photo Misha Taylor |
W prawdziwej wymianie trudno oddzielić dającego od obdarowanego. Obydwoje promienieją szczęściem i wdzięcznością. W wymianie pozornej między dającym a obdarowanym jest wyraźna granica. To znak, że ani dający nie daje naprawdę, ani przyjmujący rzeczywiście nie przyjmuje. Dawanie daje radość, przyjmowanie również. Kiedy daję naprawdę sama czuję się obdarowana. Kiedy przyjmuję naprawdę wdzięczność płynie z serca obdarowując dającego po wielokroć. Wszystkie te chwile, gdy daję nie czując radości lub gdy przyjmuję bez wdzięczności to nadużycia. Daję bo powinnam, bo nie umiem odmówić, bo czuję poczucie winy czy poczucie zobowiązania, bo chcę dostać coś w zamian… przyjmuję bez docenienia, bo tak naprawdę tego nie chcę, nie potrzebuję, bo czuję w darze ukryte zobowiązanie, ustawienie mnie na pozycji osoby zależnej lub coś winnej, albo też traktuję to jako wyrównanie za to co ja wcześniej oferowałam bez radości. Kiedy tak się dzieje to dawanie staje się zobowiązywaniem a nie wymianą. Nawet jeśli dający ma czyste intencje, ja mogę czuć się zobowiązana by jakoś się odwzajemnić. Nawet kiedy dającemu wydaje się, że ma czyste intencje, potem może oczekiwać lojalności, której złamanie wzbudzi uczucie żalu czy bycia wykorzystanym. Wymiana jest wtedy kiedy dając czuję, że jednocześnie tyle samo otrzymuję. Wymiana daje obu stronom wolność.