuścimy sobie presję na osiągnięcia, dążenie do celu i damy naszemu wewnętrznemu Wojownikowi odpocząć i odpuścić (do czego zachęca nas znak Ryb), to więcej uwagi będziemy mieli na to by zgłębiać meandry naszych uwikłań relacyjnych i potrzeb związanych ze sferą życia wskazywaną przez tą retrogradację (posiadacze Osobistego Astrokalendarza mogę sprawdzić dom, w którym będzie retrogradować u nich Wenus i przeczytać opis).



Retrogradacja w Bliźniętach, co oznacza, że szczególnie istotnym tematem będzie nasza komunikacja w relacjach z innymi, oraz to jakie przekonania dotyczące naszej wartości, atrakcyjności, relacji, czy pieniędzy mamy w głowie. Wchodzimy w głębiny tego co wypowiadane przez nas słowa tak naprawdę znaczą, jak możemy być rozumiani i jak my rozumiemy to co mówią inni – cały bezmiar różnych interpretacji, tych samych słów może się przed nami otworzyć dzięki takim czy innym nieporozumieniom i niejasnościom. Klarowna komunikacja będzie na wagę złota, ale jednocześnie wcale nie będzie czymś łatwym, zwłaszcza gdy chodzi o sprawy bliskie naszemu sercu. Uczymy się w tym czasie tego jak bardzo się różnimy, jak odmienne mamy sposoby postrzegania i opisywania rzeczywistości i że to wcale nie oznacza, że któreś perspektywy są lepsze czy gorsze. W temacie relacji ważne może być odkrycie jak różne mogą być sposoby postrzegania czym jest miłość, jak można ją wyrażać i co daje nam poczucie bycia kochanym – tutaj bardzo pomocne może być określenie w jakim znaku jest urodzeniowo Wenus u nas i u naszych bliskich (polecam mój artykuł na ten temat tutaj). Ważnym wątkiem jest też uczenie się zadawania pytań i słuchania drugiej osoby, zamiast tworzenia swoich interpretacji tego dlaczego powiedziała co powiedziała i zrobiła co zrobiła- (piszę o tym w tym moim tekście). Wenus retrogradując w Bliźniętach przychodzi do nas, by pomóc nam oczyścić cały ten chaos związany z przekonaniami co mają na myśli inni, oczekiwaniami wobec nich i przekonaniami co do tego co jest właściwe w relacjach. Może to oznaczać czas powrotu do dawno przeprowadzonych (lecz nie domkniętych) rozmów, oraz do tych co dawno winny być przeprowadzone, a zamiast tego wylądowały pod puszystym dywanem. Do tematów, gdzie chcieliśmy coś kiedyś wyrazić, ale zamiast tego opakowaliśmy przekaz w taką ilość bawełny, że prawdopodobnie nie został zrozumiany. Do sytuacji gdy ktoś nam kiedyś coś powiedział i my udaliśmy, że rozumiemy i przyjmujemy, choć tak naprawdę nie zrozumieliśmy lub nie przyjęliśmy. Do słów-kluczy, słów-triggerów odpalających w nas silne reakcje być może zupełnie bez związku z tym co osoba chce nam przekazać, a linkujących do naszych przekonań o sobie, skojarzeń, czy dawnych historii. To wszystko będzie w tym czasie przestrzenią wartą naszej uwagi, ostrożności, pogłębionej refleksji. Łatwo możemy teraz wpadać w stare schematy komunikacyjne, ale też dzięki temu możemy wychwycić, że to robimy i postarać się zobaczyć skąd to się wzięło i jak możemy to zmienić. Prawdopodobnie najważniejsze słowa, na które teraz warto zwrócić uwagę, to te które mówimy sami do siebie, określenia jakimi siebie raczymy, gdy coś nam nie wyjdzie i sposób w jaki mówimy o sobie do innych. Słowa jakimi osądzamy siebie i innych. Słowa raniące, oceniające czy chociażby wulgarne których używamy być może zbyt często i automatycznie, bez świadomości jaką energię ze sobą niosą. Słowa nie znoszące sprzeciwu, pogardliwie-wszechwiedzące, nie cierpiące krytyki, głuche na argumenty… wszystko to będzie domagać się naszej uwagi. Bliźnięta to znak wymiany nie tylko słów, ale ogólniej informacji, więc ta retrogradacja będzie uwrażliwiać nas nie tylko na to, że raz wypowiedziane słowa trudno cofnąć i że ich wpływ może być większy niż nam się może wydawać, ale też że wszystkie plotki i feke-newsy, które bezmyślnie powtarzamy, głupie żarty i złośliwości, które kogoś mogą mocno dotknąć, czy nawet świadomy hejt mają bardzo destrukcyjny wpływ na świat, w którym żyjemy. Słowa mają moc, więc warto je ważyć i sprawdzać to co chcemy udostępnić, zastanowić się zanim kogoś publicznie ocenimy, a najlepiej w czasie tej retrogradacji (i pewnie nie tylko) tremować postawę obserwatora, a jak już potrzebujemy się do czegoś odnieść to dać sobie trochę czasu na przetrawienie, na sprawdzenie szczegółów i na ochłonięcie z emocji, po to by nasze wypowiedzi wnosiły coś dobrego i miały jakiś konstruktywny cel nawet jeśli dotyczą one tematów trudnych i emocjonalnych.




To również czas na weryfikację naszych zwyczajów zakupowych – co faktycznie jest nam potrzebne, co kupujemy pod wpływem innych, a co jest próbą zaspokojenia naszych głębszych potrzeb. Jakie potrzeby stoją za naszymi zakupowymi i towarzyskimi nawykami i jak możemy je pełniej zaspokoić? Jak cieszyć się chwilą, przyjemnością bycia tu i teraz, bez kupowania czegokolwiek? Jak patrzeć na świat tak by widzieć jego piękno ukryte w drobiazgach, chwilach, odbiciach światła – tym wszystkim co przemijalne? To będzie czas zatrzymania w naszym pędzie za przyjemnością i rozejrzenia się jakie przyjemności są nam dostępne już teraz, jak możemy się pełniej nimi cieszyć oraz co tak naprawdę jest nam potrzebne.

Szczególnie ważnym źródłem takich przyjemności jest to czego doświadczamy poprzez relacje i ten czas będzie służył poszukiwaniu radości w połączeniu z innymi, w rozmowach, w tym co dla nas w tych spotkaniach karmiące (nawet jeśli jesteśmy introwertykami ;) ) Czasem by to odkryć musimy najpierw oczyścić naszą przestrzeń z tych relacji i sytuacji, które nas tylko męczą, złoszczą, czy frustrują. Jeśli czujemy się przeciążeni kontaktami z innymi, czy chociażby śledzeniem ich wypowiedzi na fb, to będziemy potrzebować najpierw detoksu, towarzyskich porządków i postawienia paru granic, zanim poczujemy, że znów możemy się cieszyć kontaktami z reprezentantami homo sapiens ;) Wenus retrogradująca w Bliźniętach może nas więc prowadzić do nowego sposobu bycia z ludźmi, poprzez kompletne odrzucenie ich towarzystwa – i to wcale nie jest paradoks :) Niezależnie od tego jakie potrzeby wysuną się nam na plan pierwszy warto je wziąć pod uwagę, szukać dróg na ich zaspokojenie, nie zaniedbując jednak autorefleksji, bo często może być teraz tak, że pod jedną potrzebą ukrywają się kolejne, pod jedną emocją inne, a my jak ten ogr możemy teraz eksplorować własną głębie, zamiast szukać zewnętrznego poklasku ;)






Relacje trwające oraz te które zadzieją się w tym czasie mogą stać się bardzo głębokie i intensywne, choć niekoniecznie łatwe. Poprzez nie może się teraz przejawiać ta głęboko transformująca jakość, pozwalająca nam zrozumieć siebie głębiej, coś uzdrowić, określić siebie na nowo. Może się pojawić zagubienie czy pomieszanie w relacjach, zwłaszcza na początku tego okresu, który sprzyja nie tylko wątpliwościom i iluzjom, ale też nieokreślonej nostalgii za tym co było i nie ma, albo za tym co by być mogło… Ostatecznie jednak ten czas mgły prowadzi nas powoli do klaryfikacji tego co potrzebujemy w związkach, czym jest dla nas miłość, doświadczyć tego głębiej – a by to było możliwe potrzebujemy najpierw rozpuścić te wizje miłości i spełnienia, do których się zbyt mocno przywiązaliśmy. Może to być powrót relacji z przeszłości, czasem tylko w myślach i rozpamiętywaniach, a czasem w realu. Niezależnie od formy będzie to część prawdziwego pożegnania (choć czasem też powrotu), domknięcia czegoś w nas i powrotu do tej części nas, którą zagubiliśmy w tamtej relacji i przypomnienie sobie, że miłość wciąż jest w nas i jest dla nas w każdej chwili dostępna. Czasem wracają do nas relacje, które postrzegamy jako karmiczne i takie, które mają nas czegoś ważnego nauczyć i zrozumieć o sobie. Przychodzą jako test – w jakim miejscu jesteś teraz, jak u Ciebie z kochaniem siebie i dbaniem o swoje potrzeby w relacji, jak z zaufaniem do siebie i do świata, jakie emocje wypływają z naszego serca, kiedy puka (ponownie) miłość i serce się otwiera? A jakie gdy jesteśmy sami ze sobą i pozwalamy sobie czuć nasze serce? To piękny czas na uwalnianie wszystkich zatrzymanych kiedyś emocji, słów, zranień – wypłukanie ich z serca i w ten sposób zrobienie miejsca na nowe.

Na głębszym poziomie retrogradująca Wenus pyta nas o to, co naprawdę ma znaczenie i dlaczego jest to miłość? ;) Jak możemy się pełniej połączyć z miłością, doświadczać jej w sobie i w świecie. Widzenie siebie w innych i kochanie siebie poprzez kochanie innych. Ten czas pozwala nam skontaktować się z miłością, która jest w nas, zamiast skupiać się na szukaniu jej na zewnątrz. Zagubienie w tym co czujemy i tym czego potrzebujemy może się pojawić jako sygnał by zatrzymać się w naszych relacyjnych planach i oczekiwaniach, pobyć trochę w tym co jest, zagłębić się w sobie i warstwa po warstwie zobaczyć co kryje się pod naszymi wątpliwościami, emocjami, czy zachowaniami. To czas, kiedy ważnym tematem może być dla nas poczucie naszej wartości, atrakcyjności i szczególnie tego czy czujemy się warci miłości – w tym czy czujemy się warci naszej własnej miłości. Stąd tematy lęku przed odrzuceniem, niepasowaniem, krytyką czy samotnością mogą do nas w tym czasie wracać, po to byśmy mogli je objąć i uzdrowić.




Na koniec jeszcze parę zdań o Marsie w Rybach, bo jakoś nie czuję by go oddzielać i opisywać w osobnym poście, kiedy czas trwania obu zjawisk jest praktycznie ten sam, a i znaczenie zbliżone. Z tego co Mars w Rybach dodaje do tego obrazu to podkreślenie tematu współczucia i połączenia z innymi, tego, że jesteśmy czymś więcej niż zbiorem indywidualności – że jesteśmy jednością. Uwrażliwia nas na innych, co może być trudne, ale jednocześnie na poziomie społecznym może być zbawienne. Mars w Rybach chętnie angażuje się w pomaganie słabszym, chorym, cierpiącym. W odróżnieniu od towarzyszącego nam w ostatnich dwóch miesiącach Marsa w Wodniku potrafi się poświęcać dla innych (a nie dla idei), rezygnować ze swojego ja, wchodzić w miejsca, gdzie nie ma reflektorów i tam nieść pomoc. Z drugiej strony Cieniem tego Marsa jest tendencja do wchodzenia w rolę ofiary, męczennika, tego co tam cierpi za miliony ;)


photo: Dmitry Laudin



Cytat z mojego wcześniejszego tekstu o Marsie w Rybach, jak najbardziej aktualny :)


„Najbliższy czas będzie bardziej sprzyjał odpuszczeniu, podążaniu za tym co się dzieje i zaufaniu, niż zdecydowanym działaniom. Możemy pozwolić by nasz nadaktywny umysł trochę odpoczął po wytrwałej pracy, możemy sobie pozwolić by przez jakiś czas „nie wiedzieć” dokąd idziemy i pozwolić na to by Duch sam nas prowadził, możemy się rozluźnić :)To co ważne przyjdzie samo, to co nieistotne samo się rozmyje i odejdzie, pewne działania będą nam same „płynąć” inne niekoniecznie, ale nie ma co się tym jakoś niepokoić. Najwyższą nauką jaką ma dla nas ten czas to uczenie się jak podążać za tym co się pojawia i kierować energię tam gdzie ona chce popłynąć, nawet jeśli nie do końca rozumiemy po co ;)

To również czas sprzyjający wszelkim działaniom artystycznym, metafizycznym, śnieniu (także na jawie), oddawaniu się marzeniom, wizjom, podążaniu za nieuchwytnym króliczkiem do krainy baśni ;) Warto również włączyć nieco niekonwencjonalnych metod do naszego działania. W tym szczególnym czasie modlitwa, afirmacja, rytuały czy praca z intencją mogą przynieść lepsze efekty niż dyscyplina i konsekwencja w działaniu. Nie namawiam tu nikogo do tego by zarzucał swoje obowiązki, ale do tego by uważnie patrzeć na to kiedy dotychczasowe sposoby działania przestają działać i by elastycznie podążać za tym co się dzieje. Czas sprzyja praktykom duchowym, pracy na rzecz innych, wyrażaniu swoich skrywanych emocji np. poprzez twórczość i muzykę, poszukiwaniu siebie, swojej wiary oraz głębokich potrzeb duchowych i rozwojowych. Sprzyja również używkom, temu co w niekontrolowany sposób pozwala nam „odlecieć” oraz wchodzeniu w rolę masochisty/ofiary i cierpiętnictwu. Warto tropić takie tendencje u siebie i traktować jako nie wyrażającą się wprost potrzebę odpuszczenia sobie celów zewnętrznych i realizacji tych wewnętrznych, duchowych. Doskonałą praktyką na ten czas i na wszystkie związane z nim trudności jest medytacja, która może pozwolić nam przekuć pozorne trudności w sprzyjające okoliczności, a pozorną niemoc w siłę podążania w zgodzie ze swoją duszą.”


Życzę Wam głęboko odżywiającego i uzdrawiającego czasu! :)


Powiązane: 

  • Wenusowy Przewodnik Relacyjny, czyli jak różne mamy perspektywy na to czym wyraża się miłość ;) - tutaj
  • Osobisty Astrokalendarz 2020, w którym możesz sprawdzić jakie sfery życia będzie aktywować u Ciebie ta retrogradacja (i inne w tym roku ;) ) oraz przeczytać bardziej szczegółowy opis - tutaj
  • Tekścik z najważniejszym moim zdaniem przesłaniem na tą retrogradację :) - tutaj
  • Tekst o tym dlaczego trudno nam się porozumieć - tutaj
  • Tekst o miłości i czym się ona różni od pragnienia miłości - tutaj
Tych co pragną więcej informacji, prognoz na każdy tydzień by Moonset zapraszam do Moonset Newslettera :) 

poniedziałek, 4 maja 2020

Pełnia w Skorpionie: 7 maja 2020



Pełnia w Skorpionie to coroczny rytuał odkrywania tego co w nas ukryte, spotkania z „mroczną” stroną naszej natury i uzdrawiania na głębokim poziomie tego co jesteśmy gotowi przyjąć. W tym roku być może napięć, frustracji i wypływających z nich nadużyć nagromadziło się więcej – i dobrze dać temu uwagę. Wydarzenia globalne mogą powodować, że teraz szczególnie łatwo nam projektować nasz Cień na innych – na rządzących, bogatych, despotów czy katów – co odciąga nas od zobaczenia naszych własnych tendencji do nadużywania siebie i innych (o tym dużo mówiliśmy w live'ach tutaj na stronie Emocni), manipulowania, kontrolowania, stosowania przymusu czy przemocy. Możemy więc przejść ten czas w nakręcaniu się na innych, albo w głębokim spotkaniu ze sobą. Tylko jedna z tych opcji nas wzbogaci i pozwoli na pełniejsze odkrycie naszej mocy :)

Pełnia w Skorpionie to czas spotkania z naszymi ukrytymi pragnieniami, pożądaniami, z potrzebą kontroli rzeczywistości, tak by dawała nam to co chcemy i by inni spełniali nasze oczekiwania. To czas odkrywania tych pragnień w sobie, przyjmowania ich ze zrozumieniem jako część nas. Jednocześnie ta pełnia to dobry moment na to by całą pokusę manipulowania rzeczywistością i przywiązanie do naszych chceń złożyć w ofierze, oddając Ciemności. Skorpion to znak śmierci i odrodzenia, kiedy część nas umiera, po to by odrodziło się w nas coś większego, by odrzucając to co kurczowo trzymamy zrobić miejsce na przyjęcie tego co dla nas ma Wszechświat. I by odkryć, że nie jesteśmy zależni od tego czy otrzymujemy od innych to czego pragniemy, bo puszczając oczekiwania i spotykając się twarzą w twarz z lękiem i bólem odkrywamy w sobie moc większą, niż cokolwiek co chcemy dostać z zewnątrz.

Pełnia w Skorpionie to więc jest intensywny czas, w którym wielkie obietnice łączą się z wyzwaniem spotkania z własnym Cieniem. Możemy doświadczać teraz silnych emocji, lęków, gniewu, zazdrości… ale też pogłębionej świadomości siebie, wewnętrznej mocy, rozkoszy i ekstazy aż na granicy bólu. Możemy znaleźć głęboko ukryty skarb, ale w tym celu trzeba zanurzyć się to co w nas najmroczniejsze i w to czego boimy się najbardziej. To czas nagradzający tych, którzy odważnie konfrontują się z własnym Cieniem i trudny dla tych, którzy wolą widzieć zło na zewnątrz siebie. Kat i ofiara mieszkają w nas, nadużywamy sami siebie i pozwalamy innym się nadużywać; dążymy do podporządkowania innych i do stłumienia inności w sobie… Toczy się wewnętrzna gra, którą jedni z uwagi na horoskop indywidualny odczują silniej, podczas gdy inni marginalnie. W czasie tej pełni warto być jednak wyczulonym na targające nami emocje i na kompulsywnie pojawiające się zachowania, bo mogą nam one odsłonić taki kawałek samych siebie, którego byśmy się nie spodziewali. Jest więc to czas sprzyjający własnej pracy terapeutycznej, pracy z Cieniem i uwalnianiu trudnych emocji.

Pełnia ta, może zachęcać do przeprowadzania mocnych rytuałów, przyciągania miłości, pieniędzy a także mocy i władzy. Rytuały te mogą być wyjątkowo skuteczne, ale jednocześnie pozostaje kwestia tego, że nie ma nic za darmo. Skorpion to znak długów, łączy się z pokusą by brać od świata więcej niż mu dajemy lub by dostać coś co nie należy do nas. Jednocześnie czas tej pełni może nam przypomnieć o różnych tego typu długach z przeszłości, o sytuacjach, kiedy chcieliśmy sprawić by ktoś zrobił coś po naszej myśli, kiedy dawaliśmy by coś dostać lub kogoś do siebie przywiązać, gdy działaliśmy z jakąś ukrytą i niezbyt czystą intencją. Dzięki jasnemu światłu pełni łatwiej możemy te sytuacje zobaczyć i rozpocząć proces uwalniania się od ich zgubnego wpływu na nasze życie.

Dlatego wypowiadając intencje w czasie pełni warto oprzeć się pokusie brania od świata tego, co tak naprawdę nie jest nam niezbędne i czerpania mocy z zewnątrz zamiast szukania jej wewnątrz. Jeżeli pragniesz poszukać swojego wewnętrznego źródła zasilania, mocy sprawczej czy chcesz obudzić swoją kundalini– to idealny czas na takie poszukiwania. To dobry czas na pracę z energią seksualną, oraz na odkrywanie tego wszystkiego co ją nam blokuje, jak poczucie winy i wstydu, traumy i nadużycia, wszystkie te sytuacje, w których nasza seksualność nie została uszanowana i objęta miłością. Teraz jest mocny czas by do tego wrócić i by samemu lub ze wsparciem wrócić do tych doświadczeń i samemu dać sobie w tym miłość, akceptację i zrozumienie, oraz zgodę na wszystkie emocje, które się w nas w związku z tym pojawiły. Kontakt z ciałem i z seksualnością jest punktem wyjścia do poszukiwań wewnętrznej mocy i w tym czasie również praktyki pomagające nam się skontaktować z naszą energią seksualną mogą być szczególnie owocne (inspiracją może być ta medytacja, jedna z moich ulubionych :)). To także idealny czas na seks z partnerem lub z samym sobą. Rośnie nasze libido i potrzeby intensywnych doświadczeń głębokiego spotkania z parterem i ze swoją seksualnością. To również dobry sposób na rozładowanie napięć związanych z pełnią, ale tutaj warto wnieść świadomość w to co się dzieje i nie uciekać od tego co nieprzyjemne dla powierzchownej ulgi, bo w ten sposób łatwo możemy rozproszyć energię, którą daje nam ten czas i doświadczyć seksu jako czegoś osłabiającego czy nawet nadużywającego. Uważne eksplorowanie tej sfery może poprowadzić nas do ważnych odkryć pokazujących w jaki sposób radzimy sobie z energią seksualną i jak to się przekłada na nasze życie.

Czas ten służy rytuałom i zaklęciom przyciągającym do nas to czego pragniemy dla naszego najwyższego dobra i dla dobra wszystkich istot. Szczególnie mocne będą teraz rytuały związane z celebrowaniem i zapraszaniem do życia obfitości, a także przyjemności, namiętności, intymnych relacji i ekstazy. Można też popracować z tematem długów, zarówno finansowych jak i innych zobowiązań międzyludzkich i karmicznych, oraz starych nieuzdrowionych historii, zwłaszcza powiązanych z wątkiem nadużycia mocy i traum seksualnych. Pełnia w Skorpionie sprzyja uzdrawianiu tych sfer i uwalnianiu blokad w ciele, oraz wszystkim uzdrowicielskim praktykom.

Dobrego czasu odrodzenia w Ciemności Wam życzę! :)



Powiązane teksty:

  • Medytacja receptywności Essential Being - dobra w pracy z energią seksualną i z otwieraniem się na ekstatyczność - tutaj
  • Kopciuszek jako przewodniczka przez Ciemność, żałobę i depresje - tutaj
  • Mój wiersz o przechodzeniu przez czas Ciemności - tutaj
  • I drugi o obejmowaniu Cienia - tutaj