Wewnętrzna rana. Wewnętrzna – bo nie widać jej z zewnątrz.
Często sami jej nie widzimy. Przypominamy sobie o niej dopiero, gdy ktoś lub coś
nas dotknie w to bardzo czułe miejsce, gdy zapiecze ból, wstyd, żal, lęk… choć
wydawało się, że już nie powinny. To oznacza, że nasza rana się jeszcze nie zagoiła
do końca, mimo upływu czasu. Najpewniej dlatego, że nie została dobrze
oczyszczona i jest tam jeszcze jakieś małe ziarenko żalu, które uwiera,
namnażają się bakterie złości, ropnieje urażone ego… I nic innego nam nie pomoże,
jak tylko ponowna wiwisekcja naszej rany, otworzenie wszystkich bolesnych
tematów tak by zobaczyć co jeszcze jest w nich dla nas żywe, przeżycie
związanych z nimi emocji. Woda łez oczyszcza rany. Wypłukuje nagromadzone
emocje. Pozwala zasklepić się żałobie, gdy już w ranie nie zostanie nic poza
łzami. Gdy puścimy koncepcje winy i kary, racji i niesprawiedliwości, kata i
ofiary, dumy i uprzedzenia. Gdy zobaczymy, że pod nimi jest czysty jak kryształ
smutek. I gdy wybaczymy tym, którzy zadali nam ranę i sobie za to, że daliśmy
się zranić. Aż przyjdzie zgoda na to co się wydarzyło. Uświadomienie sobie jak
nasza rana nas wzmocniła, ukształtowała, chroniła. Podziękowanie jej za to i
przyjęcie, że to doświadczenie nauczyło nas jak uzdrawiać siebie, jak
przemieniać ranę w złoto i jak pomagać innym, który doświadczają tego procesu. Złota
blizna pozostanie z nami by przypominać nam o lekcji, którą otrzymaliśmy i tym
jaką mamy w sobie siłę.
Pokrewne teksty:
-> O przepraszaniu dla opornych
Inne moje teksty o emocjach i rozwoju poprzez obejmowanie wszystkich aspektów siebie znajdziesz tutaj.
Inne moje teksty o emocjach i rozwoju poprzez obejmowanie wszystkich aspektów siebie znajdziesz tutaj.