poniedziałek, 31 lipca 2023

Pełnia w Wodniku - 1 sierpnia 2023




Pełnia w Wodniku, z którą otwieramy sierpień, zwana też szumnie superpełnią z uwagi na to, że Księżyc będzie blisko Ziemi i przez to duży okrąglutki ;) ma w sobie mocną energię zmian, oraz wglądów, które wyrośnięty Księżyc będzie nam jeszcze dosadniej pokazywał ;) Z jednej strony zmian prowokowane będą przez rozdrażnienie, bunt, potrzebę bycia sobą i działania po swojemu, czasem też złość, która wydobywa tą potrzebę na wierzch. Z drugiej zaś strony Księżyc wspiera nas we wcielaniu naszych wizji i marzeń w życie, w odważnych i jednocześnie praktycznych działaniach. Niezgoda na to co jest może więc łatwo przechodzić w nadzieję na to, że może być lepiej i że warto do tego dążyć. W newsletterze pisałam (i będę jeszcze pisać) dużo o tym, że praktycznie cały lipiec i co najmniej połowa sierpnia to czas głęboko transformujący nasze nieświadome wzorce, traumatyczne historie i karmiczne zobowiązania – dużo się dzieje na głębokim poziomie, także kolektywnie, ale nie zawsze od razu widzimy co się wydarza i jak wielkie ma to znaczenie. Ta pełnia będzie kolejnym ważnym krokiem w tej podróży, czasem gdy coś może zostać ujawnione, zobaczone, nowe perspektywy czy wizje przyszłości mogą się odsłaniać i być może pojawi się zrozumienie tego jakie znaczenie miały ostatnie wydarzenia – nawet jeśli dotąd wydawały się niepowiązane, bezsensowne, czy dość błahe. Może też być tak, że działanie wyprzedzi zrozumienie. Możemy impulsywnie coś odrzucić, zareagować ze złością, czy zrobić coś czego nigdy dotąd byśmy nawet nie brali pod uwagę – i w ten sposób nagle wyrwać się z jakiegoś wzorca, o którego istnieniu nawet mogliśmy nie wiedzieć. Jak gdyby nigdy nic zadziałać inaczej niż zwykle i odkryć jak inaczej wygląda świat z tej nowej perspektywy. Może temu towarzyszyć zarówno złość, agresja, drażliwość, jak i poczucie uwolnienia, ulgi, poczucia, że już nie musimy się z czymś „pieścić”. A gdy inni wokół nas będą przestawać się „pieścić”, chociażby z naszą szanowną osobą, możemy albo utykać w złości na nich i potrzebie utrzymania status quo, albo zobaczyć ile nam samym wolności ta nowa sytuacja zwraca i że w tej sytuacji my też możemy coś sobie odpuścić – być bardziej sobą i mniej w zależności od tego co robią inni. Tego typu prowokujące rozwój tarcia będą się pojawiać tam gdzie jest coś do puszczenia i uwolnienia – czyli nie u każdego ;) Pozostali mogą odczuwać tą pełnię jako przede wszystkim twórczą, sprzyjającą działaniu na rzecz tego co dla nas ważne, wykuwaniu nowej przyszłości i przekładaniu marzeń i idei na konkrety, a nawet współdziałaniu i budowaniu płaszczyzny współpracy (zwłaszcza jeśli dobrze umiemy w stawianie granic i szanowanie nawzajem swojej autonomii ;) ). Ważna uwaga: po pełni szybko może się pojawić fala (auto) krytycyzmu, czy poczucie przyblokowania przez zewnętrzne czynniki, testująca naszą nową wizję i nadzieję. Więcej o tym i jak pracować z tą energia będę pisać w dzisiejszym newsletterze (wysyłam go ok 23, więc do tej pory trzeba się zapisać tutaj i kliknąć w link akceptujący w mailu).
 
Pełnia w Wodniku to więc, jak napisałam wyżej, moment kiedy możemy poczuć narastający bunt przeciwko temu co nas ogranicza, gwałtowną potrzebę bycia sobą i otaczania się ludźmi podobnymi do nas. Wodnik jednak uczy nas, że prawdziwej wolności nikt nie może nam zabrać i że poczucie bycia ograniczanym to często efekt niezgody na bycie sobą. W tym czasie możemy poszukać nowych rozwiązań, uwolnić się od ograniczających wzorców myślowych i spojrzeć na nasze życie z zupełnie nowej perspektywy. Może nam w tym pomóc spotkanie z przyjaciółmi, zorganizowanie „burzy mózgów” lub wyobrażenie sobie, że jesteśmy kimś innym i doradzamy samemu sobie z boku. To dobry czas na pracę z naszym „Przyszłym Ja” (Future Self),a więc patrzenie na nasze obecne życie z perspektywy kilkadziesiąt lat do przodu i rozpoznawanie co z takiej perspektywy ma znaczenie, co go nie ma, co warto byłoby już zacząć robić, a co warto zakończyć dla dobra naszego „Przyszłego Ja”. To także sprzyjający czas na wizualizacje i afirmowanie naszych celów. Wodnik pozwala nam patrzeć w przyszłość i odnajdować w niej inspirację do dalszych działań, pomaga odkryć naszą misję lub przypomnieć sobie najważniejsze marzenia.

Ta pełnia, zwłaszcza w połączeniu z retrogradacją Wenus, to również idealny moment na proces zdejmowania symbolicznej maski i ogólniej na przyglądanie się temu jak wyrażam siebie wśród ludzi i na ile czuję się autentycznie w grupie. Przyjaciele mogą być bardzo pomocni w naszych życiowych poszukiwaniach… ale dopóki nie poznamy samych siebie istnieje ryzyko, że będziemy zdradzać siebie z obawy, że stracimy swoje miejsce w grupie. Gdy już odnajdujemy siebie zaczynamy się czuć tak samo dobrze w grupie, jak samemu. I wtedy pojawia się prawdziwy wybór. Przestajemy działać z lęku przed odrzuceniem czy oceną, które każą nam trzymać się blisko innych lub odcinać się od nich. Wiemy już kim jesteśmy niezależnie od tego co myślą o nas inni.

Poszukiwanie własnej autentyczności może nas zaprowadzić to spotkania z Wewnętrznym Szaleńcem ;) To dobry czas na to by trochę odpuścić sobie konwenanse i zobaczyć dokąd nas prowadzi ta postać. To co dziwne i odbiegające od normy może być teraz dla nas szczególnie karmiące. W astrologii archetyp Wewnętrznego Szaleńca jest nierozłączny z Wewnętrznym Geniuszem – obu patronuje Uran i Wodnik. Ten czas zaprasza nas do eksplorowania tych obszarów i do odnajdowania przebłysków geniuszu pod maską szaleństw i buntu przeciwko czarno-białej, spolaryzowanej i uproszczonej wizji świata. Gdy wznosimy się ponad nasze dotychczasowe przekonania, wiedzę do której się przywiązaliśmy i poglądy, z którymi się utożsamiamy możemy zobaczyć, że tam gdzie nie wiedzieliśmy wyjścia jest ich nawet parę. A tam gdzie widzieliśmy tylko A lub B jest cały alfabet opcji ;) Jest takie mądre powiedzenie, że problemów się nie rozwiązuje, z problemów się wyrasta. Uran/Wodnik jest wielkim stymulatorem takiego „wyrastania”, niczym magiczne napoje w Alicji z Krainy Czarów. Nagle możemy zobaczyć świat z innej perspektywy, a to co dotychczas było nierozwiązywalne, nagle przestaje być ograniczeniem. Oczywiście nie jest to proces, który może się zadziać bez naszego zaangażowania, dlatego warto w tym czasie zaprosić Wewnętrznego Szaleńca/Geniusza i wraz z nim przyjrzeć się ważnym dla nas tematom :)

Samych wspaniałych zmian, uwolnień i świetnej zabawy z Wewnętrznym Szaleńcem Wam życzę! :)



Jak co pełnię i co nów zapraszam Was serdecznie do udziału w grupowej medytacji na odległość dokładnie w momencie dopełnienia pełni, czyli o 20:31 we wtorek. Medytujemy każdy po swojemu, we wspólnych intencjach. Więcej o Medytacjach Księżycowych dowiesz się tutaj.

Jeśli chcesz być na bieżąco z tym co piszę i dostawać cotygodniowy raport o tym co na niebie zapraszam do zapisu do Moonset Newslettera! Zapisy do darmowego Newslettera Free tutaj

Dla spragnionych pełnych - bardzo bogatych - cotygodniowych informacji wraz z prognozą na każdy dzień jest też możliwość subskrypcji Newslettera Premium - tutaj.

poniedziałek, 24 lipca 2023

Retrogradacja Wenus w Lwie: 23 lipca - 4 września 2023

 




Retrogradacje budzą często niechęć, nie tylko dlatego, że w popkulturze pojawiają się w aurze typu „Alert RCB” (parotygodniowy ;) ), ale też po prostu dlatego, że nasza kultura nie docenia idei zatrzymania się, zmiany kierunku, ani tym bardziej cofania się parę kroków by coś poprawić. Chcemy zawsze iść do przodu (jakkolwiek chwilowo definiujemy „przód”), tak też postrzegamy rozwój. Tymczasem z mojej perspektywy nie ma bardziej sprzyjających rozwojowi okresów w roku niż retrogradacje! To czas gdy ważniejsze od parcia do przodu jest wejście w głąb, zatrzymanie i zobaczenie gdzie jestem, dokąd tak naprawdę chcę iść, jakie są moje potrzeby, jakie emocje i historie wciąż są we mnie żywe, od czego uciekałam dążąc do „przodu”. To czas na wewnętrzny remanent, refleksję, puszczanie tego co z przeszłości i redefiniowanie kierunków na przyszłość – a gdy mówimy o retrogradacji Wenus, to dotyczy to przede wszystkim naszych pragnień, emocji, przywiązań, relacji, nieraz dawnych związków, często też tego czym dla nas jest poczucie szczęścia, radości, przyjemności i jak możemy czuć ich w życiu więcej. Retrogradacja Wenus trwa zawsze ok 40 dni i jest to czas kiedy w pewnym sensie wycofujemy się na pustynię, wchodzimy w przestrzeń wewnętrznego odosobnienia, po to by zamienić tą pustynię w tętniącą życiem oazę w naszych sercach. Aktualna retrogradacja Wenus w znaku Lwa mocno podkreśla temat tego co daje nam poczucie spełnienia, radości, zabawy, kreatywności i miłości w życiu. Miłość będzie z pewnością tematem wiodącym, czasem poprzez powrót relacji z przeszłości, gdzie część naszej zranionej miłości utknęła, gdzie być może zamknęliśmy serca, odrzuciliśmy samych siebie lub świat. Czasem „tylko” poprzez wspomnienia, powracające emocje, pragnienia, potrzeby, powrót czy to do wypartych zranień, czy przeciwnie do tego co zapamiętaliśmy jako esencję szczęścia, coś do czego pragniemy wrócić, czy doświadczać w życiu więcej. Najczęściej zaś pod tym wszystkim będzie czekał temat miłości do siebie i tych części, które dotąd trudno nam było w sobie pokochać, pokazać światu, wyrażać otwarcie czy nawet dopuszczać do świadomości. Odrzucenie w relacjach często odzwierciedla te wszystkie odrzucenia samego siebie i przypomina nam o tym, gdzie potrzebujemy dać sobie więcej miłości, akceptacji, gdzie potrzebujemy wyrażać się bardziej otwarcie, jak dziecko, któremu nikt jeszcze nie powiedział, że coś jest „głupie”, „śmieszne”, czy że „tak nie można”. Szczególnie dotyczy to samego tematu czucia miłości i okazywania jej, dzielenia się swoimi zachwytami czy ekscytacją. Zazwyczaj wcześnie w życiu dowiadujemy się, że nawet okazując miłość możemy robić czegoś „za dużo”, że nie można być tak otwartym, "narzucającym", że ktoś to może jakoś zinterpretować, oczekiwać potem czegoś. Odcinając się od spontanicznego wyrażania zachwytów i miłości, sami stajemy się podejrzliwi wobec tych co to robią, trudno nam przyjąć ich miłość czy szczerą sympatię, trudno okazać uczucia nawet gdy są silne. Wszystko staje się dozowane, tak by „nie za dużo”, „nie za mało”, by ktoś czegoś nie pomyślał, by nie narazić się na odrzucenie, by mieć kontrolę nad sytuacją lub by uniknąć tego, że ktoś będzie ją miał nad nami. Miłość w tym wszystkim ledwie co może płynąć, a to oznacza, że jak tylko gdzieś znajdzie sobie ujście to potrafi nas „zalać”, wydaje się zachłanna, pełna lęku i niewyrażanych dotąd pragnień. Staje się swoim przeciwieństwem – pragnieniem zastępującym poczucie wypełnienia miłością, lękiem zastępującym radość, gorączkowością tam gdzie brakuje miłości do siebie i akceptacji wszystkiego tego co czujemy i kim jesteśmy.

Dlatego jeśli w czasie tej retrogradacji pojawią się w nas silne uczucia, czy to miłości, czy reakcji na to co w naszych relacjach jest nie-miłością, zatrzymajmy się i pobądźmy z tym co się w nas dzieje. Zadajmy sobie pytanie jak te emocje wyraziłoby dziecko? I znajdźmy bezpieczną przestrzeń by je w pełni intuicyjnie, dziecięco wyrazić, bez ocen, bez „za dużo – za mało”, bez koncepcji co to oznacza. Potem możemy wyrazić wszystko co czujemy poprzez sztukę, zabawę, taniec, śpiew – co w czasie tej retrogradacji może być niezwykle owocne. Warto jednak najpierw dać sobie prawo do tej najbardziej instynktownej reakcji i by przyjąć siebie czującego, wyrażającego, kochającego czy zranionego do serca.

 



To zatrzymanie się gdy pojawiają się emocje jest szczególnie ważne, bo reagując impulsywnie i wchodząc w konfrontację z innymi lub zamykając się w sobie mamy dużą szansę na odgrywanie wzorców z przeszłości, reagowanie na przeszłe zranienia, a nie na to co się faktycznie wydarza. To nie oznacza bynajmniej, że te reakcje, przeżycia, czy emocje są przez to mniej ważne! Wręcz przeciwnie, wymagają od nas dużo więcej uwagi, czasu, refleksji i przestrzeni na wyrażenie i przyjęcie. Zanim się to jednak nie wydarzy warto odłożyć radykalne decyzje relacyjne na bok (w związkach, w spółkach, w innych relacjach) i dać czas na zmianę, która się dzieje w nas. Póki to się bowiem nie dopełni z jednej strony możemy mieć tendencję by angażować się w układy i relacje, które mają być ucieczką od tego co niekomfortowe i szybkim sposobem na zyskanie z zewnątrz to czego nam brakuje w środku – co niemal zawsze jest pomyłką. Z drugiej zaś strony by wzajemnie się odrzucać i reagować przez pryzmat emocji, które nie należą do tu i teraz, a raczej do głębokiej przeszłości. Bądźmy więc cierpliwi dla siebie i dla osób, z którymi mamy do czynienia, nie bieżmy ich reakcji zbyt osobiście i pozwalajmy by to co się wydarza w relacjach, w emocjach i pragnieniach prowadziło nas do źródła, czyli do tego miejsca w przeszłości, kiedy przepływ miłości w naszym sercu mógł zostać wstrzymany.

Ważne jest to, że nie zawsze wydarzać to się musi w obszarze związków, a czasem możemy doświadczać tego procesu w sferach życia pozornie mało się z tematem miłości kojarzących. Wenus retrograując aktywizuje tą część naszego horoskopu urodzeniowego, gdzie wypada druga połowa znaku Lwa, czyli dom w horoskopie urodzeniowym wskazujący na określoną sferę życia, w której nasza miłość się w naturalny sposób przejawia, gdzie najbardziej potrzebujemy być sobą oraz gdzie możemy doświadczać lęku przed odrzuceniem tego jacy jesteśmy, co/kogo kochamy i jak się spontanicznie wyrażamy. To tam często doświadczamy opisywanej wyżej dynamiki, kiedy czujemy albo „za bardzo”, wyrażamy „zbyt” ekspresyjnie, albo odcinamy się od czucia by nie być tak postrzeganym i wtedy wszyscy co są „zbyt” nas drażnią. Uwolnienie przepływu miłości w tej sferze życia, czyli odpuszczenie sobie tych wszystkich ocen i pozwolenie sobie na czucie i bycie w pełni sobą, nie tylko wyzwala nas z tej dynamiki, ale też uwalnia nasza kreatywność, zdolność do kochania całym sercem, w taki sposób, że sami czujemy się tą miłością i kreatywnością nasyceni i rozświetlani. Sprawdzić jaka to sfera życia możesz korzystając z kalkulatorów astrologicznych online i opisów znaczenia poszczególnych domów również online (szukając miejsca gdzie wypada druga połowa znaku Lwa), a posiadacze Osobistego Astrokalendarza mogą tam znaleźć tą informację i przeczytać mój opis. Jeśli natomiast nie znasz swojej godziny urodzenia, to po prostu możesz obserwować w jakiej dziedzinie życia pojawiają się emocje, pragnienia, wstyd, czy historie z przeszłości i dać temu obszarowi szczególną uwagę. Podkreślam to by nie przywiązywać się za bardzo do tego, że teraz wszyscy mamy mieć turbulencje z związku – to czasem się wydarza, zwłaszcza gdy mamy tam sporo niewyrażonego, ale może się też okazać, że zupełnie gdzie indziej pojawi się zaproszenie do poszerzenia przepływu miłości ;)
 




Ważnym wątkiem tego czasu może być też zmiana tego co nam się podoba, co nas pociąga i do czego „mamy serce”. Czasem coś, co dotąd wydawało nam się atrakcyjne przestaje takie być, ale nie od razu uświadamiamy sobie tą zmianę, nawykowo podążając wcześniejszym tropem lub nie dopuszczając do siebie tej informacji z powodu poniesionych już inwestycji czasowych, finansowych czy relacyjnych. Czas retrogradacji Wenus bywa momentem uświadomienia sobie i dostrojenia się do tych zmienionych preferencji, co jest potrzebne nie tylko po to byśmy przestali zajmować się tym co już nie sprawia nam frajdy, czy przestali inwestować w coś co nas nie cieszy, ale też byśmy dając sobie prawo do tego by „stracić do czegoś serce”, mogli zobaczyć przy czym nasze serce faktycznie jest, co nas ożywia, bawi, co sprawia nam przyjemność i wypełnia radością. Tak długo jak jesteśmy przy czymś co już dla nas wyblakło, tak długo możemy brać utratę poczucia radości z życia za coś co się w nas „zepsuło”, albo być może za naturalny proces dorastania czy starzenia się. Pozwalając sobie na ten moment szczerości z samym sobą i na to by przestać podtrzymywać coś by podtrzymać jakiś wizerunek przed samym sobą czy innymi, uwalniamy się z tych klatek, rozpoczynamy powrót do dziecięcej spontaniczności, która zawsze wie co nas bawi, co nas cieszy, co nasze serce kocha. Nie zawsze to łatwe i czasem potrzebujemy sporo czasu, czasem także potrzebujemy sobie dać czas na żałobę po tym co długo było w centrum naszego życia i na przyjęcie siebie mimo tego, że nie jesteśmy już w tym samym miejscu. Z każdą puszczoną iluzją zbliżamy się jednak do tego co prawdziwie daje radość naszym sercom, nawet jeśli w pełni to poczujemy dopiero po zakończonej retrogradacji – i to jeśli uczciwie będziemy podążać ze sercem.

Hasłem przewodnim tej retrogradacji widzę przywracanie miłości i radości w sercach, tam gdzie jej przepływ był wstrzymany. Ważną częścią tego procesu może być otwieranie się na to by znów kochać, by wyrażać nasze uczucia, by pozwalać sobie na flirt, na zabawę, na kreatywność i na przyjemność z tego wszystkiego płynącą. Droga ta jednak zawsze będzie prowadzić przez spotkanie z przeszłością i tymi historiami, kiedy nasze serca się zamknęły, nasza kreatywność została zablokowana, pojawił się może wstyd, może poczucie zobowiązania do bycia jakimś, a może po prostu ból, który trudno nam było przepuścić przez serce. Retrogradacja trwa ponad 40 dni także po to byśmy mogli wracać do tych miejsc i pozwalać sobie na czucie odrobinę więcej krok po kroku, powoli, na tyle na ile możemy bez zamrożenia, bez nadużywania siebie, a nawet z przyjemnością, ulgą i radością, jakie się pojawiają, gdy nasze serce się otwiera. Za każdym razem gdy pozwalamy by emocje przepłynęły przez nasze serce bez zatrzymywania lub gdy zgadzamy się by odeszło to co już nie jest dla nas żywe, afirmujemy życie. Ten czas to podróż do pełniejszego połączenia z sercem, doświadczenia głębiej miłości i radości życia.

Niech retrogradacja Wenus przyniesie Wam otwarcie na miłość, radość, przyjemność i obfitość w tam gdzie tego potrzebujecie! :) 




sobota, 15 lipca 2023

Nów w Raku - 17 lipca 2023 - Powrót do domu

 



Kiedy przesuwają się scenografie w naszym życiu, nów w Raku przypomina nam o tym, gdzie szukać bezpiecznego miejsca, schronienia w nas samych. Jesteśmy teraz w czasie dość mocnych przetasowań na niebie, dla jednych odczuwalnych mocniej, dla innych mniej, dla wielu być może bardziej dziejących się w głębinach podświadomości niż na powierzchni… (piszę o nich więcej co tydzień w Moonset Newsletterze). Niezależnie jednak od tego, czas nowiu w Raku przypomina nam o tym co w nas najwrażliwsze i potrzebujące zaopiekowania, oraz o tym jak możemy sami dla siebie trzymać przestrzeń w czasach mniejszych i większych przemian.

Nów w Raku, to czas powrotu do domu – w każdym z możliwych znaczeń. Czas kiedy zastanawiamy się nad tym gdzie czujemy się bezpiecznie, gdzie czujemy że przynależymy, jak wygląda nasza relacja z przeszłością, z przodkami, z dzieckiem, którym kiedyś byliśmy i które gdzieś w nas nadal mieszka. Czy tworzymy dla niego dobry dom? Czy czuje się zaopiekowane? Bezpieczne? Co możemy zrobić by Tworzyć dla niego, dla siebie, bezpieczną przestrzeń niezależnie od tego gdzie jesteśmy i czym się zajmujemy? Czym ta bezpieczna przestrzeń dla nas jest?

W szukaniu odpowiedzi na to pytanie wiele może podpowiedzieć znak, w którym znajduje się nasz Księżyc. Opisuję to szerzej w tym tekście, tutaj tylko zaznaczę, że jednej osobie z poczuciem bezpieczeństwa będzie się wiązać coś co innym kompletnie się tak nie kojarzy i vice versa ;) Ba! Dla jednych sygnałem, że jest bezpiecznie może być to co dla innych jest sygnałem zagrożenia. Warto więc wyjść z ramek myślowych i poprzyglądać się temu gdzie intuicyjnie się zwracamy gdy czujemy się niepewnie, gdy jesteśmy osłabieni lub rozbici? Czego potrzebujemy w taki sytuacjach i jak możemy sobie tego dawać więcej na co dzień? Co czujemy w ciele gdy tego doświadczamy?

Nów w Raku jest czasem powrotu do naszej emocjonalnej natury, czasem oczyszczania emocjonalnego, czasem odkrywania tego co w nas najgłębsze i najprawdziwsze. Pojawiające się emocje i odczucia skłaniać nas będą do zwrócenia się do wnętrza i odrzucenia wszystkiego co nam przeszkadza w pełni poczuć swoje ciało i głos serca. Kontaktujemy się teraz z naszą delikatnością, wrażliwością, opiekuńczością i potrzebą bycia zaopiekowanym. Ważne stają się więzi rodzinne, odkrywanie przeszłości, uzdrawianie historii rodzinnych, uwalnianie emocji związanych dawnymi traumami, nie tylko osobistymi, ale także rodzinnymi, czy z trudnymi doświadczeniami kobiet na przestrzeni wieków. Szczególne znaczenie ma w czasie tego nowiu relacja z własną matką i kontakt ze swoją Wewnętrzną Matką. Wszystko czego nie dostaliśmy od rzeczywistej matki i czego potrzebujemy możemy sobie dać sami: miłość, uwagę, opiekę, czułość, docenienie… To dobry moment by sprawdzić jaką matką jestem dla siebie. Czy szukam „matek” na zewnątrz, a może sam(a) „matkuję” innym zamiast dać uwagę sobie?

Kolejny ważny wątek to nasz kontakt z Matką Ziemią, która nas karmi, naturą, której jesteśmy częścią, rodzinną krainą, a także cała planetą – i na uhonorowanie jej! To dobry moment na spotkanie z naturą, dotknięcie Ziemi, poczucie jak płynie do nas karmiąca, matczyna energia z jej trzewi... ale także na wyrażenie naszej miłości i wsparcia dla niej!

Gdy już czujemy uziemienie, to dobry moment by w czasie tego nowiu po prostu wsłuchać się w głos serca. Niech emocje płyną przez nas bez przymusu nazywania ich, bez cenzury i oczekiwań. Dajmy im się poprowadzić do źródła. Może dotrzemy do wewnętrznej ciszy, a może do stłumionego dotąd szlochu. Mogą pojawić się historie z przeszłości, wizje czegoś co wykracza poza naszą historię osobistą, ważne informacje. To czas kiedy możemy dotrzeć do samego źródła naszego istnienia, do tej pierwszej kropli miłości. Księżyc jest mocny we własnym znaku, to jest nów w czasie którego wraca do domu, a my w raz z nim. Do domu, który jest zawsze w nas.

Niech żywioł Wody prowadzi Was przez ten czas do czułego oczyszczenia, regeneracji i odnowy!



Jak co pełnię i co nów zapraszam Was serdecznie do udziału w grupowej medytacji na odległość dokładnie w momencie kulminacji nowiu czyli o 20:32 w poniedziałek. Więcej o Medytacjach Księżycowych dowiesz się tutaj.

Jeśli chcesz być na bieżąco z tym co piszę i dostawać cotygodniowy raport o tym co na niebie zapraszam do zapisu do Moonset Newslettera! Zapisy do darmowego Newslettera Free tutaj.

A dla spragnionych pełnych - bardzo bogatych - cotygodniowych informacji wraz z prognozą na każdy dzień możliwość subskrypcji Newslettera Premium! Więcej o tym tutaj.