czwartek, 27 lutego 2020

Dla tych co w depresji...



Co mogę powiedzieć jako astrolożka osobom w depresji?

Bardzo bym chciała móc dać jakieś proste recepty, remedia, wytłumaczenia… wiem jednak, że to tak nie działa, że każdy ma swoją drogę…

Spróbuję jednak pokazać co perspektywa astrologiczna może dać, co może być oparciem, pomocą w tej drodze.

🖤 Planety wciąż krążą po swoich orbitach w swoim rytmie, nic osobistego po prostu tak mają ;) Co jakiś czas któraś z nich przechodzi przez jakiś wrażliwy punkt w Twoim horoskopie urodzeniowym, uaktywnia go czasem poprzez „przyjazne klepnięcie”, czasem poprzez ostrego kopniaka, nazywanego czule wyzwaniem… To co z tego wynika, to to, że takie okresy przychodzą i odchodzą, taka jest ich natura. Dlatego nie służy nam oczekiwanie, że jakiś temat już nam nie powinien wrócić, czy fałszywe przekonanie że jeśli „znów” przez coś przechodzimy, to coś jest z nami nie tak. Podobnie fałszywe jest przekonanie, że skoro teraz czuję się tak jak się czuję, to tak już będzie zawsze… planety krążą, jedne szybciej, drugie wolniej, czasem nawet wchodzą w retrogradację i wtedy przechodzimy jakiś etap głębiej i parokrotnie, ale zawsze w końcu to wyzwanie się dopełnia, idą dalej, a my wraz z nimi.

🖤 Wiem, że dla osoby w depresji ten typ myślenia bywa wkurzający, ale no trudno napiszę to, bo jako astrolożka widzę to bardzo wyraźnie… w tym wszystkim zawsze chodzi o coś! Te „kopniaki” ze strony przelatujących w pobliżu naszych wrażliwych obszarów planet nigdy nie są tak z czystej złośliwości… to zawsze jest wezwanie do takiej czy innej zmiany w życiu i w nas. W głowie możemy mieć wniesione gigantyczne barykady przeciw tym zmianom, „nie da się”, „nie mogę”, „nie nadaję się do tego”, „taka jestem i taki mój beznadziejny los”… przekonania o tym, że coś już takie musi być: nielubiana praca, toksyczny związek, obciążające relacje z rodziną, męczący znajomi, dostosowywanie się do potrzeb innych, nie zaspokojone własne potrzeby, udawanie kogoś kim nie jesteśmy… cokolwiek… a planety tym mocniej „kopią” im bardziej przeciwko tym zmianom walczymy, rozwalają nasze barykady, ale często odbieramy to jako coś wymierzonego w nas, albo co gorsza jako coś negatywnego o nas… To wszystko dotyczy wszystkich trudniejszych okresów, ale w przypadku depresji mam poczucie szczególnie mocny jest temat z jednej strony ogromnej potrzeby zmiany obecnego życia, a z drugiej totalnego poczucia beznadziei, przekonania, że nic się nie da, nie można etc. Tak jakbyśmy próbowali się za wszelką cenę utrzymać status quo… tyle, że tą ceną jest nasze zdrowie i życie… nie wiem czy cokolwiek jest warte tej ceny… <3

🖤 Różnimy się. To chyba najważniejsze co można zrozumieć dzięki astrologii. Świat nam serwuje różne recepty, schematy tego jak powinno wyglądać zdrowe i szczęśliwe życie, ale recepta jednego człowieka nie musi mieć nic wspólnego z tym czego potrzebuje drugi. Mamy bardzo różne potrzeby, owszem gdzieś jest ten poziom, na którym te potrzeby są wspólne: pożywienie, bezpieczne schronienie, wspierające relacje… ale gdy wchodzimy w szczegóły to okazuje się, że dla każdego z nas to trochę inaczej wygląda, co innego nam daje poczucie komfortu, co innego potrzebujemy by czuć się dobrze, co innego sprawia, że czujemy się spełnieni, co innego daje nam poczucie bycia kochanym, co innego wytrąca nas z równowagi, gdzie indziej mamy trudności, blokady i rany itd. Czasem nasze potrzeby idą całkiem pod prąd popularnym wzorcom, np. niektórzy z nas (zwłaszcza ci z silną obsadą Skorpiona) by czuć się spełnieni potrzebują trochę „dramatu”, a mówiąc mniej oceniająco: potrzebują od czasu do czasu zerwać z siebie starą skórę, przejść przez proces umierania i odradzania, porzucić starą tożsamość, co wygląda jak coś dalekiego od stanu wymarzonego i często tez wiąże się z trudnymi emocjami, ale na jakimś poziomie spełnia - i to też jest ważna potrzeba! To tylko jeden z wielu przykładów, nasze potrzeby często bywają mało „poprawne” społecznie i tak długo jak nie przyjmujemy ich do wiadomości lub blokujemy ich realizację starając się wcisnąć w niepasujące do nas wzorce społeczne, tak długo cierpimy. I to wielokrotnie: z powodu niezaspokojonych bardzo ważnych potrzeb, z powodu odrzucania siebie za posiadanie takich potrzeb, z powodu realizowania tych potrzeb w sposób destrukcyjny (np. gdy potrzebę odpoczynku czy odcięcia od ludzi realizujemy poprzez chorobę), z powodu odrzucania siebie za te destrukcyjne ruchy i tak dalej…

Bardzo ważne na koniec. Jeśli doświadczasz depresji NIE idź do astrologa. Idź do lekarza lub psychoterapeuty. Idź do kogoś kto ma kompetencje do pracy z depresją. Unikaj tych co mają na wszystko proste rozwiązania. Idź tam gdzie będziesz mógł/mogła powiedzieć wszystko, pokazać wszystko, a dzięki temu również zobaczyć i emocjonalnie przeżyć wszystko co potrzebujesz zobaczyć i przeżyć.

Astrologia może być dodatkiem, nową perspektywą, nie zastąpi jednak terapii. Jeśli pociąga cię ten temat, to w moim odczuciu najlepszą drogą jest poznawanie astrologii na własną rękę, bo każdy astrolog – także ja – widzi poprzez siebie, poprzez to czego sam doświadczył. A dla mnie w depresji ważne jest poszukiwanie siebie poza cudzymi projekcjami, oczekiwaniami, pomysłami społeczeństwa na nas. Powodzenia na tej drodze! <3


Teksty, w których poruszałam temat depresji, już nie astrologiczne. Często z osobistej perspektywy, bo też tam byłam <3

🖤 krótki, ale mocny wiersz o przechodzeniu przez czas ciemności - tutaj

🖤 stary lecz ważny dla mnie i osobisty tekst o tym czym jest dla mnie depresja - tutaj

🖤 o tym jak baśń o Kopciuszku może być przewodnikiem dla tych co idą przez ciemność - tutaj

1 komentarz:

  1. przeczytałam ten teks dopiero teraz albo właśnie teraz. dziękuję

    OdpowiedzUsuń