Strony

poniedziałek, 19 grudnia 2016

Mars w Rybach: 19 grudnia 2016 - 28 stycznia 2017



photo: Andreas Franke



Dzisiaj rano Mars przeszedł z Wodnika do Ryb. Zanim opiszę co to oznacza dla każdego z nas mała retrospekcja :)

Kiedy ostatnio Mars przechodził z Wodnika do Ryb, w styczniu 2015 pisałam:
„Czas pobytu Marsa w Wodniku zakończył się mocnym akcentem – wielkim pochodem w Paryżu w obronie wodnikowych wartości: Wolności, Równości i Braterstwa, w tym szczególnie wolności słowa. Wydarzenia ostatnich dni [zamach na Charlie Hebdo] też można wpisać w działanie Marsa w Wodniku, który w swej destrukcyjnej stronie może oznaczać radykalizm w walce o swoje idee. Był to też wyraźny pierwszy akord działania Saturna w Strzelcu [który dalej nam towarzyszy wygrywając kolejne akordy], który jak pisałam w poświęconym mu artykule, może zaostrzać temat fundamentalizmów i tolerancji. Dziś jednak Mars już przeszedł do znaku Ryb, co może przynieść mniejszą klarowność w działaniach i podziałach, z jednej strony osłabnięcie nastrojów buntowniczych i wolnościowych, ale z drugiej więcej emocji i nieprzemyślanych działań wśród tych, którzy czują się ofiarami.”

Opis ten bardzo pasuje również do aktualnych wydarzeń i można również teraz spodziewać się podobnego jak wtedy rozprężenia, choć najbliższe dwa tygodnie będzie mocno podgrzewać rewolucyjna opozycja Jowisza z Uranem.

Wróćmy jednak do tego co oznacza czas Marsa w Rybach dla każdego z nas :)

poniedziałek, 5 grudnia 2016

O przepraszaniu i o tym dlaczego nie lubimy przepraszać




Jak to jest, że tak wielu ludzi nie potrafi przepraszać? Wydawało by się to takie proste, wystarczy wypowiedzieć jedno słowo. Tak samo jednak moglibyśmy się zapytać: jak to się dzieje, że tak wielu ludzi umie przepraszać? Bo przecież tak rzadko ktoś nas tego tak naprawdę uczy… Uczenie dziecka przeprosin zazwyczaj przyjmuje formę: „idź i przeproś ciocię, że stłukłeś jej wazon!”, „masz natychmiast pójść przeprosić kuzyna! I nie chcę słyszeć, że to on zaczął!”. Przepraszanie w ten sposób staje się formą upokorzenia. Zwłaszcza kiedy wiemy, że wazon tak naprawdę spadł nie z naszej winy, a kuzyn specjalnie nas prowokował i nazywał nas w bardzo brzydki sposób, gdy nikt nie słyszał… nikt nas jednak nie słucha, trzeba przeprosić i tyle. W ten sposób przepraszanie kojarzy się z czymś narzuconym z zewnątrz, niesprawiedliwym, odbierającym godność. Z czymś co robimy tylko wtedy gdy jesteśmy przyciśnięci do muru, gdy ktoś stoi nad nami i nam coś karze, a my musimy. Gdy dorastamy i coraz mniej ludzi może nam coś kazać przepraszania unikamy jak ognia. Takie ukorzenie wydaje nam się w relacjach partnerskich wręcz nie na miejscu, co najwyżej przed szefem możemy to zrobić, ale przed przyjacielem, partnerką? Lepiej już iść w zaparte i upierać się, że mieliśmy pełne prawo postąpić tak jak postąpiliśmy, niż wejść znowu w tą poniżającą rolę małego dziecka, które bąka pod nosem przeprosiny całe czerwone z upokorzenia. Przepraszanie odbierane jest więc jak wejście w rolę podległą względem kogoś, jak dziecko względem dorosłego. Niesłusznie – niewiele rzeczy świadczy o naszej dojrzałości tak dobrze, jak umiejętność przepraszania. Nie chodzi tu bowiem o poniżenie się, symboliczne klęknięcie przed kimś, a o zejście z pozycji urażonego ego, poczucia naszej wyższości i dumy do równego poziomu, gdzie oboje jesteśmy ludźmi i możemy popełniać błędy. 

foto: Alena Beljakova


Jakby to pięknie było gdyby rodzice na prawdę uczyli dzieci przepraszania, pokazując jak to się robi. „Przepraszam, że wczoraj na Ciebie nakrzyczałam, byłam zdenerwowana i zmęczona”, „Przepraszam, że nazwałem Cię pokraką, powiedziałem to w nerwach, ale tak naprawdę tak nie myślę. Wiem że się starasz i widzę, że coraz lepiej ci idzie.” Dziecko widziało by, że to co zostało popsute w relacji można naprawić, że wystarczy tylko trochę autorefleksji i to „magiczne” słowo, które sprawia, że nagle złość przechodzi i łatwiej jest wybaczyć. Że nie trzeba zawsze walczyć o