Strony

poniedziałek, 22 lutego 2021

Każdy ma w sobie cały zodiak, czyli o tym, że odrzucając jedne znaki odrzucamy część siebie

 


W skrócie: w tym tekście wyjaśnię, że nie istnieje coś takiego jak osoby-znaki, bo każdy z nas jest mieszanką różnych znaków. A jak się przyjrzeć dokładniej to mamy w sobie coś z każdego ze znaków, nawet z tych co wydają nam się obce ;) W efekcie proste opisy oparte tylko na znaku słonecznym (a więc gazetowe "horoskopy") są w najlepszym wypadku uproszczeniem, a czasem wręcz mogą spektakularnie chybiać, gdy inny znak w naszym horoskopie dominuje. Napiszę też jak to się ma do naszych relacji i dopasowania dwóch osób :) 


Istnieje coś takiego jak „zodiakizm” (czyli "zodiakalny nazizm" - nazwa moja własna ;) ) i przyjmuje on różne formy, od lekkich uprzedzeń typu „mój znak jest super, ale tego znaku to nie lubię”, poprzez „no przecież wiadomo było, że ze związku ze Skorpionem nic nie wyjdzie!”, czy <tonem wyrażającym głębokie rozczarowanie> „jesteś Bliźniakiem? Serio…..??”, aż do „jestem Wagą więc nie będę się spotykać z Koziorożcami, idź sobie lub przyprowadź kolegę Wodnika”. 

Oczywiście użyłam sformułowania „zodiakizm” żartobliwie, choć faktycznie w tym podejściu ujawnia się nasze myślenie plemienne, w stylu „my vs oni”, nasze dobre, ich złe. Zawsze jest to oparte na skrajnych uproszczeniach – a w tym przypadku chodzi o skrajne uproszczenie astrologii, która w rzeczywistości jest bardzo złożona i daleka od etykietowania ludzi. 

Zacznijmy od tej szokującej myśli, że nie istnieją osoby-znaki zodiaku. To astrologia gazetowa wymyśliła ten koncept, że ludzi da się podzielić na 12 typów i koniec. Jesteś jednym znakiem, to oznacza, że jesteś taki a taki (tu opis w 3 zdaniach), a pasują do Ciebie takie inne osobo-znaki a takie już nie. Astrologia gazetowa ma się do astrologii tak jak pornografia do prawdziwego udanego seksu. Niby o to samo chodzi, ale jednak zupełnie nie :)  Jest nawet gorzej, bo horoskopy gazetowe zazwyczaj są pisane przez ludzi, którzy o astrologii wiedzą tylko tyle ile wyczytali w innych horoskopach gazetowych, a na prawdziwy horoskop (układ planet w danym momencie na niebie) nigdy nie patrzyli. Czyli taka pornografia, gdzie wszyscy są w ubraniach i nikt tak naprawdę nie wie co robić, więc tylko głośno jęczą ;) 
 
Wracając do meritum po tych fantazyjnych wycieczkach: nie istnieją osoby-znaki, bo każdy z nas jest „składanką” wielu znaków. Nie ma osób będących w 100% jakimś znakiem. Nawet jeśli masz Słońce w jakimś znaku (to co gazety opisują słowami „jesteś tym znakiem”), to prawdopodobnie w jakimś innym masz Księżyc, Marsa, czy Jowisza. Każda planeta, planetoida i inne dziwne obiekty brane pod uwagę przez astrologów są w jakimś znaku i zazwyczaj jest to inny znak niż ten do którego przywykliśmy. Bardziej adekwatne byłoby więc określenie, że ktoś jest np. w 40% Rakiem, w 27% Baranem etc, choć takie wyliczenia też są uproszczające. 

Natomiast ogromnym uproszczeniem są informacje o tym, że jedne znaki do siebie pasują a inne nie. To znaczy ok, same znaki mogą być kompatybilne lub nie, ale żywe osoby już są nieco bardziej skomplikowane :) I tak Byk może „nie pasować” do Lwa, ale jeśli ja jestem Bykiem z Księżycem w Lwie, a partner jest Lwem z Ascendentem w Byku, to już jesteśmy do siebie całkiem podobni. Moje bycze Słońce może owszem nie lubić jego lwiego Słońca, ale już mój Księżyc go kocha! ;) Każdy jako pewna składanka znaków reaguje zupełnie niepowtarzalnie na inne składanki znaków, a do tego dochodzą jeszcze aspekty między naszymi horoskopami i inne meandry, które opisuje cała osobna dziedzina zwana astrologią porównawczą (do której mocno zniechęcam w tym tekście). 

Podsumowując, jeśli kierowani „zodiakizmem” osądzamy jakiś znak od czci i wiary (to ludzkie i pewnie każdemu interesującemu się astrologią się zdarzyło ;) ), to dobrze by było na początek sprawdzić czy aby sami go nie mamy aktywnego w horoskopie ;) A nawet, gdy nie mamy akurat w nim żadnych planet czy innych istotnych elementów horoskopu, to nadal nie możemy stwierdzić, że oto ten znak jest nam obcy. Horoskop urodzeniowy to takie kółeczko, gdzie dookoła wyrysowane są znaki zodiaku w kolejności. W niektórych coś się dzieje: mamy tam np. Słońce czy Marsa, w innych jest pusto i teoretycznie są nieaktywne, ale nadal odgrywają pewną rolę w naszym życiu chociażby poprzez dom w którym wypadają (wskazujący na sferę życia, w której ten „pusty” znak jednak się u nas ujawnia; plus wiele innych sposobów manifestacji każdego znaku, które znają osoby zaawansowane). Więc tak, gdzieś tam w naszym horoskopie urodzeniowym jest każdy ze znaków i słabiej lub mocniej wyraża się w nas. Czasem możemy go nie lubić i tłumić – wtedy szczególnie drażnią nas Ci, którzy nie tłumią tylko bezwstydnie pokazują nielubiane cechy światu ;). Czasem jeszcze nie odkryliśmy całej swojej fascynującej złożoności i wciąż staramy się wcisnąć w ramki jednego czy dwóch znaków. I wtedy Ci „inni” mogą nas uczyć czegoś o tych częściach siebie, których jeszcze nie znamy. Im głębiej jesteśmy w astrologii i we własnym horoskopie tym jest jaśniejsze, że…. Każdy ma w sobie CAŁY zodiak! I to jest w tym wszystkim najpiękniejsze :) Oznacza to bowiem, że zawsze jest przestrzeń do porozumienia, do zrozumienia siebie wzajemnie, do bycia kimś więcej, rozwijania nieznanych aspektów siebie, uczenia się od siebie wzajemnie i do tworzenia związków z każdym z kim akurat połączy nas miłość :) 


A jako przypominajkę zachęcam do sprawdzenia jaki jest nasz sposób wyrażania miłości i jak bardzo różni się to od sposobu w jaki wyrażają miłość nasi bliscy- czyli co oznacza pozycja Wenus w naszym horoskopie - tekst tutaj. (również pewne uproszczenie, ale bardzo przydatne. Uważam nawet, że to najprzydatniejszy tekst jaki dotąd opublikowałam ;) ) 


Tradycyjnie zachęcam też do zapisania się do cotygodniowego newslettera - głównie to tam się ostatnio udzielam prognostycznie :) Zapisy tutaj.