Strony

niedziela, 2 czerwca 2013

Tantra - połączenie płci?




Tantra to mistyczne połączenie kobiety i mężczyzny… takie właśnie opisy długo trzymały mnie z daleka od doświadczenia tantry. Bo skoro nie mam partnera (koniecznie mężczyzny) to poznanie czym jest tantra nie jest dla mnie dostępne… to luksus wyłącznie dla par, które poza miłością połączyła podobna otwartość na sprawy duchowe. Może więc kiedyś, w przyszłości…? Teraz, gdy tantra jest mi bliska widzę, że jest to coś dużo głębszego niż tylko kontakt dwupłciowych kochanków. To kontakt z samym sobą, doświadczanie przyjemności, pojawiających się emocji oraz swej duchowej istoty. To kontakt z drugim człowiekiem, znanym lub nieznanym, płci dowolnej i odkrywanie co czuję w tym kontakcie, co się dzieje we mnie i co się dzieje między nami. To w końcu uzdrawianie seksualności, otwieranie się na swoją cielesność, otwieranie serca, otwieranie się na wizje przy jednoczesnym ugruntowaniu, czuciu ciała. Ta esencja tantry w moim odczuciu jest dostępna każdemu bez względu na płeć, orientację i status na fejsbuku ;) Spotkanie z drugą osobą, która jednocześnie jest moją miłością niewątpliwie jest szczególnym przypadkiem spotkań tantrycznych i wyjątkowo pięknym doświadczeniem, ale czy rzeczywiście jest istotą tantry? Czy nie mając tego doświadczenia nie mogę powiedzieć, że doświadczyłam czym jest tantra? To zresztą problem większości warsztatów tantrycznych, gdzie zazwyczaj kobiet jest więcej i często oznacza to spotkania między kobietami. Czy te spotkania są gorsze? I czy to nadal jest tantra?

***

Wielokrotnie doświadczałam męskość w kobiecie i kobiecość w mężczyźnie. Kobiecość i męskość w sobie. Jakości te potrafią nam się ukazywać paradoksalnie lub wręcz absurdalnie. Kobieca delikatność w oczach wielkiego silnego faceta, męska twardość u filigranowej dziewczyny… zazwyczaj jednak te jakości, które odkrywamy spotykając się z drugą osobą, są poza płciowością. Doświadczamy lęku lub miłości, doświadczamy czegoś szczególnego w sposobie poruszania, atmosferze jakąś ktoś roztacza, w dotyku, widzimy delikatnie wibrującą duszę…. Jak się bardzo
postaramy to wielu tym doświadczeniom dopiszemy płeć. Gdy czuję, że chcesz mnie zdominować, mogę to nazwać męską energią; gdy zauważam ufne podążanie – kobiecą. Gdy widzę, że otwierasz się przede mną – energię kobiecą, a gdy czuję, że to Ty obserwujesz mnie do głębi – męską. Tak łatwo posługiwać się nam stereotypami. Często uruchamiają się nam automatycznie i zaciemniają obraz. Gdy spotykam się z mężczyzną spokojnym, stabilnym, osadzonym w sobie i automatycznie kojarzy mi się to z męskością, a więc czymś do czego ja, kobieta, (w moim przekonaniu) nie mam dostępu. Za to olśniewa mnie to jak pięknie możemy się połączyć i zrównoważyć: on spokojny, ja rozwibrowana. W ten sposób szybko uciekam od jakości, które mi się z jakiegoś powodu pojawiły jako potrzebne i przechodzę do wygodnych kategorii kobiecość-męskość. W ten sposób spokój, który dostrzegłam i który mogłabym zintegrować w sobie pozostaje poza mną i poza moim zasięgiem.


Czy energia kobiet i mężczyzn się różni? Czy jest coś głębiej niż wzorce kulturowe sprawiające, że kobiety pielęgnują w sobie inne aspekty niż mężczyźni? Czy wychodząc poza uogólnienia, na poziomie indywidualnych doświadczeń i bliskich spotkań z energią drugiej osoby da się odróżnić energię męską od kobiecej? Mogę pisać tylko o własnym doświadczeniu. Czasem u mężczyzn czuję siłę, którą identyfikuję jako męską, ale nie jest to cecha wszystkich spotkań z mężczyznami. Przy spotkaniach z kobietami jeszcze trudniej byłoby mi wskazać jakiś wspólny mianownik. Ważnym doświadczeniem było dla mnie ćwiczenie tantryczne, podczas którego patrzyliśmy sobie w oczy z osobami przebranymi za płeć sobie przeciwną. Okazało się, że szybko przestaję dostrzegać wymalowane wąsy u kobiet lub tusz na rzęsach mężczyzn. Szybko wchodziliśmy głębiej i spotykaliśmy się z istotą drugiej osoby. Wejście głębiej w kontakt było może nawet łatwiejsze przez te makijaże, bo zakłócało nawykowe założenie, że oto siadam naprzeciwko kobiety/mężczyzny. Dysonans poznawczy mocno ściągał mnie do esencji, do tego co kryło się w oczach. A tam pod maskami już nie widziałam w pierwszym rzędzie kobiety czy mężczyzny, ale – ośmielę się to powiedzieć - duszę!

***
Przemawia do mnie podejście, że w tantrze chodzi przede wszystkim o połączenie wewnętrznej kobiety i wewnętrznego mężczyzny, o stanie się pełnią. I o wchodzenie w kontakt z innymi z miejsca wewnętrznej pełni. Pełnia oznacza też, że przyjmuję pełną odpowiedzialność za siebie bez zasłaniania się swoją męskością/kobiecością czy bez zrzucania odpowiedzialności za siebie na partnera. Jeśli wiem, że partner jest moim zwierciadłem i pokazuje mi kawałek mnie samej, to polaryzacja między nami jest jedynie polaryzacją wewnątrz każdego z nas. Tantra może być piękną drogą integracji wewnętrznej, gdzie na końcu drogi spotkanie z partnerem nie jest dopełnieniem, a spełnieniem w nowej formie – w formie związku dwóch pełni.

***
Przekraczając polaryzację odkrywamy to co jest u źródła, nasze niepodzielone ja - Esencję! Czucie samego siebie tu i teraz, otwarte serce i seksualność, otwartość na przyjmowanie i dzielenie się, siła i poczucie bezpieczeństwa wynikające z umiejętności zadbania swoje granice.. to wszystko staje się podstawą nowej jakości bycia, którą wraz z Piotrem Jör Grabowskim nazwaliśmy Essential Being. To właśnie dzięki Piotrowi odkryłam, że tantra przekracza płeć, polaryzacje i sięga samej esencji obecności. Piotrze, dziękuję! :)

A dla tych co chcieli by dowiedzieć się więcej o receptywności, uwadze czuciowej i o tantrze widzianej z perspektywy Essential Being, polecam video Piotra "O receptywności i uwadze czuciowej"


Przeczytaj  tekst o zasadach kopiowania, zanim wykorzystasz ten materiał.


ZOBACZ TAKŻE: