Często słyszę, że poczucie winy to jakiś przebiegły sposób manipulowania człowiekiem od którego trzeba się po prostu uwolnić, odciąć i się nań zaimpregnować odpowiednią dawką miłości do siebie. Mimo, że miłość do siebie uważam za podstawę, to trudno mi się z tym podejściem zgodzić, bo to tak jakby nawoływać do kochania czegoś bez patrzenia na to lub do kochania siebie z pominięciem tej małej części, która czuje poczucie winy, którą trzeba wyrugować by już nie przeszkadzała nam w dalszym kochaniu siebie ;) Poczucie winy to uczucie i jeśli w danej chwili je czujemy, to jest ono jakąś prawdą o nas i wymaga uwagi byśmy mogli zobaczyć co się za nim kryje i co potrzebuje objęcia przez nas miłością. Poczucie winy to również konstrukt społeczny i poznawczy, dla mnie jednak w tym tekście ważniejsze jest to że stanowi ono często element gry relacyjnej, w której jedna osoba obwinia, druga jest obwiniana i obydwoje z jakichś powodów w tym tkwią i przeżywają silne emocje.
W wywoływaniu poczucia winy zawsze uczestniczą dwie osoby – ten co winą obarcza i ten co winę przyjmuje – inaczej to by nie zadziałało. Przyjmujący musi już mieć w sobie poczucie winy, zazwyczaj pochodzące z wcześniejszych relacji i z dzieciństwa. Obarczający natomiast musi mieć w sobie poczucie bycia ofiarą, domagającą się zadość uczynienia. Obarczenie poczuciem winy ma więc za zadanie uzyskanie / wymuszenie przeprosin, zadośćuczynienia, uznania własnej krzywdy a czasem wręcz zadania kary. Natomiast przyjmujący ma w sobie zazwyczaj mocno zduszoną i nieakceptowaną potrzebę doświadczenia kary. Sam karze siebie wybierając relacje, gdzie wciąż spotyka się z pretensjami. Gdy pretensji nie ma może je prowokować „podpadając”. Z czegoś się nie wywiąże, o czymś zapomni, coś zaniedba… i już znakomity pretekst do wymiany relacyjnej pod tytułem obwinianie. Co ciekawe zazwyczaj obwiniany nie przyjmuje obwinienia, walczy z zarzutami, domaga się np. więcej wolności, zrozumienia, czasem wycofuje się z relacji lub postępuje destrukcyjnie np., sięgając po używki w pozie zbuntowanego nastolatka. Jest to wynik tego, że głęboko ukryta wina z przeszłości jest podobnie odrzucana na poziomie świadomości. Całym swoim jestestwem osoba broni się przed przyjęciem odpowiedzialności za to co się zadziało. Często słusznie – dziecko zazwyczaj nie jest winne temu co się wydarza w świecie dorosłych. Nie zmienia to jednak faktu, że bez doświadczenia poczucia winy jako własnego ciężaru, który niesiemy przez życie i bez przyjrzenia się mu z pełną uczciwością nie wyjdziemy z wzorca przyciągania kolejnych win.
Obwiniający również zazwyczaj nie jest niewinną ofiarą prowokacji obwinianego. Zazwyczaj dobrze wie, gdzie są jego słabości i nieświadomie pomaga zaistnieniu sytuacji, którą później będzie osądzać. Dążenie do bycia przeproszonym często sprawia, że prosi o rzeczy, o których wewnętrznie wie, że ich nie uzyska, powierza zadania trudne do zrealizowania, oczekuje za dużo. Oczywiście na poziomie racjonalnym nie wydaje się to za dużo, ot oczekiwanie od permanentnego spóźnialskiego by się nie spóźniał lub od marzyciela by pamiętał o rachunkach. Jak się jednak przyjrzymy uczciwie jest w tym oczekiwanie niemożliwego i chęć zmiany drugiej osoby, a co za tym idzie brak akceptacji.
Źródło ukrytych tendencji obu stron dramatu jest podobne. Obwiniany wewnętrznie potrzebuje
wybaczenia, od kogoś z przeszłości, od samego siebie i w konsekwencji również od obwiniającego. Obwiniający potrzebuje wybaczyć komuś z przeszłości, sobie samemu, a w konsekwencji również osobie obwinianej. Zazwyczaj robią jednak wszystko co możliwe by tego od partnera tej rozgrywki nie otrzymać: obwiniany unika przyjęcia odpowiedzialności za swoje winy (które istnieją realnie, a nie tylko w głowie obwiniającego, np., poważniejsze spóźnienie), nie przeprasza, domaga się uznania, że nic się nie stało i że żadnej jego winy w tym nie było. Obwiniający zamiast wybaczyć nakręca się rozwijając interpretacje pojedynczego wydarzenia (spóźnił się bo nie jestem dla niego ważna, bo jest ktoś ważniejszy, bo chciał mi sprawić przykrość), wypomina wszystkie podobne sytuacje z przeszłości i te całkiem niepodobne, ale znakomicie nadające się do zwiększenia rozmiaru winy. W konsekwencji obydwoje są o lata świetlne odlegli od oczyszczającego wybaczenia, także tego o które naprawdę im chodzi. Utwierdzają się w swoich rolach Zranionej Niewinności i Stróża Sprawiedliwości, które nie pozwalają im na zobaczenie emocji, które leżą pod spodem. A pod spodem najczęściej leży wstyd i zranienie.
Nasza kultura i wiara katolicka z powtarzanym co niedzielę „moja wina!” nie ułatwiają nam uzdrowienia tych historii. Wszyscy jesteśmy obciążeni obwinianiem kulturowym: ci którzy chodzą lub chodzili do kościoła, kobiety za to, że są nie dość „czyste”, mężczyźni za to, że są nie dość zaradni, wszyscy którzy z jakichś powodów nie spełniają społecznych norm. Wiele naszych dziecięcych wstydów i win, wypływa z tego, że łamaliśmy te normy, choć z pewnością nie wszystkie. Czasem mamy na sumieniu zranienie kogoś lub zrobienie czegoś ze złą intencją. Powrót do tych historii to jedyna ścieżka by się od tego uwolnić. Więcej o tym pisałam
tutaj
Istnieje też wina w relacjach kobiet i mężczyzn. Nieprzypadkowo opisywany wyżej wzorzec najczęściej w związkach wygląda w ten sposób, że to kobieta obwinia a mężczyzna jest obwiniany. Bywa oczywiście odwrotnie, czasem też obwiniany w ramach obrony siebie przed rzeczywistymi lub wyimaginowanymi zarzutami wchodzi w obwinianie: Ty też nie jesteś taka idealna! Faktem jest jednak, że to u kobiet częstsza jest potrzeba bycia przeproszoną, która prowadzi do szukania win, a u mężczyzn poczucie winy za grzechy swoje i innych mężczyzn, które prowadzi do różnych reakcji obronnych. Mamy w naszej historii między-płciowej dużo zranień, dużo win, które nie doczekały się przeprosin, dużo bólu i odwetów. One również wpływają na nasze tu i teraz, sprawiają, że wciąż odnawiamy ten schemat. Natarczywe obwinianie i szukanie dziury w całym spotyka się wciąż z agresywnymi i bierno-agresywnymi reakcjami. Jedyne co możemy zrobić to zobaczyć to i
przeprosić siebie wzajemnie. Przeprosić za to co nasze i za to co nie nasze. Poprosić o wybaczenie za winy kobiet wobec mężczyzn i mężczyzn wobec kobiet. Uznanie tego co było, uznanie gniewu, żalu, bólu i lęku przed konfrontacją z tymi tematami. I na koniec, gdy już wszystkie emocje zostaną przeżyte, zdjęcie z siebie nawzajem tych wszystkich projekcji z przeszłości, w których się nawzajem uwikłaliśmy. I zobaczenie się na nowo.
Powiązane teksty:
- O poczuciu winy i wstydzie - dlaczego są nam potrzebne? - klik
-
O przepraszaniu i o tym dlaczego nie chcemy przepraszać - klik
- O wybaczaniu i otrzymaniu wybaczenia - klik
Inne moje teksty o emocjach i rozwoju poprzez obejmowanie wszystkich aspektów siebie znajdziesz
tutaj.