piątek, 21 lipca 2017

Mars w Lwie: 20 lipca - 5 września 2017


zdjęcie: Tomasz Tomaszewski


Wczoraj Mars wyszedł z emocjonalnego Raka i wkroczył dumnym krokiem do Lwa! :) Czas pracy nad tym co nas blokowało wewnątrz, wyrażanie emocji, poszukiwania korzeni i emocjonalnych fundamentów do działania się skończył, teraz przechodzimy do etapu akcji :) Mogliśmy więc poczuć mocny przypływ energii i przyśpieszenie akcji w życiu ;) Mars w Lwie sprzyja wyrażaniu siebie, pokazywaniu światu swoich talentów, wszelkim działaniom twórczym a także szalonej zabawie i romansom. Dobry czas więc dla tych wszystkich, którzy dotąd zbierali się w sobie by odważyć się pokazać siebie i swoje dzieła światu. Minusem może być nadmiar puszących się showmanów w otoczeniu, ale pamiętaj: jeżeli mocno drażni Cię, że ktoś inny bezpardonowo bierze sobie uwagę i promuje swoje działania, to może oznaczać, że sam potrzebujesz wyjść z szafy ze swoimi talentami i czy ze swoim zdaniem, dostać od świata trochę uwagi, docenienia, szacunku. Czas sprzyja pracy z tymi tematami, ale nie tyle mozolnej introspekcji, co wzięciu się na odwagę i powiedzeniu sobie i światu kim jestem i czego pragnę. Mars sprzyja wszystkiemu temu co wymaga od nas odwagi, szczerości, wyjścia przed szereg. To również idealny okres na promocję swojej marki, na zabawę wizerunkiem, czy na twórczość służącą wyłącznie zabawie. Mars będzie też rozgrzewał nasze serca, skłaniał do przejęcia inicjatywy w romansach, do uwodzenia, flirtów i wakacyjnych (i nie tylko) szaleństw. Gorąca namiętność, szalone imprezy, optymizm i niespożyta energia – brzmi jak fantastyczna druga połowa wakacji, nie? ;) Niemniej warto pamiętać o tym, że Mars nie będzie sprzyjał umiarowi i rozsądkowi, więc w tym czasie działanie wyłącznie oparta na impulsach może nas zaprowadzić za daleko. Dobrze jest świadomie pokierować energią Marsa w Lwie tak by pozostawił nam po sobie efekty w postaci owoców naszej kreatywności i działań promocyjnych, a nie tylko dobre wspomnienia po fantastycznych imprezach ;)

Pięknego czasu Wam życzę! :)

poniedziałek, 10 lipca 2017

Smutek a żal



smutek i żal zdjęcie Alison Scarpulla


Żal jest przetrzymanym smutkiem. Smutkiem na który nie mieliśmy zgody by przez nas przepłynął. Smutek jest emocją towarzyszącą temu, gdy coś się kończy. Gdy przyjmujemy to do wiadomości czujemy smutek, gdy nie chcemy przyjąć – pojawia się żal. Smutek trwa tyle czasu ile potrzeba by wylać wszystkie łzy, które są do wylania… wbrew naszym obawom zawsze jest ich określona ilość. Żal może nas trzymać przez całe życie i nigdy się nie kończyć - tak długo jak trwa nasza niezgoda na coś, żal do rodziców, partnera, byłych osób bliskich… Żal to smutek, o który obwiniamy kogoś innego. Zamiast wziąć odpowiedzialność za swój smutek, za przywiązanie, które teraz gdy coś się kończy powoduje ból, za iluzje, które teraz zostały rozdarte, za oczekiwania, czy nawet manipulacje, których teraz zbieramy owoce… oskarżamy kogoś innego. Pozornie to jest łatwiejsze, powody zawsze się znajdą, często są wręcz oczywiste: to on zostawił, ona oszukała, on się nie wywiązał, ona zdradziła…. Pozornie, bo żal do kogoś w połączeniu z niezgodą na to co się wydarzyło stawia nas w miejscu oczekiwania niemożliwego – że czas zostanie cofnięty, krzywdy naprawione, sprawiedliwość wymierzona, skrucha i przeprosiny wyrażone i (co najbardziej szalone) że w wyniku tego wszystkiego będzie można zapomnieć co było złego i żyć jak dawniej… Czasem zdarza się, że „winowajcy” okazują skruchę, a porzucający wracają z kwiatami, ale już nigdy nie jest tak jak było, czasu nie da się cofnąć. Zaakceptowanie tego to początek uwolnienia od przeszłości, smutek jest informacją o tym, że idziemy w dobrą stronę, że nasze serca oczyszczają się ze zranień, wypłukują łzami ból… Gdy wchodzimy głęboko w smutek, to wiemy, że już nie chodzi o to co kto zrobił, o winę, czy o karę… smutek pojawia się bo coś się skończyło, otula poczucie braku, pustkę, ranę… Żal jest jak wciąż rozdrapywana rana, jak rozciąganie chcącej się zrosnąć skóry i prezentowanie jej światu (nawet jeśli tylko w myślach) – zobacz jak mnie zraniłeś! Zobaczcie jak cierpię! To jak krzyk dziecka, które płaczem chce wymusić zmianę decyzji rodziców. To niezgoda na to by poczuć smutek, poczuć że to koniec, pożegnać się z tym co było dla nas ważne, a także z naszą racją, naszą przewagą moralną, rolą ofiary. W smutku to wszystko się rozpuszcza i to jest konieczne by rany się zagoiły i by zacząć nowe życie. Smutek to głęboki oddech, po okresie wstrzymywanego oddechu, gdy myśleliśmy że w ten sposób zatrzymamy czas… głęboki oddech, który dociera do naszych trzewi i wydobywa szloch, a wraz z nim pozwala by z kolejnym wdechem znów wypełniło nas życie…


Inne moje teksty o emocjach i rozwoju poprzez obejmowanie wszystkich aspektów siebie znajdziesz tutaj.